Bruksela szykuje bat na sklepy internetowe

Klienci dostaną 4 dodatkowe dni na zwrot towaru. Sprzedawca będzie odpowiadał za wysłaną paczkę do momentu, aż dostaniemy ją do rąk.

Parlament Europejski daje państwom członkowskim dwa lata na wdrożenie przepisów, które mają ułatwić robienie zakupów na odległość (przez internet lub telefonicznie). Oznacza to np. ujednolicone zasad zwrotu towaru bez podania przyczyny.

Obecnie termin zwrotu jest różny w zależności od kraju – np. w Polsce mamy na to 10 dni. Po zmianach klienci całej UE dostaną na to 14 dni. - Ten czas będzie się liczył od momentu otrzymania produktu – czytamy w komunikacie PE.

Jeżeli zamówimy w jednym miejscu kilka rzeczy, które zostaną wysłane w osobnych paczkach, to czas zwrotu będzie liczony od dnia, w którym dostaniemy przesyłkę z ostatnim przedmiotem.

Ponadto gdy sklep nie poinformuje nas przed zakupem – np. w regulaminie na stronie internetowej – że mamy prawo zwrotu, to automatycznie dostaniemy jeszcze więcej czasu na odstąpienie od umowy." W takiej sytuacji będziemy mieli cały rok na odesłanie towaru bez podania przyczyny.

Zwrotowi nie będą podlegały m.in. filmy i muzyka kupowane z sieci, które już zaczęliśmy pobierać. Zwracać nie będzie też można produktów wykonywanych na zamówienie, np. ubrań szytych na miarę.

Paczka się spóźnia? E-sklep odda pieniądze

Nowe przepisy ujednolicą również zasady dotyczące przesyłki. Zgodnie z nimi towar musi być dostarczony do naszego domu w czasie maksymalnie 30 dni od dnia złożenia zamówienia.

- Jeśli przesyłka będzie się przeciągać to kupujący będzie miał prawo zrezygnować z zakupu – zaznaczono w komunikacie PE.

Wówczas sklepikarz będzie musiał oddać nam pieniądze nie tylko za kupiony przedmiot, lecz również za koszty wysyłki, które np. opłaciliśmy przy składaniu zamówienia.

W niektórych sytuacjach nie będziemy musieli czekać 30 dni na skorzystanie z takiego prawa. Będzie tak wtedy, gdy umówiliśmy się ze sprzedawcą, że kurier dostarczy np. suknię ślubną w ciągu tygodnia. Gdy nie dostaniemy paczki w takim terminie, to będziemy mieli prawo zrezygnować z zakupu już po 8 dniach oczekiwania. Odzyskamy wówczas pieniądze za suknię, którą dostarczono nam już po terminie ślubu.

- Sprzedawca będzie również odpowiedzialny za to co się będzie działo w trakcie przesyłki, np. za zagubienie lub zniszczenie paczki – czytamy na stronie Parlamentu Europejskiego.

E-sklepy nie zarobią na ukrytych opłatach

Przyjęcie dyrektywy oznacza też koniec ukrytych opłat. – Podczas zakupów w sieci zawsze będziemy musieli zaakceptować ostateczną cenę. Jeśli później pojawią się jakieś dopłaty, to będą musiały być pokryte przez sprzedawcę – informuje PE.

W razie problemów można liczyć na pomoc

Gdy zagraniczny sklep nie odda nam pieniędzy lub napotkamy na inny problem, to będziemy mogli zwrócić się do Europejskiego Centrum Konsumenckiego. Otrzymamy tam nie tylko bezpłatną poradę, ale również pomoc w rozwiązywaniu sporów i dochodzeniu roszczeń od zagranicznych sklepów.

Dlaczego Europejczyk nie kupuje za granicą?
- 62 proc. obawia się oszustw i przekrętów;
- 59 proc. nie wie, co zrobić, jeśli pojawią się problemy;
- 49 proc. zniechęcają spodziewane problemy z dostawą.

W praktyce tylko 16 proc. zakupów transgranicznych było w zeszłym roku opóźnionych (18 proc krajowych), a zamówiony produkt nie dotarł w 5 proc. przypadków (6 proc. krajowych).

Nie wiadomo jeszcze, jakie kary będą groziły przedsiębiorcom za złamanie nowych przepisów dyrektywy. Bruksela chce, by każde państwo samodzielnie określiło sankcje podczas ich wdrażania. – Przewidziane kary muszą być jednak skuteczne i odstraszające – zaznaczono w dyrektywie.

Dariusz Madejski, e-prawnik.pl