W środę warszawski Sąd Apelacyjny uznał, że Elżbieta Ch. nie dopuściła się zaniedbania aż tak wielkiego, by stała się odpowiedzialna jako członek zarządu za zobowiązania spółki. W tym wypadku wobec Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
(...)Zwalczał ten wyrok przed Sądem Apelacyjnym jej pełnomocnik, adwokat Andrzej Wyględała. Argumentował, że decydując się na wypłatę wynagrodzeń, fundusz wiedział, w jak złej kondycji jest spółka. A przecież, zgodnie z rzymską zasadą, "chcącemu nie dzieje się krzywda". Nawet gdyby formalnie zarzucono prezes opóźnienie, to żądanie od niej zapłaty byłoby nadużyciem prawa (art. 5 kodeksu cywilnego).
Rzeczpospolita 7.07.2006 r.