Nietrzeźwy narciarz dmuchnie w alkomat
Zamiast pouczać i upominać pijanego narciarza czy snowboardzistę policjant po prostu wlepi mu mandat. Grzywna wyniesie do 500 złotych.
Osoby, których zachowanie wyraźnie wskazuje, że pili alkohol lub brali narkotyki, nie będą nawet wpuszczane na teren stoków i zostaną zatrzymane już przy wejściu na obiekt. Ma o to zadbać zarządca tras zjazdowych. Możliwe będzie również wyproszenie nietrzeźwych z nartostrady. Gdy ktoś zacznie stawiać opór, to do akcji wkroczą policjanci.
Takie zmiany zakłada projekt ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Dokument przekazano już na obrady rządu.
Obecnie policjanci nie mogą karać pijanych na stokach. - Kwestia ta nie jest uregulowana prawnie. Funkcjonariusze, którzy widzą nietrzeźwego na nartach nie mogą nawet zbadać go alkomatem. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy podejrzewamy, że popełnił on jakieś wykroczenie - przyznaje w rozmowie z e-prawnik.pl podinsp. Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Funkcjonariusze ograniczają się więc do upominania i edukowania. Kary mogą nałożyć wtedy, gdy narciarz zjedzie np. w parku krajobrazowym z wyznaczonej nartostrady. - Wówczas dostaje on mandat w wysokości od 100 do 500 złotych - mówi Bagrowska.
Po wejściu nowego prawa w życie problemem może okazać się niewystarczająca liczba policjantów, którzy mają strzec trzeźwości narciarzy. Przygotowany projekt nie przewiduje bowiem dodatkowych patroli na nartostradach. Nowe obowiązki spadną zatem na funkcjonariuszy, którzy obecnie patrolują tereny zjazdowe.
- Przepisy nie powinny być martwe, a na dzień dzisiejszy nie widzę możliwości ich egzekucji - mówi dla e-prawnik.pl Jacek Dębicki, naczelnik GOPR.
Przypomina on, że ratownicy górscy nie mają uprawnień do kontrolowania nietrzeźwych, a policjantów nie ma na wszystkich trasach narciarskich.
Jednak tam, gdzie funkcjonariusze są, kontrole będą przeprowadzane. - Mamy już specjalną grupę policjantów, którzy zgłaszają się do służby na stoku. Są przygotowani do takiej pracy, posiadają też przeszkolenie z pierwszej pomocy w górach. Jeżeli nowe przepisy wejdą w życie, to dostaną oni alkomaty i zaczną się kontrole - tłumaczy rzecznik jeleniogórskiej policji.
Trudne może być natomiast określenie, których narciarzy sprawdzać. - Pijanego kierowcę na drodze łatwo poznać, bo jedzie zygzakiem, jadący slalomem narciarz uważany jest za profesjonalistę - mówi Dębicki.
Zarządcy nartostrad mogą mieć natomiast kłopoty z ustaleniem, kogo wpuszczać na obiekt z nartami, a kogo odesłać, bo jest pijany. Według projektu trzeźwość ma być sprawdzana na oko.
- Można by wprowadzić czujniki wykrywające alkohol w wydychanym powietrzu na bramkach wejściowych - proponuje naczelnik GOPR.
Według niego skuteczną przestrogą dla narciarzy po grzańcu byłby także zapis, aby nie wypłacać powodującemu wypadek pod wpływem alkoholu odszkodowań z polis ubezpieczeniowych.
Dębicki dodaje, że skala wypadków spowodowana przez narciarzy i snowboardzistów pod wpływem alkoholu jest znikoma. - Problemem na pewno jest tak zwane chuligaństwo na stoku, czyli nieprzestrzeganie regulaminów, zasad, łamanie ograniczeń i zakazów dotyczących tras narciarskich - twierdzi naczelnik GOPR.
Dariusz Madejski, e-prawnik.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?