Jedynie dziesięciu z dwóch tysięcy kierowców blokujących wczoraj Warszawę dostało mandaty.
Funkcjonariusze nałożyli je za utrudnianie ruchu. Była też jedna kara za jazdę bez pasów i kolejna rozmowę przez telefon – pisze Gazeta Prawna.
Według dziennika ukaranie protestujących mandatami otwiera drogę do dochodzenia odszkodowań z powództwa cywilnego warszawiakom, którzy ponieśli szkody. Chodzi o sytuacje, w których ktoś np. spóźnił się na samolot i stracił szansę na ważny kontrakt. Taką możliwość daje art. 415 kodeksu cywilnego: Kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.
– Wystąpienie z takim roszczeniem miałoby wielkie znaczenie precedensowe. Niestety mamy lukę legislacyjną sprawiającą, że społeczeństwo jest przedmiotem igraszki demonstrantów. Opowiadanie o tym, że protesty są przeprowadzane w sposób jak najmniej uciążliwy, to demagogia. Istota sprawy właśnie w tym, by to było jak najbardziej uciążliwe. Blokuje się więc urzędy, drogi, uniemożliwia funkcjonowanie społeczne, co prowadzi do anarchii – mówi Gazecie Prawnej prof. Jan Błeszyński z Instytutu Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego.