Forum prawne

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

domofon i problemy

Poszukuję pomocy w sprawie domofonu. Mieszkam kilkanaście lat w starym osiedlu. W bloku w mojej klatce, jak się wprowadzałem był domofon. Został zniszczony około 10 lat temu. Mam pecha, że w klatce mieści się "melina" Sprzedaje się tam też jakąś przemycaną wódkę. W związku z tym klatka była nagminnie odwiedzana w dzień i w nocy przez nieznanych "typów". I stąd ciągłe kłopoty z domofonem. Dzwonili w nocy do innych mieszkań. Budzili niejednokrotnie, ciągle domofon lub zamek był uszkodzony. Rozbijali go po prostu. Zmorą były te nocne pomyłki, ale nie ma się co dziwić, klienci tego lokalu często nie za bardzo poznawali swoich znajomych, więc co tam numer mieszkania. Kilkukrotnie płaciliśmy za wymianę kaset z domofonem, naprawy zamków. Raz jednak po wyrwaniu kasety niektórzy powiedzieli dość. Nie założyliśmy nowego domofony. Od razu było lepiej. Koniec z nocnymi dzwonieniami. Sytuacja taka trwało około 10 lat. Nikt się nie włamywał, było dobrze. Wprawdzie kilkukrotnie przyjeżdżali przedstawiciele jakichś firm montujących domofony, bo w całym bloku jedynie nasza klatka ich nie posiadała, ale po zebraniu lokatorów na schodach nie było zgody wszystkich na założenie i odjeżdżali. Jakieś dwa miesiące temu wprowadziła się nowa lokatorka i zapragnęła mieć domofon nie znając sytuacji naszej klatki. Chodziła po mieszkaniach z listą, jednak nie uzyskała zgody wszystkich. Zwróciła się do administracji (zarządcy) budynku i spowodowała instalację domofonu przez niego, gratis. I tu zaczyna sie problem. Trzech lokatorów nie zgodziło się (w tym ja), więc szef firmy montującej powiedział, że dostaniemy klucze i jak ktoś znajomy będzie chciał nas odwiedzić, to będzie krzyczał pod oknem (21 wiek!). "Szef" rozmawiał też ze mną i odpowiedziałem, że ja nawet nie wezmę kluczy, bo ja nie chcę domofonu, a nie mogą mi przecież zabrać dostępu do mieszkania. Domofon założono, ale nie został uruchomiony z powodu osób które nie pobrały kluczy. Kilka dni temu, po południu zadzwoniła telefonicznie do mnie miła pani z administracji i wręcz prosiła o pobranie chociaż kluczy, bo przez nas - opornych nie mogą zakończyć sprawy. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie co z naszymi znajomymi chcącymi nas odwiedzać. Proponowała, że gratis dostanę unifon/słuchawkę (nie mam go, a inni lokatorzy płacili około 30 zł) jeśli problemem są finanse. Nie zgodziłem się, bo nie o finanse tutaj oczywiście chodzi. Na końcu długiej rozmowy tylko podkreślała, czy oby na pewno jutro jak przyjdzie monter to pobiorę te klucze aby zamknąć klatkę. Klucze pobraliśmy, klatkę zamknięto i teraz jesteśmy (3 mieszkania) pozbawieni możliwości normalnego życia. Do domu wejdę, mam klucz od klatki, ale do mnie już ciężko (mieszkam na 4 piętrze, przy głównej łódzkiej ulicy. Jest hałas samochodów i krzyki pod oknem nie wystarczają. Wczoraj syn wracał do domu to zadzwonił telefonem że jest pod klatką, ale ja muszę pokonać 4 piętra w dół i na górę aby otworzyć). Jest inne rozwiązanie, odwiedzający mogą zadzwonić do tych co domofon mają, ale dzisiaj właśnie była taka sytuacja - odwiedził mnie kolega i poprosił o otworzenie drzwi. Drzwi otwarto, ale z nerwami i jakimś niemiłym komentarzem, że w tym mieszkaniu nie ma domofonu i nie będzie. Teraz sytuacja sprzed kilkunastu lat (pomyłkowe nocne dzwonienia) powtarza się z powodu opornych lokatorów, bo nasi odwiedzający będą dzwonić do kogo "popadnie" Wiadomo, że ktoś z "nas" może spowodować sytuację, że domofonu jutro "nie będzie", przyjdą jacyś wandale w nocy i go rozbiją lub ukradną kasety, wcisną szpilkę w zamek, są różne metody zniszczenia. Nikt nie będzie widział i będziemy mieli spokój. Zresztą podejrzewam, że i tak długo się nie utrzyma. Jednak jestem normalnym człowiekiem i nie będę uciekał się do takich metod, dlatego składam zapytanie na forum co z tym fantem zrobić. Jak wyegzekwować swoje prawa do wolności. Tak, wolności, bo przez taką decyzję pozbawiono mnie jej częściowo. Jestem osobą młodą mam dużo znajomych a w chwili obecnej nie mogą mnie odwiedzać. Może ktoś z szanownych forumowiczów wie jak można wyjść z takiej sytuacji, co powinna zrobić administracja osiedla żeby tym kilku rodzinom zapewnić dostęp do mieszkań rodzinie i znajomym. Przecież nie dorobię sobie kilkudziesięciu kluczy i nie porozdaję mamie, bratu, siostrze i często odwiedzającym mnie. Dziękuję za odpowiedzi. Jarek

2007.8.30 11:23:28

Odpowiedzi w temacie: domofon i problemy (3)

U nas w podobnej sytuacji - kilku mieszkańcom ,którzy nie chcieli domofonu , zainstalowano dzwonek!! Niestety problem schodzenia aby otworzyć drzwi pozostał - naszczęście jest winda! Pozdrawiam!

2007.8.31 11:10:33

Z treści pytania - rzeki nie wynika jaki ma Pan tytuł prawny do lokalu ( właściciel, najemca czy spółdzielca) Jedyną odpowiedzią na przedstawiony problem może być tylko przypomnienie, że należy szanować wolę większości. Oczywiście potrzebny jest ZDROWY ROZSĄDEK i KOPMPROMIS. Pańska postawa to typowo polskie zachowanie wg zasady NIE BO NIE ! Coż można powiedzieć? Dziwny jest ten kraj. Ten typ tak ma. Moim zdaniem jeżeli jest Pan właścicielem lokalu to decyzja wspólnoty mieszkaniowej ( większości) jest słuszna i bezwzględnie powinna być wyegzekwowana wobec takich oportunistów jak Pan. Jeżeli jest to lokal spóldzielczy lub komunalny to musi Pan tylko bez szemrania wykonać słuszną decyzję zarządcy lub zarządu spóldzielni. Biadolenie, że w nocy ktoś będzie do Pana domofonował lub zakładanie że domofon zostanie zdewastowany jest absurdalne. W XXI w dostępne są domofony z możliwością wyłączenia unifonu w lokalu kiedy się Panun zechce. Jeżeli mieszka w tym budynku element zdemoralizowany to trzeba ich wychować lub eksmitować!

2007.8.31 11:19:11

Proszę pana ,ta wiekszośc unieszczęśliwia mniejszość I tak nie powinno byc .Prawo trzeba tak zmienić,żeby ci, którzy chcą domofon niech mają ,a co ,którzy nie chcą niech nie mają.W totalitaryzmie,a nawet w fałszywej demokracji,zawsze wiekszośc jest zmanipulowana,a mniejszośc mądra,więc wiekszośc nie zawsze ma rację,bo jest przecietna.Prawo spłdzielcze jest krzywdzące i powinno byc zmienione.Prezes po to u nas siedzi,żeby podpisywac umowy ,brać kase /korupcja jak nic/ i rzadzić niby w imieniu wszystkich.Domofon zmienili na domofon.Teraz nawet pogotowie nie wejdzie,gdy człowiek bedzie sam w bólch.Ochrona nazwisk,a mmnie to nie jest potrzebne .I tak wszystko o mnie wiedza ,a komentarzy niewygodnych nie puczaja w internecine ze strachu przed prawdą..Wystarczy,że sąsiad zadzwoni na policje ,doniesie kłamstwa,a policja przyjeżdża i mnie spisuje.Potem tylko sąd dla oczyszczenia pomówień.Prezes podpisuje umowy z firmami,które nie maja chętnych klientów wsród lokatorów.Najbardziej ja trace na parterze i nikt sie ze mną nie liczy.Mam popękaną ścianę/zakładany internet/,kilka dziur przy moim progu i ostry plastik niszczy mi buty,rysuje i potykam sie .Partactwo nie obchodzi prezesa Spółdzielni Rz.w Krakowie.Wszysyko przy moim lokalu,a ja nie wyrażałam żadnej zgody na te dziury,przez które wiatr hula i promieniowanie wokół mnie.Chce żyć wg moich zasad nie krzywdząc nikogo..Po co mi taka własność? Zostałam oszukana.Komuchy dalej tu siedza i żreja kasę. Nie ma lokalowej własności.Głupki ulegają z kompleksów z powodu ich dziadostwa .

2018.6.29 12:39:44

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika