Wyjeżdżasz z laptopem, zgłoś to celnikom
Chcesz robić fotki, nagrywać filmy i korzystać z własnego laptopa na egzotycznych wczasach? Wracając do kraju narazisz się na opłaty.
Przed wyjazdem do tzw. kraju trzeciego, czyli takiego, który nie jest członkiem Unii Europejskiej, warto zwrócić uwagę na to, co pakujemy do plecaka.
- Jeśli wracając do Polski okaże się, że w bagażu jest wartościowy sprzęt elektroniczny, to turysta będzie musiał zapłacić cło – potwierdza w rozmowie z e-prawnik.pl Piotr Tałałaj, rzecznik prasowy Izby Celnej w Warszawie.
Przypomina on, że rzeczy przywożone w bagażu osoby podróżującej samolotem lub statkiem są zwolnione z cła i VAT, jeżeli ich wartość nie przekracza 430 euro. Jeśli wracamy samochodem, to wartość bagażu nie może być wyższa niż 300 euro. Funkcjonariusze szacują wartość elektroniki na podstawie średnich cen rynkowych.
Po przekroczeniu tych limitów zwolnienia nie ma i opłaty są konieczne. – Nawet, jeśli sprzęt jest nasz i kupiliśmy go w Polsce przed wyjazdem na urlop – ostrzega rzecznik warszawskich celników.
Jak przywieźć własny aparat z wakacji?
Powrót z kraju trzeciego nie zawsze musi się wiązać z problemami na granicy. – Jak wyjeżdżamy poza UE z własnym sprzętem elektronicznym, którego wartość przekracza wspomniane limity, to powinniśmy zabrać ze sobą dowód zakupu, czyli rachunek, fakturę czy paragon – radzi Piotr Tałałaj.
Wracając do kraju celnik może bowiem zakwestionować, że wartościowy sprzęt rzeczywiście należy do nas. Pokazanie mu rachunku zakupu wszystko wyjaśni i obejdzie się bez opłat celnych.
Jest jeszcze inna opcja. Gdy nie mamy rachunku, a wyjeżdżamy poza UE z własnym sprzętem, to wystarczy zgłosić to celnikom przy wyjeździe z kraju. Dostaniemy do wypełnienia dokument INF3. – Osoba, która w trakcie odprawy celnej pokaże INF3, będzie mogła wwieźć swoje rzeczy ponownie do Polski bez żadnych opłat – potwierdza Piotr Tałałaj.
Może się jednak zdarzyć, że rachunek czy INF3 zgubimy podczas wakacji za granicą. Co wtedy? – Jeśli nie mamy takich dowodów przy sobie, to można w inny sposób udowodnić, że przywożony sprzęt jest nasz – mówi rzecznik warszawskich celników. – Przykładowo można włączyć laptopa i pokazać celnikowi, że nie jest on nowy, ponieważ na dysku są nasze dokumenty lub zdjęcia – dodaje. Celnicy mogą sprawdzić np. czy pliki na dysku utworzono przed wyjazdem z kraju.
Kłopoty się zaczną, gdy skończą się argumenty
Gdy nie przekonamy funkcjonariuszy, to mogą oni zatrzymać nasze rzeczy. – Wtedy zostaje złożenie odwołania. Należy w nim udowodnić, że sprzęt jest nasz, np. przynosząc z domu rachunki potwierdzające zakup – tłumaczy Tałałaj.
Rzecznik zaznacza, że jeszcze pięć lat temu takie problemy na granicy były częste. – Teraz takie sytuacje nadal mają miejsce, choć o wiele rzadziej – przyznaje. Wynika to z tego, że ludzie są coraz bardziej świadomi i wiedzą, czego im przez granicę przewozić nie wolno.
Unikanie cła może oznaczać wysoki mandat
Musimy też uważać, by wracając z kraju trzeciego nie zapłacić dodatkowej kary. Kiedy się na nią narażamy? Gdy przykładowo z nowym laptopem o wartości 1000 euro przekroczymy na lotnisku zieloną linię, co jest jednoznaczne z tym, że nie zgłaszamy towarów do oclenia. – Jeśli celnik cofnie nas i postanowi skontrolować, to oprócz cła turysta będzie musiał zapłacić mandat. Przy laptopie o wspomnianej wartości będzie to około 200 – 400 złotych – wyjaśnia rzecznik prasowy Izby Celnej w Warszawie.
Oczywiście problemu nie będzie, gdy zostaniemy złapani ze sprzętem, który kupiliśmy w Polsce jeszcze przed wczasami. O ile będziemy w stanie to udowodnić.
Dariusz Madejski, e-prawnik.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?