PiSowska mgła podatkowa
Minister Gilowska ogłosiła niedawno swoje pomysły na zmiany podatkowe. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to całkowite rozminięcie się propozycji Zyty Gilowskiej z obietnicami przedwyborczymi PiS.
Okazuje się, że sztandarowy pomysł PiS, czyli dwie stawki podatkowe, został odłożony ad Calendas Graecas, czyli do 2009 r. Nigdy nie ukrywałem, że w obecnej sytuacji budżetowej jestem przeciwny dalszemu obniżaniu podatków od osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej, a zwłaszcza spłaszczaniu skali podatkowej. Z tego powodu decyzja Zyty Gilowskiej nie martwi mnie szczególnie. Po raz kolejny jednak potraktowano program partii głoszony w kampanii wyborczej - w tym tak podstawowy jego element jak skala podatkowa - nie jako zobowiązanie wobec społeczeństwa, ale jako kiełbasę, którą "ciemny lud" kupi. Jak bowiem inaczej traktować przełożenie najważniejszej propozycji na koniec kadencji Sejmu? Czy obciążenie następnego rządu kosztami 7 mld zł (wg wyliczeń premier Gilowskiej), bo tego rządu na to nie stać, nie jest przypadkiem kpiną z wyborców?
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?