Dostał mandat i punkty karne za minutę ciszy

Policjanci ukarali kierowcę, który chcąc uczcić pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej zatrzymał się na drodze w niewłaściwym miejscu.

Do zdarzenia doszło dzień po katastrofie Tu-154. Gdy Bronisław Komorowski ogłosił minutę ciszy, to kierowcy zaczęli zjeżdżać z drogi.

- Stwierdziliśmy z żoną, że też chcemy okazać solidarność z ofiarami i ich rodzinami. Jechałem lewą stroną, zatrzymałem się. Nie było żadnego zjazdu w pobliżu, nie było zresztą czasu na jego szukanie – opowiada Gazecie Wyborczej pan Janusz.

Natychmiast podjechał do niego inny kierowca z pretensjami, że zatrzymał auto w niedozwolonym miejscu. - Odpowiedziałem, że jest minuta ciszy, że nie blokuję jezdni, bo są jeszcze dwa pasy – wyjaśnia ukarany kierowca.

Po dwóch dniach pan Janusz został wezwany na komisariat. Policjant wręczył mu 300-złotowy mandat i ukarał sześcioma punktami karnymi za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.  - Kierowca jadący za samochodem, który nagle się zatrzymał, musiał zahamować i gwałtownie zmienić pas. Podobnie zachowali się pozostali kierowcy. Zagrożenie było realne, stąd zamiast pouczenia - mandat - wyjaśnia Gazecie Wyborczej Katarzyna Padło z małopolskiej policji.