Prezes gdańskiego sądu wysłał na Uniwersytet Gdański list z poparciem dla sędziowskich dzieci, które nie dostały się na prawo. Skutecznie, przynajmiej w jednym przypadku. Akademicy są oburzeni. Rekrutacją na prawo interesuje się policja
Cztery pociechy pracowników sądu okręgowego znalazły się w tym roku wśród ponad tysiąca tych, którym zabrakło punktów. Ich ostatnią szansą stały się znajomości. Rodzice - trójka sędziów i urzędnik sądowy - poprosili o pomoc szefa: prezesa Wojciecha Andruszkiewicza. Gdański stróż prawa napisał specjalny "list referencyjny" i posłał do komisji rekrutacyjnej.
