Neonaziści boją się śledztwa za "Arbeit macht frei"
Rola Andersa Högströma w sprawie kradzieży napisu z bramy muzeum obozu w Auschwitz jest dotychczas nieznana policji. Były neonazista zmienia wersje swoich zeznań i przyznaje, że obawia się przebiegu śledztwa - informuje Gazeta Wyborcza.
W rozmowie z Gazetą Wyborczą Högström mówi: Pomogłem policji, bo chciałem, żeby napis wrócił na swoje miejsce. Dziennik ustalił jednak, że podejrzany podał namiary polskim funkcjonariuszom na złodziei dopiero po ich zatrzymaniu.
Szwedzkiej popołudniówce "Expressen" mówił, że był tylko pośrednikiem. "Aftonbladet" przytaczał natomiast wypowiedź przyjaciela Högströma: "Anders chciał być tylko sławny".
Sprawa tymczasem „nabiera rozpędu" - zajmie się nią Agnetha Hilding Qvarnstroem, zastępca prokuratora generalnego oraz szwedzkie służby bezpieczeństwa SAPO.
Anders Högström obawia się o dalszy przebieg śledztwa - zwłaszcza tego, jak potoczy się ono w Polsce - czytamy na łamach Gazety Wyborczej. Oskarżony jest gotowy dobrowolnie przyjechać do naszego kraju z nadzieją, że jego współpraca zostanie uwzględniona przy wymierzaniu kary.
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?