Wszyscy, bez względu na poziom wpłaconych składek do ZUS, dostaliby emeryturę obywatelską na minimalnym poziomie. Teraz jest to 728,18 zł.
Prawo do świadczenia uzyskiwałoby się po osiągnięciu wieku emerytalnego. Kobiety po skończeniu 60 lat, a mężczyźni – 65 lat.
Jest to pomysł Jolanty Fedak, minister pracy i polityki społecznej – pisze Gazeta Prawna. Wyjaśnia ona, że emerytury uzyskiwały po zmianach także osoby, które miały przerwy w pracy, czyli np. kobiety wychowujące dzieci, studenci oraz osoby opiekujące się rodzicami. Gazeta zaznacza, że na zmianach skorzystaliby również ci, którzy pracują, ale nielegalnie.
Według ekspertów pomysł minister pracy jest zły. Specjaliści podkreślają, że doprowadzi to do sytuacji, w której ci, co pracowali, będą płacić na emerytury dwa razy – na swoje świadczenia oraz osób, które pracowały za krótko.
– Wprowadzenie emerytury obywatelskiej zachęcałoby do niepłacenia składek emerytalnych. Skłaniałoby do przechodzenia do szarej strefy, gdyż przebywanie w niej bardziej się opłaca niż legalne odprowadzanie składek – mówi Gazecie Prawnej Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.