mieszkanie na kredyt po rozwodzie

Witam

Mam powazny problem i zwracam sie z prosba o pomoc. Przeszukalam caly internet ale nie znalazlam nigdzie takiego watku (chociaz sa bardzo podobne ).

Otoz jestem w trakcie rozwodu. Oboje z moim mezem dazymy do uzyskania rozpadu malzenstwa z wylacznej winy strony przeciwnej ale nie to jest glownym tematem. W ubieglym roku zostalam razem z moja wtedy dwuletnia corcia wyrzucona z mieszkania. Moj maz bywal bardzo agresywny w stosunku do nas , zwlaszcza po alkoholu. Mieszkanie jest na kredyt wspolnie przez nas zaciagniety. Zamieszkalam z rodzicami gdzie mieszkam do tej pory. Nie chce tego mieszkania bo mnie na nie nie stac. Moj maz placi na nasza corcie 350 zl alimentow ( zabezpieczonych na czas rozwodu ) . Mieszka w tym mieszkaniu sam , wymeldowal mnie i placi wszystkie oplaty. W miedzyczasie zlozyl pozew i otrzymalismy rozdzielnosc majatkowa od momentu mojej wyprowadzki pobad rok temu. Zalozyl mi sprawe cywilna o zwrot polowy rat kredytu od tamtej pory. Czekam na wyrok. Nie chce sprzedac mieszkania , nie chce mnie z niego zwolnic biorac calosc na siebie. Uprzedzil mnie ze jezeli wygra toczaca sie sprawe cywilna to bedzie systematycznie co pol roku skladal nowy pozew jezeli nie bede placic polowy raty. Wyglada to tetaz tak ze mieszkam z corcia i 4 innych domownikow na 2 pokojach a on mieszka sam w trzypokojowym mieszkaniu i jeszcze nie daj Boze bede mu do tego luksusu doplacac a i tak praktycznie nie mam wstepu do mieszkania ( zreszta nawet nie chce ) . Czy istnieje jakies wyjscie z takiej sytuacji ? Czy da sie zmusic mijego meza do sprzedazy mieszkania albo zwolnienia mnie z obowiazku splaty w zamian za zrzekniecie sie praw do niego. Jeszcze raz podkresle : nie chce , nie stac mnie na to lokum. Nie da sie z nim jednak dogadac. Jak to podsumowal ,, bede tanczyc jak mi zagra a i tak nic mu nie zrobie .

Blagam o porade