Nielegalni handlarze znikną z ulic?

Teraz odbieranie towarów jest sprytnie przez oszustów obchodzone. – Na stoiskach spotykamy najczęściej tzw. „staczy”, czy „słupy”. Nie są oni właścicielami towaru więc nic nie można zrobić – wyjaśnia w rozmowie z e-prawnik.pl Miłosz Jurgielewicz, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.

Tacy oszuści odbierają klientów tym, którzy handlują legalnie i uiszczają opłaty targowe. Na procederze traci też Skarb Państwa, ponieważ handlarze nie płacą podatków.

Straż Miejska nie ma ponadto prawa od czerwca tego roku karać osób, które rozkładają towar tam gdzie nie wolno. – Teraz możemy zareagować np. wtedy, gdy sprzedawca nie ma założonej firmy, czyli działa w tzw. szarej strefie – mówi rzecznik gdańskiej straży miejskiej.

Kara wynosi w takim przypadku od 20 do 500 złotych. – Większość z nielegalnych sklepikarzy i tak wraca i nadal rozkłada swój towar na ulicach. Są to często osoby bezrobotne. Jak już nazbierają kilka kar, to wzywa ich sąd. Często sprawa kończy się na jednej zbiorczej grzywnie w wysokości na przykład 100 złotych – tłumaczy Miłosz Jurgielewicz.

Ustawa pozwoli legalnie handlować poza miejscami do tego przeznaczonymi tylko osobom, które sprzedają grzyby, jagody, pietruszkę czy ziemniaki. Stoiska takie nie staną się celem straży miejskiej wtedy, gdy zostaną ustawione poza miastem.

- Taka sprzedaż jest bardzo często jedynym źródłem dochodu i utrzymania osób bezrobotnych, bezdomnych, czy też tych, które w ten sposób dorabiają do emerytury i renty – uzasadniają wyjątek posłowie Przyjaznego Państwa.

Dariusz Madejski, e-prawnik.pl