Parlament Europejski a internet: ochrona dzieci, walka z dezinformacją i ochrona prywatności
Wideo w sieci: Posłowie chcą wzmocnić ochronę dzieci przed szkodliwymi treściami
25 kwietnia Komisja Kultury i Edukacji przyjęła zmiany w dyrektywie dotyczącej usług audiowizualnych, które mają przyczynić się do wzmocnienia ochrony dzieci przed szkodliwymi treściami w internecie.“Naszym głównym priorytet jest ochrona nieletnich. Zaproponowaliśmy, by pewne zasady stosowane odnośnie telewizji zostały zaadaptowane do usług internetowych” - mówi posłanka Sabine Verheyen (EPL, Niemcy).
Platformy udostępniania plików wideo będą musiały stworzyć procedury, dzięki którym użytkownicy będą mogli w łatwy sposób zgłosić szkodliwe treści - czytamy w sprawozdaniu. Platformy będą zobowiązane do usunięcia treści.
Poza tym reklamowanie oraz lokowanie np. produktów tytoniowych, e-papierosów i alkoholu będzie zakazane w programach telewizyjnych i platformach wideo skierowanych dla dzieci.
Poza ochroną nieletnich zmiany w dyrektywie dotyczą także m.in. promocji europejskich utworów audiowizualnych. Posłowie chcą, by dostawcy platform wideo na żądanie zapewniali minimalny wynoszący 30% udział utworów europejskich w ich katalogach oraz odpowiednie wyeksponowanie tych utworów.
Jak walczyć z dezinformacją? Fałszywe wiadomości i Mowa Nienawiści: Jak prowadzić wojnę w internecie?
Fake news, czyli zmyślone informacje, dzięki internetowi mogą rozprzestrzeniać się szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Prawie połowa obywateli UE uzyskuje wiadomości z mediów społecznościowych, ale na każdych dziesięć przekazanych dalej artykułów tylko cztery są wcześniej czytane przez udostępniających. Parlament Europejski zastanawia się, w jaki sposób może ograniczyć powszechność nieprawdziwych informacji w internecie.
Za angielskim wyrażeniem fake news kryją się umyślnie sfabrykowane wiadomości (zakłamane lub zmyślone), nie poparte faktami, które mają na celu manipulowanie odbiorcami. Poza tym w dyskursie publicznym pojawia się coraz częściej określenie post-prawda - słowo roku 2016 według wydawcy oksfordzkich słowników języka angielska. Post-prawda "odnosi się do lub oznacza okoliczności, w których obiektywne fakty tracą na znaczeniu w kształtowaniu opinii publicznej na rzecz argumentów dotyczących się emocji i osobistych przekonań”.
Fake news czy post-prawda to zjawiska, które występowały od dawna, ale zyskały na znaczeniu w dobie mediów społecznościowych i wykorzystywanych w nich narzędziach do rozpowszechniania i personalizowania wiadomości. W ostatnich trzech miesiącach kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych najbardziej popularne fake news (np. informacja o poparciu udzielonym przez papieża Franciszka Donaldowi Trumpowi) cieszyły się większym zainteresowaniem użytkowników Facebooka niż prawdziwe informacje.
Od polityki do dużych pieniędzy
Nieprawdziwe informacje rozpowszechniane są z różnych powodów. Niektóre, dzięki chwytliwym tytułom, służą zwiększeniu liczby odwiedzin danej strony internetowej i zwiększeniu jej dochodów. Inne tworzone są po to, żeby manipulować opiniami czytelników. Służą oczernianiu politycznych przeciwników i są wykorzystywane przez państwa (np. Rosja stosowała dezinformację w wojnie hybrydowej na Ukrainie) i osoby prywatne (np. specjalistów od marketingu politycznego).
Co może zrobić Unia Europejska?
Debata plenarna, która odbyła się 5 kwietnia, pokazała, że w PE nie ma zgody co do tego, jak należy zwalczać problem rozprzestrzeniania się w internecie mowy nienawiści i fałszywych informacji. Część posłów uważa, że powinniśmy polegać na wewnętrznych regulacjach właścicieli portali społecznościowych, część opowiada się za wykorzystaniem środków prawnych, w tym stosowaniem kar finansowych. Jeszcze inni są kategorycznie przeciwni takim działaniom i postrzegają je jako zamach na wolność słowa w internecie.
„Jeśli naszym celem jest zapewnienie funkcjonowania rządów prawa w internecie, to cenzura nie jest rozwiązaniem” - stwierdziła Marietje Schaake (ALDE, Holandia), ale zaznaczyła również, że "sytuacja, w której to Dolina Krzemowa albo Mark Zuckerberg są architektami naszej rzeczywistości i prawdy" jej nie zadowala.
„Kto decyduje, co jest mową nienawiści?” - pytał Andrew Lewer (EKR, Wielka Brytania) i przestrzegał: „Choć podjęcie walki przeciw mowie nienawiści brzmi chwalebnie, to bez należytej ostrożności może doprowadzić do cenzury”.
Tanja Fajon (S&D, Słowenia) pozytywnie odniosła się do reguł postępowania przeciw mowie nienawiści w internecie przedstawionych przez Komisję Europejską, ale namawiała również do wzięcia pod uwagę środków prawnych. Wezwała do wprowadzenia kar finansowych dla tych, którzy nie usuwają fałszywych albo naruszających prawo treści. „Reguły postępowania są ważnym krokiem, ale dobrowolne zasady nie wystarczą” - dodał poseł Josef Weidenholzer (S&D, Austria).
Zwalczanie nieprawdziwych informacji przy użyciu stosownych regulacji prawnych poparła również Monika Hohlmeier (EPL, Niemcy). „Każdy ma prawo do własnej opinii, ale nie ma czegoś takiego jak alternatywne fakty, są po prostu fakty. Konieczne jest podjęcie działań prawnych na poziomie UE, żebyśmy mogli skutecznie reagować” - zaznaczyła posłanka.
Martina Michels (GUE/NGL, Niemcy) uznała wiarę w rozwiązanie problemu przez regulacje za naiwną. „Jeśli przyjrzymy się źródłom populizmu, mowy nienawiści (...), to nie leżą one w internecie. Można je za to znaleźć w naszych społeczeństwach i to, co powinniśmy zmienić, to klimat społeczny” - mówiła.
Swoje wątpliwości wyraziła też Julia Reda (Greens/EFA, Niemcy). „Żadne urządzenie nie posiada kwalifikacji do rozróżnienia mowy nienawiści. Polegając wyłącznie na technologii, nie pomagamy ofiarom, a naruszamy wolność słowa” - ostrzegała. Jej zdaniem potrzebne są inwestycje w służby zwalczające mowę nienawiści i uproszczenia zasad zgłaszania przypadków przestępstw z nienawiści w internecie.
Parlament Europejski chce wzmocnienia ochrony prywatności w sieci
11 kwietnia europosłowie i eksperci dyskutowali nad propozycjami zmian w unijnych przepisach o prywatności w internecie. Chodzi przede wszystkim o korzystanie z internetowych komunikatorów oraz o pliki cookies (tzw. ciasteczka). „Firmy udostępniające usługi komunikacyjne muszą zagwarantować poufność, jeśli chcą cieszyć się zaufaniem” - powiedziała Marju Lauristin (S&D, Estonia).
Dziewięciu na dziesięciu Europejczyków uważa, że poufność ich e-maili i wiadomości tekstowych wysyłanych przez internet powinna być zagwarantowana - wynika z badania Eurobarometru przeprowadzonego w 2016 roku, a ośmiu na dziesięciu twierdzi, że monitorowanie ich aktywności w internecie (np. przy pomocy ciasteczek) powinno się odbywać wyłącznie za ich zgodą.
W styczniu 2017 roku Komisja Europejska zaproponowała, żeby wysokie standardy ochrony danych, które do tej pory obowiązywały firmy telefoniczne, rozszerzyć na nowych dostawców usług komunikacyjnych takich jak WhatsApp, Facebook Messenger, Skype czy Gmail. Nowe zasady miałyby ułatwić zarządzenie plikami cookies. Decyzję o tym, czy chcą przechowywać je na swoim komputerze, internauci będą podejmowali raz, a nie - jak do tej pory - za każdym razem, gdy odwiedzają nową stronę internetową. Pliki cookies to ślady po wcześniejszych wizytach internauty na danej stronie - dzięki nim możliwe jest personalizowanie wyświetlanych treści, w tym reklam. Propozycje zmian zakładają również wzmocnienie ochrony przed niechcianymi wiadomościami i e-mailami, czyli przed spamem.
11 kwietnia członkowie Komisji Wolności Obywatelskich dyskutowali o projekcie razem z ekspertami. Nowe zasady mają zostać przyjęte do maja 2018 r., kiedy w życie wejdzie nowe rozporządzenie o ochronie danych.
Sprawozdawczyni Marju Lauristin pozytywnie przyjmuje propozycje Komisji, ale wezwała do wzmocnienia ochrony prywatności dzieci i wyraziła zaniepokojenie gotowością do wprowadzenia zmian w życie w tak krótkim czasie.
Michał Boni (EPL, Polska), który jest kontrsprawozdawcą, obawia się, że zmiany mogą mieć „niezamierzone konsekwencje” dla wydawców lokalnych gazet internetowych i zmniejszyć ich przychody z reklam. Dodał też, że rozporządzenie dotyczące e-prywatności powinno być „zgodne z ogólnym rozporządzeniem o ochronie danych”.
Daniel Dalton (EKR, Wielka Brytania), kolejny kontrsprawozdawca, obawia się, że jeśli internauci na masową skalę zaczną odmawiać zgody na przechowywanie plików cookies, może to oznaczać koniec darmowych usług w internecie. „Internet, a w szczególności darmowe usługi on-line, opiera się na dochodach z reklam. Pliki cookies są tego ważną częścią” - przekonywał.
Posłanka Lauristin planuje przedstawić projekt swojego sprawozdania Komisji Wolności Obywatelskich w czerwcu. Głosowanie odbędzie się prawdopodobnie w październiku 2017 r.
Skomentuj artykuł - Twoje zdanie jest ważne
Czy uważasz, że artykuł zawiera wszystkie istotne informacje? Czy jest coś, co powinniśmy uzupełnić? A może masz własne doświadczenia związane z tematem artykułu?