Zamówienia publiczne trzeba szacować starannie
Urząd Miasta i Gminy w Staszowie (woj. świętokrzyskie) rozpisał przetarg na docieplenie budynków szkoły i przedszkola. Przed otwarciem ofert poinformował wykonawców, że na inwestycję zamierza przeznaczyć ok. 3,1 mln zł. Jeden z przedsiębiorców zakwestionował wynik przetargu i wygrał sprawę przed arbitrami. Nakazali oni powtórzyć ocenę ofert.
Przy powtórnej ocenie okazało się, że pięć firm musi zostać wykluczonych z przetargu. Na placu boju pozostał tylko jeden wykonawca. Zamawiający nie wybrał jego oferty, tylko unieważnił całe postępowanie.
Poinformował, że cena przekracza jego możliwości finansowe, gdyż okazało się, że jednak ma mniej pieniędzy, niż zakładał.
Wykonawca złożył protest, w którym przekonywał, że jego cena jest dużo niższa od kwoty pierwotnie podanej przez zamawiającego. Chciał bowiem niecałe 2,1 mln.
Organizator przetargu uznał jednak, że nawet to jest za dużo. Oddalając protest, argumentował, że czym innym jest kwota, którą "zamierzał" przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia, a czym innym to, ile ostatecznie "może" przeznaczyć.
Rzeczpospolita 06.03.2006
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?