Dwie osoby zmarły w szpitalu. Dyrektor straci posadę?

Ze stanowiskiem dyrektora w miejskim szpitalu Czerniakowskim w Warszawie pożegna się Leszek Wójtowicz – dowiedziała się nieoficjalnie Gazeta Wyborcza.

- Odbyli męską rozmowę. O dalszych losach dyrektora poinformujemy we wtorkowym komunikacie - tyle przekazał dziennikowi Tomasz Andryszczyk ze stołecznego ratusza.

Na odwołanie Wójtowicza miały wpływ bulwersujące przypadki śmierci dwójki pacjentów.

44-letnia kobieta zasłabła na ulicy i przez cztery dni leżała czerniakowskim szpitalu bez opisu zdjęć z tomografu. Śmierć spowodowały rozległe udary mózgu. W ten sam weekend do placówki trafił 65-letni mężczyzna, który też nie miał opisanych zdjęć z tomografu. Ponadto zaraził się on na oddziale groźną bakterią. Pacjent zmarł – czytamy na łamach Gazety Wyborczej.

Porady prawne

Dlaczego zdjęcia z tomografu nie były przez cały weekend opisywane? Ponieważ w szpitalu nie było radiologów.


Zespół
e-prawnik.pl

Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne

Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?


Masz inne pytanie do prawnika?

 

Komentarze

  • xerkses 2012-12-08 08:56:59

    jest to bez wątpienia niedbalstwo szpitala, tyle że takie wypadki zdarzają się nagminnie niemal w każdym szpitalu. Jeśli tylko rodzina sprawę nagłośni - jak w tym wypadku - do sprawy biorą się media. Ostatnio zmarła kobieta w cieszącym się dobrą reputacją Szpitalu Dzieciątka Jezus na Lindleya, też być może przez zaniebanie. Przez kilka lat byłem pacjentem odwołanego miesiąc temu zastępcy dyrektora d/s medycznych - dra Marka Tulibackiego. Dobry laryngolog, jeśli chodzi o zabiegi chirurgiczne nosa i zatok laserem jeden z najlepszych w Warszawie. Szpital na Sadybie ma dobre wyposażenie, we znaki daje się ciasnota, ale naprawdę nie ma miejsca na rozbudowę. Coraz większy bałagan panuje przy rejestracji szpitalnej, trzeba chodzić od Annasza do Kajfasza, sporo problemów jest z wolnymi miejscami do przychodni, ale tu limity ustala dyrektor mazowieckiego NFOZ, szpital nie ma za wiele do powiedzenia. Dwuznaczna sytuacja jest w związku z tym, że szpital na Czerniakowskiej należy do miasta, ale część oddziałów ma status kliniczny - personel należy do Akademii Medycznej. Profesora ciężko odnaleźć i sprowadzić do szpitala, nawet codzienne diagnozowanie pacjentów na tym cierpi. Wielu czeka po kilka dni z głupstwem, gdyż asystenci i adiunkci boją się podjąć samodzielną decyzję, a profesor albo na gościnnych wykładach, albo dorabia sobie w innej szkole wyższej, albo siedzi na konferencji naukowej częśto za granicą. Tak było w przypadku zmarłej kobiety, przez kilka dni nie miał kto - albo się bał? - odczytać wyniku z tomografu, profesor udzialał konsultacji poprzez sms i mms-y... Sam szpital jest niezły i mimo tych tragicznych wypadków dalej będę się w nim leczył.


Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika