Będą zmiany przy wzywaniu pogotowia

Zmianę procedury przyjmowania wezwań przez dyspozytora medycznego wprowadza projekt rozporządzenia przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia. Dyspozytor ma m.in. przeprowadzić wywiad medyczny z osobą dzwoniącą w oparciu o określone wytyczne.

Po przeprowadzeniu wywiadu dyspozytor będzie wysyłał na miejsce zdarzenia odpowiedni zespół ratownictwa medycznego. Ma także utrzymywać kontakt z osobami udzielającymi pierwszej pomocy - jeśli będzie to konieczne - do czasu przybycia zespołu ratownictwa.

Dyspozytor będzie przeprowadzał wywiad medyczny w oparciu o zbiór pytań i rekomendacji przygotowanych na podstawie sposobu postępowania w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia. Do zadań dyspozytora należy także określenie priorytetu wysłania zespołu ratowniczego (1 - alarmowy, 2 - pilny) i utrzymywanie z nim łączności.

Porady prawne

Zmiany w zasadach przyjmowania zgłoszeń przez dyspozytorów zapowiedział w marcu minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Stało się to po informacjach mediów o nieudzieleniu na czas pomocy pacjentom. Chodzi m.in. o sprawę 2,5-letniej dziewczynki z okolic Skierniewic. Dziecko w stanie krytycznym trafiło do szpitala im. Konopnickiej w Łodzi po ponad siedmiu godzinach od pierwszego zgłoszenia na pogotowie. Przyjazdu do dziecka odmówił lekarz nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. Dziewczynka zmarła.

W październiku NFZ zapowiedział zmiany dot. nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Mają one dotyczyć umów na 2014 r. i lata następne. Świadczeniodawcy będą musieli posiadać sprzęt rejestrujący zgłoszenia telefoniczne pacjentów. Będą też mieli obowiązek archiwizowania nagrań.

Wysoko premiowana ma być obecność pediatry w składzie lekarskim nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie obecności pediatry zwłaszcza w godz. 18-22, ponieważ z dotychczasowej praktyki wynika, że to głównie w tych godzinach zgłaszają się do nocnej opieki rodzice z chorymi dziećmi.

Ponadto w ramach NOL premiowane będą te przychodnie, które zapewnią dostęp do badań diagnostycznych oraz badań RTG w godz. 18-22 na miejscu w dni powszednie, a w pozostałe dni zapewnią gotowość personelu w godz. 22-8.


Zespół
e-prawnik.pl

Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne

Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?


Masz inne pytanie do prawnika?

 

Komentarze

  • Paramonow 2015-11-26 19:58:50

    Jak podałem powyżej pracuję Jeśli chodzi o dyspozytorki w pogotowiu ratunkowym to oceniam że większość pochodzi z selekcji negatywnej.Jak już się do niczego nie nadaje to zostaje dyspozytorką. Częso dyspozytorkami są osoby które nigdy nie miały nic wapólnego z medycyną i w związku z tym jak mogą udzielać jakiś wskazówek wzywającemu zanim dojedzie karetka. Żeby o coś zapytać wzywającego to trzeba mieć jaką wiedzę medyczną a według mojego rozeznania dyspozytorki nie mają żadnej wiedzy. Do tego wszystkiego nie dysponują zdrowym rozsądkiem. Wysyłają karetkę reanimacyjną do 22 letniej kobiety która trzęsła się z nerwów w banku,a nie wyślą do ciężko chorego dziecka. Odmówią też wysłania karetki która stoi obok szpitala żeby przewieźć pacjenta z zawałem ze szpitala do oddziału kardiologicznego bo procedura na to nie zezwala tylko polecają wezwać katetkę którą zakontraktowano w miejscowości oddalonej 0 40 kilometrów. Pacjent w tym czasie umiera i wtedy robi się raban na całą Polskę. Często nie podają nazwiska pacjenta mimo że wzywający podał je dyspozytorce.Na wsi nazwisko jest ważniejsze niż numery domów które są porozrzucane. Szafują kodem 1 kiedy trzeba jechać szybko na sygnałach co zwiększa ryzyko wypadku i utraty życia przez ratowników. Wzywający który był strażakiem mówi dyspozytorce że zgon jest pewny / ta osoba zmarła dziń wcześniej/ a dyspozytorka podaje załodze że "chyba nie Zyje" i ppoleca jechać na sygnałe A jak ocenić taką procedurę która uwzględnia wysłanie dwóch karetek w tyum reanimacyjnej do pacjenta który już zmarł ponieważ zespókatetki "P" /podstawowa/ nie ma uprawnień do stwierdzenia zgonu. Ci z karetki "P"to dopiero mają strach u tyłka bo jest ich tylko dwóch w tym jeden jest kierowcą w sytuacji kiedy muszą reanimować pacjenta bo dyspozytorka wysłała nie tę karetkę co trzeba. Uważam że te nowe procedury przyjmowania wezwań karetek tak pasują do poziomu dyspozytorek jak przysłowiowa pięść do oka. Niestety trywialnie się wyrażając te dyspozytorki są po prostu głupie i zielone jak pietruszka. Dyspozytorem powinien być lekarz z doświadczeniem a nie baba która wykonuje ten zawód w przerwach miedzy lepieniem ruskich pierogów i bierze się za dowodzenie wykształconymi ludźmi. Przykładów, często mrożących krew w żyłach a czasem wywołujących śmiech do rozpuku w czasie mojej dziewięcioletniej pracy w ratownictwie medycznym mam tyle że mógłbym napisać książkę "Historia żeńskiej głupoty w Pogotowiach Ratunkowych w Polsce" Wystarczy nagrywać to co one plotą przez radiostacje i ten materiał posyłać do kabaretów.

  • Paramonow 2015-11-26 19:18:35

    Jeżdżę jako lekarz specjalista w karetce "S" Do tej pory zespół liczył 4 osoby i w przypadkach reanimacji te cztery osoby wykonywały czynności reanimacyjne począwszy od rozebrania pacjenta,oceny oddechu i krążenia zapewnienia drożniości dróg oddechowych założenia rurki ustno-gardłowej, ewentualnego wykonania intubacji, prowadzenia masażu serca i oddechu aparatem AMBU, wykonania wkłucia dożylnego i podania leków, uruchomienia ssaka, wykonania badania ekg,i w razie potrzeby defibrylacji. Przy wykonywaniu zewnętrznego masażu serca ratujący muszą się zmieniać ponieważ ta czynność wymaga większego wysiłku. Z mojego wieloletniego doświqadczenia wynika że wszystkiwe osoby z zespołu były potrzebne w takich sytuacjach i wiedziały co do nich należy. Obecne przepisy mówią że w karetce reanimacyjnej mogą być co najmniej 3 osoby i w ramach oszczędności powstają takie zespoły. Wydaje mi się że ten co tworzył takie przepisy nie miał zielonego pojęcia o reanimacji. Mogę tylko ubolewać nad brakiem zdrowego rozsądku u takiego decydenta. Mogę tylko takiemu życzyć żeby w razie potrzeby przyjechał do niego taki zespół który nie wykona wszystkich czynności w odpowiednim czasie bo będzie fizycznie niemożliwe. Kierowca w czasie reanimacji podczas jazdy nie bierze w niej udziału a jeśli już musi to przystaje na poboczu co grozi wypadkiem i potrąceniem przez inne pojazdy. Czasem karetka przystaje kilka razy w drodze do szpitala. Czy rzeczywiście ttrzeba oszczędzać na personelu w karetkach reanimacyjnych? Przecież ucierpi na tym pacjent. Pomijam już to że często rodzina jedzie za karetką i obserwuje te zmagania zespołu reanimacyjnego i wyciąga wnioski które często mają epilog w prokuraturze. Kto będzie stawał w obronie posądzonych że przyczynili się do narazenia zdrowia pacjenta i ewentualnego zgonu co grozi 5 latami odsiadki i odszkodowaniem. Już tak jest że zanim gruba ryba beknie , wielu będzie cienko śpiewać. Za durne procedury w ratownictwie medycznym ten co za nimi stoi to nie odpowie a może jeszcze awansować. Tak dzisiaj wygląda ratownictwo medyczne. Aż strach się bać. Wygląda na to że będę musiał rzucić tę profesję bo chcę spokojniej sobie pożyć. Pracuję codziennie od g.7 do 15.30 i miałem dziesięć dyżurów 16 i 24 godzinnych. Nie wiem czy znajdą takiego chętnego ponieważ rzasdki lekarze chcą pracować w takich stressyjących warunkach i wolą szpital. Ewentualnie zgłosi się jakiś alkoholik którego wyrzucano z różnych placówek /tak już było/ i długo się nie utrzyma. Ja to lubię i chyba na tym zakończę.

  • Kazimierz 2015-11-26 16:20:17

    Tragiczna tradycja ustawodawcza musi być śmierć aby pobudzić realizację "pomysłowość" do zmian - czy na lepsze?? Nie zawsze wzywa pogotowie osoba z rodziny lub znająca potrzebne szczegóły (jak kiedyś dziecko co uratowało matkę).


Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika