Czy emerytom grozi śmierć?
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło swoje sprostowanie do artykułu „Śmierć emerytom!" zamieszczonego w Trybunie 22 lipca 2008 r.:
Artykuł „Śmierć emerytom!" zamieszczony w Trybunie z dnia 22 lipca 2008 r. w sposób zdecydowanie tendencyjny przedstawia cele reformy emerytalnej i wysokość przyszłych świadczeń. Opiera się przy tym na wyliczeniach przygotowanych dla bardzo specyficznego wariantu przy określonych założeniach, nie starając się (lub nie potrafiąc) zrozumieć celu, dla którego były przygotowane. Wspomniane wyliczenia wysokości emerytur miały charakter hipotetyczny i służyły przedstawieniu wpływu wieku przejścia na emeryturę na wysokość świadczenia. Jest bowiem rzeczą oczywistą, wynikającą z samej istoty reformy emerytalnej oraz formuły naliczania wysokości świadczenia, że im późniejszy wiek przejścia na emeryturę, tym dłuższy czas aktywności zawodowej, tym większy zgromadzony kapitał na koncie ubezpieczonego. Jednocześnie zmniejsza się oczekiwane dalsze trwanie życia, stanowiące podstawę obliczenia wysokości emerytury, a tym samym rośnie wysokość świadczenia. I właśnie pokazaniu tej tendencji służyły przedstawione obliczenia. Należy podkreślić, że w szacunkach przyjęto uproszczone założenia dotyczące stażu pracy (wiek przejścia na emeryturę minus 25 lat) i przeciętne wysokości dochodów dla mężczyzn i kobiet. Ponadto nie uwzględniono w nich emerytur mieszanych i członkostwa w OFE. Powyższe czynniki, a zwłaszcza dwa ostatnie powodują, że wyliczenia mają charakter czysto hipotetyczny i nie są to wyliczenia emerytury, jaką dana osoba otrzymałaby w 2009 r czy dalszych konkretnych latach.
I nie mogą być. Założeniem reformy emerytalnej jest bowiem likwidacja wcześniejszych emerytur, to jest możliwości przejścia na emeryturę w wieku poniżej 65 lat mężczyźni i 60 lat kobiety. Kuriozalne jest zatem krzykliwe zdziwienie wyrażone przez autora artykułu, że 50-letnia kobieta z 25 letnim stażem pracy urodzona w 1963 r. (ciekawe czemu wybrano akurat ten przykład ?) uzyska jedynie 23,8% stopę zastąpienia - wobec 70% obecnie. Po pierwsze, kobieta z tego konkretnego przykładu otrzymałaby w „starym systemie" nie 70%, a 56% stopę zastąpienia. A po drugie - i najważniejsze - w ogóle nie powinna otrzymać emerytury w tym wieku.
Nie jest to również najlepiej dobrany przykład z punktu widzenia charakterystyki świadczeniobiorców - w 2007 r. według danych ZUS zaledwie niecałe 7% emerytur nowoprzyznanych otrzymały kobiety ze stażem pracy 25 lat. Przeciętny staż pracy dla kobiet wyniósł 33,3 lata (dla mężczyzn 38,7 lat). Wiek 50 lat i staż pracy 25 letni oznacza, że dana kobieta pobierałaby świadczenie emerytalne przez ok. 31,5 lat (aczkolwiek do obliczenia jej świadczenia przyjmuje się korzystniejszą wartość unisex 28,1 lat). Przy tak krótkim stażu pracy, stopa zastąpienia musi być niska. Osoba odkładała na emeryturę 25 lat, będzie ją pobierać prawdopodobnie 30 lat. Sumę odłożoną w ciągu 25 lat, trzeba podzielić na 30 lat. I to jest kolejny aspekt, który został skrzętnie przemilczany przez autora artykułu.
Brak wiedzy autora dobrze pokazuje fragment, w którym autor porównuje stopy zastąpienia dla mężczyzn w wieku 59 lat z kolejnych roczników i wyraża zdziwienie obniżającą się stopą zastąpienia. Wytłumaczenie jest tu bardzo proste - im starszy rocznik, tym większy wpływ kapitału początkowego, który był wyliczany na korzystnych warunkach.
W przedstawianych wyliczeniach polska gospodarka nie musi pędzić z szybkością bolidu Kubicy - założenia makroekonomiczne przyjęte do wyliczeń były bardzo umiarkowane i zakładały brak inflacji (dla ułatwienia porównań). A przede wszystkim nie uwzględniały udziału danej osoby w OFE, więc na ich podstawie nie można wypowiadać się o wpływie OFE na wysokość świadczeń.
Szybkość z wyścigów formuły F1 zresztą nie grozi polskiej gospodarce w sytuacji, gdy emerytury pobierają osoby 50-letnie, a dziennikarze troszczą się o wysokość ich świadczeń. Te świadczenia są przecież finansowane z kieszeni podatników, czyli osób aktywnych zawodowo. Im będzie ich mniej, im wcześniej będą opuszczali rynek pracy przechodząc na emeryturę, tym mniej będzie osób, które będą wypracowywały dochód finansujący emerytury. A im więcej będzie emerytów i im dłużej będą pobierali swe świadczenia, tym na większą ilość cząstek trzeba będzie dzielić skromniejszy dochód. Wbrew pozorom dotyczy to nie tylko systemu repartycyjnego, ale także kapitałowego. Ten bowiem oparty jest na rozwoju gospodarczym i im większe będą obciążenia dla gospodarki tym słabiej będzie się ona rozwijała i tym niższe będą zyski do podziału - także dla emerytów. Nie jest też jasne, skąd autor czerpał informacje, które podaje w swoim artykule jako przykłady. Przykładowo podaje, że „stopa zastąpienia w krajach OECD wynosi średnio 83 proc.". Nie znajduje to jednak potwierdzenia w publikacji OECD Pensions at Glance z 2007 r. Przedstawione w publikacji stopy zastąpienia brutto wynoszą dla osoby osiągającej dochody na poziomie przeciętnym 58,7% ogółem dla OECD i 61,2% dla Polski. Przy czym dla kobiety w Polsce wg publikacji OECD stopa zastąpienia wynosi 44,5%.
Źródło: Bożena Diaby - Dyrektor Biura Prasowego Rzecznik MPiPS
www.mps.gov.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?