przekroczenie granic o.k. ??

Witam serdecznie.

Proszę o pomoc.

W czasie imprezy urodzinowej kolegi mojego dobrego. Pojawił się mój były przyjaciel. Nie mamy ze sobą kontaktu, zatargi prywatne mamy ale z dawna. Po wypiciu alkoholu zaczął być wulgarny i nie przyjemny. Ja też byłem po alkoholu ale pije z głową i były tylko 3 piwa i 2 banie. Opuściłem pomieszczenie i udałem się na zewnątrz zapalić i pogadać, w ogrodzie domu kumpla. Tamten też wyszedł zapalił, potem znowu wulgaryzmy i próbował mnie uderzyć. Przewróciłem go na ziemię i chciałem dokończyć papierosa. Tamten zamachnął się butelką, zablokowałem go, przejąłem butelkę i rozbiłem mu na głowie. Potem posadziłem go na krześle i wróciłem do środka. Koleś leżał w szpitalu 2 tygodnie. Szycie głowy, plus siniaki i tyle. Bez żadnego wstrząśnienia się obyło. Domaga się ode mnie odszkodowania.



Składałem już zeznania, niby policjant mówił że powinno być ok ale średnio wierze w jego szczekanie. Jak waszym zdaniem po opisie sprawy pokrótce się to przedstawia. Przekroczyłem o.k. czy nie? Mam wielu świadków na to że tamta osoba była pod silnym wpływem %%%, była agresywnie nastawiona w przeciwieństwie do mnie i że próbowałem uniknąć walki. Uderzenie było jedno butelką, w odpowiedzi na jego próbę uderzenia, którą tylko dzięki jego pijaństwu udaremniłem.

Po wyrwaniu napastnikowi butelki z ręki, nie było już żadnych podstaw do uderzenia go tą butelką w głowę.

Agresywna postawa, to że za pierwszym razem obezwładniłem go a on ponowił zaraz potem atak z butelką. Dla mnie to wtedy sugerowało że jak najpierw były pięści, potem butelka, to może być kolejny atak przecież. A napastnik stosował rosnące w zagrożeniu środki, więc czemu następnym razem nie miałby to być nóż, albo pogrzebacz z kominka w domu? Czy nie można tego tym wytłumaczyć. Poza tym, byłem osobą unikającą sprzeczki z osobą napastnika a nie na odwrót czy to też nie ma znaczenia? Tzn że w Polsce można kogoś napadać ale nie poradnie, a obrona tej osoba która jest bardziej skuteczna jest już przestępstwem?