List gończy nawet za kradzież rodzynek

Sądy i prokuratury nadużywają listów gończych? Zobacz, w jak błahych sprawach są one wystawiane.

Cała policja w kraju ściga osobę, która ukradła 23 czekolady, 4 kawy i paczkę rodzynek. Jeden z nierzetelnych allegrowiczów jest poszukiwany listem gończym za nieprzesłanie tuszu do rzęs, nożyków do golenia oraz fluidu o łącznej wartości 78,49 złotych – pisze Gazeta Prawna.

Już pobieżna lektura listów gończych publikowanych na policyjnych stronach internetowych wskazuje, że wiele z nich wydawanych jest w dość błahych sprawach. A to kradzież używanej opony samochodowej, znieważenie funkcjonariusza Służby Granicznej, zaległości alimentacyjne – wylicza na łamach dziennika Zbigniew Barwina, adwokat współpracujący z kancelarią Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.

Według ekspertów takie przypadki sprawiają, że instytucja listu gończego zamiast wzbudzać respekt, czasem śmieszy.

– Trzeba dobierać środki procesowe do wagi materii, bo w przeciwnym razie one się dewaluują. A, jak to napisał Waldemar Łysiak w „Statku”, nic tak nie niszczy jak ośmieszenie – mówi Gazecie Prawnej dr Marcin Warchoł, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego.