Sądy przez lata łamały procedurę ubezwłasnowolnienia, mechanicznie przychylając się do racji krewnych. Zbyt łatwo przekazywały im władzę nad życiem i majątkiem osoby ubezwłasnowolnionej - wynika z wewnętrznej kontroli Ministerstwa Sprawiedliwości.
"O tym, że jestem ubezwłasnowolniony, dowiedziałem się przypadkiem, gdy do rodziców przyszło zawiadomienie z sądu. Odebrano mi prawo do obrony, nie mogłem odpowiedzieć na zarzuty, nie mogłem się odwołać od wyroku. Konsekwencje skazania za morderstwo nie muszą być gorsze od tego, co mnie spotkało" - napisał do Rzecznika Praw Obywatelskich Paweł O.