Jak być niezależnym od dużego kontrahenta?

Gdy wartościowy udział obrotów z największym kontrahentem nie przekracza 30-40 proc. wszystkich naszych obrotów — pozostajemy bezpieczni.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się w porządku — firma już na starcie ma potężnego klienta. To przecież renoma, możliwość szybkiego osiągnięcia wysokich obrotów. Ale taka sytuacja z czasem staje się groźna.

(...)Oto pierwsza — zaczynamy od słusznego założenia, że nawet mało rentowna współpraca z dużym kontrahentem daje nam możliwość utrzymania stałego zatrudnienia i stałego poziomu produkcji towarów i świadczenia usług. Mamy więc bazę pozwalającą na w miarę spokojne szukanie kontrahentów. Zacznijmy więc szukać.

(...)Dla dystrybutora prostym sposobem ucieczki od uzależnienia się od jednego odbiorcy, który na dodatek zastrzegł zakaz sprzedaży takich samych wyrobów pochodzących od konkurencji, mogłoby być założenie bliźniaczej, spółki. Można w niej wykorzystać zdobyte w kontaktach z tuzem doświadczenie — sprzedawać to samo, ale od innych producentów i pod innym szyldem.

— To jednak mimo wszystko bardzo ryzykowne. Kontrahent może przecież nasze powiązania kapitałowe bardzo szybko sprawdzić w KRS, ewidencji gospodarczej czy w wywiadowi rynkowej. Gdy się dowie, że go oszukujemy — bo tak to odbierze — zerwie kontrakt i zostaniemy na lodzie — przestrzega Witold Hruzewicz.

Puls Biznesu 16.06.2006 r.