Firma nie musi się obawiać zarzutu ciężkiego naruszenia obowiązków wobec pracowników, jeśli kilka dni spóźni się z wypłatą.
Wynika tak z wyroku Sądu Najwyższego (I PK 83/10) – donosi Gazeta Prawna.
Sprawa dotyczyła pracownika zatrudnionego w firmie na stanowisku kierownika działu. Jego wynagrodzenie wynosiło 15 tys. zł i 3 tys. zł dodatku funkcyjnego.
Po trzech latach współpracy pracownik rozwiązał z firmą umowę bez wypowiedzenia. Powód? Pracodawca spóźnił się z wypłatą wynagrodzenia o cztery dni. Według pracownika stanowiło to ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków przez pracodawcę. Podwładny zażądał jednocześnie od firmy odszkodowania w wysokości 108 tys. zł.
Sprawa trafiła ostatecznie do Sądu Najwyższego. Ten uznał, że czterodniowe opóźnienie z wypłatą pensji, które nie było celowym zamiarem i nie powtarzało się cyklicznie, nie spowodowało uszczerbku dla pracownika i jego rodziny.