Posłowie i senatorowie oddelegowani do prac w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy mają kłopoty z rozumieniem posiedzeń. Nalegają, by marszałek Sejmu zatrudnił dla nich tłumaczy.
(...)Przyznaje, że niejednokrotnie jest świadkiem, jak polscy przedstawiciele zaczepieni przez polityków z innych państw w obawie przed kompromitacją pospiesznie zmykają lub zwierają szeregi, by w kilku stawić czoła lingwistycznemu wyzwaniu.
Życie Warszawy 2.10.2006 r.