"TataPsychopata"
Re: Nieobecności w szkole
TataPsychopata wrote:
> Witam
> Jak to jest teraz z tzw. "usprawiedliwieniami nieobecności"? Chodzi o
> osobę już pełnoletnią, ale jeszcze w liceum, w ostatniej klasie. Czy wg
> prawa (jakiego?) może taka osoba napisać sobie usprawiedliwienie z
> nieobecności, czy jednak do rodziców to należy? Ja pamiętam, że dawno
> temu pisałem sobie sam, a teraz córka mnie zmusza do pisania jakichś
> dziwolągów...
>
> Pozdrawiam
Córka jest pełnoletnia i rodzice nie mają już władzy rodzicielskiej,
wiec formalnie nauczyciel takiego usprawiedliwienia od osoby "trzeciej"
nawet przyjąć nie powinien.
Co więcej, bez zgody córki nie może ujawnić rodzicom czyli osobom
"trzecim", jakichkolwiek informacji na temat ocen czy zachowania. Po
prostu na wywiadówce rodzice nie mają czego szukać.
Jak zwykle prawo sobie a rzeczywistość sobie.
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdaquk$hu3$1@mx1.internetia.pl TataPsychopata
> Jak to jest teraz z tzw. "usprawiedliwieniami nieobecności"? Chodzi o
> osobę już pełnoletnią, ale jeszcze w liceum, w ostatniej klasie. Czy wg
> prawa (jakiego?) może taka osoba napisać sobie usprawiedliwienie z
> nieobecności, czy jednak do rodziców to należy? Ja pamiętam, że dawno
> temu pisałem sobie sam, a teraz córka mnie zmusza do pisania jakichś
> dziwolągów...
Dziwne, że dopuściłeś aby twoja własna córka do czegoś cię zmuszała - ale to
twoja sprawa i twoje błędy wychowawcze.
Wyjaśnienie nieobecności jako pełnoletnia może sobie napisać sama. Ty też
możesz jej napisać.
Decyzję czy uznać takie usprawiedliwienie podejmie nauczyciel (wychowawca).
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Fri, 17 Oct 2008 15:07:27 -0500, witek napisał(a)
w:
> Córka jest pełnoletnia i rodzice nie mają już władzy rodzicielskiej,
> wiec formalnie nauczyciel takiego usprawiedliwienia od osoby "trzeciej"
> nawet przyjąć nie powinien.
Formalnie to nauczyciel powinien traktować ją jak pracodawca pracownika:
zwalnia tylko zaświadczeni lekarskie albo inny dokument urzędowy. Tak więc
niech się cieszą, że nauczyciele idą im na rękę i dopuszczają również
poświadczenia od rodziców.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z piątek 17 październik 2008 21:55
(autor TataPsychopata
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> Witam
> Jak to jest teraz z tzw. "usprawiedliwieniami nieobecności"? Chodzi o
> osobę już pełnoletnią, ale jeszcze w liceum, w ostatniej klasie. Czy wg
> prawa (jakiego?) może taka osoba napisać sobie usprawiedliwienie z
> nieobecności, czy jednak do rodziców to należy? Ja pamiętam, że dawno temu
> pisałem sobie sam, a teraz córka mnie zmusza do pisania jakichś
> dziwolągów...
A czy, przepraszam bardzo, w pracy też się usprawiedliwiasz? Bugiem a Prawdą
to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować. A że idzie
rodzicom na rękę to potem tylko szkoła cierpi i społeczeństwo cierpi, a tu
jeszcze pretensje, że całkiem szkoła nie olewa dyscypliny.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
Tristan pisze:
> A czy, przepraszam bardzo, w pracy też się usprawiedliwiasz? Bugiem a Prawdą
> to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować. A że idzie
> rodzicom na rękę to potem tylko szkoła cierpi i społeczeństwo cierpi, a tu
> jeszcze pretensje, że całkiem szkoła nie olewa dyscypliny.
A dlaczego tylko lekarskie? A jak babcia umrze i pogrzeb jest w rodzinie
to co? Akt zgonu do szkoly trzeba przyniesc?
Nie zawsze sa sytuacje ze tylko zwolnienie lekarskie moze byc
usprawiedliwieniem.
--
Pozdrawiam
Jacek Kustra
Re: Nieobecności w szkole
Szerr pisze:
> Formalnie to nauczyciel powinien traktować ją jak pracodawca pracownika:
> zwalnia tylko zaświadczeni lekarskie albo inny dokument urzędowy. Tak więc
> niech się cieszą, że nauczyciele idą im na rękę i dopuszczają również
> poświadczenia od rodziców.
Pracownik ma za soba KP i to on reguluje takie sprawy. W przypadku
ucznia ma sie to troche inaczej i nie ma co przesadzac z tym zwolnieniem
lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
Trudno np aby uczen do szkoly przynosil np akt zgonu babci. Trudno takze
aby uczen majacy np sraczke szedl do lekarza po zwolnienie lekarskie na
jeden dzien.
--
Pozdrawiam
Jacek Kustra
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z piątek 17 październik 2008 22:36
(autor castrol
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <48f8f767$1@news.home.net.pl>):
>> A czy, przepraszam bardzo, w pracy też się usprawiedliwiasz? Bugiem a
>> Prawdą to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować. A że
>> idzie rodzicom na rękę to potem tylko szkoła cierpi i społeczeństwo
>> cierpi, a tu jeszcze pretensje, że całkiem szkoła nie olewa dyscypliny.
> A dlaczego tylko lekarskie? A jak babcia umrze i pogrzeb jest w rodzinie
> to co? Akt zgonu do szkoly trzeba przyniesc?
A do pracy?
Ja rozumiem, trzeba być człowiekiem.... Dlatego nauczyciele przyjmują takie
usprawiedliwienia, podobnie jak ludzki szef puści pracownika na pogrzeb
babci.
> Nie zawsze sa sytuacje ze tylko zwolnienie lekarskie moze byc
> usprawiedliwieniem.
W sensie prawnym czy życiowym? Oczywiście, w życiowym również kilka innych.
Niestety usprawiedliwienia rodziców wyglądają często tak ,,proszę
usprawiedliwić nieobecności mojej córki [którą mam w dupie] w dniach [ciach
litania dat, kiedy córka chodziła na blałkę]''. I przynajmniej wtedy
nauczyciel wie, że rodzic ma gdzieś swoje dziecko. Ale pozwalanie na tego
typu samousprawiedliwianie się to już całkowite nadużycie i złamanie zasad
dyscypliny... Zresztą jest to karygodne zaniedbanie ze strony nauczyciela,
który powinien zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności, bowiem
pobiera pensję za przeprowadzenie procesu dydaktycznego w sposób skuteczny
i właściwy.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z piątek 17 październik 2008 22:39
(autor castrol
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <48f8f809$1@news.home.net.pl>):
>> Formalnie to nauczyciel powinien traktować ją jak pracodawca pracownika:
>> zwalnia tylko zaświadczeni lekarskie albo inny dokument urzędowy. Tak
>> więc niech się cieszą, że nauczyciele idą im na rękę i dopuszczają
>> również poświadczenia od rodziców.
> Pracownik ma za soba KP i to on reguluje takie sprawy. W przypadku
> ucznia ma sie to troche inaczej i nie ma co przesadzac z tym zwolnieniem
> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
Jak nie jest obowiązkiem? Tak samo chodzenie do pracy też nie jest
obowiązkiem, można się zwolnić. Jednak zawiera się UoP, która zobowiązuje
do pracy. Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą. Uczeń wymaga od szkoły,
żeby go nauczyła, więc szkoła wymaga niezbędnej do tego obecności. Jak się
uczniowi nie podoba, niech tę umowę wypowie i zrezygnuje z usług szkoły.
> Trudno np aby uczen do szkoly przynosil np akt zgonu babci. Trudno takze
> aby uczen majacy np sraczke szedl do lekarza po zwolnienie lekarskie na
> jeden dzien.
A pracownik ze sraczką idzie? Albo się dogada z szefem albo jednak idzie...
Więc i tak to, że tatuś napisze iż córunia miała sraczkę jest uprzejmością
ze strony nauczyciela.
Podejrzewam, że Córunia Tatunia się często zrywa na blałki, bo jak nie, to
nawet jakby nauczyciel nie uwzględnił jej tłumaczeń, to Tatunio nie czułby
się zmęczony wypisaniem usprawiedliwienia. Skoro czuje się zmęczony, to
może trzeba się zastanowić czy córeczka na pewno ma tyle umierających babć
i czy jednak w związku z tym nie poprosić księży o pogrzeby popołudniowe.
Babcie za pewne by nie chciały, żeby przez nie się w nauce opuściła. Również
jeśli przyczyną jest nieustanny durśfal, to może trza to jakoś leczyć?
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:48f8f809$1@news.home.net.pl castrol
>> Formalnie to nauczyciel powinien traktować ją jak pracodawca pracownika:
>> zwalnia tylko zaświadczeni lekarskie albo inny dokument urzędowy. Tak
>> więc niech się cieszą, że nauczyciele idą im na rękę i dopuszczają
>> również poświadczenia od rodziców.
> Pracownik ma za soba KP i to on reguluje takie sprawy. W przypadku ucznia
> ma sie to troche inaczej i nie ma co przesadzac z tym zwolnieniem
> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
To nie zupełnie tak, ale faktem jest, że gość pisze bzdury.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:48f8f767$1@news.home.net.pl castrol
>> Prawdą to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować.ny.
> A dlaczego tylko lekarskie?
Przecież to bałwan...
To jasne, że tak nie jest.
Przykładowo - wezwania z sądów, prokuratury, policji, SG, ABW, CBA itp.
itd. - to dokumenty uprawniające do żądania usprawiedliwienia nieobecności.
To normalne sytuacje.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
> Zresztą jest to karygodne zaniedbanie ze strony nauczyciela,
> który powinien zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności, bowiem
> pobiera pensję za przeprowadzenie procesu dydaktycznego w sposób skuteczny
> i właściwy.
Dobrze prawisz: w sposób SKUTECZNY. Jednak pomyliłeś szkołę dla dorosłych z
podstawówką, w której faktycznie szkoła powinna uczestniczyć w wychowywaniu
dzieci. Szkoła dla dorosłych powinna co najwyżej narzucić swoje wewnętrzne
przepisy np.: "uczeń, który opuścił więcej, niż 20% lekcji nie otrzyma
promocji". A co robi w ciągu tych 20% czasu powinno g... nauczyciela obchodzić.
Co najwyżej może skuteczniej sprawdzić wiedzę delikwenta.
Łukasz 36lat
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z piątek 17 październik 2008 23:45
(autor LukaszS
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> Zresztą jest to karygodne zaniedbanie ze strony nauczyciela,
>> który powinien zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności, bowiem
>> pobiera pensję za przeprowadzenie procesu dydaktycznego w sposób
>> skuteczny i właściwy.
>
> Dobrze prawisz: w sposób SKUTECZNY. Jednak pomyliłeś szkołę dla dorosłych
> z podstawówką,
Ale liceum nie jest szkołą dla dorosłych. To, że część wiosennych uczniów
już gdzieśtam osiemnastkę przekroczyła, a część zimowych jeszcze nie i
przekroczą tuż przed maturą, nie robi z tego szkoły dla dorosłych.
> w której faktycznie szkoła powinna uczestniczyć w
> wychowywaniu dzieci. Szkoła dla dorosłych powinna co najwyżej narzucić
> swoje wewnętrzne przepisy np.: "uczeń, który opuścił więcej, niż 20%
> lekcji nie otrzyma promocji".
No to idziesz jeszcze dalej niż ja :D Bo przecież obecne usprawiedliwianie
nie ma nawet takiej mocy. Uczeń może mieć stado nieusprawiedliwionych jak
chce. Podział na U i N ma znaczenie wyłącznie statystyczne i dla rodzica,
żeby wiedział, że właśnie ileśtam lekcji opuszczono w miarę z powodu, a
ileśtam ewidentna blałka.
> A co robi w ciągu tych 20% czasu powinno
> g... nauczyciela obchodzić. Co najwyżej może skuteczniej sprawdzić wiedzę
> delikwenta.
To nie tak. Jak mam delikwenta, co był nieobecny to muszę się dużo więcej
narobić, żeby z klasą iść dalej, a z nim nadgonić braki. Powiedzmy, że
dzisiaj konfigurujemy MUA, a za tydzień używamy.... Jak dzisiaj nie był, to
za tydzień ma nieskonfigurowanego MUA i klasa czeka... Albo on wisi w
powietrzu... Nieobecność jest bardzo szkodliwa, to nie wykłady na
studiach...
Ale to oczywiście luźna dygresja, bo właśnie usprawiedliwienie ma znaczenie
wyłącznie dyscyplinujące. Powiedzmy tak jak liczenie kalorii w diecie.
Nieusprawiedliwione godziny niczym nie skutkują poza oceną ze sprawowania.
Więc jak ktoś się czuje dorosły i nie boi się tatusia, to niech nie
usprawiedliwia i koniec. Sztuczne usprawiedliwianie to tylko fałszowanie
statystyk.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> Dziwne, że dopuściłeś aby twoja własna córka do czegoś cię zmuszała -
> ale to twoja sprawa i twoje błędy wychowawcze.
Wg ciebie to powinien od razu zastrzelić.
> Decyzję czy uznać takie usprawiedliwienie podejmie nauczyciel (wychowawca).
>
No i znowu to samo. Szkoda gadać.
Re: Nieobecności w szkole
Szerr wrote:
> Dnia Fri, 17 Oct 2008 15:07:27 -0500, witek napisał(a)
> w:
>
>> Córka jest pełnoletnia i rodzice nie mają już władzy rodzicielskiej,
>> wiec formalnie nauczyciel takiego usprawiedliwienia od osoby "trzeciej"
>> nawet przyjąć nie powinien.
>
> Formalnie to nauczyciel powinien traktować ją jak pracodawca pracownika:
> zwalnia tylko zaświadczeni lekarskie albo inny dokument urzędowy.
oczywiscie masz jakies poparcie za sobą... moze jakis paragraf lub cuś.
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>
> Jak nie jest obowiązkiem?
A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
o, zaczyna sie wesoło.
Gdzie, kiedy o jakiej treści?
Re: Nieobecności w szkole
a jak (w swietle prawa) sie ma sprawa kiedy "JEDYNYM usprawiedliwieniem
nieobecnosci na egzaminie/kolokwium jest zwolnienie lekarskie"?
inaczej dostaje sie ocene niedostateczna co czasem moze zaskutkowac
skresleniem z listy studentow (na uczelniach panstwowych)
--
Y?
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Fri, 17 Oct 2008 22:51:02 +0200, Tristan napisał(a):
> W sensie prawnym czy życiowym? Oczywiście, w życiowym również kilka innych.
> Niestety usprawiedliwienia rodziców wyglądają często tak ,,proszę
> usprawiedliwić nieobecności mojej córki [którą mam w dupie] w dniach [ciach
> litania dat, kiedy córka chodziła na blałkę]''. I przynajmniej wtedy
> nauczyciel wie, że rodzic ma gdzieś swoje dziecko.
Tylko głupi nauczyciel może tak pomyśleć. Mądry nauczyciel wie, że rodzic
sprawuje nad dzieckiem jakąś władzę, że to głównie rodzic wychowuje to
dziecko i odpowiada za nie. Nawet jeżeli to dziecko ma już 18 lat. Mądry
nauczyciel wie również, że nie powinno go obchodzić życie prywatne ucznia,
więc także nie powinien się interesować tym, czy ucznia nie było bo zaspał,
bo mu się nie chciało, czy bo miał naprawdę ważną sprawę. To w żadnym
wypadku nie jest sprawa nauczyciela. Głupi nauczyciel będzie wtykał nos w
nieswoje sprawy (lub starał się to robić), bo myśli, że wie co jest
najlepsze dla każdego z jego podopiecznych.
A prawda jest taka, że obowiązek szkolny powinien się kończyć na
podstawówce, która powinna uczyć czytać, pisać, liczyć i dawać ogólną
wiedzę o świecie. Nie kazdy musi być magistrem ani maturzystą. Do szkoły
gimnazjalnej/licealnej szli by ci, którym zależałoby na nauce.
--
best regards,
scream
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Nieobecności w szkole
Yyy wrote:
> a jak (w swietle prawa) sie ma sprawa kiedy "JEDYNYM usprawiedliwieniem
> nieobecnosci na egzaminie/kolokwium jest zwolnienie lekarskie"?
>
> inaczej dostaje sie ocene niedostateczna co czasem moze zaskutkowac
> skresleniem z listy studentow (na uczelniach panstwowych)
>
>
Szukaj wszystkiego w regulaminie studiów.
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Fri, 17 Oct 2008 22:13:26 -0500, witek napisał(a)
w:
> Szukaj wszystkiego w regulaminie studiów.
A w szkole - szukaj w statucie. Analogiczny stosunek administracyjnoprawny.
Jak szkoła postanowi, że usprawiedliwia tylko na podstawie zaświadczenia
lekarskiego albo innych dokumentów urzędowych, to nic nie zrobisz.
Uczeń będzie miał gorzej, ale skończą się bzdurne dyskusje, jak to szkoła
"krzywdzi" uczniów pełnoletnich, dając im więcej praw, niż musi.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
Szerr wrote:
> Dnia Fri, 17 Oct 2008 22:13:26 -0500, witek napisał(a)
> w:
>
>> Szukaj wszystkiego w regulaminie studiów.
>
> A w szkole - szukaj w statucie. Analogiczny stosunek administracyjnoprawny.
> Jak szkoła postanowi, że usprawiedliwia tylko na podstawie zaświadczenia
> lekarskiego albo innych dokumentów urzędowych, to nic nie zrobisz.
> Uczeń będzie miał gorzej, ale skończą się bzdurne dyskusje, jak to szkoła
> "krzywdzi" uczniów pełnoletnich, dając im więcej praw, niż musi.
>
jaki stosunek administracyjnoprawny.
co ty za przeproszeniem p...
Re: Nieobecności w szkole
> jaki stosunek administracyjnoprawny.
> co ty za przeproszeniem p...
Ojjjj panowie.... a ja tylko chciałem wiedzieć czy jest paragraf czy nie. A
Wy jak nie przymierzając starozakonni u Cadyka w Górze Kalwarii... od
stworzenia świata. ;-D Ale to tylko dowodzi że nie jest dobrze skoro nawet
taka prosta sprawa daje się tak zamotać...
Kolego Jotte.. córka moja nie chodzi na wagary. Jest lekko niepełnosprawna
fizycznie (kręgosłup) i czasem trzeba iść na kontrolę. Zazwyczaj rano, potem
idzie do szkoły. Czepiają się tych dwóch godzin. Nie przyjmują do wiadomości
wyjaśnień ustnych, każą sobie pisać. Na wywiadówce stwierdziłem że skoro
córka jest już pełnoletnia to sama o sobie stanowi. Wychowawczyni się
zapowietrzyła. Impas.
Więc błędów wychowawczych szukaj u siebie i swoich dzieci jeśli je masz. I
nie popełniaj błędu nadinterpretacji.
Wszystkim pozostałym serdecznie dziękuję.
Pozdrawiam
Re: Nieobecności w szkole
TataPsychopata wrote:
>> jaki stosunek administracyjnoprawny.
>> co ty za przeproszeniem p...
>
>
> Ojjjj panowie.... a ja tylko chciałem wiedzieć czy jest paragraf czy
> nie.
Nie nie ma.
Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania zwolnien
jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun prawny ucznia
wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
Nauczyciel ma dwa baty zapisane jawnie w ustawie.
1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze nieklasyfikowac
ucznia z danego przedmiotu.
2. Jak rodzic sobie leci w kulki, to dyrektor szkoły moze wyciagnac bat
pod tytułem uchylanie się od spełniania obowiązku szkolnego i
przeciągnąć rodzica po kieszeni.
W przypadku uczniów pełnoletnich a) obowiązku szkolnego już nie ma
b) jakiekolwiek usprawiedliwianie w ogóle traci sens (tylko nasi
posłowie jeszcze tego nie zauwazyli).
> Kolego Jotte.. córka moja nie chodzi na wagary. Jest lekko
> niepełnosprawna fizycznie (kręgosłup) i czasem trzeba iść na kontrolę.
> Zazwyczaj rano, potem idzie do szkoły. Czepiają się tych dwóch godzin.
> Nie przyjmują do wiadomości wyjaśnień ustnych, każą sobie pisać.
pewnie chca miec papierek.
> Na
> wywiadówce stwierdziłem że skoro córka jest już pełnoletnia to sama o
> sobie stanowi. Wychowawczyni się zapowietrzyła.
Powiedz jej, że córka po cichu szepnęła, że jak ona jeszcze raz ujawni
oceny pełnoletniej osoby osobie trzeciej to przekreci na policję.
To powinno ją trochę zachęcić do myślenia. Zaproponuj jej poradę u
dyrektora szkoły, może ten będzie mądrzejszy.
Re: Nieobecności w szkole
TataPsychopata wrote:
> Ojjjj panowie.... a ja tylko chciałem wiedzieć czy jest paragraf czy
> nie. A Wy jak nie przymierzając starozakonni u Cadyka w Górze
> Kalwarii... od stworzenia świata. ;-D Ale to tylko dowodzi że nie jest
> dobrze skoro nawet taka prosta sprawa daje się tak zamotać...
To nie jest pierwsza dyskusja w tym miejscu na ten temat, nie śledzilem
każdej, bo szkoda czasu, ale mow wniosek brmi - nie ma. O ile dobrze
pamiętam, w stosownej ustawie tylko raz występuje słowo
"usprawiedliwienie" i to nie w kontekście pozwalajacym komukolwiek mieć
jakąś "władzę nad uczniem".
W związku z tym zapisy pojawiające się w róznego rodzajach dokumentach,
w tym w regulaminach czy statutach szkół nie mają żadnej podstawy prawnej.
Na szczęscie w tym roku problem przestał mnie definitywnie interesować.
Niemniej zyczę innym powodzenia ;-)
Pzdr,
M.
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Sat, 18 Oct 2008 09:13:20 +0200, Maciej Bebenek napisał(a)
w:
> To nie jest pierwsza dyskusja w tym miejscu na ten temat, nie śledzilem
> każdej, bo szkoda czasu, ale mow wniosek brmi - nie ma.
To błąd, że nie śledziłeś, bo twój wniosek brzmi źle.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Sat, 18 Oct 2008 01:36:03 -0500, witek napisał(a)
w:
> jaki stosunek administracyjnoprawny.
Poczytaj komentarz Pilicha do art. 39 ustawy o systemie oświaty zamiast
pleść trzy po trzy.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 01:10
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> Tristan wrote:
>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>> Jak nie jest obowiązkiem?
> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
A musi być napisane?
>> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
> o, zaczyna sie wesoło.
> Gdzie, kiedy o jakiej treści?
Przy zapisywaniu się do szkoły.
O treści w której szkoła się zobowiązuje uczyć, a rodzic dostosować do
wymagań szkoły potrzebnych do realizacji tego celu.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
>>> Prawdą to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować.ny.
>> A dlaczego tylko lekarskie?
> Przecież to bałwan...
> To jasne, że tak nie jest.
> Przykładowo - wezwania z sądów, prokuratury, policji, SG, ABW, CBA itp.
> itd. - to dokumenty uprawniające do żądania usprawiedliwienia
> nieobecności. To normalne sytuacje.
Jak ja chodziłem do Szkoły Podstawowej, to jeden gość dostał wezwanie do
sądu jako świadek - chodziło o coś w jego klatce schodowej (jakieś
wyczyny sąsiada chyba).
Otóż jak dostał to wezwanie i poszedł, a nauczycielka powiedziała, że
jest dzisiaj w sądzie, to przez miesiąc albo dłużej go wszyscy wytykali
jako bandytę (aż w końcu sama dyrekcja szkoły to odkręciła).
Więc do ciekawej szkoły musiałeś chodzić, skoro takie wezwania były
normalnymi sytuacjami...
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 01:46
(autor scream
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <1p2ufrzkdpmto$.19wq1vkzs4d50$.dlg@40tude.net>):
> Tylko głupi nauczyciel może tak pomyśleć. Mądry nauczyciel wie, że rodzic
> sprawuje nad dzieckiem jakąś władzę, że to głównie rodzic wychowuje to
> dziecko i odpowiada za nie. Nawet jeżeli to dziecko ma już 18 lat. Mądry
> nauczyciel wie również, że nie powinno go obchodzić życie prywatne ucznia,
> więc także nie powinien się interesować tym, czy ucznia nie było bo
> zaspał, bo mu się nie chciało, czy bo miał naprawdę ważną sprawę.
Oczywiście. Podobnie ,,mądry'' szef również nie wnika czemu pracownik nie
przyszedł na dniówkę. ,,Mądry'' dietetyk na turnusie odchudzającym nie
przejmuje się tym, że pacjent podżera czekoladę pokątnie, a ,,mądry''
terapeuta ma gdzieś to, że pacjent na odwyku popija pokątnie.
> To w
> żadnym wypadku nie jest sprawa nauczyciela. Głupi nauczyciel będzie wtykał
> nos w nieswoje sprawy (lub starał się to robić), bo myśli, że wie co jest
> najlepsze dla każdego z jego podopiecznych.
Oczywiście, bo taką zawarł umowę. To jego praca, za nią dostaje pieniądze.
Zatrudniany jest na stanowisku nauczyciela-wychowawcy i powinien postępować
zgodnie z zasadami dydaktycznymi oraz przyjętymi normami społecznymi w
sposób pozwalający na przeprowadzanie procesu dydaktyczno-wychowawczego
właściwie.
Widzę, że to ty pisałeś ten dialog so serialu ,,Duża przerwa'' w którym
mamusia Kossbudzka (czy jak jej tam) mówiła ,,Kazia nie trzeba pytać, Kazio
swoje wie''.
> A prawda jest taka, że obowiązek szkolny powinien się kończyć na
> podstawówce, która powinna uczyć czytać, pisać, liczyć i dawać ogólną
> wiedzę o świecie. Nie kazdy musi być magistrem ani maturzystą. Do szkoły
> gimnazjalnej/licealnej szli by ci, którym zależałoby na nauce.
No przecież rozmawiamy o pełnoletnich. Jak się im nie podoba, mogą
zrezygnować. A skoro zawarli umowę ze szkołą, to muszą się podporządkować.
Za chwilę zawrą umowę z uczelnią i też się będą musieli podporządkować.
Jakoś nikt nie płacze o usprawiedliwianie na uczelniach...
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 08:55
(autor TataPsychopata
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> Kolego Jotte.. córka moja nie chodzi na wagary. Jest lekko niepełnosprawna
> fizycznie (kręgosłup) i czasem trzeba iść na kontrolę. Zazwyczaj rano,
> potem idzie do szkoły. Czepiają się tych dwóch godzin. Nie przyjmują do
> wiadomości wyjaśnień ustnych, każą sobie pisać. Na wywiadówce stwierdziłem
> że skoro córka jest już pełnoletnia to sama o sobie stanowi. Wychowawczyni
> się zapowietrzyła. Impas.
Najwidoczniej owe dwie godziny, opuszczane regularnie, mogą się odbić
niekorzystnie na jej wynikach. Nauczyciel woli więc mieć papier, żeby za
chwilę Tatuś nie przyszedł z pretensjami, że matury nie zdała albo że ma
dopa z czegośtama.
Poza tym, nauczyciel może podejrzewać, że jest to sposób na omijanie
niewygodnych przedmiotów. Mieliśmy takiego ucznia, co zawsze się zwalniał
do lekarza z Przedsiębiorczości.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 09:09
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> Powiedz jej, że córka po cichu szepnęła, że jak ona jeszcze raz ujawni
> oceny pełnoletniej osoby osobie trzeciej to przekreci na policję.
Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
witek
> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania
> zwolnien jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun
> prawny ucznia wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
> Nauczyciel ma dwa baty zapisane jawnie w ustawie.
> 1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze
> nieklasyfikowac ucznia z danego przedmiotu.
Jesli nie ma uprawnien do oceniania zwolnien, to skad wiadomo, czy
nieobecnosc jest nieusprawiedliwiona?
MJ
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "witek"
news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
> Tristan wrote:
>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>
>> Jak nie jest obowiązkiem?
>
> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>
Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym wszystkich w
szkole.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "Tristan"
news:gdb551$a4p$1@news.onet.pl...
>W odpowiedzi na pismo z piątek 17 październik 2008 23:45
> (autor LukaszS
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>>> Zresztą jest to karygodne zaniedbanie ze strony nauczyciela,
>>> który powinien zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności, bowiem
>>> pobiera pensję za przeprowadzenie procesu dydaktycznego w sposób
>>> skuteczny i właściwy.
>>
>> Dobrze prawisz: w sposób SKUTECZNY. Jednak pomyliłeś szkołę dla dorosłych
>> z podstawówką,
>
> Ale liceum nie jest szkołą dla dorosłych. To, że część wiosennych uczniów
> już gdzieśtam osiemnastkę przekroczyła, a część zimowych jeszcze nie i
> przekroczą tuż przed maturą, nie robi z tego szkoły dla dorosłych.
>
>> w której faktycznie szkoła powinna uczestniczyć w
>> wychowywaniu dzieci. Szkoła dla dorosłych powinna co najwyżej narzucić
>> swoje wewnętrzne przepisy np.: "uczeń, który opuścił więcej, niż 20%
>> lekcji nie otrzyma promocji".
>
> No to idziesz jeszcze dalej niż ja :D Bo przecież obecne usprawiedliwianie
> nie ma nawet takiej mocy. Uczeń może mieć stado nieusprawiedliwionych jak
> chce. Podział na U i N ma znaczenie wyłącznie statystyczne i dla rodzica,
> żeby wiedział, że właśnie ileśtam lekcji opuszczono w miarę z powodu, a
> ileśtam ewidentna blałka.
Podział na U i N ma kolosalne znaczenie formalne. W przypadku przekroczenia
ponad 50% nieobecności uczeń może być nieklasyfikowany. Wówczas w przypadku
U zdaje egzamin klasyfikacyjny, a w przypadku N rada pedagogiczna zdecyduje
czy może zdawać, czy powtarza klasę.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 10:55
(autor Arek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <48f9a46b@news.home.net.pl>):
> Podział na U i N ma kolosalne znaczenie formalne. W przypadku
> przekroczenia ponad 50% nieobecności uczeń może być nieklasyfikowany.
No ale nieważne jakich. I 50% na danym przedmiocie... Tak u nas jest.
> Wówczas w przypadku U zdaje egzamin klasyfikacyjny, a w przypadku N rada
> pedagogiczna zdecyduje czy może zdawać, czy powtarza klasę.
Hm... Aż tak nie wnikałem, ale u nas chyba niezaliczenie 1 przedmiotu z
definicji daje prawo do egzaminu. Dopiero 2 przedmioty są głosowane.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 09:09
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> 1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze nieklasyfikowac
> ucznia z danego przedmiotu.
U nas nieklasyfikuje się od 50% dowolnych. Nie wiem na ile to wewnętrzne, a
na ile zewnętrzne.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
Maciej Bebenek wrote:
>
> Na szczęscie w tym roku problem przestał mnie definitywnie interesować.
> Niemniej zyczę innym powodzenia ;-)
ty masz 18-tke czy dzieci? :)
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
>
>> Tristan wrote:
>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w przypadku
>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>
> A musi być napisane?
nio. chyba raczej prawo gdzieś sie publikuje, zeby zaczęło obowiązywać.
>
>>> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
>> o, zaczyna sie wesoło.
>> Gdzie, kiedy o jakiej treści?
>
> Przy zapisywaniu się do szkoły.
> O treści w której szkoła się zobowiązuje uczyć, a rodzic dostosować do
> wymagań szkoły potrzebnych do realizacji tego celu.
>
aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest ważna?
weź sobie daruj, bo robi sie kabaret.
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 09:09
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>> Powiedz jej, że córka po cichu szepnęła, że jak ona jeszcze raz ujawni
>> oceny pełnoletniej osoby osobie trzeciej to przekreci na policję.
>
> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
>
z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
No sorry, wybacz, ale jesteś trochę mało poważny.
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> witek
>
>> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania
>> zwolnien jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun
>> prawny ucznia wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
>> Nauczyciel ma dwa baty zapisane jawnie w ustawie.
>> 1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze
>> nieklasyfikowac ucznia z danego przedmiotu.
>
> Jesli nie ma uprawnien do oceniania zwolnien, to skad wiadomo, czy
> nieobecnosc jest nieusprawiedliwiona?
>
jak nie ma usprawiedliwienia to jest nieusprawiedliwiona. nie wiem czego
nie rozumiesz.
Re: Nieobecności w szkole
Arek wrote:
> Użytkownik "witek"
> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>> Tristan wrote:
>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>> przypadku
>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>
>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>
>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>
>
>
> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym
> wszystkich w szkole.
>
Nie.
Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły mówić
jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie posyłania
dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać inaczej niż
poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie niemożliwe.
Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do szkoły
jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki obowiązek
ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 10:55
> (autor Arek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak: <48f9a46b@news.home.net.pl>):
>
>> Podział na U i N ma kolosalne znaczenie formalne. W przypadku
>> przekroczenia ponad 50% nieobecności uczeń może być nieklasyfikowany.
>
> No ale nieważne jakich. I 50% na danym przedmiocie... Tak u nas jest.
>
>> Wówczas w przypadku U zdaje egzamin klasyfikacyjny, a w przypadku N rada
>> pedagogiczna zdecyduje czy może zdawać, czy powtarza klasę.
>
> Hm... Aż tak nie wnikałem, ale u nas chyba niezaliczenie 1 przedmiotu z
> definicji daje prawo do egzaminu. Dopiero 2 przedmioty są głosowane.
>
>
Ale to mówisz o ocenach niedostatecznych.
Nieklasyfikowanie to oddzielna bajka i rządzi się prawami jak wyżej.
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 09:09
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>> 1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze nieklasyfikowac
>> ucznia z danego przedmiotu.
>
>
> U nas nieklasyfikuje się od 50% dowolnych. Nie wiem na ile to wewnętrzne, a
> na ile zewnętrzne.
>
punkt dla ciebie
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO
w sprawie zasad oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów oraz
przeprowadzania egzaminów i sprawdzianów w publicznych szkołach i
placówkach artystycznych.
§ 9. 1. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku lub wszystkich
zajęć edukacyjnych, jeżeli nauczyciel nie miał podstaw do ustalenia
oceny klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na zajęciach
edukacyjnych przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia.
2. Uczeń nie klasyfikowany, w przypadku gdy jego nieobecność na
zajęciach edukacyjnych była usprawiedliwiona, może zdawać egzamin
klasyfikacyjny.
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 13:29
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> A musi być napisane?
> nio. chyba raczej prawo gdzieś sie publikuje, zeby zaczęło obowiązywać.
No widzisz, a jednak prawo przewiduje również umowy ustne.
Nieraz zapisywałem się do różnych szkół i nie kazano mi podpisywać
publikowanych wszem i wobec umów, a jednak wiadomo o co chodzi. Kupując
bułkę też zawierasz umowę... A że niekoniecznie na piśmie...
>>>> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
>>> o, zaczyna sie wesoło.
>>> Gdzie, kiedy o jakiej treści?
>> Przy zapisywaniu się do szkoły.
>> O treści w której szkoła się zobowiązuje uczyć, a rodzic dostosować do
>> wymagań szkoły potrzebnych do realizacji tego celu.
> aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest ważna?
Ty tak na poważnie?
a) Nie z 7latkiem, tylko z jego rodzicami/opiekunami prawnymi...
b) Tatuś pytał o pełnoletnią córkę...
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 13:39
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> Hm... Aż tak nie wnikałem, ale u nas chyba niezaliczenie 1 przedmiotu z
>> definicji daje prawo do egzaminu. Dopiero 2 przedmioty są głosowane.
> Ale to mówisz o ocenach niedostatecznych.
> Nieklasyfikowanie to oddzielna bajka i rządzi się prawami jak wyżej.
Możliwe. uczę w normalnej szkole i degeneratów nie mamy zbyt wielu.
Więc nie zdążyłem się zbytnio osłuchać. Owszem, mieliśmy przypadek takiej
degeneratki, która nie chodziła w ogóle do szkoły, ale ona była
nieklasyfikowna ze wszystkiego i po prostu automatycznie została w
klasie... Zresztą nadal wisi nam na stanie jako martwa dusza... Ale to
przypadek pojedynczy...
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 13:31
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
> z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
Rozumiem, że jak ją auto rozjedzie, to lekarz nie przyjdzie do tatusia
spytać o to czy można operować itepe?
> No sorry, wybacz, ale jesteś trochę mało poważny.
To dobrze... Lepiej być mało poważnym niż ekstremalnie niepoważnym, jak ty.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 13:29
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>>> A musi być napisane?
>> nio. chyba raczej prawo gdzieś sie publikuje, zeby zaczęło obowiązywać.
>
> No widzisz, a jednak prawo przewiduje również umowy ustne.
> Nieraz zapisywałem się do różnych szkół i nie kazano mi podpisywać
> publikowanych wszem i wobec umów, a jednak wiadomo o co chodzi. Kupując
> bułkę też zawierasz umowę... A że niekoniecznie na piśmie...
to jakie prawo mówi o zawieraniu umów ze szkołą?
Po za studiami oczywscie.
I oczywiscie szkoły nagminnie stosuja metodą umów ustnych a kuratoria i
i urzędy miasta milcza jak grób.
>
>>>>> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
>>>> o, zaczyna sie wesoło.
>>>> Gdzie, kiedy o jakiej treści?
>>> Przy zapisywaniu się do szkoły.
>>> O treści w której szkoła się zobowiązuje uczyć, a rodzic dostosować do
>>> wymagań szkoły potrzebnych do realizacji tego celu.
>> aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest ważna?
>
> Ty tak na poważnie?
>
> a) Nie z 7latkiem, tylko z jego rodzicami/opiekunami prawnymi...
> b) Tatuś pytał o pełnoletnią córkę...
>
>
strasznie naciągasz teorię
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 13:31
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>>> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
>> z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
>
>
> Rozumiem, że jak ją auto rozjedzie, to lekarz nie przyjdzie do tatusia
> spytać o to czy można operować itepe?
równie dobrze mógłby pytać sąsiada.
ratowanie życia to oddzielne przepisy. do ratowania życia nie trzeba zgody.
w przypadku zabiegu nieratującego życia, takie pytanie tatusia o zgodę
może się skończyć dla lekarza dosyć kiepsko.
>
>> No sorry, wybacz, ale jesteś trochę mało poważny.
>
> To dobrze... Lepiej być mało poważnym niż ekstremalnie niepoważnym, jak ty.
>
bez komentarza.
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 14:09
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> to jakie prawo mówi o zawieraniu umów ze szkołą?
> Po za studiami oczywscie.
No ja rozumiem, że takie samo jak i innych umów... W końcu szkoła
przedstawia ofertę, a uczeń/opiekun ją akceptuje. Nie widzę w tym nic
zdrożnego.
> I oczywiscie szkoły nagminnie stosuja metodą umów ustnych a kuratoria i
> i urzędy miasta milcza jak grób.
Możliwe, że dla pieniaczy wartało by wprowadzić bardziej usystematyzowane
umowy.
>>>>>> Podobnie umowę zawiera uczeń ze szkołą.
>>>>> o, zaczyna sie wesoło.
>>>>> Gdzie, kiedy o jakiej treści?
>>>> Przy zapisywaniu się do szkoły.
>>>> O treści w której szkoła się zobowiązuje uczyć, a rodzic dostosować do
>>>> wymagań szkoły potrzebnych do realizacji tego celu.
>>> aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest ważna?
>> Ty tak na poważnie?
>> a) Nie z 7latkiem, tylko z jego rodzicami/opiekunami prawnymi...
>> b) Tatuś pytał o pełnoletnią córkę...
> strasznie naciągasz teorię
Jaką teorię? Tatuś zaprowadza dziecko do przedszkola i zawiera umowę z
przedszkolem. Zaprowadza na basen na lekcje pływania i zawiera umowę z
instruktorem itepe. Analogicznie rodzice zawierają umowę ze szkołą.
Myślisz, że co, że tam prowadzą dziecko na krzywy ryj? To czemu jak się coś
dziecku stanie albo słabo zda egzaminy, to do kogo z krzykiem przyjdą
rodzice? Do siebie? Nie! Do szkoły. Więc szkoła musi spełniać swoje
zadania, o które się umówili rodzice. A że nie jest łatwo? No wiadomo,
grubas na diecie też przeklina dietetyka i podżera pokątnie pod stołem.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 14:14
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> Rozumiem, że jak ją auto rozjedzie, to lekarz nie przyjdzie do tatusia
>> spytać o to czy można operować itepe?
> równie dobrze mógłby pytać sąsiada.
> ratowanie życia to oddzielne przepisy. do ratowania życia nie trzeba
> zgody. w przypadku zabiegu nieratującego życia, takie pytanie tatusia o
> zgodę może się skończyć dla lekarza dosyć kiepsko.
No dobrze,... Nie spyta, ale np. zawiadomi... że córka leży po rozjechaniu
przez walec...
W każdym razie, taka ona trzecia, że tatuś ma obowiązek na nią płacić, a ona
będzie miała obowiązek płacić na tatusia na starość.
a co do szkoły -- póki rodzic płaci za dziecko, to ma prawo do kontroli nad
tym, za co płaci. Jak szef wysyła pracownika na szkolenie i za nie płaci,
to też ma prawo do sprawdzania wyników.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
> aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest ważna?
>
To juz reguluja zupelnie inne przepisy (patrz: obowiązek szkolny)
Re: Nieobecności w szkole
>> A czy, przepraszam bardzo, w pracy też się usprawiedliwiasz? Bugiem a
>> Prawdą
>> to szkoła powinna tylko zwolnienia lekarskie przyjmować. A że idzie
>> rodzicom na rękę to potem tylko szkoła cierpi i społeczeństwo cierpi, a
>> tu
>> jeszcze pretensje, że całkiem szkoła nie olewa dyscypliny.
>
> A dlaczego tylko lekarskie? A jak babcia umrze i pogrzeb jest w rodzinie
> to co? Akt zgonu do szkoly trzeba przyniesc?
>
Tak.
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "witek"
news:gdchnd$hag$7@inews.gazeta.pl...
> Arek wrote:
>> Użytkownik "witek"
>> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>>> Tristan wrote:
>>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>>> przypadku
>>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>>
>>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>>
>>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>>
>>
>>
>> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym wszystkich
>> w szkole.
>>
>
> Nie.
> Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły mówić
> jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie posyłania
> dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać inaczej niż
> poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
> Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie niemożliwe.
> Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do szkoły
> jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki obowiązek
> ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
I tu się mylisz. Statut ma określać prawa i obowiązki ucznia (tak stanowi
rozp. o ramowych statutach). I jeśli Rada Szkoły tak uchwali, to obowiązek
jest.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "Tristan"
news:gdc9q1$lbb$1@news.onet.pl...
>W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 10:55
> (autor Arek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak: <48f9a46b@news.home.net.pl>):
>
>> Podział na U i N ma kolosalne znaczenie formalne. W przypadku
>> przekroczenia ponad 50% nieobecności uczeń może być nieklasyfikowany.
>
> No ale nieważne jakich. I 50% na danym przedmiocie... Tak u nas jest.
>
>> Wówczas w przypadku U zdaje egzamin klasyfikacyjny, a w przypadku N rada
>> pedagogiczna zdecyduje czy może zdawać, czy powtarza klasę.
>
> Hm... Aż tak nie wnikałem, ale u nas chyba niezaliczenie 1 przedmiotu z
> definicji daje prawo do egzaminu. Dopiero 2 przedmioty są głosowane.
>
Ty o poprawkowym, ja o klasyfikacyjnym. Jest tak, napisałem.
Ponad połowa nieobecności plus brak możliwości ocenienia ucznia =
nieklasyfikowanie (oczywiście z danych zajęć edukacyjnych).
Nieobecność usprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny.
Nieobecność nieusprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny za zgodą RP.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdb5s7$r90$1@inews.gazeta.pl witek
>> Dziwne, że dopuściłeś aby twoja własna córka do czegoś cię zmuszała - ale
>> to twoja sprawa i twoje błędy wychowawcze.
> Wg ciebie to powinien od razu zastrzelić.
Mądryś inaczej.
Nie od razu. Najpierw potorturować.
>> Decyzję czy uznać takie usprawiedliwienie podejmie nauczyciel
>> (wychowawca).
> No i znowu to samo. Szkoda gadać.
To się zamknij, bo cię szkoda czytać., Tyle wiesz co z miski zjesz.*
Pytał się ciebie o coś ktoś?**
*) wyjaśnienie dla witka - przysłowie ludowe
**) wyjaśnienie dla witka - cytat z Pazury
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2n63nq2two.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania
>> zwolnien jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun
>> prawny ucznia wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
>> Nauczyciel ma dwa baty zapisane jawnie w ustawie.
>> 1. Z powodu nieobecnosci nieusprawiedliwionej (50%) moze
>> nieklasyfikowac ucznia z danego przedmiotu.
> Jesli nie ma uprawnien do oceniania zwolnien, to skad wiadomo, czy
> nieobecnosc jest nieusprawiedliwiona?
Spytaj go lepiej z jakiej ustawy to zacytował...
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdc1ki$jd8$1@mx1.internetia.pl TataPsychopata
> Kolego Jotte..
Nie spoufalaj się.
> córka moja nie chodzi na wagary. Jest lekko
> niepełnosprawna fizycznie (kręgosłup) i czasem trzeba iść na kontrolę.
> Zazwyczaj rano, potem idzie do szkoły. Czepiają się tych dwóch godzin.
> Nie przyjmują do wiadomości wyjaśnień ustnych, każą sobie pisać.
Nie dziwię się. Nauczyciel (szkoła) ma prawo określić warunki przedstawiania
pozaformalnych przyczyn nieobecności w określonej formie dla celów
> Na
> wywiadówce stwierdziłem że skoro córka jest już pełnoletnia to sama o
> sobie stanowi. Wychowawczyni się zapowietrzyła. Impas.
Tu, o dziwo, miałeś rację. A jak się zapowietrzyła to niech ją ktoś
odpowietrzy. Albo niech chodzi zapowietrzona.
> Więc błędów wychowawczych szukaj u siebie i swoich dzieci jeśli je masz.
Wolę się uczyć na cudzych błędach niż popełniać własne.
> I nie popełniaj błędu nadinterpretacji.
Naucz się pisać z sensem albo chociaż logicznie.
Jeszcze jedno - czy jako rodzic i tym samym przymusowy członek RR
przeczytałeś statut szkoły i akty okoliczne, czy było za trudno?
PS. Fajny nick. I taki dopasowany...
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdciaq$hag$9@inews.gazeta.pl witek
>> U nas nieklasyfikuje się od 50% dowolnych. Nie wiem na ile to
>> wewnętrzne, a na ile zewnętrzne.
> punkt dla ciebie
> ROZPORZĄDZENIE
> MINISTRA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO
To niszowe.
Dla większości szkół to jest rozporządzenie ministra edukacji.
> § 9. 1. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku lub wszystkich
> zajęć edukacyjnych, jeżeli nauczyciel nie miał podstaw do ustalenia oceny
> klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na zajęciach edukacyjnych
> przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia.
Zwracam uwagę na słowo MOŻE.
Decyzja czy ma podstawy do wystawienia oceny czy nie należy do nauczyciela.
> 2. Uczeń nie klasyfikowany, w przypadku gdy jego nieobecność na zajęciach
> edukacyjnych była usprawiedliwiona, może zdawać egzamin klasyfikacyjny.
I tu się właśnie zapętliłeś. Nauczyciel musi ocenić czy usprawiedliwić
nieobecność by było wiadomo czy uczeń do egzaminu klasyfikacyjnego prawo ma,
czy musi o niego prosić RP (skrót oznacza Radę Pedagogiczną, nie
Rzeczpospolitą Polską).
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "TataPsychopata"
news:gdaquk$hu3$1@mx1.internetia.pl...
> Witam
> Jak to jest teraz z tzw. "usprawiedliwieniami nieobecności"? Chodzi o
> osobę już pełnoletnią, ale jeszcze w liceum, w ostatniej klasie. Czy wg
> prawa (jakiego?) może taka osoba napisać sobie usprawiedliwienie z
> nieobecności, czy jednak do rodziców to należy? Ja pamiętam, że dawno temu
> pisałem sobie sam, a teraz córka mnie zmusza do pisania jakichś
> dziwolągów...
>
> Pozdrawiam
Sposób usprawiedliwiania nieobecności musi określać statut szkoły.
Podobnie określa obowiązek
Rozp. o ramowych statutach...:
"§ 16b
2. Statut szkoły określa obowiązki ucznia, z uwzględnieniem obowiązków w
zakresie:
1) udziału w zajęciach edukacyjnych, przygotowywania się do nich oraz
właściwego zachowania w ich trakcie,
2) usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na
zajęciach edukacyjnych..."
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "witek"
news:gdchnd$hag$7@inews.gazeta.pl...
> Arek wrote:
>> Użytkownik "witek"
>> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>>> Tristan wrote:
>>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>>> przypadku
>>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>>
>>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>>
>>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>>
>>
>>
>> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym wszystkich
>> w szkole.
>>
>
> Nie.
> Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły mówić
> jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie posyłania
> dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać inaczej niż
> poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
> Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie niemożliwe.
> Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do szkoły
> jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki obowiązek
> ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
A jednak przeczytaj rozp. o ramowych statutach...:
"§ 16b (dla szkoły podstawowej, analogiczne paragrafy są dla pozostałych
szkół):
2. Statut szkoły określa obowiązki ucznia, z uwzględnieniem obowiązków w
zakresie:
1) udziału w zajęciach edukacyjnych, przygotowywania się do nich oraz
właściwego zachowania w ich trakcie,
2) usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na
zajęciach edukacyjnych..."
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdco2n$3in$3@news.dialog.net.pl Jotte
>> Nie przyjmują do wiadomości wyjaśnień ustnych, każą sobie pisać.
> Nie dziwię się. Nauczyciel (szkoła) ma prawo określić warunki
> przedstawiania pozaformalnych przyczyn nieobecności w określonej formie
> dla celów
Dopiszę:
dla celów prawidłowego przeprowadzenia klasyfikacji.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdc22u$hag$2@inews.gazeta.pl witek
> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania zwolnien
> jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun prawny ucznia
> wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
A skąd, jaki tam koniec i kropka.
Są uczniowie pełnoletni.
Jeśli uczeń jest pełnoletni, to nauczyciel odnotowuje, że uczeń wie o swojej
nieobecności w szkole.
Dopiero wtedy koniec i kropka.
Ty już w takie absurdy coraz częściej brniesz, że aż się śmiać odechciewa...
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdc5uf$2tsa$1@opal.icpnet.pl Patryk Włos
>> Przykładowo - wezwania z sądów, prokuratury, policji, SG, ABW, CBA itp.
>> itd. - to dokumenty uprawniające do żądania usprawiedliwienia
>> nieobecności. To normalne sytuacje.
> Jak ja chodziłem do Szkoły Podstawowej, to jeden gość dostał wezwanie do
> sądu jako świadek - chodziło o coś w jego klatce schodowej (jakieś wyczyny
> sąsiada chyba).
> Otóż jak dostał to wezwanie i poszedł, a nauczycielka powiedziała, że jest
> dzisiaj w sądzie, to przez miesiąc albo dłużej go wszyscy wytykali jako
> bandytę (aż w końcu sama dyrekcja szkoły to odkręciła).
I to była wg ciebie normalana szkoła...
Taa, coraz więcej zaczyna się wyjaśniać...
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 14:14
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>>> Rozumiem, że jak ją auto rozjedzie, to lekarz nie przyjdzie do tatusia
>>> spytać o to czy można operować itepe?
>> równie dobrze mógłby pytać sąsiada.
>> ratowanie życia to oddzielne przepisy. do ratowania życia nie trzeba
>> zgody. w przypadku zabiegu nieratującego życia, takie pytanie tatusia o
>> zgodę może się skończyć dla lekarza dosyć kiepsko.
>
> No dobrze,... Nie spyta, ale np. zawiadomi... że córka leży po rozjechaniu
> przez walec...
zawiadamianie rodziny a uzyskiwanie zgody na cokolwiek to dwie różne
historie.
przy czym rodzina a rodzice to też dwie rózne sprawy.
>
> W każdym razie, taka ona trzecia, że tatuś ma obowiązek na nią płacić, a ona
> będzie miała obowiązek płacić na tatusia na starość.
to jest kodeks rodzinny i opiekuńczy.
>
> a co do szkoły -- póki rodzic płaci za dziecko, to ma prawo do kontroli nad
> tym, za co płaci.
kontroli czego? szkoły czy dziecka.
czemu ty jesteś taki infantylny?
Re: Nieobecności w szkole
> Owszem, mieliśmy przypadek takiej
> degeneratki, która nie chodziła w ogóle do szkoły, ale ona była
> nieklasyfikowna ze wszystkiego i po prostu automatycznie została w
> klasie...
Wow! Roczne wakacje! Ile ja bym teraz dał, żeby takie mieć! :)
Re: Nieobecności w szkole
Baczek wrote:
>> aha, i taka umowa zawarta z 7 latkiem jest wa?na?
>>
> To juz reguluja zupelnie inne przepisy (patrz: obowi?zek szkolny)
>
>
no ja wiem
ale obowiązek szkolny to nie forma zawarcia umowy ze szkołą.
to nie ja twierdze, ze miedzy szkołą i rodzicami istneieje jakakolwiek
umowa cywilnoprawna.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
W wiadomości news:48f9e473$1@news.home.net.pl Arek
> Jest tak, napisałem.
> Ponad połowa nieobecności plus brak możliwości ocenienia ucznia =
> nieklasyfikowanie (oczywiście z danych zajęć edukacyjnych).
> Nieobecność usprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny.
> Nieobecność nieusprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny za zgodą RP.
Zadałem kiedyś dyrekcji podczas posiedzenia RP takie pytanie:
a co jeśli nieobecności jest np. 52%, połowa usprawiedliwiona, połowa nie?
I nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi.
Wprawdzie osoba pełniąca funkcję dyrektora reprezentuje umysłowość
pozwalającą bez ryzyka uznać, że nie przejdzie testu Turinga w prostej
postaci więc tu nic dziwnego, ale odpowiedzieć nie potrafił mi _nikt_ z
obecnych (wszystko nauczyciele, oświatowcy).
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:48f9e56d$1@news.home.net.pl Arek
> Sposób usprawiedliwiania nieobecności musi określać statut szkoły.
A jak nie określa?
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Arek wrote:
> Użytkownik "witek"
> news:gdchnd$hag$7@inews.gazeta.pl...
>> Arek wrote:
>>> Użytkownik "witek"
>>> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>>>> Tristan wrote:
>>>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>>>> przypadku
>>>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>>>
>>>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>>>
>>>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>>>
>>>
>>>
>>> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym
>>> wszystkich w szkole.
>>>
>>
>> Nie.
>> Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły
>> mówić jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie
>> posyłania dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać
>> inaczej niż poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
>> Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie
>> niemożliwe.
>> Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do
>> szkoły jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki
>> obowiązek ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
>
>
> I tu się mylisz. Statut ma określać prawa i obowiązki ucznia (tak
> stanowi rozp. o ramowych statutach). I jeśli Rada Szkoły tak uchwali, to
> obowiązek jest.
>
ale to jest dopiero PO podjęciu decyzji o sepłnianiu obowiązku
nazwijmy go szkolnego, bo tak sie przyjął, w formie posyłania dziecka do
szkoły.
Nie ma obowiązku posyłania dziecka do szkołu, jest obowiązek
kształcenia, ale po za formami szkolnymi istnieją równiez inne.
Jeszcze raz. NIE MA OBOWIĄZKU CHODZENIA DO SZKOŁY.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdb5s7$r90$1@inews.gazeta.pl witek
>
>
>>> Dziwne, że dopuściłeś aby twoja własna córka do czegoś cię zmuszała -
>>> ale to twoja sprawa i twoje błędy wychowawcze.
>> Wg ciebie to powinien od razu zastrzelić.
> Mądryś inaczej.
> Nie od razu. Najpierw potorturować.
>
>>> Decyzję czy uznać takie usprawiedliwienie podejmie nauczyciel
>>> (wychowawca).
>> No i znowu to samo. Szkoda gadać.
> To się zamknij, bo cię szkoda czytać., Tyle wiesz co z miski zjesz.*
> Pytał się ciebie o coś ktoś?**
>
> *) wyjaśnienie dla witka - przysłowie ludowe
> **) wyjaśnienie dla witka - cytat z Pazury
>
nie oglądam pazury
ostatnio wszystko zeszło na psy i nie ma w ogóle co oglądać.
Wolę albo dvd albo jakiś porządną telewizję inna niż tvp i tym podobne,
albo sobie wsiąść w samochód i gdzieś pojechać.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
>
>> § 9. 1. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku lub
>> wszystkich zajęć edukacyjnych, jeżeli nauczyciel nie miał podstaw do
>> ustalenia oceny klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na
>> zajęciach edukacyjnych przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na
>> te zajęcia.
> Zwracam uwagę na słowo MOŻE.
> Decyzja czy ma podstawy do wystawienia oceny czy nie należy do nauczyciela.
A ja wcale nie twierdzę, że nie może, albo że mu nie wolno, albo że musi
nieklasyfikować.
>
>> 2. Uczeń nie klasyfikowany, w przypadku gdy jego nieobecność na
>> zajęciach edukacyjnych była usprawiedliwiona, może zdawać egzamin
>> klasyfikacyjny.
> I tu się właśnie zapętliłeś. Nauczyciel musi ocenić czy usprawiedliwić
> nieobecność by było wiadomo czy uczeń do egzaminu klasyfikacyjnego prawo
> ma, czy musi o niego prosić RP (skrót oznacza Radę Pedagogiczną, nie
> Rzeczpospolitą Polską).
>
Nic się nie zapętliłem.
Do dnia dzisiejszego nie ma żadnej definicji co to jest
usprawiedliwienie usprawiedliwione lub jak wolisz masło maślane.
Ani nigdzie nie ma jakiegokolwiek przepisu dającemu nauczycielowi
jakiekowiek prawo oceniania jakichkolwiek usprawiedliwień.
To rodzic usprawiedliwa, a nauczyciel przyjmuje do wiadomości i tyle
może, bo nikt mu na nic więcej nie pozwolił.
To, że nauczycielowi się wydaje, że jest panem i władcą to jego sprawa.
A że rodzicom nie chce się szarpać i ustawić ich z powrotem na podłodze,
to inna. Więc z czasem utrwaliło się przekonanie, że jednak tak jest.
Poucz trochę w szkołach za granicą to wrócisz na właściwą pozycję.
przy czym wcale nie mam tu na mysli szmaty do podłogi, ale tego kto
służy, a nie jest po to by mu słuzono.
Re: Nieobecności w szkole
Arek wrote:
> Użytkownik "witek"
> news:gdchnd$hag$7@inews.gazeta.pl...
>> Arek wrote:
>>> Użytkownik "witek"
>>> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>>>> Tristan wrote:
>>>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>>>> przypadku
>>>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>>>
>>>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>>>
>>>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>>>
>>>
>>>
>>> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym
>>> wszystkich w szkole.
>>>
>>
>> Nie.
>> Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły
>> mówić jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie
>> posyłania dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać
>> inaczej niż poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
>> Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie
>> niemożliwe.
>> Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do
>> szkoły jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki
>> obowiązek ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
>
>
> A jednak przeczytaj rozp. o ramowych statutach...:
> "§ 16b (dla szkoły podstawowej, analogiczne paragrafy są dla pozostałych
> szkół):
> 2. Statut szkoły określa obowiązki ucznia, z uwzględnieniem obowiązków w
> zakresie:
> 1) udziału w zajęciach edukacyjnych, przygotowywania się do nich oraz
> właściwego zachowania w ich trakcie,
> 2) usprawiedliwiania, w określonym terminie i formie, nieobecności na
> zajęciach edukacyjnych..."
>
jeszcze raz. obowiązek chodzenia do szkoły jest PO wybraniu tej formy.
statut określa termin i formę , typu w ciągu 7 dni, pisemnie, na rece
wychowawcy itp itd, i przy niezachowaniu tego, obecnośc może być uznana
za nieusprawiedliwioną. Jeśli rodzic/dorosły uczeń formy i terminu
okreslonego w statucie dochowa to nauczyciel nie ma innej możliwości jak
nieobecność usprawiedliwić. Miejsca na widzimisię tu nie ma
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdc22u$hag$2@inews.gazeta.pl witek
>
>
>> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania
>> zwolnien jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun
>> prawny ucznia wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
> A skąd, jaki tam koniec i kropka.
> Są uczniowie pełnoletni.
> Jeśli uczeń jest pełnoletni, to nauczyciel odnotowuje, że uczeń wie o
> swojej nieobecności w szkole.
> Dopiero wtedy koniec i kropka.
> Ty już w takie absurdy coraz częściej brniesz, że aż się śmiać
> odechciewa...
>
jak dla mnie to usprawiedliwianie osób dorosłych to pomyłka.
jeszcze raz, było w poście wyżej.
statut szkoły może określić, że usprawiedliwienia mają byc np. pisemne
niedochowanie tego przez dorosłego ucznia spowoduje, że nieobecność
będzie nieusprawiedliwiona i tyle.
Na tej kartce równie dobrze może napisać, że nie był bo miał sraczkę.
Ma to tylko zrobić i przynieść.
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcpou$3hf$6@inews.gazeta.pl witek
>> **) wyjaśnienie dla witka - cytat z Pazury
> nie oglądam pazury
> ostatnio wszystko zeszło na psy i nie ma w ogóle co oglądać.
> Wolę albo dvd albo jakiś porządną telewizję inna niż tvp i tym podobne,
> albo sobie wsiąść w samochód i gdzieś pojechać.
Niemożliwe!
Coś takiego!
Raz się zgodzę w 100%!
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 15:48
(autor LukaszS
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> Owszem, mieliśmy przypadek takiej
>> degeneratki, która nie chodziła w ogóle do szkoły, ale ona była
>> nieklasyfikowna ze wszystkiego i po prostu automatycznie została w
>> klasie...
> Wow! Roczne wakacje! Ile ja bym teraz dał, żeby takie mieć! :)
No cóż, o ile rodzicom to pasuje... Dla nas w sumie taka lepsza niż taka na
skraju 50%, bo nauczyciel wtedy ciężko pracuje, a efektów nie ma. A jak ma
100% nieobecności, to jest luz i po prostu martwa dusza na liście.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 15:47
(autor witek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> a co do szkoły -- póki rodzic płaci za dziecko, to ma prawo do kontroli
>> nad tym, za co płaci.
> kontroli czego? szkoły czy dziecka.
I jednego i drugiego. Zawarł umowę, płaci za jej wykonanie i ma prawo nad
nią czuwać. jak się córka za swoje zapisze na kurs gotowania i szycia, to
może sobie sama decydować o tym jak ten kurs realizuje.
> czemu ty jesteś taki infantylny?
A ty tak głupi?
[dalej nie potrafisz rozmawiać bez obrzucania się błotem?]
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:48f9e56d$1@news.home.net.pl Arek
>
>> Sposób usprawiedliwiania nieobecności musi określać statut szkoły.
> A jak nie określa?
>
to statut jest do dupy i tym kto statut szkoły zatwierdził w takiej
formie powinien się ktoś szybko zająć do zdjęcia ze stołka włącznie.
jak nie ma to nie ma. kazda forma usprawiedliwienia jest dozowlona.
ustna, pisemna, telefoniczna, mailem itp itd.
Re: Nieobecności w szkole
>>> Przykładowo - wezwania z sądów, prokuratury, policji, SG, ABW, CBA
>>> itp. itd. - to dokumenty uprawniające do żądania usprawiedliwienia
>>> nieobecności. To normalne sytuacje.
>> Jak ja chodziłem do Szkoły Podstawowej, to jeden gość dostał wezwanie
>> do sądu jako świadek - chodziło o coś w jego klatce schodowej (jakieś
>> wyczyny sąsiada chyba).
>> Otóż jak dostał to wezwanie i poszedł, a nauczycielka powiedziała, że
>> jest dzisiaj w sądzie, to przez miesiąc albo dłużej go wszyscy
>> wytykali jako bandytę (aż w końcu sama dyrekcja szkoły to odkręciła).
> I to była wg ciebie normalana szkoła...
> Taa, coraz więcej zaczyna się wyjaśniać...
Tak, to była normalna szkoła, bo normalni ludzie w normalnych sytuacjach
z sądem styczności żadnej nie mają.
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcq8h$cfc$1@inews.gazeta.pl witek
>>> § 9. 1. Uczeń może nie być klasyfikowany z jednego, kilku lub wszystkich
>>> zajęć edukacyjnych, jeżeli nauczyciel nie miał podstaw do ustalenia
>>> oceny klasyfikacyjnej z powodu nieobecności ucznia na zajęciach
>>> edukacyjnych przekraczającej połowę czasu przeznaczonego na te zajęcia.
>> Zwracam uwagę na słowo MOŻE.
>> Decyzja czy ma podstawy do wystawienia oceny czy nie należy do
>> nauczyciela.
> A ja wcale nie twierdzę, że nie może, albo że mu nie wolno, albo że musi
> nieklasyfikować.
A ja nie twierdzę, że ty twierdzisz, tylko - jak napisałem (chyba dość
wyraźnie?) - zwracam uwagę.
Chcę, żebyś miał świadomość faktycznego znaczenia treści przepisu.
> Nic się nie zapętliłem.
Widocznie zapętliłeś się tak bardzo, że aż straciłeś czucie. ;)
> Do dnia dzisiejszego nie ma żadnej definicji co to jest usprawiedliwienie
> usprawiedliwione lub jak wolisz masło maślane.
> Ani nigdzie nie ma jakiegokolwiek przepisu dającemu nauczycielowi
> jakiekowiek prawo oceniania jakichkolwiek usprawiedliwień.
> To rodzic usprawiedliwa,
A pełnoletni uczeń? Już o tym zapomniałeś?
> a nauczyciel przyjmuje do wiadomości i tyle może, bo nikt mu na nic więcej
> nie pozwolił.
Nikt mu nie zabronił.
Co nie zabronione to dozwolone.
Nikt mu też nie nakazał przyjęcia do wiadomości ani usprawiedliwienia.
Prowadzisz bezsensowne dywagacje i międlisz ciągle te same, nieprawdziwe
pseudoteorie.
> To, że nauczycielowi się wydaje, że jest panem i władcą to jego sprawa.
> A że rodzicom nie chce się szarpać i ustawić ich z powrotem na podłodze,
> to inna. Więc z czasem utrwaliło się przekonanie, że jednak tak jest.
> Poucz trochę w szkołach za granicą to wrócisz na właściwą pozycję.
> przy czym wcale nie mam tu na mysli szmaty do podłogi, ale tego kto służy,
> a nie jest po to by mu słuzono.
Rada za radę - poucz gdziekolwiek a póki co nie pisz o czymś, na czym sie
nie znasz.
Mówimy o szkole polskiej tu i teraz. Czynienie odniesień do szkoły za
granicą jest bez sensu.
Spytam jeszcze za jaką granicę chciałbyś mnie posłać po te doświadczenia, bo
konkretne wypowiedzi nie są twoja mocną stroną? Może Sudan? Afganistan?
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Sat, 18 Oct 2008 08:48:45 -0500, witek napisał(a)
w:
> to nie ja twierdze, ze miedzy szkołą i rodzicami istneieje jakakolwiek
> umowa cywilnoprawna.
Negujesz również istnienie stosunku administracyjnoprawnego. W sumie więc
nie wiadomo, o co ci chodzi.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcqm4$3hf$8@inews.gazeta.pl witek
>>> Żaden paragraf nie daje nauczycielowi uprawnienia do oceniania zwolnien
>>> jakiegokolwiek rodzaju. Nauczyciel odnotowuje, ze opiekun prawny ucznia
>>> wie o nieobecnosci ucznia w szkole. Koniec kropka.
>> A skąd, jaki tam koniec i kropka.
>> Są uczniowie pełnoletni.
>> Jeśli uczeń jest pełnoletni, to nauczyciel odnotowuje, że uczeń wie o
>> swojej nieobecności w szkole.
>> Dopiero wtedy koniec i kropka.
>> Ty już w takie absurdy coraz częściej brniesz, że aż się śmiać
>> odechciewa...
> jak dla mnie to usprawiedliwianie osób dorosłych to pomyłka.
I masz prawo do swego w tej materii zdania, jednak ono nie czyni niczego.
Jak już się dowiedziałeś usprawiedliwienie albo nie nieobecności może mieć
zasadniczy wpływ na ocenianie i w konsekwencji na klasyfikację.
Rozporządzenie o ocenianiu itd. nie różnicuje uczniów na pełno- i
niepełnoletnich i stosuje się także do tych pierwszych.
> jeszcze raz, było w poście wyżej.
> statut szkoły może określić, że usprawiedliwienia mają byc np. pisemne
> niedochowanie tego przez dorosłego ucznia spowoduje, że nieobecność będzie
> nieusprawiedliwiona i tyle.
Żadne tyle.
Statut jest aktem niższej rangi niż rozporządzenie.
Statut może też takich zapisów (z różnych przyczyn) zwyczajnie nie zawierać.
> Na tej kartce równie dobrze może napisać, że nie był bo miał sraczkę.
> Ma to tylko zrobić i przynieść.
Oszalałeś??? Przynieść???
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcrer$fgl$1@opal.icpnet.pl Patryk Włos
>>> Jak ja chodziłem do Szkoły Podstawowej, to jeden gość dostał wezwanie do
>>> sądu jako świadek - chodziło o coś w jego klatce schodowej (jakieś
>>> wyczyny sąsiada chyba).
>>> Otóż jak dostał to wezwanie i poszedł, a nauczycielka powiedziała, że
>>> jest dzisiaj w sądzie, to przez miesiąc albo dłużej go wszyscy wytykali
>>> jako bandytę (aż w końcu sama dyrekcja szkoły to odkręciła).
>> I to była wg ciebie normalana szkoła...
>> Taa, coraz więcej zaczyna się wyjaśniać...
> Tak, to była normalna szkoła, bo normalni ludzie w normalnych sytuacjach z
> sądem styczności żadnej nie mają.
Jasne, jasne.
Oddychaj głęboko, wszystko będzie dobrze.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcqvb$3hf$9@inews.gazeta.pl witek
>> W wiadomości news:48f9e56d$1@news.home.net.pl Arek
>> pisze:
>>> Sposób usprawiedliwiania nieobecności musi określać statut szkoły.
>> A jak nie określa?
> to statut jest do dupy i tym kto statut szkoły zatwierdził w takiej formie
> powinien się ktoś szybko zająć do zdjęcia ze stołka włącznie.
> jak nie ma to nie ma. kazda forma usprawiedliwienia jest dozowlona.
> ustna, pisemna, telefoniczna, mailem itp itd.
No właśnie wtedy nauczyciel ma największą zagwozdkę - uznać takie
usprawiedliwienie, czy nie?
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Jotte wrote:
> W wiadomości news:48f9e473$1@news.home.net.pl Arek
>
>> Jest tak, napisałem.
>> Ponad połowa nieobecności plus brak możliwości ocenienia ucznia =
>> nieklasyfikowanie (oczywiście z danych zajęć edukacyjnych).
>> Nieobecność usprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny.
>> Nieobecność nieusprawiedliwiona = egzamin klasyfikacyjny za zgodą RP.
> Zadałem kiedyś dyrekcji podczas posiedzenia RP takie pytanie:
> a co jeśli nieobecności jest np. 52%, połowa usprawiedliwiona, połowa nie?
> I nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi.
> Wprawdzie osoba pełniąca funkcję dyrektora reprezentuje umysłowość
> pozwalającą bez ryzyka uznać, że nie przejdzie testu Turinga w prostej
> postaci więc tu nic dziwnego, ale odpowiedzieć nie potrafił mi _nikt_ z
> obecnych (wszystko nauczyciele, oświatowcy).
>
Przecież nie jest napisane, że jak jest nieklasyfikowane z powodu
nieobecnosci nieusprawiedliwionej, to nie może zdawać egzaminu.
Jeżeli sytuacja jest sporna to niech rozstrzygnie to na korzysc ucznia i
zarządzi egzamin bez czekania na wniosek rodziców.
Problem będzie dopiero wtedy jak sam sobie go stworzy i takiego egzaminu
nie zarządzi i bedzie czekał na wniosek rodziców albo Rada Pedagogiczna
takiej zgody nie wyrazi.
Tak od ręki ci nie powiem gdzie rodzic może się wówczas odwołać i czy
może. Pewnie tak i pewnie do organu prowadzącego szkołę.
Tak na boku.
To rozporządzenie było pisane z myślą o uczniach, którzy nie tyle co
olewają jeden przedmiot, ale w ogóle nie chodzą do szkoły, bo np.
wylądowali w szpitalu.
bo jak inaczej zrozumiec punkt, ze takiemu uczniowi nie wystawia sie
oceny z zachowania. No bo niby dlaczego jeśli problemem jest tylko
jeden przedmiot.
Zadaj takie pytanie. Dopiero będzie zonk, bo to jest znacznie wiekszy
problem. Rozporządzenie jest wyraźne.
"Uczniowi [...] zdającemu egzamin klasyfikacyjny nie ustala się oceny
zachowania.". Tu nie ma pola manewru. Nie ustala sie. Koniec kropka.
Nie ma miejsca na interpretacje, czy okreslenie ilosci przedmiotow z
ktorych jest nieklasyfikowany i zdaje egzamin.
Wyraznie bylo to pisane z myslą o niechodzeniu do szkoły, a nie
niechodzeniu na określony przedmiot. Niestety wszystko zostało wrzucone
do jednego worka.
Wracając do testu Turinga. To gdzie takie sieroty są.
Przecież Rada Pedgogiczna to nie jest spotkanie towarzyskie przy piwku i
kiełbaskach.
Nauczyciel zadał konketne pytanie. I to pytanie powinno znaleźć się w
protokole z Rady. jeśli odpowiedź nie padła, to dyrektor natychmist po
radzie, powinien zwrócić się do organu prowadzącego szkołę z pisemnym
wnioskiem o analizę prawną sytucja w pytaniu i nauczyciel taką odpowiedż
powinien dostać.
W przypadku kontroli pracy dyrektora olanie formalnego pytania
nauczyciela na Radzie Pedagogicznej moze sie skonczyc udupieniem
dyrektora jak ktos bedzie chcial to zrobić.
Re: Nieobecności w szkole
Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 15:47
> (autor witek
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak:
>
>
>>> a co do szkoły -- póki rodzic płaci za dziecko, to ma prawo do kontroli
>>> nad tym, za co płaci.
>> kontroli czego? szkoły czy dziecka.
>
> I jednego i drugiego. Zawarł umowę, płaci za jej wykonanie i ma prawo nad
> nią czuwać. jak się córka za swoje zapisze na kurs gotowania i szycia, to
> może sobie sama decydować o tym jak ten kurs realizuje.
>
>> czemu ty jesteś taki infantylny?
>
> A ty tak głupi?
>
> [dalej nie potrafisz rozmawiać bez obrzucania się błotem?]
>
czlowiek
skad ty wziąłeś jakąś umowę pomiedzy rodzicami i szkołą.
koniec tematu bo szkoda czasu na głupty.
Re: Nieobecności w szkole
Szerr wrote:
> Dnia Sat, 18 Oct 2008 08:48:45 -0500, witek napisał(a)
> w:
>
>> to nie ja twierdze, ze miedzy szkołą i rodzicami istneieje jakakolwiek
>> umowa cywilnoprawna.
>
> Negujesz również istnienie stosunku administracyjnoprawnego. W sumie więc
> nie wiadomo, o co ci chodzi.
>
> Szukaj wszystkiego w regulaminie studiów.
> A w szkole - szukaj w statucie.
> Analogiczny stosunek administracyjnoprawny.
pytanie bylo jaki "analogiczny stosunek administracyjnoprawny" istnieje
w zwiazku z regulaminem studiów. Regulamin studiów wział się z zupełnie
innej bajki. To ustawa scedowała obowiązek określenia zasad prowadzenia
studiów na ministra a minister w z wiązku z autonomią uczelni wyzszych
spuścił wszystko w dół dając uczelniom w rozporządzeniu prawo
samodzielnie decydować jak uregulują tok studiów. Gdzie tu jest miejsce
na jakikolwiek stosumek administracyjnoprawny?
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> Rada za radę - poucz gdziekolwiek a póki co nie pisz o czymś, na czym
> sie nie znasz.
> Mówimy o szkole polskiej tu i teraz. Czynienie odniesień do szkoły za
> granicą jest bez sensu.
> Spytam jeszcze za jaką granicę chciałbyś mnie posłać po te
> doświadczenia, bo konkretne wypowiedzi nie są twoja mocną stroną? Może
> Sudan? Afganistan?
>
pouczylem.
i w szkołach i na uczelniach wyższych
i w Polsce i za granicą
i ilość nieudaczników, którzy wylądowali w szkołach bo nigdzie nikt ich
nie chciał jest przerażająca. W normalniej pracy wylecieliby od razu.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdcqvb$3hf$9@inews.gazeta.pl witek
>
>
>>> W wiadomości news:48f9e56d$1@news.home.net.pl Arek
>>> pisze:
>>>> Sposób usprawiedliwiania nieobecności musi określać statut szkoły.
>>> A jak nie określa?
>> to statut jest do dupy i tym kto statut szkoły zatwierdził w takiej
>> formie powinien się ktoś szybko zająć do zdjęcia ze stołka włącznie.
>> jak nie ma to nie ma. kazda forma usprawiedliwienia jest dozowlona.
>> ustna, pisemna, telefoniczna, mailem itp itd.
> No właśnie wtedy nauczyciel ma największą zagwozdkę - uznać takie
> usprawiedliwienie, czy nie?
>
jakie nieuznać?
nie ma żadnego aktu, którym mógłby sie podeprzec w uzasadnieniu niezunanaia.
szczęscie nauczyciela, że ma rodziców, którzy idiotę ignorują zamiast go
wykopać.
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcuil$3hf$13@inews.gazeta.pl witek
>> Rada za radę - poucz gdziekolwiek a póki co nie pisz o czymś, na czym sie
>> nie znasz.
>> Mówimy o szkole polskiej tu i teraz. Czynienie odniesień do szkoły za
>> granicą jest bez sensu.
>> Spytam jeszcze za jaką granicę chciałbyś mnie posłać po te doświadczenia,
>> bo konkretne wypowiedzi nie są twoja mocną stroną? Może Sudan?
>> Afganistan?
> pouczylem.
Guzik tam.
Poględziłeś o swoich rojeniach i to wszystko.
> i w szkołach i na uczelniach wyższych
> i w Polsce i za granicą
> i ilość nieudaczników, którzy wylądowali w szkołach bo nigdzie nikt ich
> nie chciał jest przerażająca.
A ile ta ilość wynosi, konkrety. I kogo ona przeraża?
Dowody podać, nie chrzanić bez sensu.
> W normalniej pracy wylecieliby od razu.
Jakoś prorocy mnie śmieszą, nie wiem czemu.
A praca nauczyciela czy wykładowcy to jest normalna praca.
Podobnie jak górnika, biurwy, sprzedawcy itd.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
>
>> i w szkołach i na uczelniach wyższych
>> i w Polsce i za granicą
>> i ilość nieudaczników, którzy wylądowali w szkołach bo nigdzie nikt
>> ich nie chciał jest przerażająca.
> A ile ta ilość wynosi, konkrety. I kogo ona przeraża?
> Dowody podać, nie chrzanić bez sensu.
wiez, tak 50% w ogóle nie powinna się zblizać do dzieci,
Re: Nieobecności w szkole
witek
>> Jesli nie ma uprawnien do oceniania zwolnien, to skad wiadomo, czy
>> nieobecnosc jest nieusprawiedliwiona?
>>
>
> jak nie ma usprawiedliwienia to jest nieusprawiedliwiona. nie wiem
> czego nie rozumiesz.
Co to jest "usprawiedliwienie" w rozumieniu ustawy?
MJ
Re: Nieobecności w szkole
witek
>> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
>
> z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
Kto te "pelnoletnia osobe" utrzymuje i finansuje jej nauke?
MJ
Re: Nieobecności w szkole
"Jotte"
> I masz prawo do swego w tej materii zdania, jednak ono nie czyni niczego.
> Jak już się dowiedziałeś usprawiedliwienie albo nie nieobecności może
> mieć zasadniczy wpływ na ocenianie i w konsekwencji na klasyfikację.
> Rozporządzenie o ocenianiu itd. nie różnicuje uczniów na pełno- i
> niepełnoletnich i stosuje się także do tych pierwszych.
Przede wszystkim - nieprawda jest, jakoby pelnoletniego ucznia
laczyly z rodzicami takie same stosunki prawne jak z cala reszta
ludzkosci.
Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
z tymi pieniedzmi robie". W szczeglosci na przyklad w przypadku
dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego, ze
jesli dziecko ma juz zawod i moze sie samo utrzymac, a swoje studia
olewa, nie chodzi na zajecia i dostaje dwoje, to jest to podstawa do
tego, zeby rodzice go utrzymywac przestali. Ciekawe, skad sie o
"olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
rodzicami tajne.
MJ
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
W wiadomości news:gdcspt$3hf$10@inews.gazeta.pl witek
>> Zadałem kiedyś dyrekcji podczas posiedzenia RP takie pytanie:
>> a co jeśli nieobecności jest np. 52%, połowa usprawiedliwiona, połowa
>> nie? I nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi.
>> Wprawdzie osoba pełniąca funkcję dyrektora reprezentuje umysłowość
>> pozwalającą bez ryzyka uznać, że nie przejdzie testu Turinga w prostej
>> postaci więc tu nic dziwnego, ale odpowiedzieć nie potrafił mi _nikt_ z
>> obecnych (wszystko nauczyciele, oświatowcy).
> Przecież nie jest napisane, że jak jest nieklasyfikowane z powodu
> nieobecnosci nieusprawiedliwionej, to nie może zdawać egzaminu.
> Jeżeli sytuacja jest sporna to niech rozstrzygnie to na korzysc ucznia i
> zarządzi egzamin bez czekania na wniosek rodziców.
> Problem będzie dopiero wtedy jak sam sobie go stworzy i takiego egzaminu
> nie zarządzi i bedzie czekał na wniosek rodziców albo Rada Pedagogiczna
> takiej zgody nie wyrazi.
Otóż nie, mieszasz albo nie rozumiesz. Pan matematyk ma ucznia, który
opuścił 52% ogółu lekcji w okresie kończącym się klasyfikacją. Połowę z nich
skutecznie usprawiedliwił (obojętne czy rodzic czy sam uczeń jeśli
pełnoletni), połowy nie.
Nauczyciel nie klasyfikuje zgodnie z rozporządzeniem i reszta go nie
obchodzi.
I teraz jest kwestia czy uczniowi egzamin klasyfikacyjny się należy, czy
musi prosić?
Nie jest to zmartwienie nauczyciela.
> Tak na boku.
> To rozporządzenie było pisane z myślą o uczniach, którzy nie tyle co
> olewają jeden przedmiot, ale w ogóle nie chodzą do szkoły, bo np.
> wylądowali w szpitalu.
> bo jak inaczej zrozumiec punkt, ze takiemu uczniowi nie wystawia sie oceny
> z zachowania. No bo niby dlaczego jeśli problemem jest tylko jeden
> przedmiot.
Swobodne dywagacje z jaką myślą było pisane rozporządzenie raczej sensu nie
mają.
> Zadaj takie pytanie. Dopiero będzie zonk, bo to jest znacznie wiekszy
> problem. Rozporządzenie jest wyraźne.
> "Uczniowi [...] zdającemu egzamin klasyfikacyjny nie ustala się oceny
> zachowania.". Tu nie ma pola manewru. Nie ustala sie. Koniec kropka.
Tniesz istotną część z przepisu a z pozostałości wyciągasz błędne wnioski.
Tam jest wyraźnie napisane o jakich uczniów chodzi.
> Nie ma miejsca na interpretacje, czy okreslenie ilosci przedmiotow z
> ktorych jest nieklasyfikowany i zdaje egzamin.
> Wyraznie bylo to pisane z myslą o niechodzeniu do szkoły, a nie
> niechodzeniu na określony przedmiot. Niestety wszystko zostało wrzucone do
> jednego worka.
Nie, tu nie masz racji. Chociaż prawdą jest, że prawo oświatowe w wielu
miejscach sprawia wrażenie tworzonego przez indolentów madrych inaczej.
I tak zresztą jest.
> Wracając do testu Turinga. To gdzie takie sieroty są.
> Przecież Rada Pedgogiczna to nie jest spotkanie towarzyskie przy piwku i
> kiełbaskach.
Ano nie jest. Jest to posiedzenie, na którym panuje zwykle jedna myśl - żeby
się jak najszybciej skończyło i można było sobie iść. Co prawda trudno się
dziwić, bo takich masówek jest w roku szkolnym nawet ~8, a potrafią trwać i
2h.
> Nauczyciel zadał konketne pytanie. I to pytanie powinno znaleźć się w
> protokole z Rady. jeśli odpowiedź nie padła, to dyrektor natychmist po
> radzie, powinien zwrócić się do organu prowadzącego szkołę z pisemnym
> wnioskiem o analizę prawną sytucja w pytaniu i nauczyciel taką odpowiedż
> powinien dostać.
> W przypadku kontroli pracy dyrektora olanie formalnego pytania nauczyciela
> na Radzie Pedagogicznej moze sie skonczyc udupieniem dyrektora jak ktos
> bedzie chcial to zrobić.
Zaraz widać, jak niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty. Udupienie
dyrektora nie jest takie proste - jest on przecież wspólnym sługusem organu
prowadzącego i nadzorującego, oni posadzili go na stolcu, i on realizuje ich
rozkazy. A im po co afera i szum? Będą go więc bronić i kryć, a kopną w zad
dopiero jak się jakiejś grubej sprawy nie da zatuszować.
Chciałby aby było jak piszesz, ale tak nie jest.
Co do analizy prawnej to nie organ prowadzący, a raczej nadzoru
pedagogicznego.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> witek
>
>>> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
>> z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
>
> Kto te "pelnoletnia osobe" utrzymuje i finansuje jej nauke?
>
a jakie to ma znaczenie?
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
>
> Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
> polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
> z tymi pieniedzmi robie". W szczeglosci na przyklad w przypadku
> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego, ze
> jesli dziecko ma juz zawod i moze sie samo utrzymac, a swoje studia
> olewa, nie chodzi na zajecia i dostaje dwoje, to jest to podstawa do
> tego, zeby rodzice go utrzymywac przestali. Ciekawe, skad sie o
> "olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
> rodzicami tajne.
>
ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
żaden dzieknat takiej informacji nie udzieli.
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2n7i8529jo.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>>> Jak dla ciebie ojciec jest trzeci, to ci współczuję.
>> z punktu widzenia prawa, dla osoby pełnoleteniej jest osobą trzecią.
> Kto te "pelnoletnia osobe" utrzymuje i finansuje jej nauke?
W tym kontekście prawnym to bez znaczenia.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd038$3hf$15@inews.gazeta.pl witek
>>> i ilość nieudaczników, którzy wylądowali w szkołach bo nigdzie nikt ich
>>> nie chciał jest przerażająca.
>> A ile ta ilość wynosi, konkrety. I kogo ona przeraża?
>> Dowody podać, nie chrzanić bez sensu.
> wiez, tak 50% w ogóle nie powinna się zblizać do dzieci,
Niedoszacowałeś, IMO.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2ny70lzymx.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>> I masz prawo do swego w tej materii zdania, jednak ono nie czyni niczego.
>> Jak już się dowiedziałeś usprawiedliwienie albo nie nieobecności może
>> mieć zasadniczy wpływ na ocenianie i w konsekwencji na klasyfikację.
>> Rozporządzenie o ocenianiu itd. nie różnicuje uczniów na pełno- i
>> niepełnoletnich i stosuje się także do tych pierwszych.
> Przede wszystkim - nieprawda jest, jakoby pelnoletniego ucznia
> laczyly z rodzicami takie same stosunki prawne jak z cala reszta
> ludzkosci.
Może nie zauważyłeś, ale nikt tego nie twierdził.
> Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
> polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
> z tymi pieniedzmi robie".
Nie ma bezwzględnego obowiązku dokonywania tego w formie gotówkowej.
> W szczeglosci na przyklad w przypadku
> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego,
To podaj link.
> ze
> jesli dziecko ma juz zawod i moze sie samo utrzymac, a swoje studia
> olewa, nie chodzi na zajecia i dostaje dwoje, to jest to podstawa do
> tego, zeby rodzice go utrzymywac przestali. Ciekawe, skad sie o
> "olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
> rodzicami tajne.
Nieważne skąd się dowiedzieli. Może wynajęli detektywa i on sfotografował
index.
W każdym razie musieli przedstawić dowody, które sąd uznał i dopuścił.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdcuri$3hf$14@inews.gazeta.pl witek
>>> to statut jest do dupy i tym kto statut szkoły zatwierdził w takiej
>>> formie powinien się ktoś szybko zająć do zdjęcia ze stołka włącznie.
>>> jak nie ma to nie ma. kazda forma usprawiedliwienia jest dozowlona.
>>> ustna, pisemna, telefoniczna, mailem itp itd.
>> No właśnie wtedy nauczyciel ma największą zagwozdkę - uznać takie
>> usprawiedliwienie, czy nie?
> jakie nieuznać?
Normalne. Nie chce mi sie 15-ty raz tłumaczyć.
> nie ma żadnego aktu, którym mógłby sie podeprzec w uzasadnieniu
> niezunanaia.
Podaj taki, który go do tego obliguje.
> szczęscie nauczyciela, że ma rodziców, którzy idiotę
> ignorują zamiast go wykopać.
Farmazonisz waść okrutnie.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
witek
>> z tymi pieniedzmi robie". W szczeglosci na przyklad w przypadku
>> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego, ze
>> jesli dziecko ma juz zawod i moze sie samo utrzymac, a swoje studia
>> olewa, nie chodzi na zajecia i dostaje dwoje, to jest to podstawa do
>> tego, zeby rodzice go utrzymywac przestali. Ciekawe, skad sie o
>> "olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
>> rodzicami tajne.
>>
> ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
MJ
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> Ciekawe, skad sie o
> "olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
> rodzicami tajne.
To ich sprawa.
Skoro z dziekanatem sprawa jest jasna, to moim zdaniem w sekretariacie
szkoly tez (wobec uczniow pelnoletnich).
gacek
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "witek"
news:gdcpkn$3hf$5@inews.gazeta.pl...
> Arek wrote:
>> Użytkownik "witek"
>> news:gdchnd$hag$7@inews.gazeta.pl...
>>> Arek wrote:
>>>> Użytkownik "witek"
>>>> news:gdb60t$rv6$1@inews.gazeta.pl...
>>>>> Tristan wrote:
>>>>>>> lekarskim. Chodzenie do szkoly nie jest obowiazkiem, tak jak w
>>>>>>> przypadku
>>>>>>> pracy i zdarzyc sie moga sytuacje takze inne niz choroba.
>>>>>>
>>>>>> Jak nie jest obowiązkiem?
>>>>>
>>>>> A jest. Pokaż gdzie to jest napisane.
>>>>>
>>>>
>>>>
>>>> Zapewne w Statucie Szkoły, który jest dokumentem obowiązującym
>>>> wszystkich w szkole.
>>>>
>>>
>>> Nie.
>>> Jedyne miejscce gdzie można o takim obowiązku chodzenia do szkoły mówić
>>> jest przy okazji obowiązku nauki, który spełnia sie w formie posyłania
>>> dziecka do szkoły. Z tym, że można obowiązek nauki spełniać inaczej niż
>>> poprzez posyłanie dziecka do szkoły.
>>> Inna sprawa, że ciągle jes to trudne do zrealizowania, ale nie
>>> niemożliwe.
>>> Zgadzam się z jednym. Ża jak rodzić wybierze posyłanie dziecka do szkoły
>>> jako formę spełniania obowiązku nauczania, to wówczas już taki obowiązek
>>> ma. Ale stutowi szkoły nic do tego.
>>
>>
>> I tu się mylisz. Statut ma określać prawa i obowiązki ucznia (tak stanowi
>> rozp. o ramowych statutach). I jeśli Rada Szkoły tak uchwali, to
>> obowiązek jest.
>>
> ale to jest dopiero PO podjęciu decyzji o sepłnianiu obowiązku nazwijmy
> go szkolnego, bo tak sie przyjął, w formie posyłania dziecka do szkoły.
>
> Nie ma obowiązku posyłania dziecka do szkołu, jest obowiązek kształcenia,
> ale po za formami szkolnymi istnieją równiez inne.
> Jeszcze raz. NIE MA OBOWIĄZKU CHODZENIA DO SZKOŁY.
>
A kto mówi, że jest obowiązek chodzenia (oczywiście po skończeniu gimnazjum,
bo do końca gimnazjum lub 18-tki jest pbowiązek szkolny) do szkoły. Jedynie
pisałem, że jeśli chce być uczniem, to musi spełniać obowiązki zawarte w
statucie, czyli np. chodzić do szkoły. Nie spełniając obowiązków statutowych
naraża się na konsekwencje, łacznie z relegowaniem ze szkoły (też w trybie
określonym w statucie).
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
On 18 Paź, 18:08, Michal Jankowski
> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
Skąd chcą. Szkoła nie ma prawa udzielać im takiej informacji.
Droga prawna jaką ja proponuję w tej sytuacji (dziecko nie udziela
informacji ani szkoła, zgodnie z prawem również): przestać utrzymywać.
Dziecko wówczas zgłosi do sądu wniosek o ustalenie istnienia obowiązku
alimentacyjnegi i będzie musiało wykazać się, że kontynuuje naukę
(między innymi). Jako strona będziesz miał dostęp do akt i stamtąd, z
jakichś świadectw etc. możesz dowiedzieć się o ocenach (chociaż być
może dziecko złoży wyłącznie zaświadczenie ze szkoły o kontynuowaniu
nauki, to się nie dowiesz).
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2nprlxzy0r.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>> ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
Przecież to proste.
Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
"Jotte"
>> Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
>> polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
>> z tymi pieniedzmi robie".
> Nie ma bezwzględnego obowiązku dokonywania tego w formie gotówkowej.
Co to ma do rzeczy?
>> W szczeglosci na przyklad w przypadku
>> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego,
> To podaj link.
Uzyj googla.
MJ
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2nd4hxzxjp.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>>> Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
>>> polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
>>> z tymi pieniedzmi robie".
>> Nie ma bezwzględnego obowiązku dokonywania tego w formie gotówkowej.
> Co to ma do rzeczy?
No pomyśl, pomyśl.
>>> W szczeglosci na przyklad w przypadku
>>> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego,
>> To podaj link.
> Uzyj googla.
Nie chce mi się dowodzić twoich tez bardziej niż tobie samemu.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Patryk Włos pisze:
> Tak, to była normalna szkoła, bo normalni ludzie w normalnych sytuacjach
> z sądem styczności żadnej nie mają.
Wiesz, masz cholernie wielkie pojecie o zyciu widze.
Ja w podstawowce tez bylem przesluchiwany przez prokuratora, a dlaczego?
Poniewaz moja matka dostala wylewu krwi do mozgu. Pogotowie ktore
przyjechalo stwierdzilo ze to nie wylew a jakies pobicie no i
automatycznie prokurator zajal sie cala sprawa. Ja, bedac w 7 klasie
podstawowki tez bylem przesluchiwany przez prokuratora i to sam na sam -
nie wiem czy to norma.
Tak wiec sam widzisz ze kazdy moze miec stycznosc z wymiarem
sprawiedliwosci, chociaz pewnie dla Ciebie to nadal cos dziwnego.
--
Pozdrawiam
Jacek Kustra
Re: Nieobecności w szkole
Matka vs tatapsychopata:
TataPsychopata wrote:
>
> Witam
> Jak to jest teraz z tzw. "usprawiedliwieniami nieobecności"? Chodzi o osobę
> już pełnoletnią, ale jeszcze w liceum, w ostatniej klasie. Czy wg prawa
> (jakiego?) może taka osoba napisać sobie usprawiedliwienie z nieobecności,
> czy jednak do rodziców to należy? Ja pamiętam, że dawno temu pisałem sobie
> sam, a teraz córka mnie zmusza do pisania jakichś dziwolągów...
>
> Pozdrawiam
jak to jest ze uczen spokojny, nie sprawiajacy zadnych problemow
wychowawczych,
z powodu kilku nieobecnosci (w tym uspawiedliwianych przez lekarza oraz
rodzicow)
ma obnizona ocene z zachowania?!
Natomiast agresor bez nieobecnosci nie ma tego problemu!
G.
Re: Nieobecności w szkole
gacek
> Skoro z dziekanatem sprawa jest jasna
Oh really? Przynajmniej niektore wyniki niektorych egzaminow na
niektorych uczelniach to w ogole publicznie wisza...
MJ
Re: Nieobecności w szkole
"Jotte"
>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
> Przecież to proste.
> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
Plonk.
MJ
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Jotte wrote:
> Otóż nie, mieszasz albo nie rozumiesz. Pan matematyk ma ucznia, który
> opuścił 52% ogółu lekcji w okresie kończącym się klasyfikacją. Połowę z
> nich skutecznie usprawiedliwił (obojętne czy rodzic czy sam uczeń jeśli
> pełnoletni), połowy nie.
> Nauczyciel nie klasyfikuje zgodnie z rozporządzeniem i reszta go nie
> obchodzi.
> I teraz jest kwestia czy uczniowi egzamin klasyfikacyjny się należy, czy
> musi prosić?
> Nie jest to zmartwienie nauczyciela.
Oczywiscie.
Nie jest to zmartwienie nauczyciela. On postawy do nieklasyfikowania
miał i z nich skorzytał. Jego rola sie skonczyła.
Teraz problem ma dyrektor.
Jak dyrektor ma wątpliwości prawne, to niech się zwróci o wykładnie
prawną do kuratorium.
> Tniesz istotną część z przepisu a z pozostałości wyciągasz błędne wnioski.
> Tam jest wyraźnie napisane o jakich uczniów chodzi.
tych "usprawiedliwionych".
I co to zmienia.
Uczen ma zabiegi, ktore mogą byc przeprowadzone tylko i wyłącznie w
określonych godzinach ze względów medycznych.
Tafił na nauczyciela, który go nie klasyfikował. Reszta go przepuściała.
>
>> Wracając do testu Turinga. To gdzie takie sieroty są.
>> Przecież Rada Pedgogiczna to nie jest spotkanie towarzyskie przy piwku
>> i kiełbaskach.
> Ano nie jest. Jest to posiedzenie, na którym panuje zwykle jedna myśl -
> żeby się jak najszybciej skończyło i można było sobie iść. Co prawda
> trudno się dziwić, bo takich masówek jest w roku szkolnym nawet ~8, a
> potrafią trwać i 2h.
straszne, 2 godziny 8 razy w roku.
w porównaniu do ilosci godzin, które musi nauczyciel byc w pracy to
strasznie duzo.
Powiem ci, że dwugodzinna rada pedagogiczna to krótka rada.
Może czas skończyć ze steerotypem, że po ostatniej lekcji nauczyciel
wychodzi do domu.
> Zaraz widać, jak niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty.
sporo
> Udupienie dyrektora nie jest takie proste - jest on przecież wspólnym
> sługusem organu prowadzącego i nadzorującego, oni posadzili go na
> stolcu, i on realizuje ich rozkazy. A im po co afera i szum?
Szum i afera wcale od nich nie zależy.
Zadaj pytanie i poleć do Wyborczej, że dyrektor cię olał.
Szum się sam zrobi, a kuratorium dla uratowania własnych stołków
poświęci dyrektora.
> Będą go
> więc bronić i kryć, a kopną w zad dopiero jak się jakiejś grubej sprawy
> nie da zatuszować.
Ciężko ostatnio cokolwiek zatuszować, a usadzić kogolowiek jest bardzo
prosto.
Wyślę ci babcię na wywiadówkę. Daj jej oceny do ręki i gwarantuję ci, że
za miesiąc nie będziesz miał pracy.
Bo jako rodzic złoże zawiadomienie do prokuratury o ujawnieniu ocen
osobie nie będącej opiekunem prawnym dziecka.
Jak jeszcze opisze to w wyborczej to będzie taka afera, że dyrektor nie
będzie miał odwagi cie kryc.
Zostaniesz skazany na 100%. W zawieszeniu czy bez i na ile bez
znaczenia. Z mocy prawa wylecisz z pracy.
Chcesz więcej przykładów?
proszę bardzo.
- Prosze pana, proszę pana, czy mogę zwolnić sie z ostaniej lekcji i isc
do domu "bo coś tam"?
- Tak
Jak trafisz na upierdliwego rodzica to masz przechlapane, bo formalnie
nie masz prawa wypuścic dziecka bez zgody rodzica.
Wydaje ci się to śmieszne, bo się z takimi przykładami nie spotkałeś.
Ja miałem okazję się spotkać i nikomu nie było do śmiechu.
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:2n1vydzwv3.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>> Przecież to proste.
>> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
> Plonk.
Kretyn.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomosci news:2n8wslzwyn.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>> Skoro z dziekanatem sprawa jest jasna
> Oh really? Przynajmniej niektore wyniki niektorych egzaminow na
> niektorych uczelniach to w ogole publicznie wisza...
To tam biegaj, durniu.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> witek
>
>>> z tymi pieniedzmi robie". W szczeglosci na przyklad w przypadku
>>> dalszego ksztalcenia na studiach sa orzeczenia Sadu Najwyzszego, ze
>>> jesli dziecko ma juz zawod i moze sie samo utrzymac, a swoje studia
>>> olewa, nie chodzi na zajecia i dostaje dwoje, to jest to podstawa do
>>> tego, zeby rodzice go utrzymywac przestali. Ciekawe, skad sie o
>>> "olewactwie" dziecka mieli dowiedzic, gdyby oceny dziecka byly przed
>>> rodzicami tajne.
>>>
>> ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
>
> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>
np. z kolejnej opłaty za semestr. skoro trzeba zapłacić, to znaczy, że
zaliczył.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:2nprlxzy0r.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>
>
>>> ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
> Przecież to proste.
> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
>
O ile nie ma 18 lat.
Potem, bez zgody dziecka nie masz prawa udzielić rodzicowi żadnych
informacji o postępach w nauce.
Przyjmij to do wiadomości i zacznij stosować, zanim któreś "dziecko" nie
narobi ci kłopotów.
Rozwiązuje się to bardzo prosto, podstawiajac osiemnastoletniemu dziecku
karteczkę
nie* wyrażam zgody na udzielanie informacji ...
*) niepotrzbne skreślić.
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> "Jotte"
>
>>> Rodzice maja wobec dziecka obowiazek alimentacyjny i nie moze on
>>> polegac na tym, ze "dajesz mi na szkole i nie masz prawa wiedziec, co
>>> z tymi pieniedzmi robie".
>> Nie ma bezwzględnego obowiązku dokonywania tego w formie gotówkowej.
>
> Co to ma do rzeczy?
mozesz dokonać przelewu na konto uczelni.
wowczas nie bedzie problemu, ze dziecko przepiło.
skoro sie nie nalezy to przelew wróci.
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> gacek
>
>> Skoro z dziekanatem sprawa jest jasna
>
> Oh really? Przynajmniej niektore wyniki niektorych egzaminow na
> niektorych uczelniach to w ogole publicznie wisza...
>
ale juz nie tak czesto z nazwiskami i nie tak czesto na drzwiach.
szybciej w internecie niz w formie papierowej, a tam już dostep nie jest
taki prosty.
Zreszta student moze sobie zstrzec, żeby nie podawac jego ocen nawet w
takiej formie.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdd038$3hf$15@inews.gazeta.pl witek
>
>
>>>> i ilość nieudaczników, którzy wylądowali w szkołach bo nigdzie nikt
>>>> ich nie chciał jest przerażająca.
>>> A ile ta ilość wynosi, konkrety. I kogo ona przeraża?
>>> Dowody podać, nie chrzanić bez sensu.
>> wiez, tak 50% w ogóle nie powinna się zblizać do dzieci,
> Niedoszacowałeś, IMO.
>
Ee, chyba nie.
Nie mówię, że pozostałe 50% ma predyspozycje do bycia nauczycielami.
Takich to jest po kilku w szkole, albo i mniej.
Reszta po prostu "nie szkodzi".
te 50% jest po prostu toksyczne dla zdrowia dziecka.
Re: Nieobecności w szkole
Michal Jankowski wrote:
> gacek
>
>> Skoro z dziekanatem sprawa jest jasna
>
> Oh really? Przynajmniej niektore wyniki niektorych egzaminow na
> niektorych uczelniach to w ogole publicznie wisza...
Oh really. Idz do dziekanatu, popros o oceny studenta X, zdaj relacje.
Poza tym pol tego watku jest o tym, ze prawo sobie, a
nauczyciele/zwyczaj sobie.
gacek
Re: Nieobecności w szkole
Arek wrote:
>>
>
> A kto mówi, że jest obowiązek chodzenia (oczywiście po skończeniu
> gimnazjum, bo do końca gimnazjum lub 18-tki jest pbowiązek szkolny) do
> szkoły. Jedynie pisałem, że jeśli chce być uczniem, to musi spełniać
> obowiązki zawarte w statucie, czyli np. chodzić do szkoły. Nie
> spełniając obowiązków statutowych naraża się na konsekwencje, łacznie z
> relegowaniem ze szkoły (też w trybie określonym w statucie).
>
ech.
NIE MA OBOWIĄZKU POSYŁANIA DZIECKA DO SZKOŁY PODSTAWOWEJ.
Nie oznacza to, że każdy może, ale że jest taka możliwość.
Pół rozporządznia jest na temat oceniania osób spełniających obowiązek
szkolny w innej formie niż chodzenie do szkoły.
Re: Nieobecności w szkole
witek wrote:
> Jotte wrote:
>> W wiadomości news:2nprlxzy0r.fsf@ccfs1.fuw.edu.pl Michal Jankowski
>>
>>
>>>> ale powyższe nie daje prawa dowiadywania sie o postepy w nauce.
>>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>> Przecież to proste.
>> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
>>
>
> O ile nie ma 18 lat.
> Potem, bez zgody dziecka nie masz prawa udzielić rodzicowi żadnych
> informacji o postępach w nauce.
> Przyjmij to do wiadomości i zacznij stosować, zanim któreś "dziecko" nie
> narobi ci kłopotów.
Zaznaczam od razu, ze za stary jestem na takie numery ;)
Ale sytuacja - uczen dostaje od rodzicow kieszonkowe (konsekwentnie od
roku 100zl co miesiac, na podstawie ustnej umowy), nauczyciel ujawnia
rodzicom oceny, rodzice przestaja wyplacac pieniadze.
Jest jakas podstawa, zeby szkola/nauczyciel wyplacal te 100zl w
zastepstwie rodzicow?
gacek
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd475$3hf$23@inews.gazeta.pl witek
>>> wiez, tak 50% w ogóle nie powinna się zblizać do dzieci,
>> Niedoszacowałeś, IMO.
> Ee, chyba nie.
> Nie mówię, że pozostałe 50% ma predyspozycje do bycia nauczycielami.
> Takich to jest po kilku w szkole, albo i mniej.
> Reszta po prostu "nie szkodzi".
> te 50% jest po prostu toksyczne dla zdrowia dziecka.
Nadal uważam, że niedoszacowałeś.
Nauczyciel poza przekazywaniem wiedzy (a już tu 50% nienadających się to
niedoszacowanie) promuje pewne cechy charakteru, stymuluje postawy i czyni
to czy chce, czy nie.
A jakie postawy, jakie wartości może przekazywać młodzieży tchórz,
konformista, włazidupa?
Udaje na lekcji kogoś kim nie jest, a przed dyrektorzyną pełza? To nie jest
toksyczne wg ciebie?
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
W wiadomości news:gdd3f0$3hf$18@inews.gazeta.pl witek
>> Nauczyciel nie klasyfikuje zgodnie z rozporządzeniem i reszta go nie
>> obchodzi.
>> I teraz jest kwestia czy uczniowi egzamin klasyfikacyjny się należy, czy
>> musi prosić?
>> Nie jest to zmartwienie nauczyciela.
> Oczywiscie.
> Nie jest to zmartwienie nauczyciela. On postawy do nieklasyfikowania miał
> i z nich skorzytał. Jego rola sie skonczyła.
Oczywiście. Trzeba ci wiedzieć, że jest tak dlatego, iż nauczyciel miał
podstawy powstrzymać się od wystawienia oceny klasyfikacyjnej. I tak też
uczynił. Na tym etapie jego rola się kończy, a raczej zatrzymuje.
> Teraz problem ma dyrektor.
> Jak dyrektor ma wątpliwości prawne, to niech się zwróci o wykładnie prawną
> do kuratorium.
Jak łatwo zauważysz, teraz problem ma dyrektor jako przewodniczący RP.
Może się zwrócić o wykładnię do organu nadzoru pedagogicznego.
>> Tniesz istotną część z przepisu a z pozostałości wyciągasz błędne
>> wnioski. Tam jest wyraźnie napisane o jakich uczniów chodzi.
> tych "usprawiedliwionych".
> I co to zmienia.
Odnoszę wrażenie, że nie mówimy o tym samym. Podaj konkretnie paragraf, o
którym piszesz.
>> Ano nie jest. Jest to posiedzenie, na którym panuje zwykle jedna myśl -
>> żeby się jak najszybciej skończyło i można było sobie iść. Co prawda
>> trudno się dziwić, bo takich masówek jest w roku szkolnym nawet ~8, a
>> potrafią trwać i 2h.
> straszne, 2 godziny 8 razy w roku.
Spróbuj mieć w takim samym wymiarze lewatywę.
> w porównaniu do ilosci godzin, które musi nauczyciel byc w pracy to
> strasznie duzo.
W pracy może być ciekawiej.
> Powiem ci, że dwugodzinna rada pedagogiczna to krótka rada.
Kwestia punktu widzenia. Wiem, że są grona potrafiące pieprzyć o niczym i 4h
a debil dyrektor przewodniczy z przyjemnością, że przewodniczy. Ale to już
patologia.
> Może czas skończyć ze steerotypem, że po ostatniej lekcji nauczyciel
> wychodzi do domu.
Nie ma sprawy. Niech idzie do knajpy.
>> Zaraz widać, jak niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty.
> sporo
>> Udupienie dyrektora nie jest takie proste - jest on przecież wspólnym
>> sługusem organu prowadzącego i nadzorującego, oni posadzili go na stolcu,
>> i on realizuje ich rozkazy. A im po co afera i szum?
> Szum i afera wcale od nich nie zależy.
> Zadaj pytanie i poleć do Wyborczej, że dyrektor cię olał.
> Szum się sam zrobi, a kuratorium dla uratowania własnych stołków poświęci
> dyrektora.
A mówiłem, że niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty...
> Wyślę ci babcię na wywiadówkę. Daj jej oceny do ręki i gwarantuję ci
Dobra, dobra...
Darujemy sobie, proszę, wizje, proroctwa, przepowiednie i inne bajki.
Witekdamus się znalazł... ;)))
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd41k$3hf$22@inews.gazeta.pl witek
> ale juz nie tak czesto z nazwiskami
Czasem jest tylko nr indexu.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd3q8$3hf$20@inews.gazeta.pl witek
>>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>> Przecież to proste.
>> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
> O ile nie ma 18 lat.
Napisał, że dziecka...
> Potem, bez zgody dziecka nie masz prawa udzielić rodzicowi żadnych
> informacji o postępach w nauce.
> Przyjmij to do wiadomości i zacznij stosować, zanim któreś "dziecko" nie
> narobi ci kłopotów.
[cut]
Weź przestań ojca uczyć dzieci robić i udawać jeszcze mniej kumatego niż
jesteś.
Napisał bałwan bzdeta, to się czepiłem, powinieneś zakumać.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdd475$3hf$23@inews.gazeta.pl witek
>
>
>>>> wiez, tak 50% w ogóle nie powinna się zblizać do dzieci,
>>> Niedoszacowałeś, IMO.
>> Ee, chyba nie.
>> Nie mówię, że pozostałe 50% ma predyspozycje do bycia nauczycielami.
>> Takich to jest po kilku w szkole, albo i mniej.
>> Reszta po prostu "nie szkodzi".
>> te 50% jest po prostu toksyczne dla zdrowia dziecka.
> Nadal uważam, że niedoszacowałeś.
> Nauczyciel poza przekazywaniem wiedzy (a już tu 50% nienadających się to
> niedoszacowanie) promuje pewne cechy charakteru, stymuluje postawy i
> czyni to czy chce, czy nie.
wiec mowisz o tych, ktorzy robia to z powołania.
takich jest kilku na szkołę.
> A jakie postawy, jakie wartości może przekazywać młodzieży tchórz,
> konformista, włazidupa?
> Udaje na lekcji kogoś kim nie jest, a przed dyrektorzyną pełza? To nie
> jest toksyczne wg ciebie?
>
Co robi nauczyciel prywatnie i jakie są relacje na styku pracownik
pracodawca mnie nie interesuje tak długo jak długo nie ma to wpływu na
dziecko.
Dziecko patrzy, widzi i rozumuje inaczej niż dorosły.
Re: Nieobecności w szkole
Dnia Sat, 18 Oct 2008 09:54:35 -0500, witek napisał(a)
w:
> samodzielnie decydować jak uregulują tok studiów. Gdzie tu jest miejsce
> na jakikolwiek stosumek administracyjnoprawny?
Student jest destynatariuszem zakładu administracyjnego i podlega władztwu
zakładowemu uczelni. Uczeń analogicznie.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd6bq$3hf$27@inews.gazeta.pl witek
>> Nauczyciel poza przekazywaniem wiedzy (a już tu 50% nienadających się to
>> niedoszacowanie) promuje pewne cechy charakteru, stymuluje postawy i
>> czyni to czy chce, czy nie.
> wiec mowisz o tych, ktorzy robia to z powołania.
> takich jest kilku na szkołę.
Nie, mówię o wszystkich. Wszyscy to robią, choćby który niechciał - robi to
bowiem przez przykład.
>> A jakie postawy, jakie wartości może przekazywać młodzieży tchórz,
>> konformista, włazidupa?
>> Udaje na lekcji kogoś kim nie jest, a przed dyrektorzyną pełza? To nie
>> jest toksyczne wg ciebie?
> Co robi nauczyciel prywatnie i jakie są relacje na styku pracownik
> pracodawca mnie nie interesuje tak długo jak długo nie ma to wpływu na
> dziecko.
Praktycznie zawsze ma. Relacja na styku pracownik-pracodawca kształtuje się
nie bez uwzględnienia cech osobowościowych pracownika (tu: nauczyciela). Te
zaś cechy ciążą na jego pracy jako dydaktyka i pedagoga.
> Dziecko patrzy, widzi i rozumuje inaczej niż dorosły.
Dlatego jest szansa, że się nie stoczy. Ale potrzebny jest przykład i
prawidłowe, długofalowe kształtowanie charakteru. Zrobi to dobrze gnida?
I cóż to jest dziecko? Do ilu lat? 12 to jeszcze dzieci czy już młodzież? A
14?
A 18-letni uczeń liceum to dziecko czy dorosły?
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Sat, 18 Oct 2008 09:45:17 -0500, witek napisał(a)
w:
> Tak od ręki ci nie powiem gdzie rodzic może się wówczas odwołać i czy
> może. Pewnie tak i pewnie do organu prowadzącego szkołę.
Jak ty się koncertowo nie znasz...
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Jotte wrote:
>
>>> Ano nie jest. Jest to posiedzenie, na którym panuje zwykle jedna myśl
>>> - żeby się jak najszybciej skończyło i można było sobie iść. Co
>>> prawda trudno się dziwić, bo takich masówek jest w roku szkolnym
>>> nawet ~8, a potrafią trwać i 2h.
>> straszne, 2 godziny 8 razy w roku.
> Spróbuj mieć w takim samym wymiarze lewatywę.
Rada to nie lewatywa.
> Kwestia punktu widzenia. Wiem, że są grona potrafiące pieprzyć o niczym
> i 4h a debil dyrektor przewodniczy z przyjemnością, że przewodniczy. Ale
> to już patologia.
To zależu do wielkości szkoły.
Jak się ma 30 klas to jest nad czym spędzić cały dzień.
>
>> Może czas skończyć ze steerotypem, że po ostatniej lekcji nauczyciel
>> wychodzi do domu.
> Nie ma sprawy. Niech idzie do knajpy.
Nie.
Znam szkołę, gdzie pokoj nauczycielski zajmuje 3 sale lekcyjne.
Kazdy nauczyciel ma swoje miejsce do pracy i tam pracuje kiedy nie
prowadzi lekcji.
Nieoddanie sprawdzianów, czy nieprzygotowanie czegoś w terminie nie jest
tolerowane. Nie ma noszenia zeszytów do domów i nieoddawania przez kilka
dni bo nauczyciel nie miał czasu sprawdzić.
Nuczyciele ze swoich obowiązków są po prostu rozliczani.
Sukces polega na tym, że dyrektor przyszedł z zewnatrz spoza środowiska
i potrafi dojrzeć coś wiecej niż tylko to co sam sie nauczył siedząc na
starym wysiedzianym krzesełku w ciasnocie malej salki przerbionej na
pokojn nauczycielski.
>
>>> Zaraz widać, jak niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty.
>> sporo
>>> Udupienie dyrektora nie jest takie proste - jest on przecież wspólnym
>>> sługusem organu prowadzącego i nadzorującego, oni posadzili go na
>>> stolcu, i on realizuje ich rozkazy. A im po co afera i szum?
>> Szum i afera wcale od nich nie zależy.
>> Zadaj pytanie i poleć do Wyborczej, że dyrektor cię olał.
>> Szum się sam zrobi, a kuratorium dla uratowania własnych stołków
>> poświęci dyrektora.
> A mówiłem, że niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty...
>
>> Wyślę ci babcię na wywiadówkę. Daj jej oceny do ręki i gwarantuję ci
> Dobra, dobra...
> Darujemy sobie, proszę, wizje, proroctwa, przepowiednie i inne bajki.
> Witekdamus się znalazł... ;)))
>
To nie są bajki. Po prostu do tej pory nie trafiłeś na upierdliwego
rodzica, który dochodzi swojego.
Narazie rewolucja zachodzi w służbie zdrowia, gdzie ludzi dostrzegli, ze
maja prawo dopominac sie o swoje prawa i odszkodowania na podstawie
prawa cywilnego. Zwróć uwagę, że zasądzane odszkodowania są coraz wyższe
i idą w miliony. Szkół to jeszcze nie dotknęło, ale jest to nieuchronne.
Za kilka lat.
Czas potulnego kiwania główką się skończył.
Re: Nieobecności w szkole
Jotte wrote:
> W wiadomości news:gdd3q8$3hf$20@inews.gazeta.pl witek
>
>
>>>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>>> Przecież to proste.
>>> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
>> O ile nie ma 18 lat.
> Napisał, że dziecka...
Dzieckiem rodziców jest się zawsze, niezależnie od wieku.
>
>> Potem, bez zgody dziecka nie masz prawa udzielić rodzicowi żadnych
>> informacji o postępach w nauce.
>> Przyjmij to do wiadomości i zacznij stosować, zanim któreś "dziecko"
>> nie narobi ci kłopotów.
> [cut]
> Weź przestań ojca uczyć dzieci robić i udawać jeszcze mniej kumatego niż
> jesteś.
> Napisał bałwan bzdeta, to się czepiłem, powinieneś zakumać.
>
To raczej tobie ciężko myśleć inaczej niż w zastany belfrowski sposób,
że nauczyciel ma zawsze rację.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Sat, 18 Oct 2008 11:38:56 -0500, witek napisał(a)
w:
> Wyślę ci babcię na wywiadówkę. Daj jej oceny do ręki i gwarantuję ci, że
> za miesiąc nie będziesz miał pracy.
:-D
> Bo jako rodzic złoże zawiadomienie do prokuratury o ujawnieniu ocen
> osobie nie będącej opiekunem prawnym dziecka.
:-D
> Zostaniesz skazany na 100%.
Z jakiego artykułu? :-P
> - Prosze pana, proszę pana, czy mogę zwolnić sie z ostaniej lekcji i isc
> do domu "bo coś tam"?
> - Tak
> Jak trafisz na upierdliwego rodzica to masz przechlapane, bo formalnie
> nie masz prawa wypuścic dziecka bez zgody rodzica.
Powinieneś zostać wizytatorem. Tylko oni są zdolni do tak kuriozalnego
rozumowania :-D
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 18:19
(autor przypadek
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
<91aa7d1e-5266-49a3-bc90-07a03e3bb43c@y21g2000hsf.googlegroups.com>):
>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>
> Skąd chcą. Szkoła nie ma prawa udzielać im takiej informacji.
A instytucja szkoląca pracownika za pieniądze pracodawcy o postępach
pracownika na kursie? Weź nie bądź śmieszny....
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Szerr wrote:
>
> Powinieneś zostać wizytatorem. Tylko oni są zdolni do tak kuriozalnego
> rozumowania :-D
>
Widze, że też masz myślenie. Bo od zawsze tak było, to znaczy że tak
jest dobrze.
Może czas sie zainteresować, że jednak od zawsze było źle.
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 18:32
(autor Gabi
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: <48FA0FAF.9E5CCAA6@cybernet.com.pl>):
> jak to jest ze uczen spokojny, nie sprawiajacy zadnych problemow
> wychowawczych,
> z powodu kilku nieobecnosci (w tym uspawiedliwianych przez lekarza oraz
> rodzicow)
> ma obnizona ocene z zachowania?!
> Natomiast agresor bez nieobecnosci nie ma tego problemu!
Legenda Urbana.
Na ocenę z zachowania wpływ ma wiele czynników, w tym nieobecności
nieusprawiedliwione i trzeba mieć ich naprawdę sporo, żeby spaść w dół.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
W wiadomości news:gdd793$3hf$28@inews.gazeta.pl witek
>>> straszne, 2 godziny 8 razy w roku.
>> Spróbuj mieć w takim samym wymiarze lewatywę.
> Rada to nie lewatywa.
Zrozumienie czytanego tekstu się kłania.
Nie mówiłem, że rada to lewatywa (lewatywa przy radzie to pikuś).
Doradzałem jedynie spróbowanie lewatywy w tym wymiarze czasowym.
>> Kwestia punktu widzenia. Wiem, że są grona potrafiące pieprzyć o niczym i
>> 4h a debil dyrektor przewodniczy z przyjemnością, że przewodniczy. Ale to
>> już patologia.
> To zależu do wielkości szkoły.
> Jak się ma 30 klas to jest nad czym spędzić cały dzień.
Kwestia organizacji pracy. Dobra organizacja, mądrzy członkowie grona
pedagogicznego, normalny dyrektor i żadnych tam całodziennych posiedzeń.
>>> Może czas skończyć ze steerotypem, że po ostatniej lekcji nauczyciel
>>> wychodzi do domu.
>> Nie ma sprawy. Niech idzie do knajpy.
> Nie.
A to czemu? Co komu do tego?
> Znam szkołę, gdzie pokoj nauczycielski zajmuje 3 sale lekcyjne.
> Kazdy nauczyciel ma swoje miejsce do pracy i tam pracuje kiedy nie
> prowadzi lekcji.
> Nieoddanie sprawdzianów, czy nieprzygotowanie czegoś w terminie nie jest
> tolerowane. Nie ma noszenia zeszytów do domów i nieoddawania przez kilka
> dni bo nauczyciel nie miał czasu sprawdzić.
> Nuczyciele ze swoich obowiązków są po prostu rozliczani.
> Sukces polega na tym, że dyrektor przyszedł z zewnatrz spoza środowiska i
> potrafi dojrzeć coś wiecej niż tylko to co sam sie nauczył siedząc na
> starym wysiedzianym krzesełku w ciasnocie malej salki przerbionej na
> pokojn nauczycielski.
Chcę wiedzieć co to za szkoła, bo chcę spróbować te opowieści Szeherezady
sprawdzić.
Opisujesz tu rzekomą realizację pomysłu który spalił na panewce i to bardzo
szybko w kilku szkołach, gdzie zabrały się za to organy prowadzące (bo
dyrektor jest na to za krótki, jeśli nie wiesz).
Tak to ja ci mogę napisać, że znam szkołę gdzie nauczyciele zarabiają 10k za
etat.
>> A mówiłem, że niewiele wiesz o mechanizmach systemu oświaty...
>>> Wyślę ci babcię na wywiadówkę. Daj jej oceny do ręki i gwarantuję ci
>> Dobra, dobra...
>> Darujemy sobie, proszę, wizje, proroctwa, przepowiednie i inne bajki.
>> Witekdamus się znalazł... ;)))
> To nie są bajki. Po prostu do tej pory nie trafiłeś na upierdliwego
> rodzica, który dochodzi swojego.
Zapewne nie. No, może raz trafiłem na umiarkowanego upierdliwca, ale szybko
się tego czegoś pozbyłem, pogoniłem i tyle.
Spotkam następnego, to też będę umiał.
> Narazie rewolucja zachodzi w służbie zdrowia, gdzie ludzi dostrzegli, ze
> maja prawo dopominac sie o swoje prawa i odszkodowania na podstawie prawa
> cywilnego. Zwróć uwagę, że zasądzane odszkodowania są coraz wyższe i idą w
> miliony. Szkół to jeszcze nie dotknęło, ale jest to nieuchronne. Za kilka
> lat.
Dobra, dobra, witkodamusie, to pogadamy za kilka lat.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:gdd7ds$3hf$29@inews.gazeta.pl witek
>>>>> Zatem skad rodzice maja sie dowiedziec o ocenach dziecka?
>>>> Przecież to proste.
>>>> Skoro dziecka, to na wywiadówce, ze świadectwa.
>>> O ile nie ma 18 lat.
>> Napisał, że dziecka...
> Dzieckiem rodziców jest się zawsze, niezależnie od wieku.
Niezwykłe odkrycie.
Tylko my tu o dziecku nie w kontekście pokrewieństwa, a w kontekście
podopiecznego instytucji.
>> Weź przestań ojca uczyć dzieci robić i udawać jeszcze mniej kumatego niż
>> jesteś.
>> Napisał bałwan bzdeta, to się czepiłem, powinieneś zakumać.
> To raczej tobie ciężko myśleć inaczej niż w zastany belfrowski sposób, że
> nauczyciel ma zawsze rację.
Nie oceniaj cudzego myślenia gdy u ciebie ten proces krztusi się niczym
stary, zużyty silnik na brudnym paliwie.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
Użytkownik "witek"
news:gdd4es$3hf$24@inews.gazeta.pl...
> Arek wrote:
>>>
>>
>> A kto mówi, że jest obowiązek chodzenia (oczywiście po skończeniu
>> gimnazjum, bo do końca gimnazjum lub 18-tki jest pbowiązek szkolny) do
>> szkoły. Jedynie pisałem, że jeśli chce być uczniem, to musi spełniać
>> obowiązki zawarte w statucie, czyli np. chodzić do szkoły. Nie spełniając
>> obowiązków statutowych naraża się na konsekwencje, łacznie z relegowaniem
>> ze szkoły (też w trybie określonym w statucie).
>>
>
> ech.
> NIE MA OBOWIĄZKU POSYŁANIA DZIECKA DO SZKOŁY PODSTAWOWEJ.
> Nie oznacza to, że każdy może, ale że jest taka możliwość.
> Pół rozporządznia jest na temat oceniania osób spełniających obowiązek
> szkolny w innej formie niż chodzenie do szkoły.
Znów się mylisz.
Obowiązek szkolny realizuje się przez przez uczęszczanie do szkoły
podstawowej i gimnazjum, publicznych albo niepublicznych (art. 16 ust. 5
ustawy o systemie oświaty). A ty zapewne piszesz o obowiązku nauki. A to
zupełnie coś innego. Ten może być realizowany w formach pozaszkolnych.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
Poza oczywiście specyficznymi przypadkami określonymi w ust. 8 tego
artykułu. Ale to wyjątek, a nie reguła.
--
Arek
Re: Nieobecności w szkole
>> Tak, to była normalna szkoła, bo normalni ludzie w normalnych
>> sytuacjach z sądem styczności żadnej nie mają.
>
> Wiesz, masz cholernie wielkie pojecie o zyciu widze.
> Ja w podstawowce tez bylem przesluchiwany przez prokuratora, a dlaczego?
> Poniewaz moja matka dostala wylewu krwi do mozgu. Pogotowie ktore
> przyjechalo stwierdzilo ze to nie wylew a jakies pobicie no i
> automatycznie prokurator zajal sie cala sprawa. Ja, bedac w 7 klasie
> podstawowki tez bylem przesluchiwany przez prokuratora i to sam na sam -
> nie wiem czy to norma.
>
> Tak wiec sam widzisz ze kazdy moze miec stycznosc z wymiarem
> sprawiedliwosci, chociaz pewnie dla Ciebie to nadal cos dziwnego.
Tak, owszem, może mieć, ale:
1. Jest to generalnie dość wyjątkowa sytuacja.
2. Niekoniecznie muszą to rozumieć dzieci w <4. klasie podstawówki.
Wręcz nie powinno im się tego raczej wyjaśniać, gdyż sąd to dla nich coś
majestatycznego, co wzbudza respekt. Jak się takim małym dzieciom
zacznie mówić, że sąd to nic takiego, to automatycznie odpada im jeden
czynnik dyscyplinujący. Dlatego w normalnych podstawówkach takie rzeczy
się wyjaśnia dopiero w okolicach 8. klasy.
--
Zobacz, jak się pracuje w Google:
http://pracownik.blogspot.com
Re: Nieobecności w szkole
W wiadomości news:48fa33a1$1@news.home.net.pl Arek
> Poza oczywiście specyficznymi przypadkami określonymi w ust. 8 tego
> artykułu. Ale to wyjątek, a nie reguła.
No więc właśnie, już ci chciałem doradzić abyś czytał ustawę a nie
wikipedię.
--
Jotte
Re: Nieobecności w szkole
On Sat, 18 Oct 2008, Tristan wrote:
> W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 15:47
> (autor witek
>>> nad tym, za co płaci.
>> kontroli czego? szkoły czy dziecka.
>
> I jednego i drugiego. Zawarł umowę, płaci za jej wykonanie i ma prawo nad
> nią czuwać. jak się córka za swoje zapisze na kurs gotowania i szycia, to
> może sobie sama decydować o tym jak ten kurs realizuje.
Obawiam się, że nie dopuszczasz takiej możliwości, że dziecko
(pełnoletnie) chodzi do szkoły WBREW woli rodzica lub rodziców.
Ale tak bywa, AFAIR.
I rodzice muszą płacić nie dlatego, że chcą i że "płacą za wykonanie",
ale dlatego że tak nakazuje KRiO.
Takim dość skrajnym przypadkiem jest hasło "alimenty"...
Ponieważ doczytałem w wątku, to dopisuję: tak, jak się dowiedzą
że dziecko "nie zalicza" to mogą zechcieć przestać płacić.
Ale IMVHO to nie jest tożsame z "nie chodzi".
Dla jasności: dyskutujemy o *prawie*, a nie o tym, czy Ty
uważasz że tak ma być czy ja tak uważam.
Przyjmijmy, że nie uważam - prawa to nie zmieni, prawda?
pzdr, Gotfryd
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z sobota 18 październik 2008 21:31
(autor Gotfryd Smolik news
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
>> I jednego i drugiego. Zawarł umowę, płaci za jej wykonanie i ma prawo nad
>> nią czuwać. jak się córka za swoje zapisze na kurs gotowania i szycia, to
>> może sobie sama decydować o tym jak ten kurs realizuje.
> Obawiam się, że nie dopuszczasz takiej możliwości, że dziecko
> (pełnoletnie) chodzi do szkoły WBREW woli rodzica lub rodziców.
> Ale tak bywa, AFAIR.
> I rodzice muszą płacić nie dlatego, że chcą i że "płacą za wykonanie",
> ale dlatego że tak nakazuje KRiO.
No to wtedy zapewne tatuś na wywiadówki nie lata...
A poza tym, skoro płaci, to powinien mieć możliwość wglądu w efekty
płacenia, nieprawdaż?
Albo niech dziecko zgłosi szkole, że nie mieszka z rodzicami etc.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Sat, 18 Oct 2008 12:52:49 -0500, witek napisał(a)
w:
> Może czas sie zainteresować, że jednak od zawsze było źle.
Taaa... Wyobraź sobie, że jak wysyłam swoje dziecko do fryzjera, to ten nie
wymaga pisemnej zgody rodziców na podcięcie włosów. Jak wysyłam dziecko na
zajęcia do domu kultury, to gdy skończą się one 8 minut przed czasem, pani
nie wymaga mojej zgody na wypuszczenie dziecka do domu. To, co proponujesz
("formalnie nie masz prawa wypuścić dziecka bez zgody rodzica"), to jest
tzw. oświatowa paranoja.
PS. Dowiem się, z jakiego art. zostanę skazany, gdy ujawnię babci oceny
wnuczka? ;-)
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
On Sat, 18 Oct 2008, Tristan wrote:
> A poza tym, skoro płaci, to powinien mieć możliwość wglądu w efekty
> płacenia, nieprawdaż?
Dobrze piszesz, w efekty, i właśnie to ktoś podawał w przykładzie
wyroku sądowego - jak nie ma efektów, może przestać płacić.
Ale (Ty) pisałeś o "czuwaniu nad realizacją", a nie o "efektach".
Efektem jest zaliczenie roku z konkretnymi ocenami, a nie to
czy chodzi do szkoły.
Dura lex?
pzdr, Gotfryd
Re: Nieobecności w szkole
W odpowiedzi na pismo z poniedziałek 20 październik 2008 09:19
(autor Gotfryd Smolik news
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak:
> Dobrze piszesz, w efekty, i właśnie to ktoś podawał w przykładzie
> wyroku sądowego - jak nie ma efektów, może przestać płacić.
> Ale (Ty) pisałeś o "czuwaniu nad realizacją", a nie o "efektach".
> Efektem jest zaliczenie roku z konkretnymi ocenami, a nie to
> czy chodzi do szkoły.
No ale żeby móc interweniować, trzeba wiedzieć na bieżąco, a nie po fakcie.
--
Tristan
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
On 19 Paź, 08:45, Szerr
> Dnia Sat, 18 Oct 2008 12:52:49 -0500, witek napisał(a)
> w:
> PS. Dowiem się, z jakiego art. zostanę skazany, gdy ujawnię babci oceny
> wnuczka? ;-)
(ustawa o danych osobowych)
Art. 51. 1. Kto administrując zbiorem danych lub będąc obowiązany do
ochrony danych osobowych udostępnia je lub umożliwia dostęp do nich
osobom nieupoważnionym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności
albo pozbawienia wolności do lat 2.
2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze
ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
żeby skrócić dyskusję:
Art. 6. 1. W rozumieniu ustawy za dane osobowe uważa się wszelkie
informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania
osoby fizycznej.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Mon, 20 Oct 2008 01:36:06 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
w:
Zawsze mogę uznać, że babcia ma domniemane pełnomocnictwo.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
On 20 Paź, 11:07, Szerr
> Dnia Mon, 20 Oct 2008 01:36:06 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
> w:
>
> Zawsze mogę uznać, że babcia ma domniemane pełnomocnictwo.
>
> --
> Quid leges sine moribus?
Możesz też uznać że istnieje UFO, pytanie jak to się obroni przed
sądem.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Mon, 20 Oct 2008 02:19:15 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
w:
> pytanie jak to się obroni przed sądem.
Wykaż wobec tego, że się nie obroni.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
On 20 Paź, 15:24, Szerr
> Dnia Mon, 20 Oct 2008 02:19:15 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
> w:
>
> > pytanie jak to się obroni przed sądem.
>
> Wykaż wobec tego, że się nie obroni.
Co oznacza "babcia ma domniemane pełnomocnictwo"?
Domniemanie w prawie ma określone znaczenie i zazwyczaj z czegoś
wynika.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
On 20 Paź, 15:24, Szerr
> Dnia Mon, 20 Oct 2008 02:19:15 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
> w:
>
> > pytanie jak to się obroni przed sądem.
>
> Wykaż wobec tego, że się nie obroni.
Co oznacza "babcia ma domniemane pełnomocnictwo"?
Domniemanie w prawie ma określone znaczenie i zazwyczaj z czegoś
wynika.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Mon, 20 Oct 2008 06:58:33 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
w:
>>> pytanie jak to się obroni przed sądem.
>> Wykaż wobec tego, że się nie obroni.
> Co oznacza "babcia ma domniemane pełnomocnictwo"?
W analogii do art. 33 § 4 kpa.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
On 20 Paź, 17:09, Szerr
> Dnia Mon, 20 Oct 2008 06:58:33 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
> w:
>
> >>> pytanie jak to się obroni przed sądem.
> >> Wykaż wobec tego, że się nie obroni.
> > Co oznacza "babcia ma domniemane pełnomocnictwo"?
>
> W analogii do art. 33 § 4 kpa.
OK, to mnie przekonuje - ale działa dopóki uczeń/opiekun prawny nie
złoży w szkole wyraźnego zastrzeżenia.
Re: Nieobecności w szkole [nieco OT]
Dnia Mon, 20 Oct 2008 09:19:43 -0700 (PDT), przypadek napisał(a)
w:
> ale działa dopóki uczeń/opiekun prawny nie złoży w szkole wyraźnego zastrzeżenia.
Zgadzam się.
--
Quid leges sine moribus?
Re: Nieobecności w szkole
On Mon, 20 Oct 2008, Tristan wrote:
>> Dobrze piszesz, w efekty, i właśnie to ktoś podawał w przykładzie
>> wyroku sądowego - jak nie ma efektów, może przestać płacić.
[...]
> No ale żeby móc interweniować, trzeba wiedzieć na bieżąco, a nie po fakcie.
Przeczytaj cytat jeszcze raz.
W myśl Twojej "umownej" interpretacji mowa o dziele, nie o zleceniu,
nie było mowy o "kontroli staranności"!
pzdr, Gotfryd
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
Informujemy, iż zgodnie z przepisem art. 25 ust. 1 pkt. 1 lit. b ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), dalsze rozpowszechnianie artykułów i porad prawnych publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione.