Internet to miejsce publiczne
Internet jest miejscem publicznym w rozumieniu prawa - potwierdził Sąd Najwyższy. Uwzględniając kasację Rzecznika Praw Obywatelskich, SN nakazał ponowne zbadanie sprawy Mateusza S. Lidera stowarzyszenia Duma i Nowoczesność obwiniono o umieszczenie w miejscu publicznym (czyli w internecie) nieprzyzwoitych napisów i rysunków.
Sąd Najwyższy: kasacja RPO zasadna
Sąd Najwyższy 17 kwietnia 2018 r. podzielił pogląd Rzecznika Praw Obywatelskich i uznał (orzeczenie o sygn. IV KK 296/17), że internet jest miejscem publicznym. Po rozpoznaniu kasacji Rzecznika wniesionej na niekorzyść lidera stowarzyszenia „Duma i Nowoczesność” uchylił zaskarżone postanowienie, którym umorzono postępowanie wobec obwinionego o umieszczanie w miejscu publicznym nieprzyzwoitych napisów lub rysunków.
W 2016 r. stowarzyszenie „Duma i Nowoczesność” opublikowało na swojej stronie internetowej serię obrazków z nieprzyzwoitymi i obraźliwymi napisami stylizowanymi na znaki zakazu (np. "zakaz pedałowania").
Liderowi stowarzyszenia Mateuszowi S. przedstawiono zarzut umieszczania w miejscu publicznym nieprzyzwoitych treści (art. 141 Kodeksu wykroczeń). Sąd Rejonowy w kwietniu 2017 r. uznał, że rysunki przez część odbiorców mogą zostać uznane za nieprzyzwoite, ale umieszczenie ich w internecie nie wypełnia znamion wykroczenia - umieszczenia w miejscu publicznym - i umorzył postępowanie. Uznał bowiem, że internet nie jest „miejscem publicznym”.
Za co dokładnie odpowiadał Mateusz S.?
Opublikowane obrazki były stylizowane na drogowe znaki zakazu. Przedstawiały m.in. dwa ludziki w pozycji sugerującej seks analny, z tekstem m.in. „Zakaz pedałowania, homoseksualiści wszystkich krajów, leczcie się”.
Policja postawiła Mateuszowi S. zarzut z art. 141 Kodeksu wykroczeń. Za umieszczenie nieprzyzwoitych rysunków i napisów w miejscu publicznym przewiduje on karę ograniczenia wolności, do 1,5 tys. zł grzywny albo karę nagany.
W 2017 r. Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim umorzył sprawę. Przyznał, że rysunki przez część odbiorców mogą zostać uznane za nieprzyzwoite. Stwierdził jednak, że umieszczenie ich w sieci nie wypełnia znamion wykroczenia, gdyż internet nie jest miejscem publicznym w myśl art. 141 K.w. Według sądu, wszystkie treści dostępne w sieci stanowią jedynie „zapis danych w komputerach”.
Kasacja RPO
Rozstrzygnięcie to zaskarżył Rzecznik Praw Obywatelskich. W kasacji na niekorzyść Mateusza S. Adam Bodnar dowodził, że sąd błędnie przyjął, iż internet nie jest miejscem publicznym - w efekcie niezasadne umorzył postępowanie. "Wbrew przekonaniu wyrażonemu przez sąd rejonowy, internet nie jest jedynie zapisem danych w komputerach, lecz stanowi on ogólnoświatową sieć, system" uzasadniał kasację Adam Bodnar.
W kasacji Rzecznik podkreślał, że działanie w miejscu publicznym musi być podjęte w przestrzeni dostępnej dla ogółu, do której nieograniczony dostęp ma nieokreślona liczba ludzi. Skoro zatem osoba przekazuje w sieci treści do nieokreślonego kręgu podmiotów, to strona internetowa jest miejscem publicznym w rozumieniu art. 141 K.w. "Wbrew przekonaniu wyrażonemu przez sąd rejonowy, internet nie jest jedynie zapisem danych w komputerach, lecz stanowi on ogólnoświatową sieć, system" - napisał Adam Bodnar.
RPO wniósł by SN uchylił umorzenie i zwrócił sprawę Mateusza S. sądowi w Wodzisławiu Śląskim.
SN podzielił stanowisko Rzecznika
Sąd Najwyższy podzielił pogląd Rzecznika Praw Obywatelskich i uznał, że w rozumieniu art. 141 K.w internet jest miejscem publicznym. W ustnych motywach uzasadnienia SN wskazał, że zaskarżone postanowienie Sądu Rejonowego nie było uzasadnione w sposób rzetelny. Argumenty, na które powoływał się sąd, umarzając postępowanie, SN uznał za anachroniczne.
Według SN, treści publikowane w internecie, choć fizycznie rzeczywiście znajdują się na dyskach twardych, to jednak tworzą „pewną przestrzeń”. Jeśli są zaś dostępne na stronie internetowej, na którą każdy bez ograniczeń może wejść, to tym samym jest to miejsce publiczne.
Zarazem SN zwrócił uwagę, że nie każda strona internetowa może być traktowana jako przestrzeń publiczna. „Dostęp do niektórych treści wymaga np. zalogowania się i w takich sytuacjach pojawić się może wątpliwość, czy mówimy o przestrzeni publicznej” - wyjaśniał sędzia sprawozdawca.
W związku z powyższym SN uchylił zaskarżone postanowienie o umorzeniu sprawy i przekazał ją sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania. Sprawa wróci więc teraz do Sądu Rejonowego, który ponownie oceniając zachowanie Mateusza S., będzie musiał uwzględnić stanowisko Sądu Najwyższego.
Jak wskazał Marek Łukaszuk, dyrektor zespołu prawa karnego w Biurze RPO, w orzecznictwie SN wyraźnie wskazuje się, że miejsce publiczne jest miejscem dostępnym dla nieokreślonej liczby osób i że może być nim także internet. RPO w pełni identyfikuje się też z poglądem Trybunału Konstytucyjnego, który we wrześniu 2015 r. stwierdził, że za miejsce publiczne w myśl Kodeksu wykroczeń należy uznać także internet. Wyrok SN wspiera dotychczasowe orzecznictwo. Ma też swoisty walor edukacyjny. Tym rozstrzygnięciem sąd wypełnia swoją rolę, określoną w ustawie o SN, a dotyczącą kształtowania orzeczeń sądów powszechnych, nie tylko w tej konkretnej sprawie - stwierdził Marek Łukaszuk.
Warto przypomnieć, iż „Duma i Nowoczesność” stała się znana, gdy w lesie pod Wodzisławem w 2017 r. jej członkowie świętowali rocznicę urodzin Adolfa Hitlera, co sfilmowała ukryta kamera TVN24. Zarzuty propagowania nazistowskiego ustroju usłyszało w tej sprawie siedem osób, w tym Mateusz S. W oddzielnym trybie sąd zbada wniosek starosty wodzisławskiego o rozwiązanie stowarzyszenia.
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?