Warszawska giełda, pozbawiona od dłuższego czasu dopływu świeżego kapitału, ciągle zaskakuje chimerycznym zachowaniem, dla którego pożywką jest mizerna aktywność inwestorów. Popyt rusza do walki tylko wtedy, gdy ma nóż na gardle, a indeksy stoją na krawędzi przepaści.
(...)Kiedy jednak na zagranicznych rynkach wieją cieplejsze wiatry, popyt stoi z bronią u nogi, bo rodzimi inwestorzy liczą, że to kapitał zagraniczny weźmie na siebie zadanie windowania kursów.
(...)Tylko ten jeden przykład pokazuje, jak trudne zadanie stoi przed Fed. Jedna decyzja agencji ratingowej jest w stanie wymazać kilkadziesiąt miliardów dolarów papierowej wartości. Walka z amerykańskim kryzysem kredytowym przypomina na razie pojedynek z hydrą. Biorąc pod uwagę, że toczy się przy akompaniamencie drożejących surowców - ropa ustanowiła właśnie nowy rekord - i pikującego dolara, Bena Bernanke i spółkę czeka tytaniczne zadanie.