Jak obronić się przed paparazzi?
Trzeba złożyć w sądzie wniosek o tzw. zabezpieczenie, a wciągu 7 dni natręt może dostać zakaz fotografowania.
Za publikowanie prywatnych zdjęć i nieprawdziwych informacji o celebrytach brukowce zapłaciły już niejedną karę. Przykładem może być choćby Anna Mucha półnago na plaży w Egipcie, Justyna Steczkowska w negliżu podczas wypoczynku w Turcji czy Edyta Górniak, która miała palić papierosy i wygonić księdza nie przyjmując komunii świętej.
Problem nachalnych paparazzi powrócił ostatnio za sprawą Doroty Gardias, która skarżyła się na fotoreportera ścigającego ją samochodem na jednej z ulic Warszawy.
- Miałam wrażenie, że ten człowiek czerpie przyjemność z tego, że ja czuję strach. Robię wszystko, by czuć się bezpiecznie, ale boję się tego człowieka. Nie wiem, co będzie za miesiąc, za dwa – mówiła w telewizyjnym programie Uwaga Dorota Gardias.
Gdyby sprawa zdarzyła się w Kalifornii, to fotoreporter mógłby zapłacić mandat do 5 tysięcy dolarów lub nawet trafić na rok do więzienia. Tyle grozi tam za ściganie gwiazdy samochodem i przeszkadzanie jej w prowadzeniu pojazdu. Takie sankcje karne w stosunku do paparazzi uchwaliło w zeszłym roku Zgromadzenie Generalne Kalifornii.
Na zaostrzenie przepisów wpłynęło m.in. nagranie z Kate Moss. 29 marca 2008 roku modelka ze swoją córeczką Lilą przyleciała z Londynu do Los Angeles. Fotoreporterzy czekali na nią lotnisku LAX.
Kate Moss oblężona przez paparazzi
Polskie gwiazdy też chroni prawo
Fotoreporterzy w naszym kraju również muszą uważać, by zdjęcia i nadgorliwość nie zaprowadziły ich na salę sądową. Śledzenie osób publicznych i robienie im zdjęć w sytuacjach prywatnych bądź intymnych jest bowiem niezgodne z prawem.
- Osoby znane publicznie, podobnie jak wszyscy inni ludzie, mają prawo do prywatności i w przypadku uciążliwych działań fotoreporterów mogą domagać się ochrony swoich praw na drodze sądowej – mówi w rozmowie z e-prawnik.pl Maciej Ślusarek, wspólnik w Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
Według eksperta skutecznym środkiem obrony przed natarczywymi paparazzi jest szybkie wystąpienie do sądu w celu uzyskania tzw. zabezpieczenia.
- Sąd zobowiązany jest rozpoznać taki wniosek nie później niż w terminie tygodnia od dnia złożenia go w sądzie. W przypadku uwzględnienia wniosku sąd zakaże określonych działań osobom wskazanym we wniosku np. fotografowania lub publikacji zdjęć w gazecie – wyjaśnia Ślusarek.
Prawo do prywatności chronione jest przede wszystkim przepisem konstytucyjnym. Art. 47 przyznaje ochronę życia prywatnego wszystkim – również znanym artystom i celebrytom. Prawo do prywatności jest również chronione przez kodeks cywilny jako dobro osobiste każdego człowieka (art. 23-24). Również z innych ustaw pośrednio wynika, że celem ustawodawcy jest ochrona prawa jednostki do prywatności.
Kiedy paparazzi zaczyna łamać prawo?
Fotoreporterzy bez obawy mogą robić zdjęcia gwiazdom w sytuacjach związanych z ich sytuacja zawodową, czyli np. podczas koncertów czy oficjalnych spotkań z fanami. W niektórych sytuacjach trudno jest jednak jednoznacznie wyznaczyć granicę pomiędzy życiem prywatnym celebryty, a jego działalnością zawodową.
- Niemniej jednak większość przypadków, z którymi mamy do czynienia na co dzień nie budzi wątpliwości, gdyż oczywistym jest, że aktor podczas weekendowych zakupów, spaceru z dzieckiem czy wyjazdu rodzinnego nie realizuje swoich obowiązków zawodowych. Tym samym, aby zgodnie z prawem wykorzystać zdjęcie zrobione artyście w takiej czy podobnej sytuacji, należałoby uzyskać jego zgodę – mówi specjalista z Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy.
W przeciwnym razie osoba publiczna może wystąpić do sądu i zażądać zadośćuczynienia. – W wyroku sąd może nakazać publikację przeprosin, zapłatę zadośćuczynienia, a także może zakazać publikacji określonego zdjęcia czy informacji – twierdzi mec. Maciej Ślusarek.
Artysta musi mieć mocne nerwy
Zdarzają się też sytuacje, gdy sprowokowany przez fotografa celebryta uderzy go oraz np. zabierze mu kliszę z aparatu lub w złości zniszczy sprzęt fotograficzny. Rodzi to poważne ryzyko wszczęcia postępowania karnego przeciwko celebrycie - naturalnie jeśli fotograf zgłosi takie zdarzenie policji lub prokuraturze.
Wówczas to artysta może zostać ukarany za pobicie lub zniszczenie mienia. Zgodnie z kodeksem karnym za oba przewinienia grozi nawet do 5 lat więzienia.
– Oczywiście należy w takim przypadku wziąć pod uwagę czy w danych okolicznościach artysta nie działał w stanie wyższej konieczności – zastrzega wspólnik z Kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. Wtedy celebryta może uniknąć kary.
Stan wyższej konieczności – określenie z kodeksu karnego (art. 26). Zgodnie z przepisem nie popełnia
przestępstwa ten, kto ratując dobro chronione prawem poświęca dobro, które nie przedstawia wartości
oczywiście wyższej od dobra ratowanego.
Oni już wygrali swoje sprawy
W lipcu 2004 Edyta Górniak ogłosiła koniec artystycznej kariery, a dziennikarzy nazwała szczurami, które mają krew na rękach. Sprawa dotyczyła publikacji Super Expressu, gdy piosenkarka w ciąży leżała w szpitalu. Gazeta pisała m.in., że artystka wyrzuciła księdza i nie przyjęła komunii, bo nie jest katoliczką. Na łamach SE sugerowano też, że Górniak pali papierosy.
- Pseudodziennikarze próbowali ukraść nam dziecko ze szpitala, bo ogarnęła ich zwierzęca chęć posiadania jego zdjęcia. Przekupują lekarzy i sąsiadów, żeby powiedzieli na nasz temat coś złego – mówiła wówczas w wywiadach artystka.
Ostatecznie Super Express zapłacił Edycie Górniak 55 tys. zł, przeprosił ją za sprzeczne z etyką dziennikarską publikacje oraz dostał zakaz pisania o życiu prywatnym piosenkarki bez jej zgody.
75 tys. zł zapłacił z kolei Fakt za półnagie zdjęcia Anny Muchy z plaży w Egipcie. - Ta publikacja - moje nagie zdjęcia na plaży - to był zamach na moją prywatność. Poczułam się tak, jak zgwałcona kobieta – mówiła Mucha po wydaniu wyroku.
Fakt przeprosił również aktorkę na swoich łamach i dostał zakaz publikowania materiałów na temat jej życia prywatnego.
Więcej o sławnych i bogatych czytaj w serwisie Platine.plSwoją sprawę wygrała też Justyna Steczkowska. Latem 2008 roku w Super Expressie ukazały się zdjęcia nagiej Justyny spędzającej wakacje na Tureckiej Riwierze.
Tabloid zapłacił artystce 80 tys. zł. Na pierwszej stronie gazety pojawiły się również przeprosiny. – Wydawca dziennika "Super Express" Murator S.A. w Warszawie przeprasza Panią Justynę Steczkowską za opublikowanie na łamach "Super Expressu" Jej zdjęć zrobionych podczas prywatnych wakacji na plaży i oświadcza, że zdjęcia te zrobione zostały bez wiedzy i zgody Justyny Steczkowskiej. Jednocześnie przeprasza Panią Justynę Steczkowską za naruszenie Jej dóbr osobistych – mogliśmy przeczytać 16 lipca 2010 roku na łamach gazety.
Dariusz Madejski, e-prawnik.pl
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?