Rząd wprowadzi limity narciarzy na stokach
Trudniej będzie dostać się wyciągiem na trasę zjazdową. Szusując w dół zobaczymy nowe znaki.
Resort spraw wewnętrznych nowelizuje przepisy dotyczące bezpieczeństwa w górach. Chodzi o trzy rozporządzenia, które mają wejść w życie jeszcze w tym roku.
Przede wszystkim znikną narciarskie trasy zjazdowe i nartostrady oznaczane obecnie jako bardzo łatwe (zielone). Klasyfikacja będzie miała teraz trzy stopnie: niebieskie (łatwe), czerwone (trudne) i czarne (bardzo trudne).
Jedno z rozporządzeń zawiera też wzór matematyczny, który pozwoli wyliczyć, ilu narciarzy może przebywać jednocześnie na stoku. Ministerstwo chce, by na trasach łatwych na narciarza przypadało minimum 200 metrów kwadratowych.
- Wyznaczając taką powierzchnię wzięto pod uwagę fakt, że narciarz poruszający się z prędkością nieco ponad 72 km/h pokonuje 20 metrów w przeciągu 1 sekundy. Oznacza to, że jeżeli na jego torze pojawi się przeszkoda," np. w postaci narciarza, który się przewrócił lub zatrzymał 20 metrów niżej, zjeżdżający ma zaledwie 1 sekundę na decyzję aby zmienić tor jazdy – wyjaśniają autorzy zmian.
Jeszcze więcej miejsca mają mieć narciarze i snowboardziści, którzy korzystają z tras o wyższym stopniu trudności. Dlaczego? Ponieważ są bardziej doświadczeni i zazwyczaj rozwijają jeszcze większe prędkości.
- Wyznaczono więc minimalnie 300 metrów kwadratowych na osobę dla trasy trudnej i 400 metrów kwadratowych na osobę dla trasy bardzo trudnej, aby dać niezbędny czas na reakcję dla zjeżdżającego – tłumaczy resort.
Kto na tym straci, a kto może zyskać?
Zmiany mają wymusić na właścicielach tras zjazdowych kontrolowanie liczby osób wwożonych wyciągami na górę.
Ministerstwo zdaje sobie sprawę z tego, że planowane ograniczenia mogą wydłużyć kolejki przy wyciągach. – Potencjalnie może okazać się, że właściciele będą zmuszeni do celowego spowalniania wyciągów, aby nie przekraczać ustalonych norm – czytamy w uzasadnieniu rozporządzenia. Przełoży się to na mniejszy zarobek dla gospodarzy ośrodków narciarskich.
Rząd wychodzi jednak z założenia, że bezpieczeństwo jest najważniejsze i zakłada nawet, że państwo może na tym zarobić. W jaki sposób? – Z racji ewentualnej potrzeby powiększenia przez właścicieli szerokości stoków. Może to zwiększyć dochody ze sprzedaży terenów oraz z płaconego podatku od nieruchomości – wyjaśniono.
NOWE ZNAKI W GÓRACH. O CZYM NAS POINFORMUJĄ?
CZYTAJ NA DRUGIEJ STRONIE
Nowe znaki. O czym nas poinformują?
Oprócz obecnego już oznakowania na trasach narciarskich zobaczymy również trzy znaki nakazu: jazdy w prawo, w lewo lub na wprost.
Nowością mają być ponadto znaki określające zagrożenie lawinowe. – Aktualnym pięciu stopniom będzie przypisany dany symbol sygnalizujący zagrożenie od poziomu niskiego do bardzo wysokiego – czytamy na stronie ministerstwa.
Jest to nowość, ponieważ dotąd formalnie obowiązujących symboli obrazujących poziom zagrożenia lawinowego w górach oraz na stokach narciarskich nie było.
Przy czwartym oraz piątym stopniu zagrożenia lawinami symbol został oznaczony kolorem czerwonym, trzeci stopień zagrożenia ma kolor pomarańczowy, umiarkowany drugi stopień został oznakowany kolorem żółtym, a niski kolorem zielonym.
Poszczególnym stopniom odpowiadają zalecenia dotyczące tego, jak mamy się zachować. Przy najniższym szczególnie musimy uważać na stokach ekstremalnych i bardzo stromych, przy najwyższym zalecono zaniechanie wszelkich wędrówek i zjazdów.
Wszystkie opisane w tekście zmiany mają wejść w życie 31 grudnia 2011 roku. Rozporządzenia przekazano już do Rządowego Centrum Legislacji z adnotacją, by potraktowano je jako pilne.
Dariusz Madejski, e-prawnik.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?