Wprowadzanie w błąd instytucji

"31 stycznia br. zostałem w dość zły sposób potraktowany przez funkcjonariuszy SOK, całość zdarzenia polegała na tym: rozmawiając z osobami bezdomnymi koczującymi na terenia dworca PKP poczęstowałem jednego z nich papierosem, sam biorąc jednocześnie papierosa do ust jednocześnie go zapaliłem (wszystko działo się na terenie budynku dworca PKP), funkcjonariusze SOK widząc zaistniałą sytuację wbiegli, jeden z nich wyrwał mi papierosa z ust, gdy zwróciłem Im uwagę, wykręcono mi ręce i zaprowadzono do biura. Tam, gdy chciałem zawiadomić przez własny telefon komórkowy Policję, odebrano mi go krzycząc na mnie, w związku z tym pozwoliłem, by spisali moje dane, odebrałem telefon. Po opuszczeniu tego biura postanowiłem wezwać telefonicznie Policję - telefon nie działał. Wsiadłem w taryfę, pojechałem do Komendy Policji, gdzie całe zajście zgłosiłem, mówiąc o uszkodzeniu telefonu przez funkcjonariusza SOK (wcześniej nie sprawdzając dlaczego telefon komórkowy nie działa - stres). W wyniku podjętych czynności sprawdzających przez Policję, został mi postawiony zarzut z art. 66 kodeksu wykroczeń. Telefon sprawdził funkcjonariusz Policji przed biurem SOK, po wyjęciu baterii zaczął działać, a ja oczywiście (do czego się wcześniej przyznałem byłem pod wpływem alkoholu). Czy słusznie funkcjonariusze Policji postawili mi taki zarzut, opierając się tylko na interpretacji przebiegu zdarzeń przez Panów z SOK?"