"No Name"
Re: Spotkanie samochodu z rowerzysta na przejsciu dla pieszych
Na pl.regionalne.lublin toczy sie zblizona tematycznie dyskusja -
wynika z niej /Straz Miejska/ ze rower nie moze poruszac sie po
chodniku - jego miejsce jest na ulicy ...
Po chodniku moze rower jedynie prowadzic.
Pozdr.
Pawel
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name napisał(a):
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>
> I kto ma rację?
Rowerzysta ma prawo przejeżdżać przez przejście wydzieloną drogą dla
rowerów, a samochód w opisanym przypadku powinien mu ustąpić pierwszeństwa.
--
Pozdrawiam,
Beniamin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Użytkownik "No Name"
news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl...
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>
> I kto ma rację?
Kierowca. Rower się prowadzi.
Pozdrawiam,
Akulka
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
AFAIK przez przejście dla pieszych się przechodzi. Tako rzecze prawo.
Art
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
> I kto ma rację?
Rowerzysta. Strzałka WARUNKOWA w prawo uprawnia cię do skrętu w prawo
jedynie jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten manewr wykonać, czyli:
1. nie ma pieszych
2. nie ma rowerów
3. nie ma samochodów
Jadąc na warunkowej w prawo musisz ustąpić wszystkim.
Rowerzysta na przejściu dla pieszych musi przeprowadzić rower, ale przejścia
dla rowerzystów służą do przejeżdżania przez ulicę.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Beniamin napisał(a):
> No Name napisał(a):
>> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
>> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>>
>> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
>> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>>
>> I kto ma rację?
>
> Rowerzysta ma prawo przejeżdżać przez przejście wydzieloną drogą dla
> rowerów, a samochód w opisanym przypadku powinien mu ustąpić pierwszeństwa.
Mój błąd. Oczywiście racje ma kierowca.
Art. 27 ust. 1 i art. 33 ust. 4 Prawa o Ruchu Drogowym
--
Pozdrawiam,
Beniamin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name napisał(a):
> Dość często jestem świadkiem takiej oto sytuacji.
> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym miejscem dla
> przejazdu rowerzystów.
Jeśli to wydzielone miejsce , to "ciąg" dalszy ściżki rowerowej
to kierowca bezwzględnie ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa
rowerzyście ...
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
Niech twierdzi ...
Tak mi dopomóż bóg.
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/jedz-na-narty - Przemyśl - Tylko w
nartach !
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Yusek napisał(a):
>> I kto ma rację?
>
>
> Rowerzysta. Strzałka WARUNKOWA w prawo uprawnia cię do skrętu w prawo
> jedynie jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten manewr wykonać, czyli:
> 1. nie ma pieszych
> 2. nie ma rowerów
> 3. nie ma samochodów
> Jadąc na warunkowej w prawo musisz ustąpić wszystkim.
> Rowerzysta na przejściu dla pieszych musi przeprowadzić rower, ale przejścia
> dla rowerzystów służą do przejeżdżania przez ulicę.
Wydawałoby się to logiczne, ale tak niestety nie jest.
--
Pozdrawiam,
Beniamin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Beniamin napisał(a):
> Beniamin napisał(a):
>> No Name napisał(a):
>>> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
>>> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>>>
>>> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
>>> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>>>
>>> I kto ma rację?
>>
>> Rowerzysta ma prawo przejeżdżać przez przejście wydzieloną drogą dla
>> rowerów, a samochód w opisanym przypadku powinien mu ustąpić
>> pierwszeństwa.
>
> Mój błąd. Oczywiście racje ma kierowca.
> Art. 27 ust. 1 i art. 33 ust. 4 Prawa o Ruchu Drogowym
Źle spojrzałem i teraz dopiero przywaliłem :D
Oczywiście wspomniany Art 27 daje pierwszeństwo rowerzyście.
Lepiej pójdę na spacer.
--
Pozdrawiam,
Beniamin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Wed, 10 May 2006 11:33:04 +0200, No Name w wiadomości
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
To w końcu rowerzysta jechał przez przejście, czy przez wydzielony przejazd
dla rowerzystów?
--
Sz.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Wed, 10 May 2006 12:17:26 +0200, Yusek napisał(a):
>> I kto ma rację?
> Rowerzysta.
Kierowca.
> Strzałka WARUNKOWA w prawo uprawnia cię do skrętu w prawo
> jedynie jeśli nic nie stoi na przeszkodzie (...)
> Jadąc na warunkowej w prawo musisz ustąpić wszystkim.
I ustępuje wszystkim, bo skoro rowerzysta uderza w bok samochodu, to znaczy
że wcześniej go tam nie było i wbił się w samochód kiedy ten już był w
ruchu.
> Rowerzysta na przejściu dla pieszych musi przeprowadzić rower, ale przejścia
> dla rowerzystów służą do przejeżdżania przez ulicę.
Ale jeśli przejście dla pieszych i dla rowerzystów są obok siebie, to
rowerzysta może przejechać tylko po tym drugim, a po tym pierwszym musi
rower przeprowadzić. Przeczytaj dokładnie pierwszy post w wątku.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream napisał(a):
> I ustępuje wszystkim, bo skoro rowerzysta uderza w bok samochodu, to znaczy
Że dojeżdżał do skrzyżowania, a imbecyl w aucie nie upewnił się,
czy ścieżką rowerową nic nie jedzie ... jeśli przecina się droga
ze ścieżką, to masz usr*&(*y obowiązek spojrzeć nie tylko czy
nic nie nadjeżdża jezdnią, czy nic nie "nadchodzi" chodnikiem,
ale również czy nic nie nadjeżdża ścieżką rowerową ... Twój tok
rozumowania jest wesoły - Mimo, że miałeś pierwszeństwo -
uderzyłeś w bok, a to oznacza (bok, a nie róg np) że musiałeś
ustąpić pierwszeństwa mimo, że je miałeś ... szczerze , z
premedytacją przy*(*%^&%*łbym w takiego "automobilistę" z
matensa, połamał rower, wezwał policję ... Jeden "automobilista"
chciał mi ryja obić jak walnąłem tak w wrc w autobus ..
wyskoczył z pyskiembla bla bla *tłumacząc mi* że uciekał ze
skrzyżowania i przecież to widziałem ... Mnie to *(&*^& obchodzi
... mam pierwszeństwo - jadę - ktoś wymusił pierwszeństwo może
(nie musi, ale to zależy od stopnia idiotyzmu przeciwnika) być
najnormalniej w świecie ukarany mandatem za wymuszenie
pierwszeństwa i doprowadzenie o kolizji ...
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/jedz-na-narty - Przemyśl - Tylko w
nartach !
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Użytkownik "Art"
news:Xns97BF7CB906566piersiMagdy@127.0.0.1...
>> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
>> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
> AFAIK przez przejście dla pieszych się przechodzi. Tako rzecze prawo.
> Art
Jeśli mówimy o wydzielonym pasie dla rowerów to jak sądzę można przejechać.
Bo nie jest to przejście dla pieszych.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że kierowca nigdy nie ma racji. Ma
obowiązek przepuścić wszystkich którzy mają zielone światło.
ps. Czy przypadkiem w kodeksie nie ma zapisu, który daje pierwszeństwo
pieszym również w przypadkach, gdy przejście nie ma sygnalizacji?
--
Paweł
uwaga na hosting tpi.pl !!
Ich oferta to oszustwo.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
W dniu 2006-05-10 12:56, Paweł napisał(a):
> ps. Czy przypadkiem w kodeksie nie ma zapisu, który daje pierwszeństwo
> pieszym również w przypadkach, gdy przejście nie ma sygnalizacji?
Jest chyba afair nawet jak nie ma przejscia, pamietam w ksiazeczkach do
testow na prawko cos takiego bylo
marcin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Użytkownik "No Name"
news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl
> Dość często jestem świadkiem takiej oto sytuacji.
> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym
> miejscem dla przejazdu rowerzystów.
> Samochód skręcający w prawo (na zielonej strzałce) ustępuje
> pierwszeństwa przechodzącym przez przejście.
> Wszyscy przechodzą i on rusza i wtedy wjeżdża w jego bok rowerzysta
> przejeżdżający przez przejście.
>
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>
> I kto ma rację?
a te wszystkie wątpliwości to jeszce jeden dowód na to co kiedyś napisałem,
że "kodeks drogowy",
a jak jednen z " wybitnych znawców" tego prawa uparcie usiłującu wykazać
moje nieuctwo, ponieważ nie użyłem nazwy ustawowej czyli:
Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. Nr 98 poz.
602, Nr 123 poz. 779 i Nr 160 poz. 1086 z 1997 r.; Nr 106 poz. 668, Nr 133
poz. 872 z 1998 r.; Nr 106 poz. 1216 z 1999 r.; Nr 12 poz. 136, Nr 43 poz.
483 i Nr 53 poz. 649 z 2000 r., Dz. U. Nr 27 poz. 298, Nr 106 poz. 1149, Nr
110 poz. 1189, Nr 111 poz. 1194, Nr 123 poz. 1353, Nr 125 poz. 1371, Nr 129
poz. 1444, Nr 130 poz. 1452, oraz 154, poz. 1798 z 2001 r; Nr 25, poz. 253 z
2002 r.) ,jest zbiorem przepisów często nie odpowidającym aktualnej
rzeczywistości, łącznie z brakiem poprawnych odniesień do niektórych aktów
prawnych regulujących stosunki własnosćiowe, wzbudzający szereg wątpliwości
interpretacyjnych, powinien jak najszybciej być poprawiony. Każda
interpretacji oznakowań "na drodze" wcześniej czy później może skończyć w
najleprzym przypadku stłuczką.
abul
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Użytkownik "anakonda"
> skończyć w najleprzym przypadku stłuczką.
>
> abul
oczywiście NAJLEPSZYM
abul
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
> Użytkownik "No Name"
> news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl
>> Dość często jestem świadkiem takiej oto sytuacji.
>> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym
>> miejscem dla przejazdu rowerzystów.
>> Samochód skręcający w prawo (na zielonej strzałce) ustępuje
>> pierwszeństwa przechodzącym przez przejście.
>> Wszyscy przechodzą i on rusza i wtedy wjeżdża w jego bok rowerzysta
>> przejeżdżający przez przejście.
>>
>> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
>> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>>
>> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
>> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>>
>> I kto ma rację?
>
a te wszystkie wątpliwości to jeszce jeden dowód na to co kiedyś
napisałem, że "kodeks drogowy",
a jak jednen z " wybitnych znawców" tego prawa uparcie usiłującu
wykazać moje nieuctwo, ponieważ nie użyłem nazwy ustawowej czyli:
Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. Nr
98 poz. 602, Nr 123 poz. 779 i Nr 160 poz. 1086 z 1997 r.; Nr 106
poz. 668, Nr 133 poz. 872 z 1998 r.; Nr 106 poz. 1216 z 1999 r.; Nr
12 poz. 136, Nr 43 poz. 483 i Nr 53 poz. 649 z 2000 r., Dz. U. Nr 27
poz. 298, Nr 106 poz. 1149, Nr 110 poz. 1189, Nr 111 poz. 1194, Nr
123 poz. 1353, Nr 125 poz. 1371, Nr 129 poz. 1444, Nr 130 poz. 1452,
oraz 154, poz. 1798 z 2001 r; Nr 25, poz. 253 z 2002 r.) ,jest
zbiorem przepisów często nie odpowidającym aktualnej rzeczywistości,
łącznie z brakiem poprawnych odniesień do niektórych aktów prawnych
regulujących stosunki własnosćiowe, wzbudzający szereg wątpliwości
interpretacyjnych, powinien jak najszybciej być poprawiony. Każda
interpretacji oznakowań "na drodze" wcześniej czy później może
skończyć w najlepszym przypadku stłuczką.
abul
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Użytkownik "Stasio Podróżnik"
wiadomości news:e3sgus$1eq$1@n66.ultimo.pl...
> scream napisał(a):
>
>> I ustępuje wszystkim, bo skoro rowerzysta uderza w bok samochodu, to
>> znaczy
>
> Że dojeżdżał do skrzyżowania, a imbecyl w aucie nie upewnił się, czy
> ścieżką rowerową nic nie jedzie ... jeśli przecina się droga ze ścieżką,
> to masz usr*&(*y obowiązek spojrzeć nie tylko czy nic nie nadjeżdża
> jezdnią, czy nic nie "nadchodzi" chodnikiem, ale również czy nic nie
> nadjeżdża ścieżką rowerową ... Twój tok rozumowania jest wesoły - Mimo, że
> miałeś pierwszeństwo - uderzyłeś w bok, a to oznacza (bok, a nie róg np)
> że musiałeś ustąpić pierwszeństwa mimo, że je miałeś ... szczerze , z
> premedytacją przy*(*%^&%*łbym w takiego "automobilistę" z matensa, połamał
> rower, wezwał policję ... Jeden "automobilista" chciał mi ryja obić jak
> walnąłem tak w wrc w autobus .. wyskoczył z pyskiembla bla bla *tłumacząc
> mi* że uciekał ze skrzyżowania i przecież to widziałem ... Mnie to *(&*^&
> obchodzi ... mam pierwszeństwo - jadę - ktoś wymusił pierwszeństwo może
> (nie musi, ale to zależy od stopnia idiotyzmu przeciwnika) być
> najnormalniej w świecie ukarany mandatem za wymuszenie pierwszeństwa i
> doprowadzenie o kolizji ...
>
Ale czy czasami rowerzysta nie ma też obowiązku zachowania szczególnej
ostrożności przy przejeżdżaniu przez ten przejazd?
On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
zauważyć?
Jeżeli kierowca skręca w prawo to przepuszcza wszystkich na pasach a sam
zauważyłeś, że rowerzysta po pasach nie jedzie
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
No Name napisał(a):
[...]
> Jeżeli kierowca skręca w prawo to przepuszcza wszystkich na pasach a sam
> zauważyłeś, że rowerzysta po pasach nie jedzie
IMHO przed pasami sie kierowca powinien zatrzymac i spojrzec w prawo,
potem w lewo i dopiero jechac. Wystarczy stanac na dowolnym skrzyzowaniu
gdzie istnieje zielona strzalka zeby zobaczyc, ze praktycznie zaden
kierowca tego nie robi. Widza strzalke to jada i czasem hamuja jak
zobacza przed soba pieszego. Zaden nie spojrzy w prawo lub w lewo. Stad
tez zielona strzalka to najglupsza rzecz jaka mozna wymyslec.
j.
--
Za wszelkie moje błędy odpowiada imć Chochlik Newsowy ;)
http://tinyurl.com/dpuad (kto pierwszy kliknie ten głupi)
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Wed, 10 May 2006 13:02:01 +0200, Stasio Podróżnik napisał(a):
>> I ustępuje wszystkim, bo skoro rowerzysta uderza w bok samochodu, to znaczy
> Że dojeżdżał do skrzyżowania, a imbecyl w aucie nie upewnił się,
> czy ścieżką rowerową nic nie jedzie (...)
Niekoniecznie. Miałem podobną sytuację całkiem niedawno. Upewniłem się i w
najbliższej okolicy nic nie jechało, więc ruszyłem. W chwili gdy ruszałem
przed maską przeleciał mi rowerzysta, dosłownie tylko śmignął - jechał wg
mnie conajmniej z 40 km/h, szczególnie że chodnik jest lekko podniesiony w
stosunku do jezdni i nachyla się - więc miał z górki. Nawet nie zwolnił!
Gdybym nie miał otwartego okna i nie słyszałbym że jedzie (chyba miał coś
na kołach, bo wydawało charakterystyczny dźwięk :)), to nie miałbym szans
żeby go zauważyć i zahamować. Jechał na tyle szybko, że rozglądając się
przed ruszeniem nie widziałem aby znajdował się blisko przejścia! A
przecież nie będe stał tylko dlatego, że 150 metrów dalej ktoś jedzie po
ścieżce. Poważnie, nie przypuszczałem że tak szybko sie porusza.
A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
O tragedię łatwo...
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name napisał(a):
> Jeżeli kierowca skręca w prawo to przepuszcza wszystkich na pasach a sam
> zauważyłeś, że rowerzysta po pasach nie jedzie
Jego tor jazdy nie przecina się tylko i wyłącznie z pasami, ale
również z drogą dla rowerów, która w danym momencie ma
pierwszeństwo.
Riposta - Jeśli przejazd kolejowy jest tak skonstruowany, że nie
widać czy coś nadjeżdża do momentu jak nie wjedziesz na niego
przodem auta co zrobisz ?
Upewnisz się z pomocą osoby 3 lub poprzez opuszczenie samemu
pojazdu , czy wjedziesz, bo jak masz zobaczyć (Hint - śmierc
rajdowca) ...
Z rowerem jest tak, że wjeżdżasz z uśmiechem na mało
inteligentnej mordce, bo w tym przypadku, to rowerzysta ma
przewalone w momencie gdy Ty popełnisz błąd (przewalone
zdrowotnie) ... z pociągiem - Ty masz przewalone ...
Czyżbyśmy dążyli do zasady - Kto większy ten ma pierwszeństwo ?
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/jedz-na-narty - Przemyśl - Tylko w
nartach !
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream napisał(a):
> przecież nie będe stał tylko dlatego, że 150 metrów dalej ktoś jedzie po
> ścieżce. Poważnie, nie przypuszczałem że tak szybko sie porusza.
Gierkówka - Przecież nie będę stał bo coś jedzie 200 metrów dalej ;>
> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
> O tragedię łatwo...
A jadą tabunami ... Nie da się przerwy znaleźć - jedzie,
odczekaj ... przejedzie - jedź ;)
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/jedz-na-narty - Przemyśl - Tylko w
nartach !
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name wrote:
> Dość często jestem świadkiem takiej oto sytuacji.
> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym miejscem dla
> przejazdu rowerzystów.
> Samochód skręcający w prawo (na zielonej strzałce) ustępuje pierwszeństwa
> przechodzącym przez przejście.
> Wszyscy przechodzą i on rusza i wtedy wjeżdża w jego bok rowerzysta
> przejeżdżający przez przejście.
>
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>
> I kto ma rację?
>
>
>
Rowerzysta nie może jeździć po chodniku i przejściu dla pieszych.
Jeżeli tam nie było ścieżki rowerowej to oboje będą współwinni.
Rowerzysta za jazdę rowerem po chodniku, a kierowca za nieustapienie
pierwszeństwa. Ciężko się będzie kierowcy wymigać, chcociaż takie
przypadki już widziałem.
Kierowca ma obowiązek ustąpić pierwszeństwa choćby tam leciał samolot.
Jeśli tam była ścieżka rowerowa, to rowerzysta miał absolutne
pierwszeństwo i mógł jechać ile chce.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
W dniu 2006-05-10 15:15, witek napisał(a):
> Rowerzysta nie może jeździć po chodniku
moze
marcin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
W dniu 2006-05-10 12:13, Akulka napisał(a):
> Kierowca. Rower się prowadzi.
Na sciezce rowerowej?
marcin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Yusek [###yusek@wp.pl.###] napisał:
>> I kto ma rację?
> Rowerzysta. Strzałka WARUNKOWA w prawo uprawnia cię do skrętu w
prawo
> jedynie jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten manewr wykonać,
czyli:
> 1. nie ma pieszych
> 2. nie ma rowerów
> 3. nie ma samochodów
> Jadąc na warunkowej w prawo musisz ustąpić wszystkim.
W kwestii formalnej, to on skręca nie na warunkowej strzałce, tylko na
zielonym świetle, skoro i rowerzysta ma zielone. Co nie zmienia faktu,
że oczywiście rowerzysta ma pierwszeństwo.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Robert Tomasik
> Yusek [###yusek@wp.pl.###] napisał:
>>> I kto ma rację?
>> Rowerzysta. Strzałka WARUNKOWA w prawo uprawnia cię do skrętu w
>> prawo jedynie jeśli nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten manewr wykonać,
> czyli:
>> 1. nie ma pieszych
>> 2. nie ma rowerów
>> 3. nie ma samochodów
>> Jadąc na warunkowej w prawo musisz ustąpić wszystkim.
> W kwestii formalnej, to on skręca nie na warunkowej strzałce, tylko na
> zielonym świetle, skoro i rowerzysta ma zielone.
Niekoniecznie. Skoro był przejazd dla rowerzystów, to można założyć, że była
ścieżka rowerowa. Światło mogło być czerwone i warunkowa strzałka do skrętu
w prawo, gdyż np. po lewej, na drodze poprzecznej otwarty był tylko ruch
sygnalizatorem S-3 w lewo
> Co nie zmienia faktu, że oczywiście rowerzysta ma pierwszeństwo.
Istotne jest nie pierwszeństwo rowerzysty, tylko "Skręcanie (...) jest
dozwolone pod warunkiem, że (...) nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego
uczestnikom.
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
No Name wrote:
> On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
> zauważyć?
Dokładnie tak samo jak wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zauważa
pędzące kilkadziesiąt km/h samochody mające pierwszeństwo. Oczyma.
--
+----------------------------------------------------------------------+
| Paweł Sakowski
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+----------------------------------------------------------------------+
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
W wiadomości news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl No Name
> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym miejscem
> dla przejazdu rowerzystów.
> Samochód skręcający w prawo (na zielonej strzałce) ustępuje pierwszeństwa
> przechodzącym przez przejście.
> Wszyscy przechodzą i on rusza i wtedy wjeżdża w jego bok rowerzysta
> przejeżdżający przez przejście.
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
> I kto ma rację?
Rację ma, oczywiście, kierowca. Cyklista popełnił wg Twojej relacji poważne
wykroczenia:
- przejechał przez _przejście_, przez które powinien rower przeprowadzić,
- przejechał przez _przejście_ mimo, że obok był wydzielony przejazd dla
rowerzystów,
- przyznał się do nieznajomości przepisów twierdząc, że może przejeżdżać
przez _przejście_,
- w efekcie nieprzestrzegania przpisów spowodował kolizję oraz szkody
materialne u poszkodowanego.
Dopuszczam jednak domniemanie, że po prostu nieskładnie mogłeś opisać
zdarzenie i rowerzysta przejeżdżał nie przez _przejście_ dla pieszych, ale
przez znajdujący się obok _przejazd_ dla rowerzystów. Wtedy, naturalnie,
wina leży po stronie kierowcy.
BTW - lubię jazdę na rowerze, ale jako kierowca auta cyklistów ogólnie
uważam za wyjątkową hołotę drogową. Nie wiem, czy jakakolwiek grupa
użytkowników dróg łamie przepisy w sposób tak nagminny i bezmyślny. Do tego
nie muszą zdobywać uprawnień (brak jakiejkolwiek kontroli umiejętności
poruszania się w sposób zgodny z przepisami) i nie muszą być ubezpieczeni od
cywilnych skutków swych wybryków. Paranoja. Z tych przyczyn zazwyczaj nie
traktuję ich jako równoprawnych uczestników ruchu drogowego.
--
Pozdrawiam
Jotte
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Użytkownik "Jotte"
wiadomości news:e3tf2k$tb5$1@news.dialog.net.pl...
> cywilnych skutków swych wybryków. Paranoja. Z tych przyczyn zazwyczaj nie
> traktuję ich jako równoprawnych uczestników ruchu drogowego.
Czyli spychasz ich na krawężnik, przy wyprzedzaniu nie stosujesz
bezpiecznej odległości wynoszącej co najmniej 1 m i jeseś zwyczajnie takim
samym bydlakiem jak reszta kierowców.
Oczywiście wileu rowerzystów jest bezmyślnych i potrafi jechać nocą bez
świateł przez las, ale to jeszcze nie powód, aby ich dyskyminować na drodze.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Wasilewski napisał(a):
>
> Użytkownik "Jotte"
> wiadomości news:e3tf2k$tb5$1@news.dialog.net.pl...
>> cywilnych skutków swych wybryków. Paranoja. Z tych przyczyn zazwyczaj nie
>> traktuję ich jako równoprawnych uczestników ruchu drogowego.
>
> Czyli spychasz ich na krawężnik, przy wyprzedzaniu nie stosujesz
> bezpiecznej odległości wynoszącej co najmniej 1 m i jeseś zwyczajnie
> takim samym bydlakiem jak reszta kierowców.
> Oczywiście wileu rowerzystów jest bezmyślnych i potrafi jechać nocą
> bez świateł przez las, ale to jeszcze nie powód, aby ich dyskyminować na
> drodze.
Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
samochody, i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem pedalarza.
Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na ukos
śmiga, skręca z chodnika na jezdnie, po przejściu ciągnie ze 40km/h..
tutaj nie ma litości. Nie widze takiego, i wcześniej czy później sam sie
taki pedalarz nauczy, że jak auto ma te 15-20 x więcej masy niż on, to
nie podskocze sobie na krawężnik, ani nie zrobie slalomu między pieszymi.
A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to w
totka niech gra. Tak samo rower z lusterkiem etc... nie nasi pedalarze
są ponad to. Ja mam prawo bo mam rower.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Jotte
> W wiadomości news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl No Name
>
>> Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym miejscem
>> dla przejazdu rowerzystów.
> Rację ma, oczywiście, kierowca. Cyklista popełnił wg Twojej relacji poważne
> wykroczenia:
> - przejechał przez _przejście_, przez które powinien rower przeprowadzić,
Nie przejechał.
> - przejechał przez _przejście_ mimo, że obok był wydzielony przejazd dla
> rowerzystów,
Nie przejechał.
> - przyznał się do nieznajomości przepisów twierdząc, że może przejeżdżać
> przez _przejście_,
taka sama gra słów jak wyżej.
> - w efekcie nieprzestrzegania przpisów spowodował kolizję oraz szkody
> materialne u poszkodowanego.
A u siebie nie?
> Dopuszczam jednak domniemanie, że po prostu nieskładnie mogłeś opisać
> zdarzenie i rowerzysta przejeżdżał nie przez _przejście_ dla pieszych, ale
> przez znajdujący się obok _przejazd_ dla rowerzystów. Wtedy, naturalnie,
> wina leży po stronie kierowcy.
Tak? A jak kierujący jechał kołami 1cm przy krawężniku to też? Był rower
(nie rowerzysta) na przejeździe, czy nie był?
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
witek
> Rowerzysta nie może jeździć po chodniku
Może, Witek, może, pod pewnymi warunkami
> i przejściu dla pieszych.
Ba tu nawet pijany może, jak z dzieckiem do lat iluśtam jedzie... pieszym
jest wtedy.
> Jeżeli tam nie było ścieżki rowerowej to oboje będą współwinni.
Przejazdy są przedłużeniem ścieżki.
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
W wiadomości news:e3tg7k$dls$1@news.onet.pl Marcin Wasilewski
> jeseś zwyczajnie takim samym bydlakiem jak reszta kierowców.
Przeczytałem, prostaku, twój post.
--
Jotte
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
W wiadomości news:16d69orthi6r5.dlg@int.dyndns.org.invalid 'Tom N'
>> Rację ma, oczywiście, kierowca. Cyklista popełnił wg Twojej relacji
>> poważne wykroczenia:
>> - przejechał przez _przejście_, przez które powinien rower przeprowadzić,
> Nie przejechał.
Nie umiesz czytać ze zrozumieniem?
>> - przejechał przez _przejście_ mimo, że obok był wydzielony przejazd dla
>> rowerzystów,
> Nie przejechał.
Nie umiesz czytać ze zrozumieniem w ogóle?
>> - przyznał się do nieznajomości przepisów twierdząc, że może przejeżdżać
>> przez _przejście_,
> taka sama gra słów jak wyżej.
Nie ma mowy o grze słów. Albo opis sytuacji jest rzetelny i rzeczowy, albo
bezmyślny i do bani.
>> - w efekcie nieprzestrzegania przpisów spowodował kolizję oraz szkody
>> materialne u poszkodowanego.
> A u siebie nie?
Jego sprawa. Niech się rozpędzi i przywali w mur, może sie rozum odezwie, a
mur o odszkodowanie raczej nie wystąpi.
>> Dopuszczam jednak domniemanie, że po prostu nieskładnie mogłeś opisać
>> zdarzenie i rowerzysta przejeżdżał nie przez _przejście_ dla pieszych,
>> ale przez znajdujący się obok _przejazd_ dla rowerzystów. Wtedy,
>> naturalnie, wina leży po stronie kierowcy.
> Tak? A jak kierujący jechał kołami 1cm przy krawężniku to też? Był rower
> (nie rowerzysta) na przejeździe, czy nie był?
Jak go samochód potrąci to potrącił go samochód czy kierowca? Nie cuduj, ani
to mądre, ani celowe.
IMO był, wjechał w obszar wspólny przejścia i jezdni. Samochód też wystaje
do przodu i do tyłu poza styk z nawierzchnią.
--
Pozdrawiam
Jotte
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
W dniu 2006-05-10 23:27, Jotte napisał(a):
> Przeczytałem, prostaku, twój post.
On jest bydlakiem?? Czyli jak kierowca bedzie mial racje jak pierdolnie
staruszkektora nie zeszla z pasow a swiatlo jej sie zmienilo juz na
czerwone?
marcin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
W dniu 2006-05-10 22:03, Marcin Żyła napisał(a):
> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
> samochody,
Naprawde nie widzisz roznicy, miedzy rowerzysta mijajacym stojace
samochody, a samochodem ktory naraza zycie rowerzysty i probuje go zabic?
Twardziel jestes...
Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze po
warszawie?
> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na ukos
> śmiga,
A jak skreca w lewo to niby co ma zrobic?
O jezdzie 40 przez przejscie nic nie powiem bo imo to niezly wyczyn i
trzeba byc specjalista aby tak zrobic i w nikogo nie wjechac. Aczkolwiek
jak siezdazy to oczywiscie pietnuje.
> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to w
> totka niech gra.
Myslisz, ze jadec w korku czy na ruchliwej trasie bezpiecznie jest
oderwac reke od kierownicy i narazac sie, ze jakis idiota jadacy 80km/h
w nia zachaczy?
> Tak samo rower z lusterkiem etc...
Nie trzeba miec lusterka, a nie przypominam sobie aby kierowcy zeby
zapewnic sobie dodatkowe bezpieczenstwo jezdzili np w kaskach...
marcin
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name wrote:
> Rowerzysta twierdzi, że skoro ma zielone światło to może śmigać przez
> przejście (szkoda, że nie ma ograniczenia prędkości dla rowerzystów)
>
> Kierowca twierdzi, że pomimo tego ZAWSZE przez przejście dla pieszych
> (rowerów) rower trzeba przeprowadzać a nie na nim pędzić.
>
> I kto ma rację?
Żaden.
Rowerzysta popełnił wykroczenie - przejechać maił prawo jedynie przez
część przeznaczoną dla rowerzystów.
Niemniej jednak sprawcą zdarzenia jest ewidentnie kierofca (pisownia
zamierzona) samochodu - wymusił pierwszeństwo. Zwyczajnie ślepak nie
popatrzył i nie zauważył nadjeżdżającego rowerzysty. Gdyby ten pojechał
kawałeczek dalej - nie stałby się przecież nagle magicznie widoczny dla
osób nie patrzących dalej niż sięg aich błotnik.
Reasumując - rowerzysta był tylko winien "błędu formalnego". Do
zdarzenia doprowadził kierujący samochodem.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
W wiadomości news:e3tn0e$qcp$1@nemesis.news.tpi.pl zly
>> Przeczytałem, prostaku, twój post.
> On jest bydlakiem??
Nie bardzo rozumiem. Masz trudności z czytaniem i formułowaniem myśli?
Jakiś prymityw bez żadnego powodu nazwał mnie bydlakiem. Nie szkodzi, byle
co obrazić mnie nie może, chciałem tylko (w końcu to wszystko odbywa sie
publicznie) aby wiedziało, że przeczytałem i ignoruję.
> Czyli jak kierowca bedzie mial racje jak pierdolnie
> staruszkektora nie zeszla z pasow a swiatlo jej sie zmienilo juz na
> czerwone?
Czemu mają służyć takie idiotyczne dywagacje?
--
Pozdrawiam
Jotte
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
> samochody,
To legalne.
> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
Peawo wymaga.
> Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
Bo jaśnie pan kierofca musi strasznie pędzić do utknięcia w następnym
zatorze/korku?
> odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem pedalarza.
Twój problem. Jak ktoś cyknie zdjęcie i zrobi uprzejmy donos. I módl
się, żeby rowerzysta nie przerwócił się i nie miał "rozstroju organizmu"
trwającego dłużej niż ustawowe 7 dni - pan prokurator chętnie zajmie się
jaśnie panem kierofcą, który sobie z czystym(?) 'sumieniem' "przyciskał"
kogoś do krawężnika.
> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na ukos
> śmiga,
Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo. Jeśli wymusi
pierwszeństwo - co za różnica, czy to trzy pasy, czy jeden, i czy rower,
czy samochód?
> skręca z chodnika na jezdnie,
No popatrz. A sam jak włączasz się do ruchu z zaparkowania przy jezdni?
Teleportacją?
Ponownie: jeśli wymusił - czepiaj się wymuszenia. Jeśli nie wymusił -
czep się tramwaja.
> po przejściu ciągnie ze 40km/h..
Po przejściu to akurat nie ma znaczenia, ile 'ciągnie'. A jak jest to
nie przejście a przejazd (dla kierofców zupełnie nierozróżnialne) to
jeszcze ma do tego prawo.
> tutaj nie ma litości. Nie widze takiego, i wcześniej czy później sam sie
Znaczy się robisz za Sędziego Zgreda? Może od razu zacznij strzelać?
> taki pedalarz nauczy, że jak auto ma te 15-20 x więcej masy niż on, to
> nie podskocze sobie na krawężnik, ani nie zrobie slalomu między pieszymi.
Od pilnowania przestrzegania prawa są odpowiednie instytucje. A nie
jakiś cholerny zapuszkowany Rambo, który sobie "nu pagadi!" pod nosem
powtarza.
> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to w
> totka niech gra.
To samo się odnosi do puszkarzy.
> Tak samo rower z lusterkiem etc... nie nasi pedalarze
> są ponad to. Ja mam prawo bo mam rower.
Lusterka są obowiązkowe dla roweru? Nawet jak się nie posiada
usztywnionego karku?
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą naprzejś
Paweł Sakowski wrote:
> No Name wrote:
>> On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
>> zauważyć?
>
> Dokładnie tak samo jak wyjeżdżając z drogi podporządkowanej zauważa
> pędzące kilkadziesiąt km/h samochody mające pierwszeństwo. Oczyma.
>
Ja odnoszę wrażenie, że w ramach mylnie rozumianej polityki równych
szans dopuszczono do kierowania pojazdami osoby niewidome....
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Robert Tomasik wrote:
> W kwestii formalnej, to on skręca nie na warunkowej strzałce, tylko na
> zielonym świetle, skoro i rowerzysta ma zielone. Co nie zmienia faktu,
> że oczywiście rowerzysta ma pierwszeństwo.
>
Autor miał chyba na myśli sytuację, kiedy kierujący samochodem
zamierzając skręcić w prawo trafia na przejście/przejazd jeszcze przed
wykonaniem skrętu.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
zly napisał(a):
> W dniu 2006-05-10 22:03, Marcin Żyła napisał(a):
>
>> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
>> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
>> samochody,
>
> Naprawde nie widzisz roznicy, miedzy rowerzysta mijajacym stojace
> samochody, a samochodem ktory naraza zycie rowerzysty i probuje go zabic?
> Twardziel jestes...
Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
światłami samochody. Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic
misia. Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny
1m. Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
sam się stara o rozrywki.
> Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze po
> warszawie?
Tak. Jak na razie mam więcej wgnicen niż urwanych lusterek (3:1).
>
>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>> ukos śmiga,
>
> A jak skreca w lewo to niby co ma zrobic?
Ale skrecasz z prawego skrajnego na ukos w lewo? Np ze świętokrzyskiej w
strone placu zamkowego, startując spod kawiarni po prawej?
>
> O jezdzie 40 przez przejscie nic nie powiem bo imo to niezly wyczyn i
> trzeba byc specjalista aby tak zrobic i w nikogo nie wjechac. Aczkolwiek
> jak siezdazy to oczywiscie pietnuje.
Bywa, są tacy co się tym szczycą.
>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to
>> w totka niech gra.
>
> Myslisz, ze jadec w korku czy na ruchliwej trasie bezpiecznie jest
> oderwac reke od kierownicy i narazac sie, ze jakis idiota jadacy 80km/h
> w nia zachaczy?
A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak na
torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na kamieniu/muldzie
czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na 10-ciu metrach nie najechac.
>> Tak samo rower z lusterkiem etc...
>
> Nie trzeba miec lusterka, a nie przypominam sobie aby kierowcy zeby
> zapewnic sobie dodatkowe bezpieczenstwo jezdzili np w kaskach...
Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Andrzej Lawa [###alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com.###] napisał:
> Autor miał chyba na myśli sytuację, kiedy kierujący samochodem
> zamierzając skręcić w prawo trafia na przejście/przejazd jeszcze
przed
> wykonaniem skrętu.
Tu już powinien się autor wypowiedzieć, ale w tej sytuacji pytanie
było by zupełnie bez sensu. Wszak rowerzysta miał by wówczas zielone
światło, a kierujący czerwone. No to nie widzę w ogóle sensu
rozważania kto ma pierwszeństwo.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
No Name wrote:
> Ale czy czasami rowerzysta nie ma też obowiązku zachowania szczególnej
> ostrożności przy przejeżdżaniu przez ten przejazd?
Też, ale on ma zielone.
> On (rowerzysta) może pędzi kilkadziesiąt km/h i jak taki kierowca ma go
> zauważyć?
Oczkami. Jak nie ma oczek - won zza kierownicy.
> Jeżeli kierowca skręca w prawo to przepuszcza wszystkich na pasach a sam
> zauważyłeś, że rowerzysta po pasach nie jedzie
Skoro tuż obok był przejazd, różnica jest tylko formalna.
Gdyby było samo przejście dla pieszych - możnaby polemizować, ale
obawiam się, że sąd przyznałby rację temu, kto miał zielone
(hipotetyczna sytuacja: zamiast rowerzysty mamy rozpędzonego inwalidę na
wózku - taki jest traktowany jako pieszy, a jak inwalida z tych, co
solidnie łapy potem ćwiczą, to też może się ładnie rozpędzić).
Gorzej jest przy przejściach bez świateł - tutaj pewnie kierujacy
samochodem miałby większe szanse wygrać. Niemniej jednak rozsądek wymaga
rozejrzeć się nieco szerzej, niż tylko tak by uwzględnić wyłącznie
staruszki poruszające się o kulach - przy okazji można sobie kręgosłup
szyjny poćwiczyć ;->
Sam się rozglądam - bo jako człowiek posiadający zarówno oczy, jak i
rozum oraz pamięć zdaję sobie sprawę, że (zwłaszcza w większych
miastach) rowerzysta jadący chodnikiem to częste zjawisko (głównie przez
kierofców-debili, bawiących się w "przyciskanie" do krawężnika - ja tam
się po Warszawie bałem jeździć jezdnią).
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Marcin Żyła napisał:
> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
Jest podstawa prawna, czy trzeba z ambicji?
> Czyli cały pas jest wyłączony...
Nie jest. Odbywa się po nim ruch. Że wolniej niż byś chciał, to Twój
problem. Rowerzysta ma prawo jechać po tym pasie z taką prędkością, z
jaką jest w stanie pedałować. Ty nie masz prawa go za to uszkodzić.
W takich sytuacjach (otoczenie kierowców, którzy mimo braku możliwości i
miejsca _muszą_ wyprzedzić) niegłupim pomysłem jest odjechanie trochę od
krawężnika. Nawet kierowca nie przejmujący się, że potrąci kogoś prawym
lusterkiem, (zwykle) dwa razy się zastanowi zanim potrąci zderzakiem.
> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
> wolniej niż reszta,
Rowerzysta, traktorzysta, kierujący pojazdem wolnobieżnym, ostrożny,
przepisowy, ...
--
+----------------------------------------------------------------------+
| Paweł Sakowski
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+----------------------------------------------------------------------+
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
> O tragedię łatwo...
...jak ma się zasięg wzroku na poziomie 50 metrów...
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Robert Tomasik wrote:
> Tu już powinien się autor wypowiedzieć, ale w tej sytuacji pytanie
> było by zupełnie bez sensu. Wszak rowerzysta miał by wówczas zielone
> światło,
Owszem.
> a kierujący czerwone.
Z zieloną strzałką. Niestety - kierofcom (w odróżnieniu od kierowców ;)
) zielona strzałka nałogowo myli się z normalnym zielonym światłem.
> No to nie widzę w ogóle sensu
> rozważania kto ma pierwszeństwo.
Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu dla
rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Andrzej Lawa napisał(a):
> Marcin Żyła wrote:
>
>> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
>> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
>> samochody,
>
> To legalne.
>
Art 33.4.1 PoRD
>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>
> Peawo wymaga.
Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
kierujacego. Jeżeli drugi uczestnik ruchu uważa inaczej - jego problem
by zwiększyć tą odległość.
>
>> Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
>
> Bo jaśnie pan kierofca musi strasznie pędzić do utknięcia w następnym
> zatorze/korku?
Jak masz dwa pasy i jeden jest wyłączony bo się samochody ściskają aby
ominąć pana na rowerku to co? Spokojnie jadac z tylu kolumny dojedzie do
nastepnych swiatel a nie bedzie wymuszał sztuk z omijaniem.
>
>> odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem pedalarza.
>
> Twój problem. Jak ktoś cyknie zdjęcie i zrobi uprzejmy donos. I módl
> się, żeby rowerzysta nie przerwócił się i nie miał "rozstroju organizmu"
> trwającego dłużej niż ustawowe 7 dni - pan prokurator chętnie zajmie się
> jaśnie panem kierofcą, który sobie z czystym(?) 'sumieniem' "przyciskał"
> kogoś do krawężnika.
Kwestia interpretacji. Pamiętaj, że sytuacja na drodze jest płynna, i
jak mam zagrozenie z lewej, to spokojnie na prawo odbijam. Pisze o
sytuacji, gdy ktos mnie po prawej "wyprzedza" skacząc od auta do auta.
>
>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>> ukos śmiga,
>
> Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo. Jeśli wymusi
> pierwszeństwo - co za różnica, czy to trzy pasy, czy jeden, i czy rower,
> czy samochód?
Masz racje, ale jakoś samochodów startujących z prawy skrajny i
skręcajacych w lewo nie widze. Rowerów - wiele.
>
>> skręca z chodnika na jezdnie,
>
> No popatrz. A sam jak włączasz się do ruchu z zaparkowania przy jezdni?
> Teleportacją?
Mam na myśli sytuacje, gdy klien jedzie chodnikiem poprzecznym do
jezdni, i gdy znajdzie sie na pasie, to sobie... skręca. Po prostu
wjechał na pasy i skręcił "teraz bede przepisowo po jezdni jechał"
>
> Ponownie: jeśli wymusił - czepiaj się wymuszenia. Jeśli nie wymusił -
> czep się tramwaja.
>
>> po przejściu ciągnie ze 40km/h..
>
> Po przejściu to akurat nie ma znaczenia, ile 'ciągnie'. A jak jest to
> nie przejście a przejazd (dla kierofców zupełnie nierozróżnialne) to
> jeszcze ma do tego prawo.
Mówie o pzrejściu, nie skrzyzowaniu ze scierzka.
>
>> tutaj nie ma litości. Nie widze takiego, i wcześniej czy później sam sie
>
> Znaczy się robisz za Sędziego Zgreda? Może od razu zacznij strzelać?
>
>> taki pedalarz nauczy, że jak auto ma te 15-20 x więcej masy niż on, to
>> nie podskocze sobie na krawężnik, ani nie zrobie slalomu między pieszymi.
>
> Od pilnowania przestrzegania prawa są odpowiednie instytucje. A nie
> jakiś cholerny zapuszkowany Rambo, który sobie "nu pagadi!" pod nosem
> powtarza.
>
Nie powtarzam nic pod nosem, nie stosuje swojego prawa. Dla mnie wazne
jest, zeby misiek co skreca zerkal w bok, pomyslał chwile i dopiero...
pchał sie pod cos co jest 20-cia razy ciezsze.
On sobie moze po chodniku slalom urzadzac, ja niestety autem nie
zatrzymam sie, nie przewróce bezpiecznie, nie zastosuje kilku sztu. Masa
to masa i niestety jedzie.
>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no to
>> w totka niech gra.
>
> To samo się odnosi do puszkarzy.
Tych widze, rowery nic nie sygnalizuja.
>
>> Tak samo rower z lusterkiem etc... nie nasi pedalarze są ponad to. Ja
>> mam prawo bo mam rower.
>
> Lusterka są obowiązkowe dla roweru? Nawet jak się nie posiada
> usztywnionego karku?
No napisałem, ze nie są bowiązkowe. Ale rozsądek i logika pozwalają
stwierdzić, że gośc jadąc 40 i odchylając się aby sprawdzić co za nim,
to zmienia kierunek ruchu, lądując np pół pasa z boku. Amen.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
> Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
> światłami samochody.
A jakiś przepis tego zabrania?
> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
Jakiś przepis ci to nakazuje?
> Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny
> 1m.
Nu. I potem taki kierofca czający się do wyprzedzenia rowerzysty uparcie
jedzie przy linii środkowej, skutecznie uniemożliwiając wyprzedzenie
jego (i rowerzysty) wszystkim innym, którzy mogliby tego rowerzystę (i
kierofcę) wyprzedzić, szybko, łatwo, przyjemnie i legalnie (tzn.
motocyklistom).
> Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
> sam się stara o rozrywki.
Wyjaśnij swoje głębokie przemyślenia prowadzące do powyższego wniosku
względem starania się o 'rozrywki' w postaci bycia spychanym do
krawężnika przez burasa za kierownicą samochodu.
>> Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze
>> po warszawie?
>
> Tak. Jak na razie mam więcej wgnicen niż urwanych lusterek (3:1).
Bo jednak większość rowerzystów o urywaniu listerek mówi tylko tak, jak
inni mówią do kogoś, kto ich irytuje "zaraz cię uduszę".
[ciach]
> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
> wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
> zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak na
> torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na kamieniu/muldzie
> czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na 10-ciu metrach nie
> najechac.
A u was biją Murzynów.
Zdarzają się rowerzyści-kamikadze (np. jeżdżący w nocy, bez oświetlenia
a za to pod gazem). Niemniej jednak w niczym nie usprawiedliwia to
"przyciskania do krawężnika" rowerzysty który "miał czelność" ominąć
jaśniepana w puszce, stojącego przed czerwonym światłem.
[ciach]
> Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
> sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
Kierunek? Jestem abstynentem, więc w ogóle. Tor ruchu? Może minimalnie
gibnę się w bok - ale będzie to ułamek ustawowego jednego metra przy
wyprzedzaniu jednośladów.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Paweł Sakowski napisał(a):
> Marcin Żyła napisał:
>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>
> Jest podstawa prawna, czy trzeba z ambicji?
Nie ma podstawy, po prostu moge przemieścć się szybciej, sprawniej w
ulice poprzeczną.
>
>> Czyli cały pas jest wyłączony...
>
> Nie jest. Odbywa się po nim ruch. Że wolniej niż byś chciał, to Twój
> problem. Rowerzysta ma prawo jechać po tym pasie z taką prędkością, z
> jaką jest w stanie pedałować. Ty nie masz prawa go za to uszkodzić.
Czy mówie że uszkadzam? Zauważ, ze rowerzysta znalazł się przedemną po
naruszeniu Art 33.4.1 PoRD
Gdyby nie przejechał obok kolumny, problemu by nie było.
> W takich sytuacjach (otoczenie kierowców, którzy mimo braku możliwości i
> miejsca _muszą_ wyprzedzić) niegłupim pomysłem jest odjechanie trochę od
> krawężnika. Nawet kierowca nie przejmujący się, że potrąci kogoś prawym
> lusterkiem, (zwykle) dwa razy się zastanowi zanim potrąci zderzakiem.
Kierowca nie przejmuje się że potrąci, tylko się zastanawia jak nie
potrącić.
Jedzie misiek i ma on takie magiczne zrywy - 30m szybko później... .. ..
.. .. . schodzi do 5 i znów 30 szybko. Przepraszam, ale w takim wypadku
jak mam traktować gościa? Że wyprzedza mnie po prawej? Ze chce coś
zrobić sobie? Że przez 60% czasu w martwym polu się mota? Moze to nie
tylko wina kierowców samochodów jest ale i pedalarze tak mocno
bezsensownie się zachowują?
>> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
>> wolniej niż reszta,
>
> Rowerzysta, traktorzysta, kierujący pojazdem wolnobieżnym, ostrożny,
> przepisowy, ...
Tylko wycinasz za dużo, pytałem się jak określić tego co jedzie wolniej i
"nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na zwolnienie lub
przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak na torze i
zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na kamieniu/muldzie czy nie.
Bo jak podskoczy, to nie masz szans na 10-ciu metrach nie najechac. "
Z wolnobieznym czy innym poj. mechanicznym nie ma problemu. Sygnalizuje.
Rower -0 tyle nie sygnalizuje.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Andrzej Lawa napisał(a):
> Marcin Żyła wrote:
>
>> Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
>> światłami samochody.
>
> A jakiś przepis tego zabrania?
>
Art 33.4.1 PoRD
>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>
> Jakiś przepis ci to nakazuje?
>
Troska o płynnośc ruchu i troska o własne cztery litery, zeby miśka nie
zawiało, przewrócił sie etc.
>> Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny 1m.
>
> Nu. I potem taki kierofca czający się do wyprzedzenia rowerzysty uparcie
> jedzie przy linii środkowej, skutecznie uniemożliwiając wyprzedzenie
> jego (i rowerzysty) wszystkim innym, którzy mogliby tego rowerzystę (i
> kierofcę) wyprzedzić, szybko, łatwo, przyjemnie i legalnie (tzn.
> motocyklistom).
>
Patrz, a gdyby sie ten rower nie pchał do przodu, kłopotu by nie było.
>> Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
>> sam się stara o rozrywki.
>
> Wyjaśnij swoje głębokie przemyślenia prowadzące do powyższego wniosku
> względem starania się o 'rozrywki' w postaci bycia spychanym do
> krawężnika przez burasa za kierownicą samochodu.
>
Art 33.4.1 PoRD
>>> Nie zdziw sie jak za ktoryms razem stracisz lusterko... jezdzisz moze
>>> po warszawie?
>>
>> Tak. Jak na razie mam więcej wgnicen niż urwanych lusterek (3:1).
>
> Bo jednak większość rowerzystów o urywaniu listerek mówi tylko tak, jak
> inni mówią do kogoś, kto ich irytuje "zaraz cię uduszę".
Te 3 to ci co NA PRZEJŚCIU wjechali w samochód. Auto ma te 1500kg, rower
z napędem 100kg. Nie da rady zatrzymac w miejscu jednego i drugiego.
Jeden wołał nawet władze, skończyło się mandatem dla wołającego.
>
> [ciach]
>> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
>> wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
>> zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak na
>> torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na
>> kamieniu/muldzie czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na
>> 10-ciu metrach nie najechac.
>
> A u was biją Murzynów.
czyli brak argumentów.
>
> Zdarzają się rowerzyści-kamikadze (np. jeżdżący w nocy, bez oświetlenia
> a za to pod gazem). Niemniej jednak w niczym nie usprawiedliwia to
> "przyciskania do krawężnika" rowerzysty który "miał czelność" ominąć
> jaśniepana w puszce, stojącego przed czerwonym światłem.
>
> [ciach]
>
>> Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
>> sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
>
> Kierunek? Jestem abstynentem, więc w ogóle. Tor ruchu? Może minimalnie
> gibnę się w bok - ale będzie to ułamek ustawowego jednego metra przy
> wyprzedzaniu jednośladów.
I tutaj sie mylisz, bo mało samochodem jeździsz. Taki msiek (jeżeli
sprawdzi) to 1/3 jezdni spoko się kiwa. Moze jesteś wyjątkiem, ale znane
mi przypadki - zaobserwowane tak miały. i będę uogólniał, bo trzeba
tutaj równać w dół.
Nie ma 1m. jest bezpieczna.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
>>> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
>>> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
>>> samochody,
>>
>> To legalne.
>>
>
> Art 33.4.1 PoRD
W jaki sposób przepis regulujący zachowanie się na przejeździe dla
rowerzystów miałby zabraniać "omijania kolejki" pojazdów stojących na
jezdni przed czerwonym światłem?
>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>
>> Peawo wymaga.
>
> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
> kierujacego. Jeżeli drugi uczestnik ruchu uważa inaczej - jego problem
> by zwiększyć tą odległość.
Nie. Wymaga dosłownie MINIMUM jednego metra. Sugeruję zapoznanie się z
aktualnymi przepisami.
>>> Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
>>
>> Bo jaśnie pan kierofca musi strasznie pędzić do utknięcia w następnym
>> zatorze/korku?
>
> Jak masz dwa pasy i jeden jest wyłączony bo się samochody ściskają aby
> ominąć pana na rowerku to co?
Nic. O ile zachowują bezpieczny odstęp, mogą się względnie ściskać.
> Spokojnie jadac z tylu kolumny dojedzie do
> nastepnych swiatel a nie bedzie wymuszał sztuk z omijaniem.
I vice versa.
>>> odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem
>>> pedalarza.
>>
>> Twój problem. Jak ktoś cyknie zdjęcie i zrobi uprzejmy donos. I módl
>> się, żeby rowerzysta nie przerwócił się i nie miał "rozstroju
>> organizmu" trwającego dłużej niż ustawowe 7 dni - pan prokurator
>> chętnie zajmie się jaśnie panem kierofcą, który sobie z czystym(?)
>> 'sumieniem' "przyciskał" kogoś do krawężnika.
>
> Kwestia interpretacji. Pamiętaj, że sytuacja na drodze jest płynna, i
> jak mam zagrozenie z lewej, to spokojnie na prawo odbijam. Pisze o
Jakie "zagrożenie z lewej"? Ktoś zaczyna do ciebie strzelać? Linia
środkowa jezdni znienacka rzuca się na ciebie?
Pamiętaj, że zanim rozpoczniesz wyprzedzanie musisz się upewnić, czy
masz na to miejsce i czas. Jeśli nagle masz jakieś "zagrożenie" z lewej
- rozpocząłeś wyprzedzanie nieprawidłowo.
> sytuacji, gdy ktos mnie po prawej "wyprzedza" skacząc od auta do auta.
Przy dwóch pasach ruchu w jedną stronę wyprzedzanie z prawej legalne.
Poza tym bądź uprzejmy nie kręcić w zeznaniach - była mowa o omijaniu
samochodów stojących przed czerwonym światłem.
Pomijam taki detal, że gdybyś jechał prawidłowo prawym pasem, żaden
rowerzysta z prawej by cię nie wyprzedził. (podpowiedź: zasada
prawostronnej organizacji ruchu).
>>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>>> ukos śmiga,
>>
>> Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo. Jeśli wymusi
>> pierwszeństwo - co za różnica, czy to trzy pasy, czy jeden, i czy
>> rower, czy samochód?
> Masz racje, ale jakoś samochodów startujących z prawy skrajny i
> skręcajacych w lewo nie widze. Rowerów - wiele.
Ślepy koń nie widziął przeszkód na wielkiej Pardubickiej i co z tego?
Przeszkody były. A przypadki katamaraniarzy włączających się do ruchu i
od razu przeskakujących przez wszystkie pasy, bo zaraz będą skręcać w
lewo, jest mnóstwo. Zwykle potem się tłumaczą, że "nie zauważyli" albo
"ale przecież pan był daleko...".
>>
>>> skręca z chodnika na jezdnie,
>>
>> No popatrz. A sam jak włączasz się do ruchu z zaparkowania przy
>> jezdni? Teleportacją?
>
> Mam na myśli sytuacje, gdy klien jedzie chodnikiem poprzecznym do
> jezdni, i gdy znajdzie sie na pasie, to sobie... skręca. Po prostu
> wjechał na pasy i skręcił "teraz bede przepisowo po jezdni jechał"
Naruszeniem przepisów może być tylko jazda po przejściu. I ewentualnie
(bo nie zawsze) po chodniku. Samo skręcenie z np. przejazdu albo zjazd z
chodnika na jezdnię - nielegalne nie są.
[ciach]
>> Po przejściu to akurat nie ma znaczenia, ile 'ciągnie'. A jak jest to
>> nie przejście a przejazd (dla kierofców zupełnie nierozróżnialne) to
>> jeszcze ma do tego prawo.
> Mówie o pzrejściu, nie skrzyzowaniu ze scierzka.
To wtedy nie ma większego znaczenia, ile jedzie.
[ciach]
>> Od pilnowania przestrzegania prawa są odpowiednie instytucje. A nie
>> jakiś cholerny zapuszkowany Rambo, który sobie "nu pagadi!" pod nosem
>> powtarza.
>>
> Nie powtarzam nic pod nosem, nie stosuje swojego prawa. Dla mnie wazne
> jest, zeby misiek co skreca zerkal w bok, pomyslał chwile i dopiero...
> pchał sie pod cos co jest 20-cia razy ciezsze.
Wiesz, ja mam takie coś, co się nazywa "sygnał dźwiękowy"...
> On sobie moze po chodniku slalom urzadzac, ja niestety autem nie
> zatrzymam sie, nie przewróce bezpiecznie, nie zastosuje kilku sztu. Masa
> to masa i niestety jedzie.
O, przepraszam,... Musiałem przegapić jakąś nowelizację ustawy...
Czy możesz uprzejmie podać mi artykuł, w którym zapisano, że
jednometrowy minimalny dystans przy wyprzedzaniu jednośladów nie dotyczy
wyprzedzania rowerzystów, którzy np. wcześniej slalom na chodniku urządzali?
I powiedz jeszcze, czy to dotyczy także rowerzystów, którzy oszukują na
podatkach albo np. zdradzają swoich małżonków?
>>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no
>>> to w totka niech gra.
>>
>> To samo się odnosi do puszkarzy.
>
> Tych widze, rowery nic nie sygnalizuja.
No popatrz. Więc twierdzisz, że wszyscy kierowcy samochodów grzecznie
sygnalizują zamiary wykonania każdego manewru i jeszcze kontrolują w
lusterkach (i nie tylko) czy nie wymuszą takim manewrem pierwszeństwa?
To może od razu kupisz ode mnie Pałac Kultury albo Wieże Eiffla?
>>> Tak samo rower z lusterkiem etc... nie nasi pedalarze są ponad to. Ja
>>> mam prawo bo mam rower.
>>
>> Lusterka są obowiązkowe dla roweru? Nawet jak się nie posiada
>> usztywnionego karku?
>
> No napisałem, ze nie są bowiązkowe. Ale rozsądek i logika pozwalają
> stwierdzić, że gośc jadąc 40 i odchylając się aby sprawdzić co za nim,
> to zmienia kierunek ruchu, lądując np pół pasa z boku. Amen.
Z tym 'amen' to sobie idź do ojca dyrektora...
40 osobiście rowerem nie jeżdżę, bo nie mam kondycji, ale parę razy
takich widziałem i jakoś od kręcenia głową nie zdarzało im się zmienić
toru jazdy aż o pół pasa... Może o pół metra, zwłaszcza przy wietrze,
ale w końcu skądś ten limit jednego metra przy wyprzedzaniu się wziął.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
>>> Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
>>> światłami samochody.
>>
>> A jakiś przepis tego zabrania?
>>
> Art 33.4.1 PoRD
Może łaskawie go przeczytaj, hmm?
O, tu masz:
4. Na przejeździe dla rowerzystów, kierującemu rowerem zabrania się:
1) wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd;
Dla wyjaśnienia, dla słabo kumatych: jest to odpowiednik dotyczącego
pieszych Artykułu 14 punkt 1.
>>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>>
>> Jakiś przepis ci to nakazuje?
>>
> Troska o płynnośc ruchu i troska o własne cztery litery,
Czego nie rozumiesz w słowie "przepis"?
> zeby miśka nie zawiało, przewrócił sie etc.
Troska o to, by go nie zawiało zmusza cię do wyprzedzania? Fascynujące.
Opowiedz o tym więcej.
>>> Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny 1m.
>>
>> Nu. I potem taki kierofca czający się do wyprzedzenia rowerzysty
>> uparcie jedzie przy linii środkowej, skutecznie uniemożliwiając
>> wyprzedzenie jego (i rowerzysty) wszystkim innym, którzy mogliby tego
>> rowerzystę (i kierofcę) wyprzedzić, szybko, łatwo, przyjemnie i
>> legalnie (tzn. motocyklistom).
>>
> Patrz, a gdyby sie ten rower nie pchał do przodu, kłopotu by nie było.
Patrz, a gdyby ten kierofca nie pchał się do przodu, kłopotu by nie było.
>>> Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
>>> sam się stara o rozrywki.
>>
>> Wyjaśnij swoje głębokie przemyślenia prowadzące do powyższego wniosku
>> względem starania się o 'rozrywki' w postaci bycia spychanym do
>> krawężnika przez burasa za kierownicą samochodu.
>>
> Art 33.4.1 PoRD
9/11? Par.22?
Przeczytaj wreszcie ten artykuł i przestać bzdury wypisywać.
[ciach]
> Te 3 to ci co NA PRZEJŚCIU wjechali w samochód. Auto ma te 1500kg, rower
> z napędem 100kg. Nie da rady zatrzymac w miejscu jednego i drugiego.
Ano. Dlatego "kto ma oczy do patrzenia, niech patrzy".
> Jeden wołał nawet władze, skończyło się mandatem dla wołającego.
A u was biją Murzynów.
Tylko co to ma do "przyciskania do krawężnika" jadących sobie spokojnie
jezdnią rowerzystów?
Pomijam taki detal, że szeregowy krawężnik (sorki za grę słów, ale się
narzuca ;) ) nie zawsze celująco zna i poprawnie interpretuje przepisy.
Ile razy zdarzało się, że policjant usiłował wlepić mandat za wożenie
pasażera nieletniemu, który kierował motorowerem zarejestrowanym na dwie
osoby (dla ustalenia uwagi: wszystkie 'papiery' w porządku).
>> [ciach]
>>> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
>>> wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
>>> zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak
>>> na torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na
>>> kamieniu/muldzie czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na
>>> 10-ciu metrach nie najechac.
>>
>> A u was biją Murzynów.
> czyli brak argumentów.
Cieszę się, że jesteś samokrytyczny.
[ciach]
>>> Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
>>> sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
>>
>> Kierunek? Jestem abstynentem, więc w ogóle. Tor ruchu? Może minimalnie
>> gibnę się w bok - ale będzie to ułamek ustawowego jednego metra przy
>> wyprzedzaniu jednośladów.
>
> I tutaj sie mylisz, bo mało samochodem jeździsz. Taki msiek (jeżeli
??????????
Co ma częstotliwość jazdy samochodem do zdolności obserwacji zachowania
się roweru na drodze? Jak sam jadę rowerem - widzę jak bardzo się
"giba". Jak wyprzedzam rower jadąc motocyklem - też mam dobrą widoczność
(ba! nawet lepszą, bo z motocykla jest w ogóle lepsza widoczność ;) ).
Jeśli już, to czepiałbym się organu wzroku - ja mam tylko pół dioptrii
wady. A Ty? ;->
> sprawdzi) to 1/3 jezdni spoko się kiwa. Moze jesteś wyjątkiem, ale znane
ROTFL
To już 1/3 całej jezdni?
Powiedz może jeszcze, że taki rowerzysta to obiema stronami jednocześnie
jeździ? ;->
> mi przypadki - zaobserwowane tak miały. i będę uogólniał, bo trzeba
> tutaj równać w dół.
> Nie ma 1m. jest bezpieczna.
Nie, jeden metr to minimalna wymagana przez prawo. Jeśli oczywiście
tobie się rowerzysta giba przed oczami po 1/3 jezdni na raz, to trzeba
jakoś zareagować. Albo nowymi okularami, albo zawiadomieniem właściwych
organów, że po jezdni pałęta się jakiś ewidetnie pijany rowerzysta (w
zależnoścci od tego, która teoria okaże się właściwa).
Niemniej jednak w przypadku trzeźwych rowerzystów do aż takiego gibania
nie dochodzi, a w przypadku pijanych mówimy już o czymś zupełnie innym,
mianowicie przestępstwie, którego żadne lusterko nie zniweluje.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Marcin Żyła wrote:
> Paweł Sakowski napisał(a):
>> Marcin Żyła napisał:
>>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>>
>> Jest podstawa prawna, czy trzeba z ambicji?
>
> Nie ma podstawy, po
A widzisz.
> prostu moge przemieścć się szybciej, sprawniej w
> ulice poprzeczną.
A on może szybciej i sprawniej przemieścić się w korku. Remis.
>>> Czyli cały pas jest wyłączony...
>>
>> Nie jest. Odbywa się po nim ruch. Że wolniej niż byś chciał, to Twój
>> problem. Rowerzysta ma prawo jechać po tym pasie z taką prędkością, z
>> jaką jest w stanie pedałować. Ty nie masz prawa go za to uszkodzić.
>
> Czy mówie że uszkadzam? Zauważ, ze rowerzysta znalazł się przedemną po
> naruszeniu Art 33.4.1 PoRD
Primo: ominięcie (jezdnią) "kolejki" pojadów stojących przed czerwonym z
tym konkretnym przepisem nie ma nic wspólnego.
Secundo: nawet, gdyby wcześniej naruszył jakiś przepis, nie ma to
najmniejszego znaczenia. Mógł nawet zwiać z więzienia lub być samym
Osamą bin Ladenem - masz psi obowiązek wyprzedzić go w odległości
minimum jednego metra.
> Gdyby nie przejechał obok kolumny, problemu by nie było.
Gdyby babcia miała koła, byłaby dyliżansem.
[ciach]
> Jedzie misiek i ma on takie magiczne zrywy - 30m szybko później... .. ..
> .. .. . schodzi do 5 i znów 30 szybko. Przepraszam, ale w takim wypadku
> jak mam traktować gościa?
Zapoznaj się z PoRD i przepisami 'towarzyszącymi'. One dadzą ci
odpowiedź na to pytanie.
> Że wyprzedza mnie po prawej? Ze chce coś
Jedzie maksymalnie 30km/h i wyprzedza ciebie? Kierujesz ciągnikiem
rolniczym, czy może po prostu jest tkai korek, że jedziesz maksymalnie
20km/h?
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Andrzej Lawa napisał(a):
> Marcin Żyła wrote:
>
>>>> Ja takiego magika rowerzyste z czystym sumieniem przyciskam do
>>>> krawężnika np wtedy, gdy ten wjezdza pomiedzy stojące na światłach
>>>> samochody,
>>>
>>> To legalne.
>>>
>>
>> Art 33.4.1 PoRD
>
> W jaki sposób przepis regulujący zachowanie się na przejeździe dla
> rowerzystów miałby zabraniać "omijania kolejki" pojazdów stojących na
> jezdni przed czerwonym światłem?
Jest wprost zapisane, ze: Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania
się: jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu
I nie jest okreslone z lewej czy prawej. Obok nie. Stoi samochód. Nie wolno.
>
>>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>>
>>> Peawo wymaga.
>>
>> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
>> kierujacego. Jeżeli drugi uczestnik ruchu uważa inaczej - jego problem
>> by zwiększyć tą odległość.
>
Kwestia dyskusyjna, teraz to tylko motanie pustych frazesów.
> Nie. Wymaga dosłownie MINIMUM jednego metra. Sugeruję zapoznanie się z
> aktualnymi przepisami.
>
>>>> Sam wjechał, sam nich sobie szuka bezpiecznj odległości. Zachowuje tyle
>>>
>>> Bo jaśnie pan kierofca musi strasznie pędzić do utknięcia w następnym
>>> zatorze/korku?
>>
>> Jak masz dwa pasy i jeden jest wyłączony bo się samochody ściskają aby
>> ominąć pana na rowerku to co?
>
> Nic. O ile zachowują bezpieczny odstęp, mogą się względnie ściskać.
>
>> Spokojnie jadac z tylu kolumny dojedzie do nastepnych swiatel a nie
>> bedzie wymuszał sztuk z omijaniem.
>
> I vice versa.
>
W takim wypadku moze podyskutujmy o płynności ruchu, przepustowości i
innych dodatkach do drogi i pedalarza?
>>>> odległości, żebym nie wpadł na auto po lewej. Reszta problemem
>>>> pedalarza.
>>>
>>> Twój problem. Jak ktoś cyknie zdjęcie i zrobi uprzejmy donos. I módl
>>> się, żeby rowerzysta nie przerwócił się i nie miał "rozstroju
>>> organizmu" trwającego dłużej niż ustawowe 7 dni - pan prokurator
>>> chętnie zajmie się jaśnie panem kierofcą, który sobie z czystym(?)
>>> 'sumieniem' "przyciskał" kogoś do krawężnika.
>>
>> Kwestia interpretacji. Pamiętaj, że sytuacja na drodze jest płynna, i
>> jak mam zagrozenie z lewej, to spokojnie na prawo odbijam. Pisze o
>
> Jakie "zagrożenie z lewej"? Ktoś zaczyna do ciebie strzelać? Linia
> środkowa jezdni znienacka rzuca się na ciebie?
>
klient z lewego pasa zechce zajechac mi droge. Mam prawo przypusczac, ze
po rawej mam pobocze, nie rower.
> Pamiętaj, że zanim rozpoczniesz wyprzedzanie musisz się upewnić, czy
> masz na to miejsce i czas. Jeśli nagle masz jakieś "zagrożenie" z lewej
> - rozpocząłeś wyprzedzanie nieprawidłowo.
>
>> sytuacji, gdy ktos mnie po prawej "wyprzedza" skacząc od auta do auta.
>
>
> Przy dwóch pasach ruchu w jedną stronę wyprzedzanie z prawej legalne.
>
Chcesz powedziec, że jadąc przy prawej stronie jezdni, zostawiając np 1m
odstępu, to pan rowerzysta tam mnie wyprzedzający postepuje legalnie?
> Poza tym bądź uprzejmy nie kręcić w zeznaniach - była mowa o omijaniu
> samochodów stojących przed czerwonym światłem.
>
ponownie: Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się: jazdy po
jezdni obok innego uczestnika ruchu
> Pomijam taki detal, że gdybyś jechał prawidłowo prawym pasem, żaden
> rowerzysta z prawej by cię nie wyprzedził. (podpowiedź: zasada
> prawostronnej organizacji ruchu).
jade zwykle prawym pasem, zostawiam sobie tyle miejsca, zeby bezpiecznie
skręcić etc. A przy ciezarowym trzeba miec miejsca.
>
>>>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>>>> ukos śmiga,
>>>
>>> Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo.
przecina poziome oznakowanie w formie lini ciągłej i strzałek
kierunkowych wskazujacych z którego pasa jak można.
Jeśli
>>> wymusi pierwszeństwo - co za różnica, czy to trzy pasy, czy jeden, i
>>> czy rower, czy samochód?
>> Masz racje, ale jakoś samochodów startujących z prawy skrajny i
>> skręcajacych w lewo nie widze. Rowerów - wiele.
>
> Ślepy koń nie widziął przeszkód na wielkiej Pardubickiej i co z tego?
>
> Przeszkody były. A przypadki katamaraniarzy włączających się do ruchu i
> od razu przeskakujących przez wszystkie pasy, bo zaraz będą skręcać w
> lewo, jest mnóstwo. Zwykle potem się tłumaczą, że "nie zauważyli" albo
> "ale przecież pan był daleko...".
>
Zdarzaja sie i tu i tu wyjątki.
>>>
>>>> skręca z chodnika na jezdnie,
>>>
>>> No popatrz. A sam jak włączasz się do ruchu z zaparkowania przy
>>> jezdni? Teleportacją?
>>
>> Mam na myśli sytuacje, gdy klien jedzie chodnikiem poprzecznym do
>> jezdni, i gdy znajdzie sie na pasie, to sobie... skręca. Po prostu
>> wjechał na pasy i skręcił "teraz bede przepisowo po jezdni jechał"
>
> Naruszeniem przepisów może być tylko jazda po przejściu. I ewentualnie
> (bo nie zawsze) po chodniku. Samo skręcenie z np. przejazdu albo zjazd z
> chodnika na jezdnię - nielegalne nie są.
>
dyskusyjny jest zjazd rowerzysty z chodnika na pzrejście i zakręcanie
jak chce.
> [ciach]
>
>>> Po przejściu to akurat nie ma znaczenia, ile 'ciągnie'. A jak jest to
>>> nie przejście a przejazd (dla kierofców zupełnie nierozróżnialne) to
>>> jeszcze ma do tego prawo.
>> Mówie o pzrejściu, nie skrzyzowaniu ze scierzka.
>
> To wtedy nie ma większego znaczenia, ile jedzie.
>
> [ciach]
>
>>> Od pilnowania przestrzegania prawa są odpowiednie instytucje. A nie
>>> jakiś cholerny zapuszkowany Rambo, który sobie "nu pagadi!" pod nosem
>>> powtarza.
>>>
>> Nie powtarzam nic pod nosem, nie stosuje swojego prawa. Dla mnie wazne
>> jest, zeby misiek co skreca zerkal w bok, pomyslał chwile i dopiero...
>> pchał sie pod cos co jest 20-cia razy ciezsze.
>
> Wiesz, ja mam takie coś, co się nazywa "sygnał dźwiękowy"...
>
zakazany. Oczywiście gdy obtrąbie faceta, to mi napiszesz, ze biednego
rowerzyste stresuje, zakazany sygnał emituje, a na dodatek to on pewnie
przeraźliwy jest.
>> On sobie moze po chodniku slalom urzadzac, ja niestety autem nie
>> zatrzymam sie, nie przewróce bezpiecznie, nie zastosuje kilku sztu.
>> Masa to masa i niestety jedzie.
>
> O, przepraszam,... Musiałem przegapić jakąś nowelizację ustawy...
>
> Czy możesz uprzejmie podać mi artykuł, w którym zapisano, że
> jednometrowy minimalny dystans przy wyprzedzaniu jednośladów nie dotyczy
> wyprzedzania rowerzystów, którzy np. wcześniej slalom na chodniku
> urządzali?
>
Mówie, ze jak soie gośc nawyki z lawirowania po chodniku przenosi na
jezdnie, to jest jak jest. Dla mnie to jest selekcja naturalna, i niech
tak zostanie.
> I powiedz jeszcze, czy to dotyczy także rowerzystów, którzy oszukują na
> podatkach albo np. zdradzają swoich małżonków?
>
>>>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no
>>>> to w totka niech gra.
>>>
>>> To samo się odnosi do puszkarzy.
>>
>> Tych widze, rowery nic nie sygnalizuja.
>
tnij z sensem cytaty.
> No popatrz. Więc twierdzisz, że wszyscy kierowcy samochodów grzecznie
> sygnalizują zamiary wykonania każdego manewru i jeszcze kontrolują w
> lusterkach (i nie tylko) czy nie wymuszą takim manewrem pierwszeństwa?
Statystycznie czesciej niz rowery, wiec mam prawo przypusczac, ze robia
to co chca. Poza tym, szanse na ubicie kierownika auta sa mniejsze niz
na ubicie kierownika roweru. Dlatego traktuje rowerzyste jak osobe
szczególnej troski. Mam większe szanse iśc do więzinia za rowerzyste niz
kierowce auta.
Zabiore kiedys na wycieczke - np. niedziela powsin lub środek tygodnia
centrum.
Jak osobowym jade, to jeszcze jakieś szanse mam. Jak ciężarowym, to
przykładowo ja jade 40 - przepisowo a magik kurier mnie wyprzedza i
staje praktycznie przed zderzakiem, bo musi się wcisnąć w szczeline
powiedzmy 3m od poprzedzającego.
Powiedz, co z takim zrobic? klakson powoduje tylko uśmiech i fuck, a ja
na tej L-ce się męcze. Gorzej, że gdyby jakaś nierównośc lub chwila
dekoncentracji to jeden by był na sumieniu.
> 40 osobiście rowerem nie jeżdżę, bo nie mam kondycji, ale parę razy
> takich widziałem i jakoś od kręcenia głową nie zdarzało im się zmienić
> toru jazdy aż o pół pasa... Może o pół metra, zwłaszcza przy wietrze,
> ale w końcu skądś ten limit jednego metra przy wyprzedzaniu się wziął.
Inaczej to z auta widac.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Andrzej Lawa napisał(a):
> Marcin Żyła wrote:
>
>>>> Nie, no co ty... nie jarzysz? Pedalarz wcina się między stojące pod
>>>> światłami samochody.
>>>
>>> A jakiś przepis tego zabrania?
>>>
>> Art 33.4.1 PoRD
>
> Może łaskawie go przeczytaj, hmm?
>
> O, tu masz:
> 4. Na przejeździe dla rowerzystów, kierującemu rowerem zabrania się:
> 1) wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd;
>
> Dla wyjaśnienia, dla słabo kumatych: jest to odpowiednik dotyczącego
> pieszych Artykułu 14 punkt 1.
>
No i masz racje, źle zacytowałem, powinno być:
Art. 33. 3. Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się:
1) jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu;
>>>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>>>
>>> Jakiś przepis ci to nakazuje?
>>>
>> Troska o płynnośc ruchu i troska o własne cztery litery,
>
> Czego nie rozumiesz w słowie "przepis"?
>
>> zeby miśka nie zawiało, przewrócił sie etc.
>
Starasz się cytować w sposób wybiórczy, ale prócz cytowania jest jeszcze
zdrowy rozsądek.
Mam obok, na moim pasie faceta na rowerze. Nie patrzy na boki, nie
sygnalizuje, a w zamian uwaza, ze jak sie zmiesci medzy zderzaki to jest
ok. Jedzie bokem drogi - pomiedzy autem a kraweznikem. Jak rozumie
dopasujesz sie do niego i najblizsze 20km przejedziesz ze srednia 20km/h
czy ominiesz/wyprzedzisz rowerzyste? Chocby w trosce o własną skóre, jak
najedzie na kamien czy wpadnie w tory i sie złoży pod koła.
> Troska o to, by go nie zawiało zmusza cię do wyprzedzania? Fascynujące.
> Opowiedz o tym więcej.
>
Masz wyżej. Rozumiesz - miło. Nie rozumiesz... selekcja naturalna.
>>>> Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny 1m.
>>>
>>> Nu. I potem taki kierofca czający się do wyprzedzenia rowerzysty
>>> uparcie jedzie przy linii środkowej, skutecznie uniemożliwiając
>>> wyprzedzenie jego (i rowerzysty) wszystkim innym, którzy mogliby tego
>>> rowerzystę (i kierofcę) wyprzedzić, szybko, łatwo, przyjemnie i
>>> legalnie (tzn. motocyklistom).
>>>
>> Patrz, a gdyby sie ten rower nie pchał do przodu, kłopotu by nie było.
>
> Patrz, a gdyby ten kierofca nie pchał się do przodu, kłopotu by nie było.
>
Czyli wracamy do punktu wyjścia, równamy do najwolniejszego, i w tym
wypadku zaczynasz odszczekiwać swoje wypowiedzi, ze motocykl jest ok, bo
można szybciej fajniej, sprawniej, nie trzeba stac w korku, można sobie
ominac wsio itd otd..
>>>> Tak jak pisałem - staram sie nie rozbijać tych po lewej, pedalarz
>>>> sam się stara o rozrywki.
>>>
>>> Wyjaśnij swoje głębokie przemyślenia prowadzące do powyższego wniosku
>>> względem starania się o 'rozrywki' w postaci bycia spychanym do
>>> krawężnika przez burasa za kierownicą samochodu.
>>>
>> Art 33.4.1 PoRD
>
> 9/11? Par.22?
>
> Przeczytaj wreszcie ten artykuł i przestać bzdury wypisywać.
>
poprawka cytowania:
Art. 33. 3. 1
> [ciach]
>> Te 3 to ci co NA PRZEJŚCIU wjechali w samochód. Auto ma te 1500kg,
>> rower z napędem 100kg. Nie da rady zatrzymac w miejscu jednego i
>> drugiego.
>
> Ano. Dlatego "kto ma oczy do patrzenia, niech patrzy".
>
>> Jeden wołał nawet władze, skończyło się mandatem dla wołającego.
>
> A u was biją Murzynów.
>
> Tylko co to ma do "przyciskania do krawężnika" jadących sobie spokojnie
> jezdnią rowerzystów?
>
> Pomijam taki detal, że szeregowy krawężnik (sorki za grę słów, ale się
> narzuca ;) ) nie zawsze celująco zna i poprawnie interpretuje przepisy.
Ogniwo wypadkowe jest wystarczajace do interpretacji PoRD na drodze.
>
>>> [ciach]
>>>> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
>>>> wolniej niż reszta, nie sygnalizuje nic... normalnie nawet szansy na
>>>> zwolnienie lub przepuszczenie nie daje, tylko się wali w zakręt jak
>>>> na torze i zastanawiaj się człowieku, podskoczy oponka na
>>>> kamieniu/muldzie czy nie. Bo jak podskoczy, to nie masz szans na
>>>> 10-ciu metrach nie najechac.
>>>
>>> A u was biją Murzynów.
>> czyli brak argumentów.
> Cieszę się, że jesteś samokrytyczny.
Na mój opis zagrozenia jakie generuje rowerzysta, Ty odpisujesz ze biją
murzynów. Dla mnie wprost jest to przyznanie do braku argumentów.
>
> [ciach]
>
>>>> Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
>>>> sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
>>>
>>> Kierunek? Jestem abstynentem, więc w ogóle. Tor ruchu? Może
>>> minimalnie gibnę się w bok - ale będzie to ułamek ustawowego jednego
>>> metra przy wyprzedzaniu jednośladów.
>>
>> I tutaj sie mylisz, bo mało samochodem jeździsz. Taki msiek (jeżeli
>
misiek - inne określenie pedalarza
> ??????????
>
> Co ma częstotliwość jazdy samochodem do zdolności obserwacji zachowania
> się roweru na drodze? Jak sam jadę rowerem - widzę jak bardzo się
> "giba". Jak wyprzedzam rower jadąc motocyklem - też mam dobrą widoczność
> (ba! nawet lepszą, bo z motocykla jest w ogóle lepsza widoczność ;) ).
>
Siedząc w domu i pracując masz statystycznie mniejsze szanse
zaobserwować zachowanie niż ja gdy co miesiąc ponad 5kkm wykręcam.
> Jeśli już, to czepiałbym się organu wzroku - ja mam tylko pół dioptrii
> wady. A Ty? ;->
moja wada jest skorygowana w 100% ;-)
Swoje doświadzcenia mam jasno sprecyzowane - rower na drodze to nieco
niebezpieczne narzędzie. A z szybkim silnym napędęm - prowadzi do problemów.
>
>> sprawdzi) to 1/3 jezdni spoko się kiwa. Moze jesteś wyjątkiem, ale znane
>
> ROTFL
>
> To już 1/3 całej jezdni?
jezdni w danym kierunku, pasa ruchu, w sumie tak obrazowo - tego kawałka
drogi zwykle pomiedzy liniami oddzielającymi poszczególne pasy ruchu.
Narysować? Pas to bedzie ten obszar z literka A, i pomiędzy jednym a
drugim znaczkiem | : i kolejno mamy pobocze, pas 1 i pas 2, linie
podwójną ciągłą, pas 3 i interesujacy nas pas A:
|1|2||3|A|
> Powiedz może jeszcze, że taki rowerzysta to obiema stronami jednocześnie
> jeździ? ;->
>
>> mi przypadki - zaobserwowane tak miały. i będę uogólniał, bo trzeba
>> tutaj równać w dół.
>> Nie ma 1m. jest bezpieczna.
>
> Nie, jeden metr to minimalna wymagana przez prawo. Jeśli oczywiście
> tobie się rowerzysta giba przed oczami po 1/3 jezdni na raz, to trzeba
> jakoś zareagować. Albo nowymi okularami, albo zawiadomieniem właściwych
> organów, że po jezdni pałęta się jakiś ewidetnie pijany rowerzysta (w
> zależnoścci od tego, która teoria okaże się właściwa).
W tym momencie sprowadzasz to do absurdu, i rozmowa wygląda tak jak
normalny mówi do "człowieka o twarzy konia" (R. Giertych)
Odpuścisz ekstremum, wrócimy do rozmowy.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
>>> Art 33.4.1 PoRD
>>
>> W jaki sposób przepis regulujący zachowanie się na przejeździe dla
>> rowerzystów miałby zabraniać "omijania kolejki" pojazdów stojących na
>> jezdni przed czerwonym światłem?
>
>
> Jest wprost zapisane, ze: Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania
> się: jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu
To jest 33.3.1
> I nie jest okreslone z lewej czy prawej. Obok nie. Stoi samochód. Nie
> wolno.
Nie zrozumiałeś tego przepisu.
Dotyczy to sytuacji, kiedy np. dwa rowery jadą "równym tempem" obok
siebie. Ciągle (tj. przez jakiś czas). Wyprzedzanie, omijanie oraz
mijanie jest naj najbardziej legalne. Inaczej wyprzedzając rowerzystę
powodowałbyś złamanie prawa przez tego rowerzystę - ewidentny przykład,
że twoja interpretacja tego przepisu jest, delikanie pisząc, idiotycza ;)
>>>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>>>
>>>> Peawo wymaga.
>>>
>>> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
>>> kierujacego. Jeżeli drugi uczestnik ruchu uważa inaczej - jego
>>> problem by zwiększyć tą odległość.
>>
> Kwestia dyskusyjna, teraz to tylko motanie pustych frazesów.
Odpowiadasz sam sobie?
>> Nie. Wymaga dosłownie MINIMUM jednego metra. Sugeruję zapoznanie się z
>> aktualnymi przepisami.
Czy może cytujesz miejscami po mikrosyfowemu, czyli odwrotnie? ;->
A frazesami to miotasz ty - ja się trzymam przepisów.
[ciach]
> W takim wypadku moze podyskutujmy o płynności ruchu, przepustowości i
> innych dodatkach do drogi i pedalarza?
Miej pretensje do decydentów, nie tworzących ścieżek rowerowych. PoRD
nie zabrania rowerzystom poruszania się po jezdni tylko dlatego, że
jaśniepanu kierofcy się śpieszy. Przypominam, że to grupa o prawie, więc
tryzmaj się przepisów prawa.
[ciach]
>> Jakie "zagrożenie z lewej"? Ktoś zaczyna do ciebie strzelać? Linia
>> środkowa jezdni znienacka rzuca się na ciebie?
>>
> klient z lewego pasa zechce zajechac mi droge. Mam prawo przypusczac, ze
> po rawej mam pobocze, nie rower.
Pobocze? Masz pobocze? To to już kompletnie się pogrążasz, bo poboczem
to rowerzysta ma wręcz obowiązek się poruszać. I ty masz obowiązek się
na poboczu spodziewać pieszych, rowerzystów oraz motorowerzystów (art.
33, ustęp 1a).
[ciach]
>> Przy dwóch pasach ruchu w jedną stronę wyprzedzanie z prawej legalne.
>>
>
> Chcesz powedziec, że jadąc przy prawej stronie jezdni, zostawiając np 1m
> odstępu, to pan rowerzysta tam mnie wyprzedzający postepuje legalnie?
Tak. Ty musisz wyprzedzając zachować jednometrowy odstęp od jednośladów
(oraz kolumn pieszych). Jeśli wyprzedzają Cię jednoślady - ich
obowiązuje jedynie uznaniowy bezpieczny odstęp (chyba że też poruszasz
się jednośladem).
Poczytaj sobie ustawę. Aktualną.
>> Poza tym bądź uprzejmy nie kręcić w zeznaniach - była mowa o omijaniu
>> samochodów stojących przed czerwonym światłem.
>>
> ponownie: Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się: jazdy po
> jezdni obok innego uczestnika ruchu
Ponownie: twoja interpretacja tego zapisu jest chora.
>> Pomijam taki detal, że gdybyś jechał prawidłowo prawym pasem, żaden
>> rowerzysta z prawej by cię nie wyprzedził. (podpowiedź: zasada
>> prawostronnej organizacji ruchu).
> jade zwykle prawym pasem, zostawiam sobie tyle miejsca, zeby bezpiecznie
> skręcić etc. A przy ciezarowym trzeba miec miejsca.
Sorry Winnetou, ale (a) jak jedziesz prosto, masz się trzymać prawej
krawędzi jezdni (b) jak planujesz zmienić kierunkek ruchu (czyli np.
skręcić w prawo) to masz obowiązek zasygnalizować ten zamiar ZANIM
wogóle zaczniesz wykonywać jakiegolwiek manewry 'wstępne'.
Procedura wygląda tak: dochodzisz do wniosku, że chcesz skręcić.
Wrzucasz kierunkowskaz, upewniasz się, że nikomu nie utrudnisz jazdy
(jeśli np. chcesz skręcić w prawo akurat jesteś wyprzedzany z prawej
przez rowerzystę - musisz poczekać) i dopiero wtedy możesz zaczynać
skręcać. Swoją drogą warto to upewnienie wykonać jeszcze przed
włączeniem kierunkowskazu a potem je po włączeniu "migacza" ponowić.
>>>>> Tak samo jak mam przed sobą innego magika, co to przez trzy pasy na
>>>>> ukos śmiga,
>>>>
>>>> Zakładając, że nie wymusi pierwszeństwa - ma pełne prawo.
> przecina poziome oznakowanie w formie lini ciągłej
A to już nie ma znaczenia, ile pasów przecina - samo "dotknięcie" linii
ciągłej to wykroczenie.
> i strzałek
> kierunkowych wskazujacych z którego pasa jak można.
Póki pasy są podzielone linią przerywaną, można pas ruchu zmienić.
Oczywiście pod normalnymi warunkami.
[ciach]
>> Przeszkody były. A przypadki katamaraniarzy włączających się do ruchu
>> i od razu przeskakujących przez wszystkie pasy, bo zaraz będą skręcać
>> w lewo, jest mnóstwo. Zwykle potem się tłumaczą, że "nie zauważyli"
>> albo "ale przecież pan był daleko...".
>>
> Zdarzaja sie i tu i tu wyjątki.
Powyższe zachowanie katamaraniarzy jest dość częste - może nie jest to
większość, ale też na pewno nie wyjątki.
Oczywiście problem może występować rzadzej, jeśli poruszasz się
pojazdem, który takiego wymuszacza zmiótłby z powierzchni drogi i nawet
się nie "spocił" ;)
Ale pojeździj sobie trochę motocyklem lub motorowerem i się zdziwisz,
jak często ludzie próbują wymuszać pierwszeństwo.
[ciach]
>> Naruszeniem przepisów może być tylko jazda po przejściu. I ewentualnie
>> (bo nie zawsze) po chodniku. Samo skręcenie z np. przejazdu albo zjazd
>> z chodnika na jezdnię - nielegalne nie są.
>>
> dyskusyjny jest zjazd rowerzysty z chodnika na pzrejście i zakręcanie
> jak chce.
Skręcić sobie może. Wykroczeniem jest tylko wjazd na przejście - a nie
jego opuszczenie.
[ciach]
>> Wiesz, ja mam takie coś, co się nazywa "sygnał dźwiękowy"...
>>
> zakazany. Oczywiście gdy obtrąbie faceta, to mi napiszesz, ze biednego
> rowerzyste stresuje, zakazany sygnał emituje,
Gdzie "zakazany"??
Ostrzegam delikwenta, że jadę (bo może nie zauważył) oraz że zachowuje
się w sposób stanowiący zagrożenie (bo może sobie nie zdaje sprawy).
> a na dodatek to on pewnie
> przeraźliwy jest.
A to już problem sprawności technicznej twojego pojazdu.
[ciach]
>> Czy możesz uprzejmie podać mi artykuł, w którym zapisano, że
>> jednometrowy minimalny dystans przy wyprzedzaniu jednośladów nie
>> dotyczy wyprzedzania rowerzystów, którzy np. wcześniej slalom na
>> chodniku urządzali?
>>
> Mówie, ze jak soie gośc nawyki z lawirowania po chodniku przenosi na
> jezdnie,
Lawirowanie nie jest zakazane - o ile oczywiście nie wymusza i stosuje
się do reszty przepisów dotyczących zmian pasa lub kierunku ruchu.
> to jest jak jest. Dla mnie to jest selekcja naturalna, i niech
> tak zostanie.
Spróbuj tej selekcji faktycznie dokonać, a sam będę kibicował
prokuratorowi, żeby uzyskał maksymalny wymiar kary.
>> I powiedz jeszcze, czy to dotyczy także rowerzystów, którzy oszukują
>> na podatkach albo np. zdradzają swoich małżonków?
>>
>>>>> A jeżeli ktoś zobaczy pedalarza sygnalizującego zamiar skrętu... no
>>>>> to w totka niech gra.
>>>>
>>>> To samo się odnosi do puszkarzy.
>>>
>>> Tych widze, rowery nic nie sygnalizuja.
>>
> tnij z sensem cytaty.
Tnę. Z sensem.
>> No popatrz. Więc twierdzisz, że wszyscy kierowcy samochodów grzecznie
>> sygnalizują zamiary wykonania każdego manewru i jeszcze kontrolują w
>> lusterkach (i nie tylko) czy nie wymuszą takim manewrem pierwszeństwa?
> Statystycznie czesciej niz rowery,
Skoro powołujesz się na statystykę, to ja poproszę oficjalne badania z
np. GUSu ;->
> wiec mam prawo przypusczac, ze robia to co chca.
???
> Poza tym, szanse na ubicie kierownika auta sa mniejsze niz
> na ubicie kierownika roweru. Dlatego traktuje rowerzyste jak osobe
> szczególnej troski. Mam większe szanse iśc do więzinia za rowerzyste niz
> kierowce auta.
Ummm.... Parę postów wcześniej chwaliłeś się "przyciskaniem do
krawężnika" w celu "karania" rowerzystów którzy w twoim mniemaniu
zachowali się nieodpowiednio. Schizofrenia?
> Zabiore kiedys na wycieczke - np. niedziela powsin lub środek tygodnia
> centrum.
Dziękuję, nie lubię tkwić puszką w korkach - jestem za nerwowy ;->
> Jak osobowym jade, to jeszcze jakieś szanse mam. Jak ciężarowym, to
> przykładowo ja jade 40 - przepisowo a magik kurier mnie wyprzedza i
> staje praktycznie przed zderzakiem, bo musi się wcisnąć w szczeline
> powiedzmy 3m od poprzedzającego.
"Jak nie potrafisz - nie pchaj się na afisz".
Ja mam problemy z wyczuciem gabarytów samochodu (jak siądę za jego
kierownicą), więc się nie pcham na siłę do kierowania samochodami.
> Powiedz, co z takim zrobic? klakson powoduje tylko uśmiech i fuck, a ja
> na tej L-ce się męcze.
Takie życie. Patrz, rozglądaj się, korzystaj z lusterek. Jak sobie nie
radzisz... cóż...
> Gorzej, że gdyby jakaś nierównośc lub chwila
> dekoncentracji to jeden by był na sumieniu.
Nierówność? Niech zgadnę - należysz do tych, co na widok "dziury znikąd"
wykonują gwałtowne manewry kierownicą w celu "zaoszczędzenia" zawieszenia?
>> 40 osobiście rowerem nie jeżdżę, bo nie mam kondycji, ale parę razy
>> takich widziałem i jakoś od kręcenia głową nie zdarzało im się zmienić
>> toru jazdy aż o pół pasa... Może o pół metra, zwłaszcza przy wietrze,
>> ale w końcu skądś ten limit jednego metra przy wyprzedzaniu się wziął.
>
> Inaczej to z auta widac.
Pół metra to pół metra.
Latanie po całym pasie wynika z czegoś innego, niż z samego oglądania
się przez ramię.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
> No i masz racje, źle zacytowałem, powinno być:
> Art. 33. 3. Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się:
> 1) jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu;
Jak pisałem - nie zabrania to ani wyprzedzania, ani omijania, ani mijania.
Zabrania tylko jazdy "tyralierą" (choćby nawet dwuelementową).
>>>>> Po kilku metrach od startu, trzeba wyprzedzic misia.
>>>>
>>>> Jakiś przepis ci to nakazuje?
>>>>
>>> Troska o płynnośc ruchu i troska o własne cztery litery,
>>
>> Czego nie rozumiesz w słowie "przepis"?
>>
>>> zeby miśka nie zawiało, przewrócił sie etc.
>>
> Starasz się cytować w sposób wybiórczy,
Staram się ograniczać cytaty tak - obcinam to, co zbędne pozostawiając
to, co konieczne dla utrzymania ciągłości wątku.
Nie zmieniaj tematu w celu uniknięcia odpowiedzi na "niewygodne" pytania.
> ale prócz cytowania jest jeszcze
> zdrowy rozsądek.
Tylko mi tu nie powołuj się na ducha ustawy, bo ze śmiechu padnę ;->
> Mam obok, na moim pasie faceta na rowerze.
OK
> Nie patrzy na boki,
Ma prawo przypuszczać, że w odległości poniżej jednego metra nikt nie
będzie go wyprzedzać - czyli może zakładać, że ma ponad 2-metrowy pas
"dla siebie".
> nie sygnalizuje,
Czasem występują "obiektywne trudności" ;) uniemożliwiające oderwanie
ręki od kierownicy.
> a w zamian uwaza, ze jak sie zmiesci medzy zderzaki to jest
> ok.
Mieszczenie się między zderzakami jest legalne.
> Jedzie bokem drogi - pomiedzy autem a kraweznikem. Jak rozumie
Przepisowo - "możliwie blisko prawej krawędzi jezdni".
> dopasujesz sie do niego i najblizsze 20km przejedziesz ze srednia 20km/h
Jeśli nie będę miał możliwości wyprzedzić go we właściwej odległości...
na szczęście ja poruszam się głównie motocyklem, więc rowerzyści nie
stanowią dla mnie problemu (przy wyprzedzaniu). Problemem są ciężarówy -
bo wszystko zasłaniają i są cholernie szerokie.
> czy ominiesz/wyprzedzisz rowerzyste?
Omijanie dotyczy nieruchomego obiektu.
> Chocby w trosce o własną skóre, jak
> najedzie na kamien czy wpadnie w tory i sie złoży pod koła.
Sugeruję zapoznanie się z ustawowym zapisem dotyczącym bezpiecznego
odstępu i konieczności jego zachowania. Innymi słowy - jeśli rowerzysta
się wyłoży, a ty go rozjedziesz - jechałeś za blisko.
>> Troska o to, by go nie zawiało zmusza cię do wyprzedzania?
>> Fascynujące. Opowiedz o tym więcej.
>>
> Masz wyżej.
Nie mam.
> Rozumiesz - miło. Nie rozumiesz... selekcja naturalna.
Wypisujesz jakieś herezje, przy których nawet falandyzacja prawa wysiada.
Bądź łaskaw trzymać się przepisów - nawet jeśli inni nie zawsze to robią.
>>>>> Czyli cały pas jest wyłączony... bo trzeba zachować bezpieczny 1m.
>>>>
>>>> Nu. I potem taki kierofca czający się do wyprzedzenia rowerzysty
>>>> uparcie jedzie przy linii środkowej, skutecznie uniemożliwiając
>>>> wyprzedzenie jego (i rowerzysty) wszystkim innym, którzy mogliby
>>>> tego rowerzystę (i kierofcę) wyprzedzić, szybko, łatwo, przyjemnie i
>>>> legalnie (tzn. motocyklistom).
>>>>
>>> Patrz, a gdyby sie ten rower nie pchał do przodu, kłopotu by nie było.
>>
>> Patrz, a gdyby ten kierofca nie pchał się do przodu, kłopotu by nie było.
>>
>
> Czyli wracamy do punktu wyjścia, równamy do najwolniejszego, i w tym
A kto tak powiedział? Nie masz możliwośći wyprzedzić - nie wyprzedzasz.
A jeśli ciągle wyprzedza cię ten sam rowerzysta - jaki jest sens ciągle
jego wyprzedzać? Pogódź się wreszcie z tym, że w miastach tworzą się
takie korki, że często nawet pieszy jest szybszy od samochodu. Jedź
powolutku - zaoszczędzisz nerwy i paliwo. A rowerzystę wyprzedź dopiero
wtedy, jak wyrwiesz się ze "strefy pełzania".
> wypadku zaczynasz odszczekiwać swoje wypowiedzi, ze motocykl jest ok, bo
> można szybciej fajniej, sprawniej, nie trzeba stac w korku, można sobie
> ominac wsio itd otd..
Można. To połączenie zalet roweru (który się przeciśnie) z silnikiem
(który pozwala szybko "odskoczyć" od "dyszących na plecach" samochodów).
Zauważ, że ja rowerzystę mogę wyprzedzić w legalnej odległości bez
zmiany wyznaczonego pasa ruchu :)
[ciach]
>> Przeczytaj wreszcie ten artykuł i przestać bzdury wypisywać.
>>
> poprawka cytowania:
> Art. 33. 3. 1
To jeszcze popraw interpretację ja jakąś taką choć trochę logiczną ;->
[ciach]
>>> Te 3 to ci co NA PRZEJŚCIU wjechali w samochód. Auto ma te 1500kg,
>>> rower z napędem 100kg. Nie da rady zatrzymac w miejscu jednego i
>>> drugiego.
>>
>> Ano. Dlatego "kto ma oczy do patrzenia, niech patrzy".
>>
>>> Jeden wołał nawet władze, skończyło się mandatem dla wołającego.
>>
>> A u was biją Murzynów.
>>
>> Tylko co to ma do "przyciskania do krawężnika" jadących sobie
>> spokojnie jezdnią rowerzystów?
Czekam na odpowiedź na to pytanie.
>> Pomijam taki detal, że szeregowy krawężnik (sorki za grę słów, ale się
>> narzuca ;) ) nie zawsze celująco zna i poprawnie interpretuje przepisy.
> Ogniwo wypadkowe jest wystarczajace do interpretacji PoRD na drodze.
'Ogniwo wypadkowe'??
[ciach]
> Na mój opis zagrozenia jakie generuje rowerzysta, Ty odpisujesz ze biją
> murzynów. Dla mnie wprost jest to przyznanie do braku argumentów.
Zrozum wreszcie, że nikt nie daje ci prawa "karać" za (w twoim
mniemaniu) powodowanie zagrożenia. Masz psi obowiązek stosować się do
przepisów i wyprzedzać rowerzystów w odległości minimum jednego metra,
nawet jeśli dany rowerzysta zgwałcił staruszkę na pasach. Koniec,
kropka. Jeśli uważasz, że dany rowerzysta zachowuje się niebezpiecznie,
możesz mu jedynie zwrócić uwagę, zawiadomić odpowiednie służby oraz
ogólnie wzmóc czujność. Spychanie na krawężnik jest nielegalne. Podobnie
jak np. zaprawienie go w łeb gazrurką.
[ciach]
>>>>> Masz razje, nie trzeba mieć lusterka, ale jak w miare bezpiecznie
>>>>> sprawdzisz co za tobą? Kręcąc głową? O ile zmienisz kierunek ruchu?
>>>>
>>>> Kierunek? Jestem abstynentem, więc w ogóle. Tor ruchu? Może
>>>> minimalnie gibnę się w bok - ale będzie to ułamek ustawowego jednego
>>>> metra przy wyprzedzaniu jednośladów.
>>>
>>> I tutaj sie mylisz, bo mało samochodem jeździsz. Taki msiek (jeżeli
>>
> misiek - inne określenie pedalarza
>> ??????????
Odpowiadasz może znowu odwrotnie, jak użytownik OE?
?OE użytkownik jak, odwrotnie znowu może Odpowiadasz
>> Co ma częstotliwość jazdy samochodem do zdolności obserwacji
>> zachowania się roweru na drodze? Jak sam jadę rowerem - widzę jak
>> bardzo się "giba". Jak wyprzedzam rower jadąc motocyklem - też mam
>> dobrą widoczność (ba! nawet lepszą, bo z motocykla jest w ogóle lepsza
>> widoczność ;) ).
>>
> Siedząc w domu i pracując masz statystycznie mniejsze szanse
> zaobserwować zachowanie niż ja gdy co miesiąc ponad 5kkm wykręcam.
Jaaaaaaaaaasne. Robiąc miesięcznie 'aż' 5-10x mniej kilometrów tracę
zdolność odróżnienia trzech metrów od jednej trzeciej metra...
(to był sarkazm jakby co)
>> Jeśli już, to czepiałbym się organu wzroku - ja mam tylko pół dioptrii
>> wady. A Ty? ;->
> moja wada jest skorygowana w 100% ;-)
Powiedzmy.
> Swoje doświadzcenia mam jasno sprecyzowane - rower na drodze to nieco
> niebezpieczne narzędzie. A z szybkim silnym napędęm - prowadzi do
> problemów.
Sugerujesz zatem zdelegalizowanie wszystkich pojazdów, poza ciągnikami
rolniczymi? ;-> Są stabilne i stateczne ;->
>>
>>> sprawdzi) to 1/3 jezdni spoko się kiwa. Moze jesteś wyjątkiem, ale znane
>>
>> ROTFL
>>
>> To już 1/3 całej jezdni?
>
> jezdni w danym kierunku, pasa ruchu, w sumie tak obrazowo - tego kawałka
> drogi zwykle pomiedzy liniami oddzielającymi poszczególne pasy ruchu.
Prośba: jak piszesz o jezdni - pisz o jezdni. Jak piszesz o pasie ruchu
- pisz o pasie ruchu. Te pojęcia są dość dokładnie zdefiniowane na
początku wiadomej ustawy.
> Narysować? Pas to bedzie ten obszar z literka A, i pomiędzy jednym a
> drugim znaczkiem | : i kolejno mamy pobocze, pas 1 i pas 2, linie
> podwójną ciągłą, pas 3 i interesujacy nas pas A:
>
> |1|2||3|A|
1/3 pasa ruchu - to musiałbym konkretny pas pomierzyć, bo nierzadko
zdarzają się takie o szerokości w okolicy 3m, co dawałoby jednometrowe
"gibnięcia" - czyli ponownie wracamy do ustawowego limitu odległości...
>> Powiedz może jeszcze, że taki rowerzysta to obiema stronami
>> jednocześnie jeździ? ;->
>>
>>> mi przypadki - zaobserwowane tak miały. i będę uogólniał, bo trzeba
>>> tutaj równać w dół.
>>> Nie ma 1m. jest bezpieczna.
>>
>> Nie, jeden metr to minimalna wymagana przez prawo. Jeśli oczywiście
>> tobie się rowerzysta giba przed oczami po 1/3 jezdni na raz, to trzeba
>> jakoś zareagować. Albo nowymi okularami, albo zawiadomieniem
>> właściwych organów, że po jezdni pałęta się jakiś ewidetnie pijany
>> rowerzysta (w zależnoścci od tego, która teoria okaże się właściwa).
>
> W tym momencie sprowadzasz to do absurdu, i rozmowa wygląda tak jak
> normalny mówi do "człowieka o twarzy konia" (R. Giertych)
Znaczy mam od dziś mówić do ciebie "Romek"? ;->
> Odpuścisz ekstremum, wrócimy do rozmowy.
Serdeńko - skoro mylisz podstawowe pojęcia (pas ruchu z jezdnią), to
możesz mieć pretensje tylko do siebie...
Na przyszłość: zanim zaczniesz dyskutować o prawie o ruchu drogowym,
bądź łaskaw zapoznać się z tym prawem, a przynajmniej z zawartymi w nim
definicjami podstawowych terminów.
Swoją drogą jako posiadacz prawa jazdy (i, jak rozumiem, aktualnie
zdający na kolejną kategorię) powinieneś mieć te definicje "w małym palcu".
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Jotte
>>> Rację ma, oczywiście, kierowca. Cyklista popełnił wg Twojej relacji
>>> poważne wykroczenia:
>>> - przejechał przez _przejście_, przez które powinien rower przeprowadzić,
>> Nie przejechał.
> Nie umiesz czytać ze zrozumieniem?
>> Nie przejechał.
> Nie umiesz czytać ze zrozumieniem w ogóle?
Wiesz, gdyby przejechał to by nie wjechał w bok...
>> Tak? A jak kierujący jechał kołami 1cm przy krawężniku to też? Był rower
>> (nie rowerzysta) na przejeździe, czy nie był?
> Jak go samochód potrąci to potrącił go samochód czy kierowca? Nie cuduj, ani
> to mądre, ani celowe.
Rowerzysta wjechał w bok samochodu -- samochód był na przejezdzie/przejsciu,
rower nie.
--
Tomasz Nycz
[priv-->>X-Email]
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Zamiast ciągnąć dalej dyskusje pozwole sobie zakończyć całośc stwierdzeniem:
rowerzysta to normalny uczestnik ruchu, i ma takie same praw i obowiązki.
Czyli tak długo jak ruch powolny niezostanie wydzielony na sciezke, będę
postrzegał rower jako zagrozenie gdy:
- kierownik roweru wcisnie sie w szczeline 40zm między pojazdem a
krawędzią z prawej, i będzie następnie wymagał poszanowania jego prawa
do bezpieczeństwa
- kierownik roweru nie będzie raczył sygnalizować manewrów na jezdni
- kierownik roweru będzie wymuszał określone zachowanie na kierowcy
samochcodu, poprzez wciskanie się w szczeliny pomiędzy samochodami, w
szczególności wymuszał zmiane prędkości lub kierunku ruchu po wjechaniu
pomiędzy dwa jadące samochody (jeden za drugim)
- kierownik roweru bez wyobraźni jedzie sobie jak jedzie, zbyt blisko
pojazdu samochodowego i nie daje szans kierowcy samochodu, przez
pomijanie przewidywania co się stanie jak rowerzysta się przewróci lub
coś się stanie, co spowoduje kolizje / wypadek.
Jest tych niebezpieczenstw wiele, jak napisałem łatwiej zabic rowerzyste
niz innego kierowce - wole wyprzedzic i mieć takiego orła z tyłu.
Pamiętaj, ze nie piszemy o wszystkich rowerzystach i kierowcach a o
ekstremum, i ich tyczy sie selekcja naturalna.
Naprawde nie chce mi się teraz dyskutować nad zasadnością tego czy
innego przepisu. Ja tylko się poruszam po drodze, chce prztrwac i nikogo
nie zabic. Jeżeli jest rozsadny rowerzysta, to ma podobne cele. Jeżeli
jednak on za wszelką cene chce udowodnić, ze ma racje... no cóż. Trzeba
być przygotowanym na spotkanie z prokuratorem ;-(
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Wed, 10 May 2006 14:42:36 +0200, Stasio Podróżnik napisał(a):
>> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
>> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
>> O tragedię łatwo...
>
> A jadą tabunami ... Nie da się przerwy znaleźć - jedzie,
> odczekaj ... przejedzie - jedź ;)
Naucz się czytać - pisał że nikogo nie widzi - ma czytać w myślach czy
zatrudnić wróżkę które mu powie że zaraz mu jakiś rowerzysta wyskoczy?
Sam jeżdżę rowerem i nieraz musiałem ostro hamować, bo skręcający
kierowca nie zdążyłby wyhamować przede mną - i to nie dlatego że chciał
wymusić pierwszeństwo. To że mam zielone i pierwszeństwo to jedno, ale nie
mogę się zachowywać jakbym był jedynym użytkownikiem drogi.
Pozdrawiam,
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 00:37:11 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
>> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
>> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
>> O tragedię łatwo...
> ...jak ma się zasięg wzroku na poziomie 50 metrów...
Niekoniecznie. Widzisz rowerzyste 100 metrów od siebie i jak rozumiem _nic_
nie robisz tylko stoisz i czekasz? A on może stanąć i zacząć gadać przez
komórke, albo w ogóle pojechać w przeciwnym kierunku :) A Ty będziesz stał,
stał, stał... :))
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> Niekoniecznie. Widzisz rowerzyste 100 metrów od siebie i jak rozumiem _nic_
> nie robisz tylko stoisz i czekasz? A on może stanąć i zacząć gadać przez
> komórke, albo w ogóle pojechać w przeciwnym kierunku :) A Ty będziesz stał,
> stał, stał... :))
Oprócz oczu mam także taki wyrafinowany organ pod tytułem "mózg". I mój
mózg jest wyposażony w ośrodek wzroku i parę innych powiązanych układów,
i w sumie jest taki sprytny, że umożliwia nie tylko zaobserwowanie
obrazu statycznego, ale też dynamiczne obserwowanie sytuacji - w tym np.
szacunkową ocenę tempa zbliżania się obiektów (tj. nie prędkości w km/h,
tylko przybliżonego czasu na dojechanie danego obiektu do mnie).
Taką samą umiejętność powinien posiadać każdy przedstawiciel homo
sapiens, posiadający nieuszkodzony centralny układ nerwowy.
Tu, jak twierdzisz, mam z tym problem... Cóż - to twój problem.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
W wiadomości news:1sh3iyhcw6q36$.dlg@int.dyndns.org.invalid 'Tom N'
>>> Nie przejechał.
>> Nie umiesz czytać ze zrozumieniem w ogóle?
> Wiesz, gdyby przejechał to by nie wjechał w bok...
wjeżdża w jego bok rowerzysta
_przejeżdżający_ przez przejście.
podkr. moje
źródło: news:4461ad93$0$22590$f69f905@mamut2.aster.pl
> Rowerzysta wjechał w bok samochodu -- samochód był na
> przejezdzie/przejsciu, rower nie.
Ciekawa logika. Samochód był na przejściu/przejeździe, a rowerzysta - nie.
Byli w różnych miejscach a się zderzyli...
Cuda, panie, cuda...
--
Pozdrawiam
Jotte
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
> rowerzysta to normalny uczestnik ruchu, i ma takie same praw i obowiązki.
Owszem.
> Czyli tak długo jak ruch powolny niezostanie wydzielony na sciezke, będę
> postrzegał rower jako zagrozenie gdy:
Możesz sobie postrzegać Ziemię jako płaski dysk - wolny kraj.
> - kierownik roweru wcisnie sie w szczeline 40zm między pojazdem a
> krawędzią z prawej,
Ma do tego pełne prawo.
> i będzie następnie wymagał poszanowania jego prawa
> do bezpieczeństwa
Masz obowiązek trzymać się ustawowych limitów.
> - kierownik roweru nie będzie raczył sygnalizować manewrów na jezdni
Dlaczego stosujesz taką dyksryminację i nie obejmujesz w kategorii
"zagrożenia" innych pojazdów, których kierowcy nie raczą sygnalizować
manewrów? (zwłaszcza, że te pojazdy są szybsze, cięższe i są wyposażone
w kierunkowskazy umożliwiające synalizowanie zamiarów bez odrywania rąk
od kierownicy)
> - kierownik roweru będzie wymuszał określone zachowanie na kierowcy
> samochcodu, poprzez wciskanie się w szczeliny pomiędzy samochodami, w
Określone zachowanie? A, masz pretensję, że przez tych paskudnych
nieopancerzonych rowerzystów musisz uważać i zachować czujność? Biedaku...
> szczególności wymuszał zmiane prędkości lub kierunku ruchu po wjechaniu
> pomiędzy dwa jadące samochody (jeden za drugim)
Weź się nie ośmieszaj - skoro wjechał pomiędzy dwa jadące samochody, to
musiał jeden z nich wyprzedzić.
A to daje pewne wyobrażenie o prędkości tych pojazdów oraz ogólnej
sytuacji drogowej (tzw. 'korek').
> - kierownik roweru bez wyobraźni jedzie sobie jak jedzie, zbyt blisko
> pojazdu samochodowego i nie daje szans kierowcy samochodu, przez
> pomijanie przewidywania co się stanie jak rowerzysta się przewróci lub
> coś się stanie, co spowoduje kolizje / wypadek.
Przepraszam bardzo, ale obowiązek zachowania bezpiecznego odstępu ciąży
na pojeździe jadącym z tyłu, a nie z przodu.
> Jest tych niebezpieczenstw wiele, jak napisałem łatwiej zabic rowerzyste
> niz innego kierowce
Owszem.
> - wole wyprzedzic i mieć takiego orła z tyłu.
To wyprzedź. Tylko z zachowaniem właściwego odstępu.
> Pamiętaj, ze nie piszemy o wszystkich rowerzystach i kierowcach a o
> ekstremum, i ich tyczy sie selekcja naturalna.
Niestety wśród katamaraniarzy selekcja naturalna (przy tych wszystkich
pasach, poduszkach powietrznych itepe) jest mocno ograniczona.
> Naprawde nie chce mi się teraz dyskutować nad zasadnością tego czy
> innego przepisu. Ja tylko się poruszam po drodze, chce prztrwac i nikogo
To przestrzegaj przepisów i korzystaj ze zdrowego rozsądku.
> nie zabic. Jeżeli jest rozsadny rowerzysta, to ma podobne cele. Jeżeli
Owszem. Co nie obejmuje stania jak głupi w korku - bo on po to ma rower,
żeby w korku nie tkwić.
> jednak on za wszelką cene chce udowodnić, ze ma racje... no cóż. Trzeba
> być przygotowanym na spotkanie z prokuratorem ;-(
Skoro lubisz takie spotkania...
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 00:37:11 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
>> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
>> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
>> O tragedię łatwo...
>
> ...jak ma się zasięg wzroku na poziomie 50 metrów...
Na wsi to może tak - w mieście nie zawsze tyle widać. Na uliczce
z której ja wyjeżdżam samochodem w drodze do pracy mam widoczność
na 3m bo przy tej uliczce nie ma chodnika za to jest żywopłot.
Pieszych zdążę zobaczyć, rozpędzonego rowerzysty nie zawsze (tam nie
ma świateł - więc i tak rowerzyściu uważają i wypadków nie ma).
Pozdrawiam,
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 00:39:52 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu dla
> rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
Z tego co pisał autor domyślam się że jednak chodziło o zwykłe przejście
dla pieszych (rowerowych to w ogóle jakoś mało jest).
Pozdrawiam,
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 11:38:14 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Oprócz oczu mam także taki wyrafinowany organ pod tytułem "mózg".
(...)
> Taką samą umiejętność powinien posiadać każdy przedstawiciel homo
> sapiens, posiadający nieuszkodzony centralny układ nerwowy.
Jesteś NADCZŁOWIEKIEM! :) Prawie tak doskonała istota jak Krzyżanowski...
Wiesz, gdyby ludzie umieli wszystko w 100% przewidywać, to nie byłoby
żadnych wypadków.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Wypowiem sie, powolujac sie na Jaroslawa Winklera, wlasciciela szkoly nauki
jazdy, ktory jest rowniez zapraszany jako ekspert do prac nad ustawami o
ruchu drogowym. W czasie kursu do lbow wkladal lopata kursantom, ze na
przejezdzie dla rowerzystow (sciezka rowerowa, przejezdzajaca przez ulice)
rowerzysta ma bezwzgledne pierwszenstwo. Szczerze mowiac wole wierzyc komus
takiemu, niz zacietrzewionym kierowcom o przerosnietym ego, przyrosnietym do
pedalu gazu.
Pozdrawiam,
Tiger
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Użytkownik "Henry (k)"
napisał w wiadomości news:l1fjyxaaj5ev.1qx1403d1xcey$.dlg@40tude.net...
> Pieszych zdążę zobaczyć, rozpędzonego rowerzysty nie zawsze (tam nie
> ma świateł - więc i tak rowerzyściu uważają i wypadków nie ma).
a czy masz tam rowniez sciezke rowerowa z przejazdem przez ulice?
bo jesli nie to nawet jak go zabijesz to jestes niewinny
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Thu, 11 May 2006 13:22:33 +0200, szerszen napisał(a):
> a czy masz tam rowniez sciezke rowerowa z przejazdem przez ulice?
Nie ma - ale ludzie tamtędy jeżdżą do sklepu chodnikiem, bo mało
pieszych.
> bo jesli nie to nawet jak go zabijesz to jestes niewinny
Winny czy nie... Moje sumienie nie kieruje się przepisami ;-)
Pozdrawiam,
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
Andrzej Lawa [###alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com.###] napisał:
> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu
dla
> rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
W tej sytuacji? Średnio inteligentna małpa wpadnie a argument, ze
zboczył w celu uniknięcia zderzenia, ale i tak się nie udało.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-10, Marcin Żyła
>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>
>> Peawo wymaga.
>
> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
> kierujacego.
Jak na aktywnego kierowcę (a wygląda mi z dyskusji, że takim jesteś)
to żenująco słabo znasz przepisy ruchu drogowego. Mylisz podstawowe
definicje: wyprzedzanie, omijanie, wymijanie, pas ruchu, jezdnia, nie
znasz przepisów, a jak już coś przytoczysz, to błędnie zrozumiane.
Wiadomo, że znajomość przepisów nie gwarantuje ich przestrzegania, ale
co dopiero można powiedzieć zachowaniu na drodze o kierowcy
(kierowców - śmiało można użyć l. mnogiej), który/rzy tych przepisów
nawet nie zna/ją?
Mam nadzieję, że nie spotkamy się na drodze.
Renata, co lusterko, dzwonek, światła na rowerze ma, łapę przed
skrętem wyciąga, a mimo to chamy na 4 kółkach spychają mnie do
krawężnika, ocierają o kierownicę, próbują się wepchnąć przed rower,
gdy stoję na czerwonym i wyprzedzają tylko po to, żeby po 5
metrach skręcić w prawo
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-10, scream
> Niekoniecznie. Miałem podobną sytuację całkiem niedawno. Upewniłem się i w
> najbliższej okolicy nic nie jechało, więc ruszyłem. W chwili gdy ruszałem
> przed maską przeleciał mi rowerzysta, dosłownie tylko śmignął - jechał wg
> mnie conajmniej z 40 km/h, szczególnie że chodnik jest lekko podniesiony w
> stosunku do jezdni i nachyla się - więc miał z górki. Nawet nie zwolnił!
(...)
> A przypomne tylko, że gdyby poruszał się z prędkością 40 km/h, to wychodzi
> ponad 10 m/s, czyli akurat - rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg,
> naciskam na gaz; zaczynam _powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską.
> O tragedię łatwo...
Jezus, Maria, jak ty sobie radzisz z przejeżdżając przez skrzyżowanie?
Tam samochody potrafią śmigać dużo szybciej niż 40km/h.
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
On 5/11/2006 8:01 PM, Renata Gołębiowska wrote:
> Jezus, Maria, jak ty sobie radzisz z przejeżdżając przez skrzyżowanie?
> Tam samochody potrafią śmigać dużo szybciej niż 40km/h.
Pisał o rowerzyście.
Kaczor
--
Łączę pozdrowienia .....i różne inne wyrazy
kaczor@NO_SPAMplug.atn.pl
http://przemysl.net.pl/kaczor
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-11, Henry (k)
> Dnia Thu, 11 May 2006 00:39:52 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu dla
>> rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
>
> Z tego co pisał autor domyślam się że jednak chodziło o zwykłe przejście
> dla pieszych (rowerowych to w ogóle jakoś mało jest).
"Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z jednoczesnym wydzielonym
miejscem dla przejazdu rowerzystów."
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-11, Michał "Kaczor" Niemczak
> On 5/11/2006 8:01 PM, Renata Gołębiowska wrote:
>
>> Jezus, Maria, jak ty sobie radzisz z przejeżdżając przez skrzyżowanie?
>> Tam samochody potrafią śmigać dużo szybciej niż 40km/h.
>
> Pisał o rowerzyście.
Co za różnica, co porusza się:
"z prędkością 40 km/h, to wychodzi ponad 10 m/s, czyli akurat -
rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg, naciskam na gaz; zaczynam
_powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską. O tragedię
łatwo..."?
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Thu, 11 May 2006 18:57:22 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
> Co za różnica, co porusza się:
Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Marcin Żyła napisał:
> > Ty nie masz prawa go za to uszkodzić.
>
> Czy mówie że uszkadzam? Zauważ, ze rowerzysta znalazł się przedemną po
> naruszeniu Art 33.4.1 PoRD
Że wcale nie naruszył 33.4.1 to już ustaliliśmy. Ale nawet gdyby się
znalazł przed tobą wyjechawszy pijany ze studzienki kanalizacyjnej, to
nie zmienia w żadnym stopniu twoich obowiązków wobec niego na drodze.
> Jedzie misiek i ma on takie magiczne zrywy - 30m szybko później... .. ..
> .. .. . schodzi do 5 i znów 30 szybko. Przepraszam, ale w takim wypadku
> jak mam traktować gościa?
Odpowiedź w ustawie prawo o ruchu drogowym.
> Że przez 60% czasu w martwym polu się mota?
Doprawdy nie wiem jak się do tego ustosunkować. Kilka wariantów do
wyboru:
1. Jak chcesz wyprzedzić kogoś, kogo masz w martwym polu?
2. Jeśli masz martwe pole przed zderzakiem, to niezwłocznie odstaw
samochód na najbliższy parking i udaj się do okulisty.
3. Jeśli pozostaje w martwym polu, to znaczy że jedzie z równomierną
prędkością, a ty mimo wyprzedzenia nie jedziesz szybciej od niego (a
ponoć Cię spowalniał...)
4. Mi ostatnio samochód przez trzy skrzyżowania trzymał się w martwym
polu. Po prostu jechał sąsiednim pasem z tą samą prędkością. I jak ja
mam traktować gościa?
5. Po prostu zmieniasz temat z prawa do wyprzedzania rowerzystów na mało
pociągający wykład nt. dlaczego Marcin nie lubi rowerzystów.
> >> A jak określisz inaczej niż "idiota" człowieka który jedzie połowe
> >> wolniej niż reszta,
> >
> > Rowerzysta, traktorzysta, kierujący pojazdem wolnobieżnym, ostrożny,
> > przepisowy, ...
>
> Tylko wycinasz za dużo,
Nie. To ty regularnie wrzucasz teksty nie mające wiele wspólnego z
tematem, a potem się dziwisz jak ktoś to zacytuje.
--
+----------------------------------------------------------------------+
| Paweł Sakowski
| who can count up to 1023 on his fingers. |
+----------------------------------------------------------------------+
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Henry (k) wrote:
> Dnia Thu, 11 May 2006 00:39:52 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu dla
>> rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
>
> Z tego co pisał autor domyślam się że jednak chodziło o zwykłe przejście
> dla pieszych (rowerowych to w ogóle jakoś mało jest).
Czego nie rozumiesz w zdaniu "Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z
jednoczesnym wydzielonym miejscem dla przejazdu rowerzystów." ?
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Henry (k) wrote:
> Na wsi to może tak - w mieście nie zawsze tyle widać. Na uliczce
Jak nie widać - zasadniczo nie wolno jechać. Przepisy zalecają
skorzystanie z pomocy osób trzecich.
Ewentualnie należy wysuwać się tak powoli, żeby stać się widocznym i dać
możliwość ominięcia zanim się zatarasuje całe przejście.
> z której ja wyjeżdżam samochodem w drodze do pracy mam widoczność
> na 3m bo przy tej uliczce nie ma chodnika za to jest żywopłot.
> Pieszych zdążę zobaczyć, rozpędzonego rowerzysty nie zawsze (tam nie
> ma świateł - więc i tak rowerzyściu uważają i wypadków nie ma).
Pamiętaj, że po chodniku może zupełnie legalnie zasuwać inwalida na
wózku - zjawisko rzadkie, ale teoretycznie możliwe. A jak ktoś ma pecha...
Oczywiście uważać należy - i ja jadąc rowerem uważam także na
przejazdach dla rowerów przy zielonym dla mnie świetle. Po prostu gros
kierowców to pacany, które nie patrzą w ogóle - i wjeżdżający na ślepo
skręcający na zielonej strzałce puszkarz to zjawisko dość powszechne na
przejazdach dla rowerów. Niemniej jednak gdybym się rozpędził i wpadł na
takiego pacana - wina byłaby jego. Tylko że to byłaby marna satysfakcja
dla rowerzysty, więc uważam i za siebie i za takich pacanów - a przy
okazji mogę ich zdrowo obsobaczyć ;->
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
>> Oprócz oczu mam także taki wyrafinowany organ pod tytułem "mózg".
> (...)
>> Taką samą umiejętność powinien posiadać każdy przedstawiciel homo
>> sapiens, posiadający nieuszkodzony centralny układ nerwowy.
>
> Jesteś NADCZŁOWIEKIEM! :) Prawie tak doskonała istota jak Krzyżanowski...
Doskonały? Zdecydowanie nie. Ale mam oczy, mam rozum i odpowiednią dawkę
paranoi.
> Wiesz, gdyby ludzie umieli wszystko w 100% przewidywać, to nie byłoby
> żadnych wypadków.
Ja nie przewiduję - ja się upewniam. Przewidywanie to zgadywanie. A ja
muszę mieć pewność. Jak np. nie upewnię się na 100%, że nikomu drogi nie
zajadę, to nie zmieniam pasa, nawet jeśli jadący przede mną autobus
stanie na przystanku bez zatoczki. Wolę przeżyć (dobre określenie ;) )
straszny dyshonor (bo tak to chyba odczuwają niektórzy kierowcy)
zatrzymania się za autobusem i odczekania pół minutki, aż ruszy, niż
mieć nadzieję, że ten na następnym pasie zdąży zareagować.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Robert Tomasik wrote:
> Andrzej Lawa [###alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com.###] napisał:
>
>> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu
>> dla rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
>
> W tej sytuacji? Średnio inteligentna małpa wpadnie a argument, ze
> zboczył w celu uniknięcia zderzenia, ale i tak się nie udało.
>
Nie da się ukryć. Nie twierdziłem, że czepnięcie byłoby skuteczne ;)
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Michał "Kaczor" Niemczak wrote:
> On 5/11/2006 8:01 PM, Renata Gołębiowska wrote:
>
>> Jezus, Maria, jak ty sobie radzisz z przejeżdżając przez skrzyżowanie?
>> Tam samochody potrafią śmigać dużo szybciej niż 40km/h.
>
> Pisał o rowerzyście.
Jak ma problem z obserwacją i prawidłową interpretacją zachowania się
jadącego 40-tką roweru, to z jadącymi średnio 80 samochodami będzie miał
jeszcze większy problem.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> Dnia Thu, 11 May 2006 18:57:22 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>> Co za różnica, co porusza się:
>
> Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
> powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
Dlaczego? To ty jesteś półślepy i masz problemy z zauważeniem roweru...
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-11, scream
> Dnia Thu, 11 May 2006 18:57:22 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>> Co za różnica, co porusza się:
>
> Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
> powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
Pewnie myślisz, że jesteś sprytny, jak wytniesz to co niewygodne?
Mylisz się. Więc jeszcze raz:
Co za różnica (oczywiście w opisywanej wcześniej sytuacji skrętu, bo
kontekst już uciekł), co porusza się:
"z prędkością 40 km/h, to wychodzi ponad 10 m/s, czyli akurat -
rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg, naciskam na gaz; zaczynam
_powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską. O tragedię
łatwo..."?
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 22:58:56 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
>> powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
> Dlaczego? To ty jesteś półślepy i masz problemy z zauważeniem roweru...
Nie jestem półślepy. Po prostu jak widze jadący samochód, to wiem czego sie
mam spodziewać. Wiem, że napewno nie skręci nagle w niewidoczną ulice, albo
nie rozpłynie sie w powietrzu. Mało prawdopodobne też jest że nagle sie
zatrzyma, albo że nie zatrzyma sie na czerwonym świetle. Więc mogę jechać.
W przypadku rowerzysty jego zachowanie jest wielką niewiadomą, a ocena
prędkości tak małego obiektu z dużej odległości (~100-150m) jest
trudniejsza niż w przypadku samochodu. Do tego dochodzą inne czynniki, jak
np. przechodzący ludzie (mogą go wyhamować), chodnik nachylony ku jezdni
(co z tego że ocenie jego prędkość, jak on może przed górką zacząć szybciej
pedałować i na jezdni nie będzie miał 30 km/h tylko już 45 km/h), etc.
Naprawde trudno to pojąć?
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Thu, 11 May 2006 21:39:32 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
> Pewnie myślisz, że jesteś sprytny, jak wytniesz to co niewygodne?
Niewygodne?
> Co za różnica (oczywiście w opisywanej wcześniej sytuacji skrętu, bo
> kontekst już uciekł), co porusza się:
Odpowiedź znajdziesz w mojej odp. na post Andrzeja.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla pieszych
Użytkownik "zly"
news:e3sshc$lt5$2@nemesis.news.tpi.pl...
> W dniu 2006-05-10 12:13, Akulka napisał(a):
>
> > Kierowca. Rower się prowadzi.
>
> Na sciezce rowerowej?
Nie, przez przejście dla pieszych.
Pozdrawiam,
Akulka
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-11, scream
> Dnia Thu, 11 May 2006 22:58:56 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>>> Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
>>> powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
>> Dlaczego? To ty jesteś półślepy i masz problemy z zauważeniem roweru...
>
> Nie jestem półślepy. Po prostu jak widze jadący samochód, to wiem czego sie
> mam spodziewać. Wiem, że napewno nie skręci nagle w niewidoczną ulice, albo
> nie rozpłynie sie w powietrzu. Mało prawdopodobne też jest że nagle sie
> zatrzyma, albo że nie zatrzyma sie na czerwonym świetle. Więc mogę jechać.
> W przypadku rowerzysty jego zachowanie jest wielką niewiadomą, a ocena
> prędkości tak małego obiektu z dużej odległości (~100-150m) jest
> trudniejsza niż w przypadku samochodu. Do tego dochodzą inne czynniki, jak
> np. przechodzący ludzie (mogą go wyhamować), chodnik nachylony ku jezdni
> (co z tego że ocenie jego prędkość, jak on może przed górką zacząć szybciej
> pedałować i na jezdni nie będzie miał 30 km/h tylko już 45 km/h), etc.
>
> Naprawde trudno to pojąć?
Naprawdę trudno to pojąć, że logiczne i rozsądne jest, że jak nie
wiesz, czego spodziewać się po rowerzyście lub nie potrafisz
prawidłowo ocenić jego prędkości, to tym bardziej nie powinieneś się
przed niego pchać, tylko go przepuścić.
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
In the darkest hour on Thu, 11 May 2006 02:15:32 +0200,
Marcin Żyła
>>
> No i masz racje, źle zacytowałem, powinno być:
> Art. 33. 3. Kierującemu rowerem lub motorowerem zabrania się:
> 1) jazdy po jezdni obok innego uczestnika ruchu;
>
Tylko, że w sytuacji gdy Ty stoisz na czerwonym w kolumnie, a on jedzie
obok Ciebie aż do świateł - nie ma wtedy "jazdy obok innego uczestnika
ruchu". IMHO.
--
[ Artur M. Piwko : Pipen : AMP29-RIPE : RLU:100918 : From == Trap! : SIG:229B ]
[ 08:35:03 user up 10974 days, 20:30, 1 user, load average: 0.06, 0.06, 0.06 ]
This system goes down more often than a two-dollar whore.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Thu, 11 May 2006 22:39:58 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> Z tego co pisał autor domyślam się że jednak chodziło o zwykłe przejście
>> dla pieszych (rowerowych to w ogóle jakoś mało jest).
>
> Czego nie rozumiesz w zdaniu "Skrzyżowanie, przejście dla pieszych z
> jednoczesnym wydzielonym miejscem dla przejazdu rowerzystów." ?
Przepraszam - przeoczyłem ten akapit :-/
Pozdrawiam,
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> Dnia Thu, 11 May 2006 22:58:56 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>>> Jeśli nie wiesz naprawdę co za różnica między samochodem a rowerem, to nie
>>> powinnaś kiedykolwiek prowadzić auta. Podrzyj PJ i wyrzuć do śmieci.
>> Dlaczego? To ty jesteś półślepy i masz problemy z zauważeniem roweru...
>
> Nie jestem półślepy. Po prostu jak widze jadący samochód, to wiem czego sie
> mam spodziewać. Wiem, że napewno nie skręci nagle w niewidoczną ulice, albo
> nie rozpłynie sie w powietrzu. Mało prawdopodobne też jest że nagle sie
ROTFL
Niewidoczne ulice, rozpływanie się w powietrzu...
Jeśli nie masz kłopotów ze wzrokiem, to musisz być pod wpływem jakiejś
niezbyt legalnej substancji.
> zatrzyma, albo że nie zatrzyma sie na czerwonym świetle. Więc mogę jechać.
Tak samo, jak w przypadku samochodu.
> W przypadku rowerzysty jego zachowanie jest wielką niewiadomą, a ocena
> prędkości tak małego obiektu z dużej odległości (~100-150m) jest
> trudniejsza niż w przypadku samochodu. Do tego dochodzą inne czynniki, jak
Czyli masz problem ze wzrokiem?
> np. przechodzący ludzie (mogą go wyhamować), chodnik nachylony ku jezdni
> (co z tego że ocenie jego prędkość, jak on może przed górką zacząć szybciej
> pedałować i na jezdni nie będzie miał 30 km/h tylko już 45 km/h), etc.
A co cie obchodzi, ile on będzie km/h jechał po dotarciu do jezdni?
Istotny jest szacunkowy czas dotarcia do jezdni. Jeśli masz z tym
problem - w ogóle nie powinieneś siadać za kierownicą.
> Naprawde trudno to pojąć?
Napradę trudno pojąć, dlaczego ludzie tacy, jak ty, w ogóle są
dopuszczani w pobliże kierownic pojazdów mechanicznych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Fri, 12 May 2006 11:40:26 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Napradę trudno pojąć, dlaczego ludzie tacy, jak ty, w ogóle są
> dopuszczani w pobliże kierownic pojazdów mechanicznych.
No właśnie, bo przecież wszyscy powinni być doskonale przewidujący tak jak
Ty i Renata :) Miało któreś z Was kiedykolwiek wypadek? Spotkaliście sie z
nieoczekiwanym zachowaniem innego uczestnika ruchu? Pewnie nie. Ludzie
doskonali... :)
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-12, scream
> Dnia Fri, 12 May 2006 11:40:26 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>> Napradę trudno pojąć, dlaczego ludzie tacy, jak ty, w ogóle są
>> dopuszczani w pobliże kierownic pojazdów mechanicznych.
>
> No właśnie, bo przecież wszyscy powinni być doskonale przewidujący tak jak
> Ty i Renata :)
Nic nie rozumiesz. Nie chodzi o doskonałe przewidywanie, tylko o to,
że w sytuacji kiedy ma się wątpliwości, tak, jak ty je masz, gdy
widzisz jadącego rowerzystę, nie pcha się na skrzyżowanie, tylko czeka
aż te wątpliwości przejadą. Nie masz zaufania do jadącego rowerzysty,
to nie pchaj się przed niego na skrzyżowaniu.
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Fri, 12 May 2006 17:40:15 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
> Nic nie rozumiesz. Nie chodzi o doskonałe przewidywanie, tylko o to,
> że w sytuacji kiedy ma się wątpliwości, tak, jak ty je masz, gdy
> widzisz jadącego rowerzystę, nie pcha się na skrzyżowanie, tylko czeka
> aż te wątpliwości przejadą. Nie masz zaufania do jadącego rowerzysty,
> to nie pchaj się przed niego na skrzyżowaniu.
I o to Ci chodziło przez cały ten czas? Bo my rozpatrujemy sytuacje, kiedy
rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
pobliżu.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Renata Gołębiowska napisał(a):
> On 2006-05-10, Marcin Żyła
>
>>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>> Peawo wymaga.
>> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
>> kierujacego.
>
Niekiedy bezpieczne sa 2m, niekiedy więcej.
>
> Jak na aktywnego kierowcę (a wygląda mi z dyskusji, że takim jesteś)
> to żenująco słabo znasz przepisy ruchu drogowego. Mylisz podstawowe
> definicje: wyprzedzanie, omijanie, wymijanie, pas ruchu, jezdnia, nie
> znasz przepisów, a jak już coś przytoczysz, to błędnie zrozumiane.
Z Ławą znam sie dosyc długo, i to raczej dyskusja z uproszczeniami, niż
dyskusja z egzaminatorem w word-dzie
> Wiadomo, że znajomość przepisów nie gwarantuje ich przestrzegania, ale
> co dopiero można powiedzieć zachowaniu na drodze o kierowcy
> (kierowców - śmiało można użyć l. mnogiej), który/rzy tych przepisów
> nawet nie zna/ją?
>
> Mam nadzieję, że nie spotkamy się na drodze.
Ja tez, z innych niz nieznajomosc przepisów powodów.
> Renata, co lusterko, dzwonek, światła na rowerze ma, łapę przed
> skrętem wyciąga, a mimo to chamy na 4 kółkach spychają mnie do
> krawężnika, ocierają o kierownicę, próbują się wepchnąć przed rower,
> gdy stoję na czerwonym i
W czwartek czekałem sobie dłuższą chwile w centrum wawy.
Liczyłem sobie specjalnie pedalarzy - 3szt na jezdni, w miare prosto
mjechali, 27szt na chodniku, czesto przez przejscia na pełnej prędkości
(kurierzy są znacznie rozsądniejsi niż typowy pedalarz).
Stałem swietokrzyska / plater. Tam od strony marszałkowskiej jest
zarośniete zieleniną. Najszybszy pokonał trase - brzeg zieleniny /
przejscie w UWAGA UWAGA ... 16 klatek przy rejestracji 30kl/s. Policz
ile czasu był widoczny i co mógł robić kierowca. (dlatego policz czas,
bo nie wiem ile tam odległości jest).
wyprzedzają tylko po to, żeby po 5
> metrach skręcić w prawo
Skoro ma pojazd i warunki to wyprzedza ;-)
Taka jest ogólna konkluzja, że skoro wolno, to zdrowy rozsadek do kosza
a stosujemy sztywno prawa.
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Robert Tomasik napisał(a):
> Andrzej Lawa [###alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com.###] napisał:
>
>> Owszem. Można się tylko czepnąć formalizmu, że zboczył z przejazdu
> dla
>> rowerów pół metra w bok na przejście dla pieszych.
>
> W tej sytuacji? Średnio inteligentna małpa wpadnie a argument, ze
> zboczył w celu uniknięcia zderzenia, ale i tak się nie udało.
>
Jak to szło? Nie zachował bezpiecznej prędkości, nie dostosował
prędkości do warunków ruchu, nie stosował zasdy ograniczonego
zaufania... nie... wszystko rowerzysta.
Samochód jest dużo większy, ma przewidywalny tor, ma migacze, zatrzymuje
się. Jeżeli pedalarz nie widzi / reaguje tylko wpada na przeszkode...
gdyby o był kierowca auta - lincz. kierownik roweru... no? zgadnij?
MZ
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-12, scream
> Dnia Fri, 12 May 2006 17:40:15 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>> Nic nie rozumiesz. Nie chodzi o doskonałe przewidywanie, tylko o to,
>> że w sytuacji kiedy ma się wątpliwości, tak, jak ty je masz, gdy
>> widzisz jadącego rowerzystę, nie pcha się na skrzyżowanie, tylko czeka
>> aż te wątpliwości przejadą. Nie masz zaufania do jadącego rowerzysty,
>> to nie pchaj się przed niego na skrzyżowaniu.
>
> I o to Ci chodziło przez cały ten czas? Bo my rozpatrujemy sytuacje, kiedy
> rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
> pobliżu.
Rozpatrujemy twoje słowa:
"Upewniłem się i w najbliższej okolicy nic nie jechało, więc
ruszyłem. W chwili gdy ruszałem przed maską przeleciał mi
rowerzysta, dosłownie tylko śmignął - jechał wg mnie conajmniej z 40
km/h, szczególnie że chodnik jest lekko podniesiony w > stosunku do
jezdni i nachyla się - więc miał z górki. Nawet nie zwolnił!
(...)
z prędkością 40 km/h, to wychodzi ponad 10 m/s, czyli akurat -
rozglądam się; nikogo nie ma; wrzucam bieg, naciskam na gaz; zaczynam
_powoli_ ruszać - a on jest już przed moją maską. O tragedię
łatwo..."
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-12, Marcin Żyła
> Renata Gołębiowska napisał(a):
>> On 2006-05-10, Marcin Żyła
>>
>>>>> i niestety wymaga później magicznego odstępu 1m...
>>>> Peawo wymaga.
>>> Owszem wymaga bezpiecznego. Czy będzie to 1m czy 5 - moja ocena jako
>>> kierujacego.
>>
> Niekiedy bezpieczne sa 2m, niekiedy więcej.
>
>>
>> Jak na aktywnego kierowcę (a wygląda mi z dyskusji, że takim jesteś)
>> to żenująco słabo znasz przepisy ruchu drogowego. Mylisz podstawowe
>> definicje: wyprzedzanie, omijanie, wymijanie, pas ruchu, jezdnia, nie
>> znasz przepisów, a jak już coś przytoczysz, to błędnie zrozumiane.
>
> Z Ławą znam sie dosyc długo, i to raczej dyskusja z uproszczeniami, niż
> dyskusja z egzaminatorem w word-dzie
To z kim dyskutujesz, nie ma znaczenia dla twojej rażącej i
zagrażającej innym uczestnikom ruchu nieznajomości przepisów.
>> Renata, co lusterko, dzwonek, światła na rowerze ma, łapę przed
>> skrętem wyciąga, a mimo to chamy na 4 kółkach spychają mnie do
>> krawężnika, ocierają o kierownicę, próbują się wepchnąć przed rower,
>> gdy stoję na czerwonym i
> W czwartek czekałem sobie dłuższą chwile w centrum wawy.
> Liczyłem sobie specjalnie pedalarzy - 3szt na jezdni, w miare prosto
> mjechali, 27szt na chodniku, czesto przez przejscia na pełnej prędkości
> (kurierzy są znacznie rozsądniejsi niż typowy pedalarz).
> Stałem swietokrzyska / plater. Tam od strony marszałkowskiej jest
> zarośniete zieleniną. Najszybszy pokonał trase - brzeg zieleniny /
> przejscie w UWAGA UWAGA ... 16 klatek przy rejestracji 30kl/s. Policz
> ile czasu był widoczny i co mógł robić kierowca. (dlatego policz czas,
> bo nie wiem ile tam odległości jest).
Po co mi opowiadasz jakieś historyjki? Piszę o sobie, nie o innych.
Chcesz, żebym teraz opisała ci swoje historyjki o tym, jak zachowują
się kierowcy, ilu z nich jeździ po chodniku, a ilu po trawniku, ilu
przjeżdża na czerwonym świetle, ilu nie przepuszcza pieszych
skręcając na warunku?
> wyprzedzają tylko po to, żeby po 5
>> metrach skręcić w prawo
>
> Skoro ma pojazd i warunki to wyprzedza ;-)
> Taka jest ogólna konkluzja, że skoro wolno, to zdrowy rozsadek do kosza
> a stosujemy sztywno prawa.
Nie wolno, bo
1/ wyprzedza w odległości mniejszej niż metr
2/ powoduje utrudnienie ruchu
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu
Dnia Sat, 13 May 2006 10:57:22 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
>> I o to Ci chodziło przez cały ten czas? Bo my rozpatrujemy sytuacje, kiedy
>> rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
>> pobliżu.
>
> Rozpatrujemy twoje słowa:
czyli dokładnie to:
>> rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
>> pobliżu.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
On 2006-05-13, scream
> Dnia Sat, 13 May 2006 10:57:22 +0000 (UTC), Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>>> I o to Ci chodziło przez cały ten czas? Bo my rozpatrujemy sytuacje, kiedy
>>> rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
>>> pobliżu.
>>
>> Rozpatrujemy twoje słowa:
>
> czyli dokładnie to:
>
>>> rowerzysta jest 100 czy 150 metrów od skrzyżowania, a nie bezpośrednio w
>>> pobliżu.
Dokładnie to wszystko, co zacytowałam.
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> Dnia Fri, 12 May 2006 11:40:26 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>
>> Napradę trudno pojąć, dlaczego ludzie tacy, jak ty, w ogóle są
>> dopuszczani w pobliże kierownic pojazdów mechanicznych.
>
> No właśnie, bo przecież wszyscy powinni być doskonale przewidujący tak jak
> Ty i Renata :)
No beton... Nie samo 'przewidywanie' ale 'upewnianie się'! Dotrze to do
ciebie wreszcie?
> Miało któreś z Was kiedykolwiek wypadek?
> Spotkaliście sie z nieoczekiwanym zachowaniem
> innego uczestnika ruchu? Pewnie nie. Ludzie
> doskonali... :)
Robaczku... Nieoczekiwane zachowanie innego uczestnika ruchu (np.
gwałtowny skręt w bok jak się akurat takiego cymbała wyprzedza) to
jedno. A głupota/ślepota sprawiająca, że nie dostrzegasz zbliżającego
się obiektu lub go ignorujesz, to już coś zupełnie innego.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Marcin Żyła wrote:
>> Jak na aktywnego kierowcę (a wygląda mi z dyskusji, że takim jesteś)
>> to żenująco słabo znasz przepisy ruchu drogowego. Mylisz podstawowe
>> definicje: wyprzedzanie, omijanie, wymijanie, pas ruchu, jezdnia, nie
>> znasz przepisów, a jak już coś przytoczysz, to błędnie zrozumiane.
>
> Z Ławą znam sie dosyc długo, i to raczej dyskusja z uproszczeniami, niż
> dyskusja z egzaminatorem w word-dzie
Tak się tłumacz ;->
Raz piszesz o jezdni - a chwilę potem się tłumaczysz, że miałeś na myśli
jeden wyznaczony pas ruchu.
Innym razem narzekasz, że rowerzysta ominął stojęce samochoty - a potem
awanturujesz się nagle o wyprzedzanie z prawej strony.
Uzgodnij ze sobą zeznania i trzymaj się nomenklatury ;->
[ciach]
> W czwartek czekałem sobie dłuższą chwile w centrum wawy.
> Liczyłem sobie specjalnie pedalarzy - 3szt na jezdni, w miare prosto
> mjechali, 27szt na chodniku, czesto przez przejscia na pełnej prędkości
W centrum z reguły skrzyżowania mają ruch kierowany. Masz jakieś
problemy z odróżnieniem światła zielonego od czerwonego?
Masz zielone - jedziezsz. Kto inny ma zielone - czekasz (jeśli nie
potrafisz się upewnić, czy napewno nikt się szybko nie zbliża - czy to
'nielegalny' rowerzysta, czy to zupełnie legalny maratończyk lub
inwalida na wyścigowym wózku).
> (kurierzy są znacznie rozsądniejsi niż typowy pedalarz).
> Stałem swietokrzyska / plater. Tam od strony marszałkowskiej jest
> zarośniete zieleniną. Najszybszy pokonał trase - brzeg zieleniny /
Zieleniny? A może czerwieniny? ;->
Miał zielone światło?
> przejscie w UWAGA UWAGA ... 16 klatek przy rejestracji 30kl/s. Policz
> ile czasu był widoczny i co mógł robić kierowca. (dlatego policz czas,
> bo nie wiem ile tam odległości jest).
To jest twój argument za przyciskaniem rowerzystów do krawężnika?
> wyprzedzają tylko po to, żeby po 5
>> metrach skręcić w prawo
>
> Skoro ma pojazd i warunki to wyprzedza ;-)
Przepisy tego zakazują. Po wyprzedzeniu wracasz na prawy pas. Pojazdy
jadące tym pasem mają pierwszeństwo. Jeśli wykonasz taki manewr (tzn.
wyprzedzisz, wrócisz na pas i zahamujesz przed skrętem zmuszając pojazd,
który ciągle jechał tym prawym pasem do zahamowania lub zmiany toru
jazdy) de facto wymuszasz pierwszeństwo.
> Taka jest ogólna konkluzja, że skoro wolno, to zdrowy rozsadek do kosza
> a stosujemy sztywno prawa.
Celowe przyciskanie do krawężnika to wg. ciebie 'zdrowy rozsądek'? To
raczej jakaś choroba psychiczna...
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Marcin Żyła wrote:
> Jak to szło? Nie zachował bezpiecznej prędkości, nie dostosował
> prędkości do warunków ruchu, nie stosował zasdy ograniczonego
> zaufania... nie... wszystko rowerzysta.
Twoje niezrozumienie przepisów jest kompletne. Ciesz się, że nie jestem
władny, bo byś miał do zdawania zaostrzony test kontrolny ;->
1. prędkość była bezpieczna. Dopóki jakiś palan nie zajechał drogi (nie
wymusił pierwszeństwa).
2. zasada ograniczonego zaufania dotyczy sytuacji, w której widać obiekt
co do którego istnieją poszlaki, że zachowa się niezgodnie z
przepisami - czyli np. pędzący na wprost na czerwonym samochód.
Skręcający samochód z reguły zwalnia (bo musi) i ma wszelkie szanse
zatrzymać się przed przejściem/przejazdem. Dopóki na pojazdach
półślepych debili, który zwyczajnie nie patrzą przy skręcaniu, nie
pojawią się stosowne z daleka widoczne oznaczenia - podstaw do
zastosowania ograniczonego zaufania raczej nie ma. Zwłaszcza że często
tacy pacjenci zamiaru skrętunie sygnalizują.
> Samochód jest dużo większy, ma przewidywalny tor, ma migacze, zatrzymuje
> się.
Ten się nie zatrzymał. Mimo, że POWINIEN się zatrzymać i skręcając
musiał (fizyka) zwolnić, więc wyglądało na to, że planuje się zatrzymać.
Skąd rowerzysta mógł wiedzieć, że za kierownicą siedzi niewidomy?
> Jeżeli pedalarz nie widzi / reaguje tylko wpada na przeszkode...
Jasne, celowo wpadł na samochód. Chciał go rozjechać...
Ty może czasem pomyśl, hmm?
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Sat, 13 May 2006 16:24:45 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> No beton... Nie samo 'przewidywanie' ale 'upewnianie się'! Dotrze to do
> ciebie wreszcie?
To do Ciebie nie dociera! Stoisz na światłach i widzisz rowerzyste 150
metrów dalej. Co robisz? Pewnie napiszesz, że nadal stoisz bo on może za
chwile wjechać przed Ciebie. Owszem, może również spać Ci fortepian przed
maske. W tym miejscu również mogłoby być przedszkole, bla bla bla, znam te
śpiewki. Z takimi jak Ty trudno sie dyskutuje, bo robią jedno, a mówią
drugie i zawsze kreują się na doskonałych - nigdy nie popełniasz błędów,
zawsze sie upewniasz, nigdy Ci sie nie zdarzyło, etc etc. Znam to i daruj
sobie prosze, bo mnie już męczysz.
> Robaczku...
Daruj sobie te poufałości, nie jesteśmy kolegami.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Dnia Thu, 11 May 2006 22:56:14 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Michał "Kaczor" Niemczak wrote:
>> On 5/11/2006 8:01 PM, Renata Gołębiowska wrote:
>>> Jezus, Maria, jak ty sobie radzisz z przejeżdżając przez skrzyżowanie?
>>> Tam samochody potrafią śmigać dużo szybciej niż 40km/h.
>> Pisał o rowerzyście.
> Jak ma problem z obserwacją i prawidłową interpretacją zachowania się
> jadącego 40-tką roweru, to z jadącymi średnio 80 samochodami będzie miał
> jeszcze większy problem.
IMHO wszystko rozbija się tu o dwie rzeczy:
1. Przejazdy dla rowerów niekoniecznie są budowane w sposób przemyślany,
przez co kierowca często nie ma szans zauważenia rowerzysty poruszającego
się na ścieżce z większą prędkością,
2. Nie istnieje możliwość wyegzekwowania od rowerzystów ograniczenia
prędkości.
Tak naprawdę cały problem rowerzystów w mieście można by było spokojnie
rozwiązać bez większych komplikacji. Mianowicie: zamiast tworzyć wszędzie
przejazdy rowerowe - pozwolić rowerzystom na przejeżdżanie przez przejścia
dla pieszych POD WARUNKIEM wcześniejszego zatrzymania się (czyli po prostu
tak jak przy znaku STOP). Zaś przejazdy rowerowe robić tylko tam, gdzie
faktycznie mogą one bezpiecznie funkcjonować - czyli tam gdzie nie ma
żadnych zielonych strzałek, gdzie jest dobra widoczność z daleka. Nikt
na tym nie ucierpi, a wszystkie strony zyskają.
Niestety - u nas ciężko o rozsądne przepisy... W jednym miejscu przyciska
się zupełnie bez sensu (choćby akcje z łapaniem rowerzystów przejeżdżających
po pasach w tempie piechura obok idącej grupy ludzi), z drugiej równie bez
sensu odpuszcza (totalne ignorowanie przez policję rowerzystów jeżdżących
bez świateł...
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
>> No beton... Nie samo 'przewidywanie' ale 'upewnianie się'! Dotrze to do
>> ciebie wreszcie?
>
> To do Ciebie nie dociera! Stoisz na światłach i widzisz rowerzyste 150
> metrów dalej. Co robisz? Pewnie napiszesz, że nadal stoisz bo on może za
> chwile wjechać przed Ciebie. Owszem, może również spać Ci fortepian przed
Jesteś jednocześne durny i bezczelny imputując mi swój debilizm drogowy.
Ja patrzę i oceniam, czy na pewno zdążę przejechać, zanim on dojedze. I
to niezależnie, czy jedzie rower, biegnie pieszy, jedzie samochód czy
zasuwa inwalida na wózku. Oczywiście nie jestem nieomylny, więc często
zdarza mi się, że przepuszczam "okazję", kiedy zdążyłbym przeskoczyć -
po prostu zostawiam sobie margines, żeby mieć pewność, że nie pomylę się
z drugą stronę.
Powtarzałem to już wielokrotnie, ale do ciebie to jak grochem o ścianę.
Urodziłeś się taki tępy, czy miałeś specjalne szkolenie?
> maske. W tym miejscu również mogłoby być przedszkole, bla bla bla, znam te
> śpiewki. Z takimi jak Ty trudno sie dyskutuje, bo robią jedno, a mówią
> drugie
Zarzucasz mi kłamtwo, gnoju?
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Mon, 15 May 2006 03:28:56 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Jesteś jednocześne durny i bezczelny imputując mi swój debilizm drogowy.
(...)
> Urodziłeś się taki tępy, czy miałeś specjalne szkolenie?
(...)
> Zarzucasz mi kłamtwo, gnoju?
Tak, zarzucam Ci kłamstwo. Gnojem jesteś Ty, kultury w domu nie nauczyli?
Nerwosol zażyj.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Sat, 13 May 2006 21:24:23 +0200, scream napisał(a):
> To do Ciebie nie dociera! Stoisz na światłach i widzisz rowerzyste 150
> metrów dalej.
Ty go widzisz na zdjęciu czy bezpośrednio? Bo jesli bezpośrednio to widzisz
że się porusza i powinieneś potrafić przewidzieć jego prędkość i to czy
zdążysz przejechać przed nim czy nie. Jeśli nie potrafisz to nie powinieneś
wsiadać do samochodu.
Henry
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
>> Zarzucasz mi kłamtwo, gnoju?
>
> Tak, zarzucam Ci kłamstwo.
To zdaje się fachowo nazywa pomówienie...
> Gnojem jesteś Ty, kultury w domu nie nauczyli?
Nauczyli. Dlatego nie kłamię. Nauczyli też szczerości. Dlatego jak widzę
parszywego, kłamliwego gnoja, to mu to wytykam, drogi parszywy,
zakłamany gnoju.
> Nerwosol zażyj.
Tobie polecaj cyjanek - oddasz światu przysługę.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą naprzejś
Jacek Osiecki wrote:
> 1. Przejazdy dla rowerów niekoniecznie są budowane w sposób przemyślany,
> przez co kierowca często nie ma szans zauważenia rowerzysty poruszającego
> się na ścieżce z większą prędkością,
No popatrz. Ja jakoś nie mam z tym większych problemów... Może dlatego,
że przed przejazdem/przejściem się zatrzymuję i rozglądam?
Swoją drogą polecam przejazd dla rowerów przy ul. Górczewskiej w
Warszawie - przy Wola Parku, tuż przy wiadukcie. Pojawiam się tam dość
regularnie, zarówno pieszo, jak i rowerem oraz pojazdem samochodowym.
Póki co (poza mną samym) nie widziałem żadnego innego kierowcy, który by
się przed tym przejazdem zatrzymał i rozejrzał - wyjeżdżający na
Górczewską pilnują wyłącznie pojazdów jadących jezdnią z lewej, a jak
się zatrzymują, to właśnie na przejeździe dla rowerów.
> 2. Nie istnieje możliwość wyegzekwowania od rowerzystów ograniczenia
> prędkości.
Istnieje. Niemniej jednak mało który rowerzysta jest fizycznie w stanie
przekroczyć ustawowe ograniczenia... Przynajmniej te ogólne.
> Tak naprawdę cały problem rowerzystów w mieście można by było spokojnie
> rozwiązać bez większych komplikacji. Mianowicie: zamiast tworzyć wszędzie
> przejazdy rowerowe - pozwolić rowerzystom na przejeżdżanie przez przejścia
> dla pieszych POD WARUNKIEM wcześniejszego zatrzymania się (czyli po prostu
> tak jak przy znaku STOP). Zaś przejazdy rowerowe robić tylko tam, gdzie
> faktycznie mogą one bezpiecznie funkcjonować - czyli tam gdzie nie ma
> żadnych zielonych strzałek, gdzie jest dobra widoczność z daleka. Nikt
> na tym nie ucierpi, a wszystkie strony zyskają.
To ja mam prostszy i lepszy sposób - zlikwidować te idiotyczne zielone
strzałki.
> Niestety - u nas ciężko o rozsądne przepisy... W jednym miejscu przyciska
> się zupełnie bez sensu (choćby akcje z łapaniem rowerzystów przejeżdżających
> po pasach w tempie piechura obok idącej grupy ludzi), z drugiej równie bez
> sensu odpuszcza (totalne ignorowanie przez policję rowerzystów jeżdżących
> bez świateł...
A tu masz rację, z tym że to nie chodzi o same przepisy, ale o ich
egzekwowanie.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Mon, 15 May 2006 13:26:38 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> Tak, zarzucam Ci kłamstwo.
> To zdaje się fachowo nazywa pomówienie...
Masz racje, zdaje Ci sie.
> Nauczyli. Dlatego nie kłamię. Nauczyli też szczerości. Dlatego jak widzę
> parszywego, kłamliwego gnoja, to mu to wytykam, drogi parszywy,
> zakłamany gnoju.
Ja zakłamany? Przed chwilą twierdziłeś, że takie coś to pomówienie. To
pokaż mi gdzie kłamałem :)
> Tobie polecaj cyjanek - oddasz światu przysługę.
Ojoj, za podżeganie do samobójstwa to już byś pare lat wyłapał.
Idź do apteki po ten nerwosol jednak.
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
On 5/14/2006 8:08 PM, Jacek Osiecki wrote:
> Tak naprawdę cały problem rowerzystów w mieście można by było spokojnie
> rozwiązać bez większych komplikacji. Mianowicie: zamiast tworzyć wszędzie
> przejazdy rowerowe - pozwolić rowerzystom na przejeżdżanie przez przejścia
> dla pieszych POD WARUNKIEM wcześniejszego zatrzymania się (czyli po prostu
> tak jak przy znaku STOP).
Dlaczego rowerzysta NA ZIELONOM świetle ma zatrzymywać się i np.
ustępować debilowi, który nawet nie zwalnia przed przejściem bo ma
zieloną strzałkę?
> Zaś przejazdy rowerowe robić tylko tam, gdziefaktycznie mogą one bezpiecznie funkcjonować - czyli tam gdzie nie ma
> żadnych zielonych strzałek
Ja poprostu na takich przejściach zdemontował bym zielone strzałki i po
problemie. W końcu zmusiło by to wariatów do przepuszczania pieszych
zgodnie z sygnalizacją w tym także rowerzystów. Problem z oceną
widoczności, prędkości i pierszeństwa poprostu by zniknął.
> Niestety - u nas ciężko o rozsądne przepisy... W jednym miejscu przyciska
> się zupełnie bez sensu (choćby akcje z łapaniem rowerzystów przejeżdżających
> po pasach w tempie piechura obok idącej grupy ludzi), z drugiej równie bez
> sensu odpuszcza (totalne ignorowanie przez policję rowerzystów jeżdżących
> bez świateł...
Tu pełna racja. Brak przepisów i ignorancja użytkowników dróg oraz
ścieżek rowerowych.
Kaczor
--
Łączę pozdrowienia .....i różne inne wyrazy
kaczor@NO_SPAMplug.atn.pl
http://przemysl.net.pl/kaczor
Re: Spotkanie samochodu z
Dnia Mon, 15 May 2006 13:33:07 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Jacek Osiecki wrote:
>> 1. Przejazdy dla rowerów niekoniecznie są budowane w sposób przemyślany,
>> przez co kierowca często nie ma szans zauważenia rowerzysty poruszającego
>> się na ścieżce z większą prędkością,
> No popatrz. Ja jakoś nie mam z tym większych problemów... Może dlatego,
> że przed przejazdem/przejściem się zatrzymuję i rozglądam?
Widać nie spotkałeś się z wcale nie tak rzadkim przypadkiem gdy ścieżka
rowerowa jest skutecznie zasłonięta żywopłotem, wiatą przystanku albo
w inny sposób utrudniona jest widoczność.
>> 2. Nie istnieje możliwość wyegzekwowania od rowerzystów ograniczenia
>> prędkości.
> Istnieje. Niemniej jednak mało który rowerzysta jest fizycznie w stanie
> przekroczyć ustawowe ograniczenia... Przynajmniej te ogólne.
Mam na myśli brak możliwości wyegzekwowania od rowerzystów jazdy
z prędkością np. 20km/h 10km/h itp.
>> Tak naprawdę cały problem rowerzystów w mieście można by było spokojnie
>> rozwiązać bez większych komplikacji. Mianowicie: zamiast tworzyć wszędzie
>> przejazdy rowerowe - pozwolić rowerzystom na przejeżdżanie przez przejścia
>> dla pieszych POD WARUNKIEM wcześniejszego zatrzymania się (czyli po prostu
>> tak jak przy znaku STOP). Zaś przejazdy rowerowe robić tylko tam, gdzie
>> faktycznie mogą one bezpiecznie funkcjonować - czyli tam gdzie nie ma
>> żadnych zielonych strzałek, gdzie jest dobra widoczność z daleka. Nikt
>> na tym nie ucierpi, a wszystkie strony zyskają.
> To ja mam prostszy i lepszy sposób - zlikwidować te idiotyczne zielone
> strzałki.
I do końca sparaliżować ruch w miastach?
Pomyśl - dlaczego np. nie wolno przebiegać przez przejście dla pieszych?
Może właśnie dlatego, że nie jest to zbyt bezpieczne? Jak dla mnie to
w zupełności mi wystarczyłoby gdyby rowerzysta zwolnił do rozsądnej
prędkości - niestety nie da się właśnie nakazać mu jazdy z prędkością
x km/h, co najwyżej nakazać zatrzymanie się. Ja, gdy jadę rowerem - po
prostu przed przejechaniem przez przejście zwalniam tak by mieć pewność
że nie będę miał spotkania z samochodem, w razie potrzeby w ogóle się
zatrzymuję.
>> Niestety - u nas ciężko o rozsądne przepisy... W jednym miejscu przyciska
>> się zupełnie bez sensu (choćby akcje z łapaniem rowerzystów przejeżdżających
>> po pasach w tempie piechura obok idącej grupy ludzi), z drugiej równie bez
>> sensu odpuszcza (totalne ignorowanie przez policję rowerzystów jeżdżących
>> bez świateł...
> A tu masz rację, z tym że to nie chodzi o same przepisy, ale o ich
> egzekwowanie.
Tylko że właśnie przepis zakazujący przejeżdżania przez przejście dla
pieszych jest głupi. Co komu szkodzi rowerzysta przejeżdżający z prędkością
piechura albo niewiele większą? Niestety przepis wprowadzono, bo zaraz by
się znaleźli geniusze śmigający przez przejście z drugą kosmiczną...
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Dnia Mon, 15 May 2006 14:18:46 +0200, Michał "Kaczor" Niemczak napisał(a):
> On 5/14/2006 8:08 PM, Jacek Osiecki wrote:
>> Tak naprawdę cały problem rowerzystów w mieście można by było spokojnie
>> rozwiązać bez większych komplikacji. Mianowicie: zamiast tworzyć wszędzie
>> przejazdy rowerowe - pozwolić rowerzystom na przejeżdżanie przez przejścia
>> dla pieszych POD WARUNKIEM wcześniejszego zatrzymania się (czyli po prostu
>> tak jak przy znaku STOP).
> Dlaczego rowerzysta NA ZIELONOM świetle ma zatrzymywać się i np.
> ustępować debilowi, który nawet nie zwalnia przed przejściem bo ma
> zieloną strzałkę?
Na zielonym w przypadku braku przejazdu rowerowego. Natomiast gdy takiego
brak (a często po prostu nie ma warunków, czyli odpowiedniej widoczności)
pozostaje przejście dla pieszych. Po kiego rowerzysta ma zsiadać z roweru,
jeśli może bezpiecznie przejechać? Tyle że powinien przejechać z rozsądną
prędkością...
Problem pojawia się nie tylko przy zielonej strzałce, ale przy wszelkich
skrzyżowaniach z sygnalizatorami ogólnymi (nie kierunkowymi).
>> Zaś przejazdy rowerowe robić tylko tam, gdziefaktycznie mogą one
>> bezpiecznie funkcjonować - czyli tam gdzie nie ma żadnych zielonych
>> strzałek
> Ja poprostu na takich przejściach zdemontował bym zielone strzałki i po
> problemie. W końcu zmusiło by to wariatów do przepuszczania pieszych
> zgodnie z sygnalizacją w tym także rowerzystów. Problem z oceną
> widoczności, prędkości i pierszeństwa poprostu by zniknął.
Tylko że to nie tylko w zielonych strzałkach problem, ale z większością
skrzyżowań. Odniosłem się do zielonych strzałek bo o nich akurat była mowa.
Same zielone strzałki są bardzo sensownym pomysłem, zaś problem polega na
tym że niektórzy kierowcy nie potrafią zrozumieć że to jest WARUNKOWE
zezwolenie. Może policja zamiast stać za krzakiem i łapać za przekroczenie
50km/h na trzypasmowej szosie powinna się skupić na takich mniej efektownych
a za to ważniejszych dla bezpieczeństwa sytuacjach?
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
On 5/15/2006 2:45 PM, Jacek Osiecki wrote:
> Może policja zamiast stać za krzakiem i łapać za przekroczenie
> 50km/h na trzypasmowej szosie powinna się skupić na takich mniej efektownych
> a za to ważniejszych dla bezpieczeństwa sytuacjach?
Jak pisałem w innym wątku pokonuję takie przejście z zieloną strzałką
codziennie minimum 2 razy w drodze do pracy. Ilość samochodów jaka się
zatrzymuje przed przejściem mając warunkowy skręt w prawo przy palącym
się zielonym dla pieszych stanowi promil wszystkich przejeżdżających.
Noszę się z zamiarem zadzwonienia przy następnej okazji na policję i
zainteresowania ich tym problemem. Może jak jeden z drugim dostanie
mandat to na drugi raz przynajmniej zwolni do takiej prędkości, by się
zatrzymać na czas. Gro samochodów zwalnia do takiej prędkości, by nie
wypaść z zakrętu, przejście i zielone dla pieszych ich w ogóle nie
interesuje.
Kaczor
--
Łączę pozdrowienia .....i różne inne wyrazy
kaczor@NO_SPAMplug.atn.pl
http://przemysl.net.pl/kaczor
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na
Dnia Mon, 15 May 2006 14:59:45 +0200, Michał "Kaczor" Niemczak napisał(a):
> On 5/15/2006 2:45 PM, Jacek Osiecki wrote:
>> Może policja zamiast stać za krzakiem i łapać za przekroczenie
>> 50km/h na trzypasmowej szosie powinna się skupić na takich mniej efektownych
>> a za to ważniejszych dla bezpieczeństwa sytuacjach?
> Jak pisałem w innym wątku pokonuję takie przejście z zieloną strzałką
> codziennie minimum 2 razy w drodze do pracy. Ilość samochodów jaka się
> zatrzymuje przed przejściem mając warunkowy skręt w prawo przy palącym
> się zielonym dla pieszych stanowi promil wszystkich przejeżdżających.
Z tym zatrzymywaniem się na zielonej strzałce to jest podobnie jak z zakazem
przejazdu rowerem po przejściu dla pieszych: oba nakazy są przesadnie
restrykcyjne, bo w zupełności wystarczyłoby zmniejszenie prędkości -
w przypadku auta do takiej żeby można było się zatrzymać w miejscu,
w przypadku roweru do takiej żeby nikt się nie dziwił że "nagle pojawił się
rowerzysta".
Drugi problem to to, że często zielone strzałki są montowane dlatego że po
prostu drogowcom nie chciało się robić skrzyżowania z sygnalizatorami
kierunkowymi, i np. są wspólne światła do jazdy w prawo (bezkolizyjnie)
i w lewo, przy czym są one "naprawione" zieloną strzałką. Sam mam w drodze
do pracy jedno takie skrzyżowanie - bardzo ruchliwe. Przy świecącej się
zielonej strzałce nie ma konfliktu z żadnym innym kierunkiem ruchu ani
z pieszymi (mają wtedy czerwone). Oczywiście nakaz zatrzymania się jest
nagminnie łamany, bo inaczej momentalnie skończyłoby się to dłuuugim korkiem
i w zasadzie odcięciem sporej części dzielnicy.
I oczywiście jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie widziałem policmajstrów
wlepiających mandaty... Trudno żeby przy takim ich podejściu ludzie
szanowali przepisy :(
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na przejściu dla
> Nauczyli. Dlatego nie kłamię. Nauczyli też szczerości. Dlatego jak widzę
> parszywego, kłamliwego gnoja, to mu to wytykam, drogi parszywy, zakłamany
> gnoju.
>
>> Nerwosol zażyj.
>
> Tobie polecaj cyjanek - oddasz światu przysługę.
:)) :)
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
scream wrote:
> Ja zakłamany? Przed chwilą twierdziłeś, że takie coś to pomówienie. To
> pokaż mi gdzie kłamałem :)
Teraz będziesz się wypierać, smarku?
E, nie chce mi się z tobą gadać, pryszczaty kłamczuszku... *plonk*
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Dnia Mon, 15 May 2006 21:38:18 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Teraz będziesz się wypierać, smarku?
Ale czego? Nadal nie rozumiem :)
> E, nie chce mi się z tobą gadać, pryszczaty kłamczuszku... *plonk*
ROTFL :)))
Jak ja lubie trolli!
--
best regards,
scream (at)w.pl
Samobójcy są arystokracją wśród umarłych.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą naprzejś
Jacek Osiecki wrote:
> pozostaje przejście dla pieszych. Po kiego rowerzysta ma zsiadać z roweru,
> jeśli może bezpiecznie przejechać? Tyle że powinien przejechać z rozsądną
> prędkością...
...czyli? (wypowiedź uzasadnij)
> Problem pojawia się nie tylko przy zielonej strzałce, ale przy wszelkich
> skrzyżowaniach z sygnalizatorami ogólnymi (nie kierunkowymi).
Stąd jestem zwolennikiem S-3
[ciach]
> zezwolenie. Może policja zamiast stać za krzakiem i łapać za przekroczenie
> 50km/h na trzypasmowej szosie powinna się skupić na takich mniej efektownych
> a za to ważniejszych dla bezpieczeństwa sytuacjach?
Niestety takie propozycje to jak rzucanie grochem o ścianę.
Drogówka specjalizuje się w radarach.
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzejś
Jacek Osiecki wrote:
>> No popatrz. Ja jakoś nie mam z tym większych problemów... Może dlatego,
>> że przed przejazdem/przejściem się zatrzymuję i rozglądam?
>
> Widać nie spotkałeś się z wcale nie tak rzadkim przypadkiem gdy ścieżka
> rowerowa jest skutecznie zasłonięta żywopłotem, wiatą przystanku albo
> w inny sposób utrudniona jest widoczność.
Cóż, ja mam o tyle fory, że silnik mam pod sobą, a nie przed sobą, więc
mi wystarczy się tylko lekko doprzodu wychylić i już mam widoczność na
102 :)
Zasadniczo przy braku widoczności (i pierwszeństwa) powinieneś
zorganizować sobie pomoc osoby trzeciej. Przy braku takiej możliwości (i
braku widoczności), gdyby dopadło mnie takie nieszczęście ;-P że
musiałbym jeździć samochodem osobowym, przesuwałbym się do przodu na
tyle powolutku, żeby ewentualny rozpędzony inwalida na wózku ;) (lub
jakiś nielegalny rowerzysta) mnie zauważył. To oczywiście w przypadku
braku sygnalizacji świetlnej. Przy sygnalizacji poczekałbym do zmiany
światła.
>>> 2. Nie istnieje możliwość wyegzekwowania od rowerzystów ograniczenia
>>> prędkości.
>
>> Istnieje. Niemniej jednak mało który rowerzysta jest fizycznie w stanie
>> przekroczyć ustawowe ograniczenia... Przynajmniej te ogólne.
>
> Mam na myśli brak możliwości wyegzekwowania od rowerzystów jazdy
> z prędkością np. 20km/h 10km/h itp.
A skąd taki limit? "Bo tak"? "Bo jak mają czelność jechać szybciej, niż
ja uważam za stosowne?"
[ciach]
>> To ja mam prostszy i lepszy sposób - zlikwidować te idiotyczne zielone
>> strzałki.
>
> I do końca sparaliżować ruch w miastach?
Weź mnie nie rozśmieszaj... Ile samochodów skręci (legalnie!) na
zielonej strzałce przy zatłoczonym przejściu dla pieszych?
> Pomyśl - dlaczego np. nie wolno przebiegać przez przejście dla pieszych?
Zdefiniuj "przebiegać" ;->
> Może właśnie dlatego, że nie jest to zbyt bezpieczne? Jak dla mnie to
> w zupełności mi wystarczyłoby gdyby rowerzysta zwolnił do rozsądnej
> prędkości - niestety nie da się właśnie nakazać mu jazdy z prędkością
Zdefiniuj "rozsądną prędkość".
> x km/h, co najwyżej nakazać zatrzymanie się. Ja, gdy jadę rowerem - po
> prostu przed przejechaniem przez przejście zwalniam tak by mieć pewność
> że nie będę miał spotkania z samochodem, w razie potrzeby w ogóle się
> zatrzymuję.
Ja też, niemniej jednak nie widzę sensu w "karaniu" ograniczeniami
rowerzystów za bezmyślność kierujących pojazdami mechanicznymi.
Ci drudzy powinni wreszcie zauważyć, że cały ruch lądowy nie ogranicza
się do kolei, ciężarówek, samochodów osobowych i pieszych.
[ciach]
> Tylko że właśnie przepis zakazujący przejeżdżania przez przejście dla
> pieszych jest głupi. Co komu szkodzi rowerzysta przejeżdżający z prędkością
> piechura albo niewiele większą? Niestety przepis wprowadzono, bo zaraz by
> się znaleźli geniusze śmigający przez przejście z drugą kosmiczną...
Nie, przepis zakazujący przejeżdżania przez przejście istnieje od dawna
- ponieważ tak przejście jak i chodniki nie są przeznaczone dla ruchu
rowerowgo.
Niestety życie (a konkretnie różne palanty "przyciskające" rowerzystów
do krawężnia) wymogło na rowerzystach ucieczkę na przejścia dla pieszych.
Re: Spotkanie samochodu
On 2006-05-15, Andrzej Lawa
>
>> Może właśnie dlatego, że nie jest to zbyt bezpieczne? Jak dla mnie to
>> w zupełności mi wystarczyłoby gdyby rowerzysta zwolnił do rozsądnej
>> prędkości - niestety nie da się właśnie nakazać mu jazdy z prędkością
>
> Zdefiniuj "rozsądną prędkość".
A co to jest "zachować szczególną ostrożność"? Tak samo nieostre, ale
skoro może dotyczyć samochodziarzy, może też dotyczyć rowerzystów -
mogą przejeżdżać, ale muszą zbliżając się do przejścia "zachować
szczególną ostrożność". Nie bardzo rozumiem, czemu jadąc ścieżką nagle
muszą schodzić z roweru, bo przejazdu nie ma i dlaczego nie wymaga się
od kierowców wysiadania z samochodu lub przynajmniej zatrzymania
samochodu.
Renata
Re: Spotkanie samochodu z rowerzysta na przejsciu dla pieszych
Pawel W.
> Na pl.regionalne.lublin toczy sie zblizona tematycznie dyskusja -
> wynika z niej /Straz Miejska/ ze rower nie moze poruszac sie po
> chodniku - jego miejsce jest na ulicy ...
> Po chodniku moze rower jedynie prowadzic.
Jak pamietam Prawo o Ruchu Drogowym, to moze, o ile:
1. nie ma sciezki
2. na jezdni jest dopuszczona predkosc powyzej 50km/h
3. nie ma poboocza lub nie nadaje sie do jazdy
D.
--
50 ways to FREAK your roommate:
30. While your roommate is out, glue your shoes to the ceiling. When
your roommate walks in, sit on the floor, hold your head, and moan.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzystą na prz
Henry (k) napisał(a):
> Naucz się czytać - pisał że nikogo nie widzi
To co on ku*&%*() na drodze robi ?
> zatrudnić wróżkę które mu powie że zaraz mu jakiś rowerzysta wyskoczy?
Tak, niczym w reklamie redbula, wyłoni się zza dębu na wysokości
korony, mocno przyziemi i przy)(*)( w błotnik ...
> wymusić pierwszeństwo. To że mam zielone i pierwszeństwo to jedno, ale nie
> mogę się zachowywać jakbym był jedynym użytkownikiem drogi.
Jakbym nazbyt przejmował się takimi pierdołami jeździłbym za
wolno, mam zielone - jadę ... Niech się dzieje co chce,
wsiadając za kółko biorę na siebie ryzyko, że zza niego nie wysiądę.
--
|______ Stasio Podróżnik
o/________\o PMS: 525tds E34 PRRC : RCI2950+LINCOLN+AT 71 Magnum
(Oo =00= oO) mail: www.tinyurl.com/6qvjz *Pomóż* ! www.pajacyk.pl
[]=******=[] http://skocz.pl/jedz-na-narty - Przemyśl - Tylko w
nartach !
Re: Spotkanie samochodu z
Dnia Mon, 15 May 2006 21:49:17 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Jacek Osiecki wrote:
>> pozostaje przejście dla pieszych. Po kiego rowerzysta ma zsiadać z roweru,
>> jeśli może bezpiecznie przejechać? Tyle że powinien przejechać z rozsądną
>> prędkością...
> ...czyli? (wypowiedź uzasadnij)
Taką, aby dać szansę kierowcom by go zauważyli. A może wolisz nie zmieniać
obecnych regulacji i obowiązkowo zsiadać z roweru? :)
A co do rozsądnej prędkości - skoro to przejście dla pieszych, to po prostu
prędkość przeciętnego piechura (poniżej 10km/h). Nie jest ściśle zdefiniowana,
tak samo jak nie ma ścisłej definicji pojęcia "zachować szczególną
ostrożność".
>> Problem pojawia się nie tylko przy zielonej strzałce, ale przy wszelkich
>> skrzyżowaniach z sygnalizatorami ogólnymi (nie kierunkowymi).
> Stąd jestem zwolennikiem S-3
... które to S-3 czasami jest przydatne, a czasami w bardzo wyraźny sposób
utrudnia ruch pieszych i samochodów, wydłuża oczekiwanie na zmianę świateł
i tworzy korki. Tak samo postawienie jakichkolwiek sygnalizatorów sprawia
że tworzą się korki - po prostu taki jest koszt regulowania ruchem by
wszystko było bezpiecznie i nikt nie musiał myśleć :)
A że da się i bez świateł - proszę: http://www.semtex.pl/artykul.php?id=1991
:)
> [ciach]
>> zezwolenie. Może policja zamiast stać za krzakiem i łapać za przekroczenie
>> 50km/h na trzypasmowej szosie powinna się skupić na takich mniej efektownych
>> a za to ważniejszych dla bezpieczeństwa sytuacjach?
> Niestety takie propozycje to jak rzucanie grochem o ścianę.
> Drogówka specjalizuje się w radarach.
... w dodatku nie tam gdzie jest niebezpiecznie tylko tam gdzie można sobie
szybko dorobić :(
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzysta na przejsciu dla pieszych
darecki@wytnij.sobie.to wrote:
> 2. na jezdni jest dopuszczona predkosc powyzej 50km/h
Konkretnie limit musi być powyżej limitu dla obszaru zabudowanego.
Tylko to akurat mało sensowny w praktyce zapis, bo w miastach to
samochody albo kulają się w korku z prędkością żółwia z reumatyzmem,
albo grzeją stówą.
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzejś
Jacek Osiecki wrote:
>> ...czyli? (wypowiedź uzasadnij)
>
> Taką, aby dać szansę kierowcom by go zauważyli. A może wolisz nie zmieniać
W przypadku niektórych kierowców oznacza to 0km/h i wielką, odblaskową
flagę.
> obecnych regulacji i obowiązkowo zsiadać z roweru? :)
Na ścieżce rowerowej nie muszę. A chodnikiem i tak zasadniczo mi nie
wolno, więc co mi tam dodatkowy zakaz co do przejścia?
> A co do rozsądnej prędkości - skoro to przejście dla pieszych, to po prostu
> prędkość przeciętnego piechura (poniżej 10km/h). Nie jest ściśle zdefiniowana,
O, i to jest sensowna sugestia :)
[ciach]
> ... które to S-3 czasami jest przydatne, a czasami w bardzo wyraźny sposób
> utrudnia ruch pieszych i samochodów, wydłuża oczekiwanie na zmianę świateł
> i tworzy korki. Tak samo postawienie jakichkolwiek sygnalizatorów sprawia
Korki tworzą się i bez tego. I często właśnie brak S-3 je pogarsza (bo
matoły skręcają w lewo nie mając na to miejsca ni czasu, a potem
blokują całe skrzyżowanie).
[ciach]
>> Niestety takie propozycje to jak rzucanie grochem o ścianę.
>> Drogówka specjalizuje się w radarach.
>
> ... w dodatku nie tam gdzie jest niebezpiecznie tylko tam gdzie można sobie
> szybko dorobić :(
Niestety.
Re: Spotkanie samochodu
Dnia Mon, 15 May 2006 21:55:13 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Zasadniczo przy braku widoczności (i pierwszeństwa) powinieneś
> zorganizować sobie pomoc osoby trzeciej. Przy braku takiej możliwości (i
> braku widoczności), gdyby dopadło mnie takie nieszczęście ;-P że
[ciach]
Oczywiście ;)
Natomiast wypadałoby żeby ruch w mieście przebiegał sprawnie - i trudno
żeby tak było jeśli zamiast budować prawidłowo skrzyżowania, przejścia czy
przejazdy wymagać od uczestników ruchu pomocy osób trzecich ;)
>>>> 2. Nie istnieje możliwość wyegzekwowania od rowerzystów ograniczenia
>>>> prędkości.
>>> Istnieje. Niemniej jednak mało który rowerzysta jest fizycznie w stanie
>>> przekroczyć ustawowe ograniczenia... Przynajmniej te ogólne.
>> Mam na myśli brak możliwości wyegzekwowania od rowerzystów jazdy
>> z prędkością np. 20km/h 10km/h itp.
> A skąd taki limit? "Bo tak"? "Bo jak mają czelność jechać szybciej, niż
> ja uważam za stosowne?"
Taki limit, który pozwoli na przejazd z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.
Limit ten nazywa się "zachowanie szczególnej ostrożności" i po prostu wymaga
myślenia również o innych uczestnikach ruchu :)
> [ciach]
>>> To ja mam prostszy i lepszy sposób - zlikwidować te idiotyczne zielone
>>> strzałki.
>> I do końca sparaliżować ruch w miastach?
> Weź mnie nie rozśmieszaj... Ile samochodów skręci (legalnie!) na
> zielonej strzałce przy zatłoczonym przejściu dla pieszych?
A ile skręci jeśli to przejście nie jest zatłoczone? W Krakowie są miejsca,
gdzie tylko dzięki zielonej strzałce nie ma paraliżu...
>> Pomyśl - dlaczego np. nie wolno przebiegać przez przejście dla pieszych?
> Zdefiniuj "przebiegać" ;->
A zdefiniuj kodeksowe "wejście bezpośrednio pod nadjeżdżający samochód".
Czy to 1m, czy 10m? Zależy od prędkości samochodu? Chyba nie oczekujesz,
że w kodeksie drogowym będzie podany wzór matematyczny uwzględniający
wszystkie okoliczności?
>> Może właśnie dlatego, że nie jest to zbyt bezpieczne? Jak dla mnie to
>> w zupełności mi wystarczyłoby gdyby rowerzysta zwolnił do rozsądnej
>> prędkości - niestety nie da się właśnie nakazać mu jazdy z prędkością
> Zdefiniuj "rozsądną prędkość".
Bezpieczna prędkość. Pojęcie pojawia się wielokrotnie w KD, a jakoś nie jest
podane ile ona wynosi w km/h... ;)
>> x km/h, co najwyżej nakazać zatrzymanie się. Ja, gdy jadę rowerem - po
>> prostu przed przejechaniem przez przejście zwalniam tak by mieć pewność
>> że nie będę miał spotkania z samochodem, w razie potrzeby w ogóle się
>> zatrzymuję.
> Ja też, niemniej jednak nie widzę sensu w "karaniu" ograniczeniami
> rowerzystów za bezmyślność kierujących pojazdami mechanicznymi.
Dlaczego to ma być "karanie"? Po prostu ruch w mieście to nie tylko
samochody, nie tylko rowery. niektóre manewry są bezpieczniejsze, inne
- mniej bezpieczne. Przejazd rowerem przez ulicę należy do tych
niebezpiecznych i po prostu we własnym interesie rowerzysta powinien
zachować ostrożność. Tak samo jak kierowca na przejeździe kolejowym
strzeżonym - mimo że przecież niby zapory podniesione...
> Ci drudzy powinni wreszcie zauważyć, że cały ruch lądowy nie ogranicza
> się do kolei, ciężarówek, samochodów osobowych i pieszych.
Natomiast rowerzyści powinni pogodzić się z tym że nie można też mieć
statusu "świętych krów" - wszyscy mają uważać i przestrzegać przepisów,
a oni nie? :)
>> Tylko że właśnie przepis zakazujący przejeżdżania przez przejście dla
>> pieszych jest głupi. Co komu szkodzi rowerzysta przejeżdżający z prędkością
>> piechura albo niewiele większą? Niestety przepis wprowadzono, bo zaraz by
>> się znaleźli geniusze śmigający przez przejście z drugą kosmiczną...
> Nie, przepis zakazujący przejeżdżania przez przejście istnieje od dawna
> - ponieważ tak przejście jak i chodniki nie są przeznaczone dla ruchu
> rowerowgo.
A co komu szkodzi rowerzysta SPOKOJNIE jadący chodnikiem?
> Niestety życie (a konkretnie różne palanty "przyciskające" rowerzystów
> do krawężnia) wymogło na rowerzystach ucieczkę na przejścia dla pieszych.
Nie, ja np. wolę jechać czasami chodnikiem bo po prostu niewiele mi to
zmienia a przynajmniej nie utrudniam ruchu samochodom. Tylko że ja nie
traktuję jeżdżenia (autem czy rowerem, bez znaczenia) jako wyzwania
i możliwości pokazania kto tu jest szefem, tylko po prostu jako sposób
przeniesienia się z punktu A do B. Nie zwymyślam rowerzysty za to że jedzie
metr od krawężnika jeśli faktycznie droga jest tragiczna, sam jak jadę
rowerem to jadę tak by innym nie utrudniać, masy krytyczne uważam za przejaw
głupoty itp. itd. Ale ja to truskawki cukrem... ;)
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu
Dnia Tue, 16 May 2006 13:16:43 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Jacek Osiecki wrote:
>>> ...czyli? (wypowiedź uzasadnij)
>> Taką, aby dać szansę kierowcom by go zauważyli. A może wolisz nie zmieniać
> W przypadku niektórych kierowców oznacza to 0km/h i wielką, odblaskową
> flagę.
Przede wszystkim to kierowcy nie przywykli jeszcze do przejazdów rowerowych.
Na przejeździe spodziewają się przede wszystkim pieszych, rzadko pamiętają
by spojrzeć znacznie dalej czy ktoś tam nie cwałuje w kierunku drogi...
Przydałaby sie akcja uświadamiająca, razem ze zmianą znaku informującego
o przejściu z przejazdem dla rowerów - po prostu zbyt mało się różni od
standardowego znaku umieszczanego przy przejściach.
>> obecnych regulacji i obowiązkowo zsiadać z roweru? :)
> Na ścieżce rowerowej nie muszę. A chodnikiem i tak zasadniczo mi nie
> wolno, więc co mi tam dodatkowy zakaz co do przejścia?
Ogólny zakaz jazdy po chodnikach jest równie bezsensowny jak zakaz
przejeżdżania rowerem przez przejścia dla pieszych. Nie ma niczego złego
w jeździe rowerem po chodniku, jeśli rowerzysta zachowa ostrożność i nie
będzie szarżował.
>> ... które to S-3 czasami jest przydatne, a czasami w bardzo wyraźny sposób
>> utrudnia ruch pieszych i samochodów, wydłuża oczekiwanie na zmianę świateł
>> i tworzy korki. Tak samo postawienie jakichkolwiek sygnalizatorów sprawia
> Korki tworzą się i bez tego. I często właśnie brak S-3 je pogarsza
> (bo matoły skręcają w lewo nie mając na to miejsca ni czasu, a potem
> blokują całe skrzyżowanie).
... a gdy wkońcu się wprowadza S-3 to nagle skręt w lewo zamiast trwać
minutę, to trwa trzy ;) A przejazd na wprost oznacza stanie w korkach.
Dużo lepszy efekt od wprowadzania sygnalizatorów kierunkowych przyniesie
skłonienie kierowców (np. poprzez ustawienie kamer) do zachowywania się
zgodnie z przepisami... tylko że to jest niestety droższe.
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu z rowerzysta na przejsciu dla pieszych
Andrzej Lawa wrote:
> darecki@wytnij.sobie.to wrote:
>
>> 2. na jezdni jest dopuszczona predkosc powyzej 50km/h
>
> Konkretnie limit musi być powyżej limitu dla obszaru zabudowanego.
>
> Tylko to akurat mało sensowny w praktyce zapis, bo w miastach to
> samochody albo kulają się w korku z prędkością żółwia z reumatyzmem,
> albo grzeją stówą.
Dokładnie to jest tak:
Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem
jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
1. opiekuje się on osobą w wieku do 10 lat kierującą rowerem lub
2. szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z
prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje
wydzielonej drogi dla rowerów.
Z 2 wynika, że w miastach nie wolno jeździć po chodnikach... w dzień.
Od siebie dodam, że nie odważyłbym się jechać po ulicy w mieście na rowerze
nawet jeśli chodnik miałby mniej niż 2 m. Jak łatwo sprawdzić, ograniczenie
prędkości sobie a kierowcy sobie. Do rzadkości należą jadący 60 km/h,
większość co najmniej 70, albo i więcej.
JaromirD
--
Odpowiadając zamień "q" ma "o".
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejś
Renata Gołębiowska wrote:
> A co to jest "zachować szczególną ostrożność"? Tak samo nieostre, ale
> skoro może dotyczyć samochodziarzy, może też dotyczyć rowerzystów -
> mogą przejeżdżać, ale muszą zbliżając się do przejścia "zachować
> szczególną ostrożność".
No i muszą. Po co dodatkowo pisać o 'rozsądnej prędkości'? Dla jaj? ;)
> Nie bardzo rozumiem, czemu jadąc ścieżką nagle
> muszą schodzić z roweru, bo przejazdu nie ma
Jak jest ścieżka - musi być i przejazd. Chyba że znowu coś planista lub
wykonawca spartolili.
Re: Spotkanie samochodu
On 2006-05-16, Andrzej Lawa
>
>> obecnych regulacji i obowiązkowo zsiadać z roweru? :)
>
> Na ścieżce rowerowej nie muszę.
Są ścieżki, które kończą się przed przejściem i zaczynają tuż za. W
takiej sytuacji zgodnie z prawem musisz zejść z roweru. Kompletny
bezsens, uciążliwość i szykanowanie rowerzystów.
>A chodnikiem i tak zasadniczo mi nie
> wolno, więc co mi tam dodatkowy zakaz co do przejścia?
Czasem wolno, a wtedy, gdy niewolno, to na ulicy i tak nikt
nie przestrzega przepisów, w tym tego kluczowego o ograniczeniu
prędkości do 60km/h (50?), więc w obecnej sytuacji zakaz jazdy po
chodniku jest kompletnie bez sensu.
Renata
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejś
Jacek Osiecki wrote:
> Przede wszystkim to kierowcy nie przywykli jeszcze do przejazdów rowerowych.
Ich błąd.
> Na przejeździe spodziewają się przede wszystkim pieszych, rzadko pamiętają
> by spojrzeć znacznie dalej czy ktoś tam nie cwałuje w kierunku drogi...
Bo oni ogólnie nie myślą ani nie patrzą. Klapki na oczach, komórka przy
uchu, a jeszcze czasem podczas jazdy zupki żrą (autentyczne przypadki, i
to kontrastowe: TIRowiec pędzący przez jakąś wiochę oraz kierofca
maluszka na katowickiej za Jankami - obaj żarli zupkę i kierowali
klatą). I taki stworek myślisz że się rozejrzy? Tylko instynkt
samozachowawczy sprawia, że _czasem_ rozglądają się na skrzyżowaniach
równorzędnych i (nieco częściej) przejazdach kolejowych.
Jakby rowery takie pojazdy bez strat włąsnych przecinały na pół, to by
się raz-dwa nauczyli rozglądać ;->
> Przydałaby sie akcja uświadamiająca, razem ze zmianą znaku informującego
> o przejściu z przejazdem dla rowerów - po prostu zbyt mało się różni od
> standardowego znaku umieszczanego przy przejściach.
Eeetam... Od lat trwa akcja uświadamiająca o tym, żeby nie siadać
uchlanym za kierownicą i co?
Poza tym rowerzyści to nie jest zjawisko nowe i przejeżdżali przejściami
zanim pojawiły się przejazdy. Jeśli patafianki do tej pory sobie nie
uświadomiły, że rowery istnieją, to sformalizowanie/zalegalizowanie
przejazdół rowerowych niczego nie zmieni.
>>> obecnych regulacji i obowiązkowo zsiadać z roweru? :)
>> Na ścieżce rowerowej nie muszę. A chodnikiem i tak zasadniczo mi nie
>> wolno, więc co mi tam dodatkowy zakaz co do przejścia?
>
> Ogólny zakaz jazdy po chodnikach jest równie bezsensowny jak zakaz
> przejeżdżania rowerem przez przejścia dla pieszych. Nie ma niczego złego
> w jeździe rowerem po chodniku, jeśli rowerzysta zachowa ostrożność i nie
> będzie szarżował.
Z tym się zgadzam. Ale prawo jest prawo. I w razie jak mnie się patrol
będzie czepiał, powołam się na stan wyższej konieczności ("no przecież
na jezdni to mnie zaraz rozjadą - pan władza sam po patrzy jak pędzą i
wyprzedzają").
[ciach]
> ... a gdy wkońcu się wprowadza S-3 to nagle skręt w lewo zamiast trwać
> minutę, to trwa trzy ;) A przejazd na wprost oznacza stanie w korkach.
> Dużo lepszy efekt od wprowadzania sygnalizatorów kierunkowych przyniesie
> skłonienie kierowców (np. poprzez ustawienie kamer) do zachowywania się
> zgodnie z przepisami... tylko że to jest niestety droższe.
Jeszcze lepsze byłby skrzyżowania bezkolizyjne, ale to już koszta
kosmiczne ;->
Albo lekka reorganizacja ruchu i polikwidowanie gdzie się da skrętów w
lewo w ogóle. Zwłaszcza, że często niewiel wolniej (a może i szybciej)
będzie objechać cały "blok" ulic robiąc zamiast jednego skrętu w lewo 3
w prawo.
Re: Spotkanie samochodu z rowerzysta na przejsciu dla pieszych
JaromirD wrote:
> Od siebie dodam, że nie odważyłbym się jechać po ulicy w mieście na rowerze
> nawet jeśli chodnik miałby mniej niż 2 m. Jak łatwo sprawdzić, ograniczenie
> prędkości sobie a kierowcy sobie. Do rzadkości należą jadący 60 km/h,
> większość co najmniej 70, albo i więcej.
Tu się przyznam, że w zależności od okoliczności jadę raczej 80-90, ale
za to przy wyprzedzaniu trzymam dystans zdrowo ponad metr od
rowerzystów. Mi łatwo ;->
Na usprawiedliwienie dodam, że motocykl to też jednoślad i jakbym jechał
przepisowe 50 (albo choćby 60) to ciągle by mnie jakieś palanty
"przyciskały do krawężnika".
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejś
Renata Gołębiowska wrote:
> Są ścieżki, które kończą się przed przejściem i zaczynają tuż za. W
> takiej sytuacji zgodnie z prawem musisz zejść z roweru. Kompletny
> bezsens, uciążliwość i szykanowanie rowerzystów.
Raczej błąd oznakowania/oszczędnosć farby ;)
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzej
Jacek Osiecki napisał(a):
[ciach]
>
> ... a gdy wkońcu się wprowadza S-3 to nagle skręt w lewo zamiast trwać
> minutę, to trwa trzy ;) A przejazd na wprost oznacza stanie w korkach.
> Dużo lepszy efekt od wprowadzania sygnalizatorów kierunkowych przyniesie
> skłonienie kierowców (np. poprzez ustawienie kamer) do zachowywania się
> zgodnie z przepisami... tylko że to jest niestety droższe.
No nie wiem czy droższe .... myślę że koszt zamontowania kamery by się
sfinansował w kilka dni - z mandatów.
p. m.
[OT]Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą nap
Renata Gołębiowska napisał(a):
[....]
> Czasem wolno, a wtedy, gdy niewolno, to na ulicy i tak nikt
> nie przestrzega przepisów, w tym tego kluczowego o ograniczeniu
> prędkości do 60km/h (50?), więc w obecnej sytuacji zakaz jazdy po
> chodniku jest kompletnie bez sensu.
Ostatnio jechałem na trasie Świecko - Lublin - czyli prawie cała Polska
w szerz. Jako że mi się strasznie nie śpieszyło, postanowiłem jechać
oryginalnie - prawie zgodnie z przepisami (czyli nie szybciej niż
ograniczenie + 15km/h)
:). Przez całe bite 12 godzin tylko dwa czy trzy samochody mnie nie
wyprzedziły.
Wniosek:
- prawie nikt nie przestrzega przepisów (oprócz tych dwóch trzech
samochodów - bo ja jechałem jednak permanentnie przekraczając prędkość).
- jakby zaostrzyć przepisy - nikomu by to nie przeszkadzało - bo i tak
nikt tego nie przestrzega.
Gdyby tak postawić na trasie chociaż kilka fotoradarów, który by cykał
za *każde* przekroczenie prędkości (a nie tylko o 100km/h), tak żeby
niemożliwa była jazda ograniczenie+troche przez całą Polskę bez
zarobienia mandatu
- fotoradar na ruchliwej trasie zwróciłby się w parę godzin
- ludzie by zauważyli że są jakieś przepisy - często bzdurne, i wtedy
mieliby większą motywację żeby coś wymusić na rządzących. Albo zmianę
przepisów, albo poprawę warunków na drodze.
p. m.
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejściu
On 2006-05-16, Andrzej Lawa
> Renata Gołębiowska wrote:
>
>> Są ścieżki, które kończą się przed przejściem i zaczynają tuż za. W
>> takiej sytuacji zgodnie z prawem musisz zejść z roweru. Kompletny
>> bezsens, uciążliwość i szykanowanie rowerzystów.
>
> Raczej błąd oznakowania/oszczędnosć farby ;)
Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
szykanowanie rowerzystów.
Renata
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejściu
On 2006-05-16, Andrzej Lawa
> Renata Gołębiowska wrote:
>
>> A co to jest "zachować szczególną ostrożność"? Tak samo nieostre, ale
>> skoro może dotyczyć samochodziarzy, może też dotyczyć rowerzystów -
>> mogą przejeżdżać, ale muszą zbliżając się do przejścia "zachować
>> szczególną ostrożność".
>
> No i muszą. Po co dodatkowo pisać o 'rozsądnej prędkości'? Dla jaj? ;)
Nie napisałam, żeby dodawać do tego "rozsądną prędkość?. Napisałam, że
"rozs. prędk." jest tak samo nieostra, jak używana w PoRD "szczególna
ostrożność" i skoro samochodziarzom się ufa, że ją zastosują, to i
rowerzystom powinno.
>> Nie bardzo rozumiem, czemu jadąc ścieżką nagle
>> muszą schodzić z roweru, bo przejazdu nie ma
>
> Jak jest ścieżka - musi być i przejazd. Chyba że znowu coś planista lub
> wykonawca spartolili.
Jak pisałam, ścieżka kończy się przed skrzyżowaniem, a zaczyna tuż za.
Renata
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzej
mvoicem wrote:
> No nie wiem czy droższe .... myślę że koszt zamontowania kamery by się
> sfinansował w kilka dni - z mandatów.
Zakładasz 100% i natychmiastową ściągalność mandatów.
Ale jakby 90% kierowców nagle dostało dziesiątki mandatów (i punktów),
to myślisz, że to by tak bezboleśnie przeszło?
A sprowokowanie ogólnokrajowego buntu z powodu przekraczania prędkości
to już straszna głupota ;)
Re: Spotkanie samochoduzrowerzystą naprzejś
Renata Gołębiowska wrote:
> Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
> znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
> szykanowanie rowerzystów.
O, jak rany... Gdzie coś takiego stoi?
Re: Spotkanie
Dnia Wed, 17 May 2006 13:33:06 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Renata Gołębiowska wrote:
>> Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
>> znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
>> szykanowanie rowerzystów.
> O, jak rany... Gdzie coś takiego stoi?
Pewnie tam, gdzie ścieżka jest poprowadzona tak że stwarza zagrożenie...
W Krakowie widziałem jedno takie miejsce: Auta wyjeżdżają spod mostu
i włączają się pod sporym kątem (tzn. dalekim od prostopadłego wjazdu)
w ulicę dojazdową/wyjazdową mostu. Mostem i potem ulicą biegnie też ścieżka
rowerowa. Widoczność jest fatalna, bo rowerzystę zasłaniają barierki
zewnętrzne mostu a auta z kolei zasłania barierka między chodnikiem/ścieżką
a jezdnią na moście... Profil mostu jest taki, że niektórzy geniusze mogliby
się rozpędzić rowerem do 40-60km/h. Auta wyjeżdżają też "znienacka", bo ta
droga dojazdowa się dosyć stromo wznosi.
Krótko mówiąc: idealny przykład miejsca, gdzie przejazdu rowerowego być nie
powinno... Innymi słowy - skrzyżowanie do bani ;)
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie
On 2006-05-17, Andrzej Lawa
> Renata Gołębiowska wrote:
>
>> Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
>> znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
>> szykanowanie rowerzystów.
>
> O, jak rany... Gdzie coś takiego stoi?
Cała (chyba) Dolina Służewiecka.
Renata
Re: Spotkanie
On 2006-05-17, Jacek Osiecki
> Dnia Wed, 17 May 2006 13:33:06 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
>> Renata Gołębiowska wrote:
>
>>> Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
>>> znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
>>> szykanowanie rowerzystów.
>
>> O, jak rany... Gdzie coś takiego stoi?
>
> Pewnie tam, gdzie ścieżka jest poprowadzona tak że stwarza zagrożenie...
Nie stwarza.
> W Krakowie widziałem jedno takie miejsce: Auta wyjeżdżają spod mostu
> i włączają się pod sporym kątem (tzn. dalekim od prostopadłego wjazdu)
> w ulicę dojazdową/wyjazdową mostu. Mostem i potem ulicą biegnie też ścieżka
> rowerowa. Widoczność jest fatalna, bo rowerzystę zasłaniają barierki
Nic nie zasłania, widoczność idealna, a uliczki, przez które
należałoby przeprowadzić rower to np. wjazd na działki, czyli prawie
nikt nie jeździ, a jak jeździ to wolno, bo zaraz za skrętem jest
brama, którą trzeba otworzyć/zamknąć; wjazd/wyjazd z myjni
samochodowej; wjazd/wyjazd ze stacji benzynowej.
Pisałam wcześniej, że to Dolina Służewiecka i al. Sikorskiego (W-wa),
strona północna, można sprawdzić naocznie: żadnych krzaków, żadnych mostów,
żadnych tuneli i poza Wilanowską żadnych "przelotowych" skrzyżowań. To
ostatnie zresztą można sprawdzić łatwo na mapie.
Nie widzę innego powodu, jak ułatwianie życia samochodziarzom i
szykanowanie rowerzystów. Oszczędności nie było, a wręcz pewnie
przeciwnie - za każdym razem trzeba było dostawić po dwa znaki.
Renata
Re: Spotkanie
On 2006-05-17, Renata Gołębiowska
> On 2006-05-17, Andrzej Lawa
>> Renata Gołębiowska wrote:
>>
>>> Nie błąd oznakowania, bo stoi znak końca ścieżki, a po kilku metrach
>>> znak początku ścieżki. Takie ułatwianie życia samochodziarzom i
>>> szykanowanie rowerzystów.
>>
>> O, jak rany... Gdzie coś takiego stoi?
>
> Cała (chyba) Dolina Służewiecka.
Spojrzałam na mapę za Wilanowską to to już się nazywa al. Sikorskiego.
Strona północna, ale po południo pewnie też tak jest.
Renata
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzej
Andrzej Lawa napisał(a):
> mvoicem wrote:
>
>> No nie wiem czy droższe .... myślę że koszt zamontowania kamery by się
>> sfinansował w kilka dni - z mandatów.
>
> Zakładasz 100% i natychmiastową ściągalność mandatów.
No wiadomo że nie 100% i nie natychmiastowa, ale by była. Problem tylko
czy prawo zezwala na finansowanie fotoradaru/kamery z pieniędzy
uzyskanych za jego/jej pomocą....
>
> Ale jakby 90% kierowców nagle dostało dziesiątki mandatów (i punktów),
> to myślisz, że to by tak bezboleśnie przeszło?
tylko 90%? Ja stawiam na 99%.
>
> A sprowokowanie ogólnokrajowego buntu z powodu przekraczania prędkości
> to już straszna głupota ;)
ale w końcu może trzeba. Bo na naszych drogach jest zupełnie
rozminięcie się prawa z praktyką. Przepisy się zaostrzają, kierowcom to
nie przeszkadza bo i tak olewają przepisy, Policja olewa łamanie
przepisów i łapie tylko co grubsze przypadki żeby nie było że nic nie
robią.
Przykład: jest droga która była remontowana. Postawiono ograniczenie do
30/h. Remont drogi skończył się prawie rok temu, znak został.
Wszyscy jeżdżą tam nie mniej niż 70. Moja Mama zaczepiła kiedyś
jakiegoś policjanta na tej drodze i sie zapytała co z tym znakiem.
Człowiek był totalnie zaskoczony w czym problem, bo przecież "oni tam
nie łapią".
p. m.
Re: Spotkaniesamochoduzrowerzystą naprzejśc
Jacek Osiecki wrote:
> Pewnie tam, gdzie ścieżka jest poprowadzona tak że stwarza zagrożenie...
> W Krakowie widziałem jedno takie miejsce: Auta wyjeżdżają spod mostu
> i włączają się pod sporym kątem (tzn. dalekim od prostopadłego wjazdu)
> w ulicę dojazdową/wyjazdową mostu. Mostem i potem ulicą biegnie też ścieżka
Jak się włączają, to są podporządkowani - należałoby ustawić tam znak
STOP, a nie karać rowerzytstów.
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzej
mvoicem wrote:
>> Ale jakby 90% kierowców nagle dostało dziesiątki mandatów (i punktów),
>> to myślisz, że to by tak bezboleśnie przeszło?
>
> tylko 90%? Ja stawiam na 99%.
Tym bardziej.
>> A sprowokowanie ogólnokrajowego buntu z powodu przekraczania prędkości
>> to już straszna głupota ;)
>
> ale w końcu może trzeba. Bo na naszych drogach jest zupełnie
> rozminięcie się prawa z praktyką. Przepisy się zaostrzają, kierowcom to
> nie przeszkadza bo i tak olewają przepisy, Policja olewa łamanie
> przepisów i łapie tylko co grubsze przypadki żeby nie było że nic nie
> robią.
W praktyce sprawdza się to nienajgorzej, póki ktoś władzy nie podpadnie,
bo wtedy po paru minutach jazdy za delikwentem "tajny funkcjonariusz" ma
na kamerze nagrane tyle drobnych wykroczeń, że limit punktów się
skończy... I władza ma "haka".
> Przykład: jest droga która była remontowana. Postawiono ograniczenie
> do 30/h. Remont drogi skończył się prawie rok temu, znak został.
Należy zgłosić taki bezsensowny znak do zarządcy drogi.
> Wszyscy jeżdżą tam nie mniej niż 70. Moja Mama zaczepiła kiedyś
> jakiegoś policjanta na tej drodze i sie zapytała co z tym znakiem.
> Człowiek był totalnie zaskoczony w czym problem, bo przecież "oni tam
> nie łapią".
Łapią, nie łapią - gorzej, jak ktoś zignoruje taki znak przed jakiś
trudnym zakrętem, np. takim który wygląda na łagodny, a potem się zacieśnia.
Dlatego ja na wszelki wypadek nie patrzę na oficjalne ograniczenia tylko
na zakrętach jadę tak, jak wzrok sięga, czyli często poniżej limitu ;->
Re:
Dnia Wed, 17 May 2006 23:27:52 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):
> Jacek Osiecki wrote:
>> Pewnie tam, gdzie ścieżka jest poprowadzona tak że stwarza zagrożenie...
>> W Krakowie widziałem jedno takie miejsce: Auta wyjeżdżają spod mostu
>> i włączają się pod sporym kątem (tzn. dalekim od prostopadłego wjazdu)
>> w ulicę dojazdową/wyjazdową mostu. Mostem i potem ulicą biegnie też ścieżka
> Jak się włączają, to są podporządkowani - należałoby ustawić tam znak
> STOP, a nie karać rowerzytstów.
STOP niewiele pomoże. Żeby cokolwiek zobaczyć (a zwłaszcza jadącego jak
wariat rowerzystę), trzeba by się wysunąć już na tę ścieżkę.
Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
"Poglądy polityczne mają takie znaczenie w sejmie jak upierzenie u krokodyla"
(c) Tomasz Olbratowski 2004
Re: Spotkanie samochodu zrowerzystą naprzej
Andrzej Lawa napisał(a):
> mvoicem wrote:
>
>>> Ale jakby 90% kierowców nagle dostało dziesiątki mandatów (i
>>> punktów), to myślisz, że to by tak bezboleśnie przeszło?
>>
>> tylko 90%? Ja stawiam na 99%.
>
> Tym bardziej.
>
>>> A sprowokowanie ogólnokrajowego buntu z powodu przekraczania
>>> prędkości to już straszna głupota ;)
>>
>> ale w końcu może trzeba. Bo na naszych drogach jest zupełnie
>> rozminięcie się prawa z praktyką. Przepisy się zaostrzają, kierowcom
>> to nie przeszkadza bo i tak olewają przepisy, Policja olewa łamanie
>> przepisów i łapie tylko co grubsze przypadki żeby nie było że nic nie
>> robią.
>
> W praktyce sprawdza się to nienajgorzej, póki ktoś władzy nie podpadnie,
> bo wtedy po paru minutach jazdy za delikwentem "tajny funkcjonariusz" ma
> na kamerze nagrane tyle drobnych wykroczeń, że limit punktów się
> skończy... I władza ma "haka".
No ale społeczeństwo się uczy totalnego olewania przepisów na drodze, a
potem przenosi to na resztę życia.
Poza tym prawo nie powinno działać na zasadzie że złapać jednego
winnego i dowalić mu tak żeby inni mieli nauczkę, tylko na tym, żeby
człowiek łamiąc przepisy mógł z dużym prawdopodobieństwem spodziewać się
kary, choćby łagodnej.
Oczywiście - skupić się przede wszystkim na tych którzy stwarzają
największe zagrożenie, ale nie tylko na tych.
[...]
>
>> Wszyscy jeżdżą tam nie mniej niż 70. Moja Mama zaczepiła kiedyś
>> jakiegoś policjanta na tej drodze i sie zapytała co z tym znakiem.
>> Człowiek był totalnie zaskoczony w czym problem, bo przecież "oni tam
>> nie łapią".
>
> Łapią, nie łapią - gorzej, jak ktoś zignoruje taki znak przed jakiś
> trudnym zakrętem, np. takim który wygląda na łagodny, a potem się
> zacieśnia.
Właśnie to mam na myśli. Człowiek tyle się napatrzy głupich znaków
takich jak ten, czy ostrzeżenia o ostrym zakręcie przed zakrętem który
jest łagodny jak niemowle, że jego wrażliwość na znaki poważnie się stępia.
p. m.
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
ocena usługi:
Informujemy, iż zgodnie z przepisem art. 25 ust. 1 pkt. 1 lit. b ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity: Dz. U. 2006 r. Nr 90 poz. 631), dalsze rozpowszechnianie artykułów i porad prawnych publikowanych w niniejszym serwisie jest zabronione.