Od niezapłaconego mandatu do poczucia bezkarności

NIK sprawdziła, czy państwo potrafi skutecznie egzekwować mandaty i kary administracyjne. Wstępne wyniki kontroli są niepokojące. Wspólnie z audytorami pochylili się nad nimi eksperci z Ministerstwa Finansów, Urzędów Skarbowych oraz organizacji pozarządowych.

W warszawskiej siedzibie NIK odbył się panel ekspertów poświęcony windykacji mandatów i kar administracyjnych. Kontrolerzy prześledzili w ośmiu województwach, jak kary są nakładane, a potem - gdy brak dobrowolnej wpłaty - egzekwowane. - Zaniepokoiło nas, że tak wiele niezapłaconych mandatów ulega przedawnieniu - tłumaczył podczas spotkania Janusz Madej z Delegatury NIK w Opolu. - Istnieje obawa, że może to utrwalić społeczną postawę poczucia bezkarności. Zadaliśmy więc pytanie, co zrobić, by zwiększyć skuteczność organów państwowych.

Porady prawne

Grzegorz Mróz z Ministerstwa Finansów przekonywał, że najlepszym sposobem będzie po prostu zachęcanie ludzi do dobrowolnego płacenia należności. W przypadku większości obywateli rozwiązaniem może okazać się system oparty na zwykłym przypominaniu. - Obywatele powinni poczuć, że państwo jest blisko i chce im pomóc. Dlaczego przed rozpoczęciem działań egzekucyjnych nie przypomnieć komuś, że zapomniał zapłacić mandatu? Wykorzystajmy e-maile, SMS-y lub po prostu telefony - postulował Mróz. Według niego większość ludzi reaguje na takie przypomnienia pozytywnie i dobrowolnie reguluje należności. Ministerstwo Finansów pracuje już nad odpowiednimi rozwiązaniami technologicznymi.

Co jednak z tymi, którzy nie będą skłonni zapłacić mandatu nawet po wielokrotnym przypomnieniu? Marcin Łozowski z Urzędu Skarbowego w Opolu naszkicował na podstawie lokalnych danych statystycznych portret typowego dłużnika: - To mężczyzna w wieku od 25 do 30 lat, który posiada na swoim koncie ok. trzech niezapłaconych mandatów. Według ekspertów takie osoby tworzą grupę świadomie niepłacącą kar. Dlaczego? Przedawnienie należności następuje już po trzech latach, restrykcje grożące za niezapłacenie są niewielkie, a koszty ewentualnej egzekucji raczej niedolegliwe (około siedmiu procent należności). Ktoś, kto zdecyduje się nie zapłacić dobrowolnie mandatu wynoszącego 200 zł, uiści dodatkowo tylko ok. 14 zł, kiedy dojdzie do jego przymusowej egzekucji.

W tej sytuacji według ekspertów jednym z możliwych rozwiązań byłoby urealnienie kosztów windykacji. W Niemczech np. nie liczy się procentu od nałożonego mandatu, ale sprawdza się, ile kosztowała praca urzędnika, który musiał danej sprawie poświęcić swój czas. Dopiero taką sumę dolicza się do nieopłaconego dobrowolnie mandatu. Innym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie informacji o majątku osoby unikającej zapłaty. To wymaga jednak spójnego systemu on-line, a prace nad nim dopiero trwają. - Jesteśmy gdzieś w połowie drogi - przyznawał przedstawiciel Ministerstwa Finansów.

Uczestnicy panelu nie mieli wątpliwości, że oba rozwiązania wymagają akceptacji społecznej. W pierwszym przypadku ludzie muszą zrozumieć, że zwiększenie dodatkowych opłat wymierzone jest w nieuczciwe osoby, a odzyskane pieniądze i tak ostatecznie wrócą do społeczeństwa. W drugim przypadku obywatele powinni rozstrzygnąć, jakiego chcą państwa: ślepego i bezradnego czy widzącego dużo, ale za to skutecznego.

(nik.gov.pl)


Zespół
e-prawnik.pl

Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne

Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?


Masz inne pytanie do prawnika?

 

Komentarze

    Nie dodano jeszcze żadnego komentarza. Bądź pierwszy!!

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika