Prawo do czegokolwiek ?

Sytuacja krótko mówiąc - Właściciel domu w którym mieszkałem od urodzenia do niedawna jest babcia. Mama mojej mamy.Babcia mieszka w kawalerce w mieście 20 km od wsi w której dom jest. Siostra w wieku 20at wyjechala za granicę. Ojciec został odsunięty sądowo gdy ja miałem 10 za przemoc itp. w domu przez cały okres do niedawna Mieszkałem ja i mama, Mama od tamtej pory przestała się interesować partnerem na życie , jednocześnie mając manie oszczędzania do robót napraw przydomowych prosiła mnie bym ja próbował je ogarniać, nigdy nie byłem na tyle dobry by usłyszeć dzięki..siostra - sukces, kariera , mieszka w Dubaju. Zjeżdża raz do dwóch razy na rok. Dalej nie muszę mowic.. mam żonę i mieszkałem z nią na piętrze ów domu które było wolne. Urodził się nam syn. Wszystko zaczęło nabierać napięcia , siostra wypytywać o pokój który był jej (minelo5lat) mama jak dyktator wywierać presję pokazując że my jesteśmy tam jakimiś kmiotami. Finał- wyprowadzka na wynajmowane 30 metrów, łzy , depresja u mnie i lęki od roku , nowe otoczenie . Ludzie nie znam nikogo spokojniejszego od nas ale mam jedno pytanie bo sytuacja jest taka że wrócić tam nie chce , chcemy wziąć kredyt. Nie mamy na wkład własny . Jak załatwić i czy w ogóle mam takie prawo by zapytać czy mogę liczyć na pieniądze jakies za to że się mnie stamtąd wyrzuca , babcia po moim pytaniu odpowiedziała że ja sobie mogę mieszkać w pokoju ale mojej żony ani dziecka nie meldowała , mały ma 10 miesięcy a ja powoli zaczynam czuć jak maska udawania że jest dobrze się nie klei - chyba najgorsze co czułem do tej pory. Pomocy !