Eutanazja - forum prawne
Eutanazja budzi wiele kontrowersji. Ma swoich zwolenników jak i przeciwników.
W większości krajów europejskich jest ona nielegalna, wyjątek stanowi np. Holandia. Prawo zezwala tam na eutanazje tylko wtedy, gdy łącznie będą spełnione ściśle określone warunki. Czy w Polsce obowiązujące prawo powinno być zmienione w kwestii eutanazji? Czy nie ma potrzeby wprowadzania w nim zmian ( jeśli chodzi oczywiście o eutanazje)? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Odpowiedzi w temacie: Eutanazja (22)
Eutanazja rodzi konflikt wartości pomiędzy "godną śmiercią" a "życiem jako wartością samą w sobie". Eutanazja czynna w Polsce jest zabroniona; traktuje się ją jak rodzaj zabójstwa karanego w łagodniejszy sposób. Osoba jej dokonująca jest obecnie zagrożona karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Moim zdaniem eutanazja powinna byc w pewnych przypadkach dopuszczana, bowiem każdy chory ma przeciez prawo do godnej śmierci.
Uważam, że Prawo w Polsce w kwestii eutanazji nie powinno być zmienione. Eutanazja w Polsce jest rodzajem zabójstwa, czyli jest czynem karalnym. Lekarz ma chronić życie, przedłużać je, jeśli to tylko możliwe, a nie zabijać. Człwiek nie ma prawa decydować o życiu i śmierci.
Uważam, że prawodawca nie powinien wprowadzać w prawie zmian dotyczących eutanazji, gdyż wejście nowych przepisów będzie wiązało się z dużym ryzykiem dla całego społeczeństwa jak i samego prawodawcy. Argumentem przemawiającym za tym jest przede wszystkim to, że akceptacja lub sprzeciw wobec eutanazji ma ogromny aspekt moralny i etyczny oraz, że rozwiązania przyjęte przez prawo polskie należą do typowych dla większości krajów europejskich. Prawo nie tylko chroni określone wartości, ale również kształtuje postawy społeczne.
Do tej pory żadna z polskich ustaw karnych nie legalizowała eutanazji w żadnej postaci.
Specyficznym typem przestępstwa jest eutanatyczna pomoc do samobójstwa, czyli ułatwienie osobie śmiertelnie chorej zamachu samobójczego. Mówi o tym poniższy artykuł.
Art. 150. § 1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
Aby czyn mógł być zakwalifikowany jako przestępstwo, spełnione być muszą cztery podstawowe przesłanki:
-sprawca musi umyślnie zabić chorego pacjenta;
-motywem skłaniającym go do tego czynu musi być żądanie chorego;
-szczególną pobudką realizacji tego przedsięwzięcia musi być współczucie, które sprawca żywi do cierpiącego.
Eutanazja w Europie oprócz wspomnianej powyżej Holandii, została zalegalizowana również w Luksemburgu (od 2009r.), Belgii (od 2002r.),Albanii (od 1999r.). W określonych przypadkach jest legalna również w Niemczech (25 czerwca 2010 roku Niemiecki Trybunał Federalny wydał orzeczenie z którego wynika, że wspomagane samobójstwo jest legalne, jeśli pacjent wyraźnie zażyczył sobie zakończenia sztucznego podtrzymywania przy życiu). Na świecie jest legalna w Stanach Zjednoczonych (Teksas, Oregon i Waszyngton), a także w Japonii. Natomiast w Polsce jest sankcjonowana sankcją karną pozbawienia wolności, chociaż od dawna legalna jest bierna odmiana eutanazji, polegająca na zaniechaniu czynności ratujących zdrowie i życie chorego. Nie jest to jednak zgoda na łagodną, zaszczytną i dobrą śmierć, lecz po prostu zaniechanie leczenia i skierowanie terminalengo pacjenta na leczenie paliatywne. Czy prawo powinno zostać zmienione? Moim zdaniem tak. Konstytucja RP w art. 30 wyraźnie stanowi, że "Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka (...) jest nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". A skoro tak - godność ta dotyczy zarówno prawa do godnego życia, jak i prawa do godnej śmierci. To czy będziemy "oceniać" eutanazje patrząc przez pryzmat moralności, prawa czy religii zależy od przyjętego przez nas stanowiska. Ale warto zastanowić się nad jednym - czy bardziej humanitarne jest spełnienie życzenia umierającego pacjenta (przy braku rokowań na poprawę, braku skuteczności leczenia i braku przeciwskazań psychologicznych tzn. pacjent, będąc w pełni władz umysłowych poinformowany przez lekarza o wszystkich możliwościach świadomie wybiera "prawo do dobrej śmierci") - czy zaniechanie jego leczenia, skierowanie do hospicjum, skazanie go na cierpienie i utratę godności, panowania nad własnym ciałem, i przyjmowanie leków przeciwbólowych aż do kresu jego dni? Czy Państwo, które ma obowiązek ochrony szeroko rozumianej godności człowieka nie powinno przyjść z pomocą również w takim przypadku?
Zgadzam się z powyższymi komentarzami. I uważam, że ze względu na trudności z określeniem autonomii i kompetencji osób, które są szczególnie chore z depresją czy lękiem, będzie bardzo trudno określić zasady prawne, które mają chronić przed nadużyciami w stosowaniu eutanazji.
Uważam, że w Polsce obowiązujące prawo dotyczące legalizacji eutanazji nie powinno być zmienione, ponieważ mogłoby wpłynąć na przekonanie, że takie rozwiązanie jest korzystne dla społeczeństwa i nie stanowi żadnej szkody społecznej, jako że życie starych, niedołężnych i chorych ludzi nie przedstawia żadnej wartości. Osoby chore, zależne od innych ludzi mogłyby odczuć, że ich obowiązkiem jest zgodzić się na eutanazję, aby nie być ciężarem dla społeczeństwa.
Zgadzam się z powyższym postem. Moim zdaniem prawo dotyczące legalizacji eutanazji nie powinno być zmienione również dlatego, ponieważ nie zawsze prośba chorego oznacza pragnienie śmierci. W rzeczywistości oznacza coś innego, może to być przede wszystkim prośba o obecność, o solidarność i o wsparcie w godzinie próby. Może to się okazać skuteczne, gdy zwrócone jest do osób którzy właściwie zrozumieją znaczenie tej prośby i okażą choremu, że jest dla nich ważny i może liczyć na pomoc z ich strony. Wielkim niebezpieczeństwem może być, gdy taka pozorna prośba o śmierć zostanie potraktowana dosłownie.
Jednakże państwo, które uznałoby żądanie eutanazji za prawomocne i zezwoliłoby na jego spełnienie, usankcjonowałoby swoistą formę samobójstwa-zabójstwa, wbrew podstawowym zasadom, które zabraniają rozporządzać życiem i nakazują ochraniać każde niewinne życie. W ten sposób zmierzałoby się do osłabienia szacunku dla życia. Sprawa życia i śmierci leży poza granicami swobodnej decyzji człowieka, do naturalnych uprawnień człowieka nie należy zadanie sobie śmierci lub uśmiercanie kogokolwiek bo nikt nie potrafi ocenić, czy cierpienie jest faktycznie nie do zniesienia.
Jak odróżnić stanowczą aprobatę od decyzji wynikłej z chwilowego załamania lub z długotrwałego stanu depresji? Skąd możemy mieć pewność, że postanowienie samo uśmiercenia jest rzeczywiście dobrowolne, skoro starszy wiekiem pacjent podlega niejednokrotnie presji ze strony młodych członków rodziny?
Kiedyś przeczytałam, że podczas jednego z kongresów poświęconych rodzinie, który odbywał się w Japonii, w Tokio, była obecna Matka Teresa. W czasie trwania kongresu miała ona swoje urodziny i młodzież studencka z Sophia University urządziła z tej okazji okolicznościowy wieczór z programem artystycznym o Matce Teresie, m.in. wyświetlono film z działalności jej Sióstr. Na filmie pokazano sceny, w których młodziutkie siostry zbierają z ulicy umierających. Po filmie jedna ze studentek powiedziała: "Ależ Matko, to im nic nie pomaga, oni przecież i tak umierają". A Matka Teresa odpowiedziała: "Tak, oczywiście umierają, ale jak ta młoda siostra bierze głowę konającego na kolana i ociera mu pot z czoła, to czuje się on kochany i umiera jak człowiek".
Chodzi właśnie o piękną śmierć w domu, w otoczeniu kochającej rodziny, gdy człowiek chory, opatrzony na tę drogę wiatykiem spokojnie odchodzi z rąk ludzkich do Boga, tego, który kocha jak nikt, który "do końca umiłował". Ja również uważam, że tak powinno wyglądać godne umieranie.
Eutanazja nie powinna być zalegalizowana, ponieważ twierdzenie że, eutanazja daje choremu godną śmierć jest perwersją etyczną. Dyskryminuje ono wszystkich chorych niepełnosprawnych i cierpiących, którzy w imię swej godności mężnie idą przez życie i choroby. Jeśli godną śmiercią ma być choroba bez cierpienia, a każda przedłużająca się choroba jest jakimś osobistym, rodzinnym czy społecznym dramatem, to niegodne się staje związane z tym cierpienie oraz życie chorego i cierpiącego.
Dyskusja o eutanazji - obok sporów o aborcję, in vitro i karę śmierci - jedną z tych kwestii, które ze względu na aspekt etyczny powracają od czasu do czasu i tak już pewnie zostanie. Przypomina mi się, co jeszcze tak niedawno premier Tusk mówił o prawie aborcyjnym w Polsce: że nie należy go naruszać, ponieważ to kompromis, trudny, ale jednak kompromis i zerwanie go naraża Polaków na wojnę aborcyjną. W sprawie eutanazji nasze prawo żadnych kompromisów nie uznaje; a jednak sądzę, że tutaj także nie powinniśmy wprowadzać zmian. Emocje, które eutanazja budzi, wywołaływałyby płomienne debaty, odwracały naszą uwagę od aktualnych problemów, zamiast doprowadzić do korzystnych zmian. Czy wprowadzenie eutanazji w Polsce byłoby właśnie taką? Nie sądzę. Zarówno podstawowe, niezbywalne prawo do życia, jak i to do decydowania o swoim losie są wartościami elementarnymi. Hołdować należałoby jednemu i drugiemu; pytanie, co rozumie się pod każdym z tych pojęć i które w wypadku konfliktu powinno kazać się nadrzędne. Po pierwsze: czy na pewno zawsze, z powagą i niewzruszoną pewnością, na jaką bezwzglęgnie zasługuje życie ludzkie potrafimy określić, czy prośba chorego jest rzeczywistym żądaniem eutanazji czy tylko desperackim wezwaniem pomocy? Pamiętacie opowiadanie "Przy torze kolejowym" z Medalionów Nałkowskiej, o tej kobiecie, która uciekła z transportu do obozu koncentracyjnego i ranna leżała przy nasypie? Ranna prosi policjantów o śmierć, nie wierząc, że ucznią zadość jej prośbie. Młody mężczyzna, który się nią opiekuje, w pewnym momencie wyrywana polcijantowi broń i strzela do niej, by ulżyć jej cierpieniu. Tego samego wieczoru pojawiają się ludzie, by zaopiekować się ranną i stwierdzają, że nie żyje. Zresztą, niepotrzebnie przytaczam taki abstrakcyjny przykład. Pełno jest przecież opowieści o ludziach, którzy na Zachodzie bali się udać do szpitala, by w niejasnych okolicznościach nie wykonano na nich aborcji. O lekarzach, którzy wołanie ciężko chorych o pomoc interpretowali jako żądanie aborcji. Po drugie, odwołując się do posta Katarzyny-K: czy z jednaką pewnością jesteśmy w stanie określić, jak powinno wyglądać godne umieranie? Bardzo łatwo jest przyjąć zastrzyk i po prostu zasnąć, ale czy na pewno o to właśnie chodzi? Czy współczesna cywilizacja i tak do cna nie odarła śmierci z wszelkiej godności, nie uczyniła z niej czegoś tak obrzydliwego, że trzeba ją odizolować na szpitalnym łóżku i zakryć celofanowym parawnem? W Chłopach Reymonta pewna kobieta przez ostatnie tygodnie życia odkładała pieniądze, by umrzeć, jak przystoi: z gromnicą w ręku, z czuwającą przy niej rodziną i odprawiającym ceremoniał księdzem. To właśnie, jeśli już, nazwałbym godnym umieraniem.
Ostatnio podczas śledzenia codziennych wiadomości poznałam najnowsze wyniki w sprawie eutanazji.
W 2011 roku aż 60 % badanych Polaków było za eutanazją. Uważali, że własne, świadome zakończenie bólu powinno być dozwolone. Dla porównania rok wcześniej ów wskaźnik wynosił 48 %.
1. Jak myślicie co wpłynęło na zmianę w myśleniu Polaków o eutanazji?
2. Zniosłybyście / znieślibyście decyzję najbliższych o świadomym odejściu?
Mówimy o godnej śmierci, o etyce lekarskiej, o etyce jako takiej, o tym jak daleko można posunąć się w medycynie i w życiu społecznym by zwrot humanitaryzm był jak najbardziej adekwatnym słowem do tej sytuacji. Zgadzam się że trudnością w podjęciu takiej decyzji są przede wszystkim morale nie tylko lekarza, który musi zabieg wykonać, ale również rodziny pacjenta, jak również samego zainteresowanego. Weźmy pod uwagę również stan społeczny którym żyjemy. Polska mimo tego, że teoretycznie jest państwem świeckim, w praktyce pozostaje państwem jak najbardziej katolickim. Zmiana Konstytucji, w której już w samej preambule jest odniesienie go Boga, a co za tym idzie wszelkich wartości które ta wiara za sobą niesie, była by od samego początku szykanowana. Ustawodawca prawdopodobnie zebrałby cięgi bez względu na treść jaką ta ustaw by przyjęła, bez względu na to jak bardzo była by ugodowa i dawała człowiekowi wybór decyzji.
To prawda, że jesteśmy uwarunkowani głównie z religijnego punktu widzenia i mimo naszych najszczerszych chęci nie jesteśmy się od tego w stanie uwolnić. Każda religia (judaizm, chrześcijaństwo, islam, buddyzm) prócz hinduizmu wyraźnie potępia eutanazję. W Hinduizmie ważny jest akt wyboru, śmierć jest traktowana jako ucieczka od życia w cierpieniu, lecz przez taką śmiercią, czy śmiercią samobójczą, człowiek musi się wyzbyć namiętności, złych zamierzeń i egoizmu. Jak bardzo szlachetnie to brzmi i tak kwestia "dobrej śmierci" bo własnie takie ma znaczenie słowo eutanazja , pozostaje niezwykle trudna. A jak to jest w rzeczywistości? Eutanazja to nie jest wybryk pacjenta, nie traktujmy go jako osobę niemyśląca, tak bardzo zaślepioną, że nie będącą w stanie decydować. Jeżeli dostaliśmy życie, i mamy prawo zrobić z nim co chcemy, to powinniśmy mieć prawo do tego by decydować o jego końcu. Odrzucając wszystkie uwarunkowania religijne, jak bardzo by nie były sugestywne, godność i dobra śmierć w obliczu tak wielkiego cierpienia, myślę że nie jest moralnie potępiającym czynem czy decyzją.
Ten problem przede wszystkim podzielić na strony.Stronę katolika i człowieka niewierzącego. Katolika ten temat nie powinien nawet interesować, gdyż z góry oświadcza należąc do religii katolickiej, że nie zgadza się z takimi oświadczeniami woli. Jest to sprawa prosta i nie mająca ŻADNYCH kwestii spornych. Nie zgadza się na aborcję i już. Ale co z ludźmi, którzy nie wyznają wiary katolickiej? Czemu oni nie mają prawa decyzji? I tutaj ciekawa kwestia. Jeżeli żyjemy w demokracji, czemu ludzie niewierzący mają być pod presją otoczenia ludzi, którzy decydują o ich życiu. Czy demokracją nie są rządy większości z poszanowaniem woli jednostek?
Eutanazja czynna w polskim kodeksie karnym określona jest jako występująca zawsze pod wpływem współczucia dla cierpiącej osoby i na jej żądanie. Jest ona zabroniona i traktuje się ją jak rodzaj zabójstwa karanego w łagodniejszy sposób. Osobiście uważam, że człowiek ma prawo decydować o swoim życiu i śmierci. W momencie kiedy dochodzi do ciężkiej choroby wyniszczającej np. nowotworu w ostatnim stadium, a sam chory dobrze wie, że jego dni są policzone i nie zamierza już dłużej znosić cierpienia jakie sprawia mu choroba, w takim przypadku i wszystkich innych zbliżonych do niego zabieg eutanazji uważam za jak najbardziej słuszny. Jednak zasady zabiegu powinny ściśle i konkretnie określać przypadki w których jest ona dozwolona, aby uniknąć sytuacji, w których pacjent z depresją lub stanem lękowym może poddać się eutanazji. Problemem mógłby stać się lekarz, który ze względu na klauzulę sumienia może odmówić wykonania takiej czynności.
Eutanazja, z greckiego "dobra śmierć", mająca za zadanie służyć ulgą człowiekowi w jego cierpieniu, moim zdaniem jest jedynie "zwolnieniem się" z obowiązku opieki nad osobą przy której o eutanazji się myśli. Zwolnieniem się, na dodatek w sposób w którym usprawiedliwiamy sami siebie, przez co wyzbywamy się wyrzutów sumienia tłumacząc sobie że: "Tak musiało być...", "Tak jest lepiej...". Z jednej strony faktycznie, są przypadki w których ludzie bardzo cierpią, jednak czy to skłania nas do myślenia o zabiciu ich? Bo przecież, jak inaczej można to nazwać. Wydaje mi się, że mimo wszystko każda osoba chciałaby umrzeć naturalnie, przy osobach których kocha, a przede wszystkim- każdy z nas powinien mieć nadzieję na to, że jutro będzie lepsze. Jestem w stanie "przetrawić" decyzję o eutanazji tylko wtedy, kiedy zadecyduje o tym osoba która ma być jej poddana. Jednak z autopsji wiem, że kiedy umierał mój dziadek, mimo że bardzo cierpiał- do ostatniej sekundy swojego życia, chciał być z nami.
Uważam, że każdy powinien mieć prawo do decydowania o tym, czy chce żyć. Różni ludzi różnie podchodzą do pojęcia śmierci. Niektórzy twierdzą, że należy odejść godnie, a przez godne umieranie rozumieją, umieranie bez czyjejś pomocy. Inni natomiast pragną zaznać jak najmniej cierpienia, a także nie chcą przysparzać bliskim zmartwień i problemów. takie osoby widzą przecież smutek otaczających ludzi. Postawmy się w ich sytuacji. Jak czulibyśmy się np. będąc sparaliżowani, leżąc 24 godziny na dobę w łóżku ze świadomością, że nie możemy niczego zrobić samodzielnie? Czy tak chcielibyśmy przeżyć kolejnych powiedzmy 30 lat? nasi rówieśnicy zakładaliby rodziny, podróżowali po świecie, uprawiali sport, a taka osoba byłaby nadal przykuta do łóżka, bo być może jej rodzinę ledwo stać na opłacenie opieki medycznej, nie mówiąc już o lekach, które z roku na rok drożeją. Gdzie jest tutaj godność, duma tej osoby, poczucie chociażby minimalnej niezależności od świata? czy naprawdę chcielibyśmy patrzeć jak ktoś kogo kochamy się męczy? podejście do eutanazji jest kwestią czyichś przekonań, wartości czy wiary, lecz według mnie każdy powinien mieć chociaż alternatywę, czy pragnie dożyć swych ostatnich dni w sposób, który on uważa za godny.
Zbyt łatwo przychodzi ocenianie tej trudnej sprawy przez pryzmat zdrowego człowieka, dla którego życie nie jest udręką, jak dla tych którzy tonąc w cierpieniu upatrują miłosiernie końca swej męki. Wierzę w cuda. Nie stoję przed Sejmem z transparentem z napisem "za eutanazją". Nie do nas, przyziemnych istot należy wyznaczanie granic ludzkiego żywota. Uśmiercenia najczęściej pragną ludzie starsi, schorowani, opuszczeni przez najbliższych, jednak jak doświadczenie pokazuje inne rozwiązania, aniżeli to ostateczne. W momencie gdy w życiu tych zapomnianych przez świat ludzi, pojawia się ktoś, kto w minimalnym stopniu wykazuje zainteresowanie sytuacja zmienia się diametralnie. Pragną żyć od nowa. Zanim zaczniemy się zastanawiać jak napisać ustawę, która miałaby rozwiązać tę sprawę, powinniśmy przyjrzeć się najpierw przyczynom, które doprowadzają ludzi do tego, że pragną śmierci...
Zgadzam się, że "Zbyt łatwo przychodzi ocenianie tej trudnej sprawy przez pryzmat zdrowego człowieka, dla którego życie nie jest udręką, jak dla tych którzy tonąc w cierpieniu upatrują miłosiernie końca swej męki." Myslę jednak, że decyzja o eutanazji nie jest pokierowana jedynie potrzebą zwrócenia na siebie uwagi, wołania o towarzystwo czy zainteresowanie. Oczywiśce, zapewne są i takie przypadki, ale czy dla takich sytuacji mamy rezygnować ze zmian prawa? Postawy się w sytuacji osoby chorej,chorej śmiertelnie, osoby, której każdy dzień życia sprawia niemiłosierny ból. Nie mając pojęcia jakie to trudne powiemy, że eutanazja to jakaś fanaberia, ale z pewnością kazdy z nas głęboko rozważyłby możliwość zakończenia swojego cierpienia.Pomijam już wątek religijny, bo indywidualną sprawą kadego jest wiara i to czy przez ingerowanie w życie i śmierć rafi do "nieba" czy "piekła". Myślę, że eutanazja powinna być zalegalizowana, ale opatrzona oczywiście pewnymi "barierkami". Może każda potencjalna osoba powinna być specjalistycznie zbadana np. przez psychologa, jesli oczywiście jest świadoma. Pod uwagę powinny być branie więzi z rodziną i inne sytuacje, które mogą rzutować na chęć przyspieszenia swojej śmierci. Jesli odpowiednio o to zadbać, możeby pomóc osobą w godnym i spokojnym odejściu.
Ja osobiście, jako osoba wierząca, katolik jestem za obroną życia od chwili poczęcia, aż po naturalną śmierć. Życie jest darem i to nie w "naszych rękach" leży to by decydować kiedy je komuś dać lub odebrać. Uważam, iż art. 150 kodeksu karnego, który brzmi:
§ 1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.
jest jak najbardziej słuszny, gdyż eutanazja narusza również godność i prawo do życia człowieka, które gwarantuje nam konstytucja. Inną kwestią jest to, że gdyby wprowadzono do polskiego systemu prawnego możliwość eutanazji, spowodowałoby to jeszcze większą niż obecnie, fale dyskusji na temat tego kiedy faktycznie można kogoś przedwcześnie uśmiercić. Obecnie lekarze mają obowiązek walczyć do samego końca o zdrowie i życie pacjenta, choćby z góry skazani by byli na porażkę. Myślę, że to rozsądne podejście, które szanuje wartość i godność życia ludzkiego. Żaden człowiek nie zna dnia ani godziny swojej śmierci i moim zdaniem tak dalej powinno być. A kiedy i w jaki sposób umrzemy powinniśmy zostawić to Bogu.
Zgadzam się z przedmówcą. Nie możemy decydowac o czyjeś śmierci za niego. Uśmiercając kogoś zabieramy mu możliwośc wyzdrowienia.
Według mnie należy szanować życie człowieka i bronić go do ostatniej chwili, robić wszystko, co możliwe, aby go uratować. Jestem studentką medycyny i moim celem jest pomoc drugiemu człowiekowi. Nie kończę tych studiów po to by zabijać, ale po to by leczyć i ratować życie.
Bardzo mądre spostrzeżenia.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?