Nowe umiejętności na rzecz nowych miejsc pracy
Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan w nawiązaniu do opinii nt. Komunikatu Komisji Europejskiej „Nowe umiejętności na rzecz nowych miejsc pracy" wyraziła swoje poparcie dla jego wskazań. Pragniemy jednak uzupełnić nasze wcześniejsze stanowisko o poniższe uwagi.
W Polsce zaniechano prognozowania popytu na pracę, tak w wymiarze ogólnym, jak też sektorowo/branżowym i zawodowym. Badania te były prowadzone do 2004 r. Niestety w obecnej chwili ich nie ma. Uważamy, że nie należałoby w takiej sytuacji opierać się wyłącznie na ewentualnych prognozach europejskich, gdyby takie powstały. Przy zastosowaniu jedynie prognoz unijnych, istnieje niebezpieczeństwo, że prognozy będą silnie eksponowały popyt specyficzny dla największych i najsilniejszych gospodarek. Kierowanie się tymi prognozami w kształtowaniu sfery kształcenia może negatywnie skutkować dla krajowego rynku pracy. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo ponoszenia wysokich kosztów edukacji bez krajowej potrzeby po stronie popytu na pracę. W chwili obecnej kształcimy stosunkowo wiele osób na kierunkach wysoko kosztowych np. medycznych, a efekty tego kształcenia są widoczne w krajach zamożniejszych w postaci masowego podejmowania tam pracy przez naszych absolwentów.
W najbardziej rozbudowanych wersjach polskie prognozy zapotrzebowania na zawody, robione przed rokiem 2004 były dość szczegółowe (maksymalnie nawet dla 362 zawodów). Jednak ich aktualność w większości przypadków już jest nieadekwatna - horyzont maksymalnie sięgał do 2010.
Niemniej z tych dawniejszych prac i z innych badań można wysnuć ważne wnioski.
Do 2020 r. nastąpi na rynku pracy znaczny ubytek osób z powodu przechodzenia na emeryturę, głównie z racji ciągle jeszcze trwającego wchodzenia w wiek emerytalny liczebnego, powojennego wyżu demograficznego i równoczesnego wchodzenia na rynek pracy mało licznych roczników młodzieży. Polska rzeczywistość w tym zakresie okazała się bardziej dotkliwa niż tylko to, co wynikało z trendów demograficznych, a to z powodu utrzymywania wcześniejszych emerytur aż do poprzedniego roku w powszechnym systemie emerytalnym i nie zniesienia ich w systemie ubezpieczeń emerytalnych dla służb mundurowych i górników.
Polski nie cechuje dynamiczny rozwój popytu na pracę, ale sądząc z doświadczeń (i opierając się na teorii konwergencji) możemy liczyć na silniejszy wzrost PKB niż średnio w Europie i na dynamiczniejszy wzrost popytu na pracę (również z powodu relatywnie niskich kosztów pracy zwłaszcza jednostkowych).
Tym samym przyrost miejsc pracy netto może być stosunkowo wysoki, np. w latach ożywienia 2004-2007 liczba pracujących wzrosła o ok. milion. Należy więc liczyć się ze wzrostem zapotrzebowania netto na nowych pracowników. Przy stopniowej poprawie koniunktury po 2010 w perspektywie kolejnych 10 lat zwiększenie zapotrzebowania na pracowników może wynieść poza rolnictwem nawet 2-3 mln osób.
Przemysł ustabilizował swój udział w zatrudnieniu na poziomie 28,5% (2007 r.) - w okresach dekoniunktury ten udział maleje, w okresie prosperity zwiększa się. Wydaje się, że zasadniczy okres spadku działalności przemysłowej mamy za sobą. Wprawdzie nastąpiło rozdrobnienie firm przemysłowych - wiele z nich to dość małe warsztaty i fabryki, niemniej niskie koszty pracy pozwalają przypuszczać, że one utrzymają się na rynku, ponieważ mamy przewagę komparatywną w handlu z krajami UE wyrobami stosunkowo pracochłonnymi (potwierdzają to badania nad handlem zagranicznym). Jednak struktura wytwarzania wewnątrz przemysłu zmienia się i te zmiany będzie pogłębiać np. polityka odchodzenia od dotychczasowych sposobów zaopatrywania w energię.
Mamy stosunkowo mały udział zatrudnienia w przemyśle nowych technologii, jak też mały udział w produkcji korzystającej z zupełnie nowych technologii - a mimo to w Polsce podjęto kształcenie w niektórych z nich. Jednocześnie pojawiły się głosy, że odpowiednio wykształceni młodzi ludzie nie znajdują w kraju zastosowania dla swoich kwalifikacji, dotyczy to np. biotechnologii. Z drugiej strony, bez rozwoju kadr w określonych dziedzinach, nie rozwinie się u nas nowoczesny przemysł np. nie mamy produkcji wykorzystującej nanotechnologię i nie będą się one rozwinąć, jeśli nie zainwestujemy wcześniej w rozwój kadr. Jednak, aby wiedzieć jakie dziedziny kształcenia będą wykorzystane w przyszłości, trzeba dysponować prognozami i strategią rozwoju np. w wymiarze branżowym. W Polsce niestety nie istnieje taka sektorowo-branżowa strategia.
Podobne zjawiska, dotyczące rozwoju nowoczesnych kwalifikacji, występują w szybko rozwijających się usługach, np. o usługach z zakresu obsługi nieruchomości i firm, w tym księgowych, informatycznych, marketingowych, projektowych i usług softwarowych; usługach medycznych i pielęgnacyjnych, a także usługach edukacyjnych. Rozwojowi tych usług sprzyja znaczny postęp w kształceniu w odpowiednich do nich dziedzinach, głównie na poziomie wyższym. Jako kraj mamy tu pewien potencjał i tym bardziej uważamy, że warto go rozwijać. Nie są to jeszcze wiodące technologicznie usługi, ale wydaje się, że warto inwestować w wykształcenie kadr dla nich.
PKPP Lewiatan uważa ponadto, że należy w istotny sposób podnieść poziom kompetencji i kwalifikacji w poprzek wszystkich zawodów. Pragniemy wskazać, że badania popytu na pracę w Polsce pokazują zwiększenie zapotrzebowania na kompetencje ogólne - znajomość technik komputerowych w różnych dziedzinach, sprawność komunikacji w tym w językach obcych, umiejętność organizacji pracy indywidualnej i pracy zespołowej, zdolność do projektowania ścieżki kształcenia ustawicznego i podejmowanie go. Są zatem zgodne z tendencjami zdiagnozowanymi w UE. Szkolnictwo wyższe i wymagania związane z dokształcaniem, zwłaszcza w dziedzinach technicznych, finansowych, naukach przyrodniczych tworzą też popyt na kompetencje matematyczne.
Zwiększeniu kompetencji ogólnych sprzyjają w reformy w oświacie inicjowane w ostatnim okresie. Upowszechniono podejście oparte na kształceniu umiejętności (przedtem nacisk był położony na wiedzę) m.in. poprzez zastosowanie egzaminów zewnętrznych i udział w międzynarodowych badaniach porównawczych kompetencji uczniów - PISA.
Wdrażane są nowe podstawy programowe kształcenia ogólnego, które obejmą wszystkich uczniów aż do I klasy szkoły ponadgimnazjalnej (łącznie z zasadniczymi szkołami zawodowymi), a nich nauczanie języka ojczystego i języków obcych oraz podstaw informatyki. Przywrócono obowiązkowy egzamin maturalny z matematyki (aczkolwiek jego wymagania w stosunku do dawniej obowiązującego programu istotnie obniżono).
Wskazujemy jednak, że dość krytycznie ocenia się poziom kształcenia wskazanych wyżej umiejętności ogólnych, szczególnie z powodu niskich, a czasem wręcz przestarzałych kompetencji nauczycieli. Niedofinansowanie płac powodujące negatywną selekcję do zawodu oraz okopanie się związków nauczycielskich na obronie formalnych podstaw awansu zawodowego, niezwiązanych z efektami kształcenia, ten stan rzeczy tylko pogłębiają.
Po stronie tych przyczyn leży również stosunkowo mały wymiar zajęć poświęconych kształceniu umiejętności ogólnych (programy przeładowane innymi treściami np. historia, religia), a także brak zajęć wyrównawczych dla dzieci i młodzieży ze środowisk trudniejszych, niedostatecznie przygotowujących do edukacji, zwłaszcza w zderzeniu z niskim upowszechnieniem wychowania przedszkolnego.
Pożądane wydaje się w polskich warunkach promowanie kształcenia kompetencji ogólnych, ale też wywieranie presji na ich pomiar i porównywanie nie tyle przeciętnych poziomów ile zróżnicowania wewnątrz kraju i wskazywanie dobrych praktyk z innych krajów, które pozwalają osiągać wysoki poziom kompetencji ogólnych przy w miarę niskim zróżnicowaniu.
Osobną sprawą, jednak nie mniej istotną, jest kształcenie ogólne dorosłych. W naszym kraju w zasadzie kształcą się ustawicznie głównie trzy grupy osób:
ludzie młodzi, jeszcze uczęszczający do szkół i uczelni, poszerzający swoją wiedzę i umiejętności ponad te, które oferuje im szkoła - najpopularniejsze dokształcanie dotyczy języków obcych, co wynika z niedostatków nauczania języków w szkołach i uczelniach;
osoby w wieku 24-35 lat, zwykle z wyższym wykształceniem uzupełniający i poszerzający swoje kwalifikacje po uzyskaniu pierwszych doświadczeń zawodowych i dokładniejszym określeniu oczekiwań dotyczących przyszłej kariery;
bezrobotni, kierowani na kursy kwalifikacyjne przez urzędy pracy. Większość tych kursów przyucza do konkretnych zawodów (np. ekspedientek, kasjerów, kierowców).
Powyższa, pobieżna charakterystyka kształcenia pozaszkolnego częściowo wykazuje zbieżność z celami kształcenia wysuwanymi w dokumencie KE. Dotyczy to w szczególności kształcenia po dyplomie uzyskanym w uczelniach wyższych, w większości związanego z poszerzaniem kompetencji zawodowych np. o związane z zarządzaniem.
Zarazem, co ciekawe, nie istnieje w Polsce, pomimo takiej potrzeby, masowe kształcenie, które byłoby ukierunkowane na podniesienie poziomu kompetencji i kwalifikacji w poprzek wszystkich zawodów. Tymczasem najbardziej wykorzystuje się je na kształcenie zawodowe bezrobotnych. Zmniejszanie bezrobocia poprzez kształcenie jest oczywiście celem ważnym, ale zupełnie pomija się w Polsce cele edukacyjne ludzi młodych, poza dofinansowywaniem niektórych studiów podyplomowych, zwykle w krótkich dwuletnich cyklach.
Stworzenie powszechnego systemu kształcenia językowego, informatycznego, z zakresu zarządzania i samozarządzania oraz innych, ogólnych kompetencji jest celem wartym poparcia. Istnieje coraz więcej instytucji świadczących tego typu usługi edukacyjne i szkoleniowe, czyli potencjalna podaż. Uważamy jednak, że problemem jest raczej wykreowanie popytu na nie w większej skali niż dotychczas, także ze strony środowisk dotychczas nieuczestniczących w LLL. Obecnie mamy jedne z najniższych w UE wskaźników udziału pracowników w kształceniu ustawicznym. Byłaby to też szansa na bardziej elastyczne i efektywne kształcenie - wyjęte spod wyłączności mało elastycznych instytucji szkolnych.
W Polsce doszło do swoistej rewolucji w zakresie kształcenia na poziomie wyższym, jednak część uczelni nie zapewnia wysokiego poziomu kształcenia.
Uczelnie z wysokim poziomem kształcenia oferują wąsko specjalistyczną edukację, raczej z przewagą wiedzy nad umiejętnościami zawodowymi. Stąd obserwujemy wzrost popytu na kształcenie podyplomowe, szczególnie poszerzające kompetencje zawodowe. Ma ono jednak istotną finansowa barierę. O ile np. część studiujących na studiach licencjackich i magisterskich nie płaci czesnego (studia są w pełni dotowane z budżetu państwa) i może przy tym uzyskać kredyt studencki, to nie ma żadnych systemowych sposobów wspierania studiów podyplomowych. Nie ma też standardów zapewniających ich jakość. Nie da się tego zrobić w zakresie matematyki a więc podstawy kształcenia kompetencji analitycznych. Tu nacisk powinien pójść na zmiany podstaw programowych, masowe kształcenie nauczycieli w zakresie metodyki uczenia matematyki, wprowadzanie podstaw logicznego myślenia do edukacji od najmłodszych lat.
Wskazujemy ponadto, że nie istnieje w Polsce system dopasowywania kierunków kształcenia do długookresowych prognoz popytu na pracę. Nawet gdyby to prognozowanie zostało uruchomione, uważamy, że powinien być skonstruowany mechanizm dopasowywania oferty kształcenia do oczekiwanych zmian w popycie na pracę. Obecnie bowiem to uczelnie na własną rękę starają się rozpoznać popyt na usługi edukacyjne konkurując o studentów. System finansowania kształcenia wyższego jest jednak tak opracowany, że najbardziej opłaca się poszerzać ofertę studiów nisko kosztowych. Istniejący mechanizm tworzenia nowych kierunków kształcenia jest wysoce nieefektywny i nie odpowiada na zapotrzebowanie.
Szkoły średnie, w tym zawodowe i techniczne, tworzą swój profil kształcenia w dużej izolacji od rynku pracy. Mimo, że starają się go dopasowywać do lokalnych rynków pracy, to jednak nie dysponują długookresowymi prognozami. Ponadto znajdują się pod presją ograniczeń budżetowych, na których ciąży bardzo zła sytuacja finansowa szpitali samorządowych, dominująca w ukierunkowywaniu wydatków.
Wobec powyższego szkoły te starają się kształcić zgodnie z już posiadaną infrastrukturą szkolną, stosunkowo mało inwestując w nowe kierunki. Ponadto dyrekcje tych szkół podlegają silnej presji utrzymania zatrudnienia dotychczasowych nauczycieli, a tym samym i uczenia przez nich tego, czego uczyli wcześniej, zbyt często bez uzupełniania wiedzy.
Ewolucja kształcenia zawodowego postępuje wolno. Patrząc jednak na zawody, które wg badań UE mają przyszłość na rynku pracy, można dostrzec w pewnych aspektach kierunkową ich zbieżność z sytuacją w Polsce, gdzie np. rozwija się kształcenie dla potrzeb turystyki, czy gastronomii.
Podsumowując, pragniemy stwierdzić, że konieczne jest uruchomienie systemu prognozowania potrzeb rynku pracy w zakresie zawodów, który powinien być dopasowany do prognoz europejskich metodologicznie i zakresowo. Powinniśmy jednak niezależnie od prognoz UE mieć swoje możliwości prognozowania i wspomagać je wspólnie wypracowaną metodologią. Wyniki prognoz powinny być popularyzowane w jasnym systemie informacji docierającej do władz oświatowych, szkół, uczelni, ale przede wszystkim do uczniów, studentów i ich rodziców. Studenci powinni móc dysponować (współdysponować) środkami na kształcenie, a ich wydawanie powinno zmuszać uczelnie do podejmowania takiego kształcenia, jakie wynika z prognoz. Rodzice niepełnoletnich uczniów powinni mieć wpływ na kierunki kształcenia swoich dzieci i mieć możliwość wysyłania ich do szkół poza miejscem zamieszkania.
Liczymy, że nasze uwagi pomogą w opracowywaniu zmian w poruszanym zakresie. Deklarujemy ze swojej strony gotowość do dalszej współpracy w ich opracowywaniu.
Źródło: PKPP Lewiatan - www.pkpplewiatan.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?