ACTA a może UŚUDE - co z wolnością słowa w sieci?
Gorący temat sprzed miesiąca, który wywołał burzę wśród internautów wydaje się nadal żywy, choć sprawa de facto ucichła. Wprawdzie rząd oddalił proces przystąpienia do umowy ACTA jednakże ograniczenie wolności w internecie może zostać dokonane w zupełnie inny sposób – poprzez nasze rodzime ustawodawstwo.
UŚUDE to skrót od nazwy ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Ustawa reguluje przede wszystkim zasady świadczenia usług w sieci ale także regulacje dotyczące otrzymywania niezamówionej informacji handlowej (SPAM).
Pod koniec 2011 roku został przygotowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych projekt zmiany ustawy, który, co ciekawe, w swoich zapisach zbliżony jest do zapisów ACTA – a twierdzi się także, że projekt ten w swym zarysie wprowadza szersze ograniczenia niż sama ACTA. Jak jest naprawdę?
Kontrowersje budzi następujący zapis:
„Osoba fizyczna, osoba prawna lub jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej, która posiada informację o bezprawnych treściach zamieszczonych w sieci Internet, zwana dalej „uprawnionym”, w celu zablokowania takiej informacji może przesłać do usługodawcy m. in.:
- wiarygodną wiadomość o Informacjach, które naruszają prawa lub przedmiot działalności uprawnionego, do których dostęp powinien zostać zablokowany,
-danych umożliwiające usługodawcy zlokalizowanie bezprawnej treści wraz z
- oświadczeniem o braku autoryzacji treści zamieszczonych w sieci Internet” – art. 15a proponowanego projektu.
Na podstawie tego oświadczenia dostawca Internetu, jeśli uzna powiadomienie za wiarygodne, ma zablokować dostęp do treści bezprawnych oraz przesłać usługobiorcy uzasadnienie blokowania bezprawnych treści.
Odpowiedzią na zablokowanie treści będzie, zgodnie z projektem, sprzeciw umieszczającego treści w sieci. W sprzeciwie konieczne będzie wyjaśnienie dotyczące zablokowanej informacji, w szczególności informacje o posiadaniu zgody uprawnionego na zamieszczenie informacji w sieci Internet a także wskazanie działania w ramach dozwolonego użytku.
To ostatnie stwierdzenie jest bardzo istotne – ACTA nie przewidywały pojęcia dozwolonego użytku - nowelizacja odwołuje się do tej definicji, można więc przewidywać, że w tym zakresie instytucja dozwolonego użytku pozostanie nienaruszona.
W czym więc jest problem?
Po pierwsze w tym, że prawa osoby, która umieszcza w sieci utwory będą na jakiś czas ograniczane – na czas postępowania opartego na nowych przepisach UŚUDE. Efekt takiego krótkotrwałego zablokowania treści może mieć jednak bardzo duże znaczenie dla osoby, której prawa są naruszane. W sieci treści rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie a ślady po informacjach krążą przez długi okres czasu.
Oczywiście wątpliwości budzi interpretacja uznania informacji za „wiarygodną”. Pytaniem bez odpowiedzi na dziś dzień pozostaje to, jak dostawca usługi będzie decydował, która informacja jest wiarygodna, skoro jest to dość nieostre pojęcie i budzi i będzie budziło wiele wątpliwości interpretacyjnych nie tylko wśród prawników. Czy w ten sposób nie będzie ograniczana wolność słowa w wymiarze i wiele większym niż przez wspomniane na początku ACTA?
Nie można jednak pominąć tego, że efekt zmian będzie też i korzystny. Nietrudno wyobrazić sobie jakie znaczenie będzie takie blokowanie treści miało dla osoby, której prywatne zdjęcie, niekoniecznie nadające się do publikacji, trafi na strony internetowe. Tylko szybkie wycofanie zdjęcia powstrzyma przed dalszym jego rozprzestrzenianiem na różnych stronach.
Takie rozumienie przepisów wydaje się jak najbardziej słuszne – interes osoby której prawa mogą być naruszane należy przedłożyć nad interes kogoś, komu tylko na jakiś czas uniemożliwiamy publikację treści – choćby nawet miał do tego prawo.
Zapewne nikt w to nie uwierzy, że zapisy nowelizacji nie będą nadużywane i wykorzystywane – a stąd już krok do całkowitej cenzury Internetu.
Projekt wydaje się mocno kontrowersyjny – konieczna będzie więc dyskusja nad nim i to w wymiarze większym niż nad ACTA.
e-prawnik.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?