Prosba o rade, wsparcie, kopniaka..... ? - forum prawne
Witam... Jestem matką 10-cio miesiecznej dziewczynki. Nie jestem zona jej ojca.. Poprostu zyjemy sobie jak mlodzi studenci w wynajmowanym mieszkaniu, jak chlopak i dziewczyna.. Kochalismy sie, ale chyba juz przestalismy niecaly rok temu a moze i wczesniej. Caly czas probujemy cos "naprawic" ze wzgledu na corke ale zupelnie sie nie udaje. Zycie z nim dla mnie wyglada jak zycie w starym nieudanym malzenstwie, gdzie jest alkohol, awantury, bijatyki, znecanie psychiczne. Bylam silna kobieta zawsze i swietnie zawsze radzilam sobie sama, w tej chwili ten czlowiek wprowadzil mnie w takie kompleksy zyciowe, ze juz sama przestaje ze soba wytrzymywac. zniszczyl mi psychike, zupelnie przestalam wierzyc w siebie. od pol roku nie ma seksu, epitety w moja strone na temat mojego wygladu i wiele innych czynnikow wplynelo na to ze zupelnie nie mam ochoty sie zblizyc do tego czlowieka. Zamknelam sie w sobie i mur ktory jest w okol mnie nie daje sie przeskoczyc. Nie chce ponizenia, a tak odbieram teraz kontakty cielesne z nim. Chce odejsc, ale mi nie pozwala...... Jest sprytny, manipuluje mna, moimi uczuciami, moimi nastrojami.. To juz jest nie do wytrzymania. DO tego z siebie robi najbarziej nieszczesliwego czlowieka, bo ja mu zniszczylam zycie i ja jestem temu wszystkiemu winna. Zaczelam w to wierzyc. Jutro mielismy jechac z córką do jego rodziny na wakacje - do jej dziadków. Po awanturze jaka wywolal uslyszalam ze nie chce na mnie patrzec, ze sie wpraszam w to miejsce i ze ja nigdzie nie ojade. Ze marzy mu sie zeby odpoczac ode mnie i ze bierze córke.. Powiedzcie mi, co mam zrobic? W zyciu sie nie zgodze na to, chyba to oczywiste dlaczego? Mam jechac mimo toego co uslyszalam? jak wartownik pilnowac corki......? Jakie prawa ma ojciec nie bedacy w zwiazku malzenskim z matka? moze tak sobie wziac male dziecko na wakacje - bo on jest jej tatą? :( Nie wiem wlasciwie po co to pisze, bo pewnie wszystko sie skonczy tak jak zawsze - od slowa do slowa bez przeprosin wrocimy do "normalnego" zycia. Pewnie pojade i bede sie szczerzyla do dziadkow i mantrowala jak to jest mi przefajnie na tych wakacjach..... Boze jak mi smutno... Nigdy nie pomyslalabym ze moze mnie taka sytuacja spotkac... Ile mam poswiecac swojego JA dla nieudanych prob naprawienia zwiazku dwoch osob o zupelnie innnych potrzebach i osobowosciach ? Ze wzgledu na małą.. Zeby miala ojca....? :(
Odpowiedzi w temacie: Prosba o rade, wsparcie, kopniaka..... ? (4)
Bardzo ci współczuję!!!Przede wszystkim chciałam ci powiedzieć że ze względu na córkę nie powinnaś się starać utrzymać tego związku ale przeciwnie- wyrwać się z niego jak najszybciej. Dzieci wyczuwają takie rzeczy jak niechęć rodziców i nienormalną atmosferę w domu. On nie ma prawa tak poprostu zabierać dziecka. Ni wiem jakie są podstawy prawne, na których mógłby cie ewentualnie pozbawić praw rodzicielskich, ale wiem, że bardzo rzadko-nawet wtedy gdyby było tak lepiej- sąd przyznaje opiekę nad dzieckiem ojcu. Im szybciej to załatwisz tym bardziej będzie to pomyślne dla ciebie, bo im młodsze dziecko tym bardziej potrzebuje matki, a są d będzie sie opierał na dobru dziecka. Radze awantury i bijatyki zgłaszać "na gorąco" policji-będziesz wtedy miała na niego "haka".Nie daj się facetowi stłamsić i zapomnij o miłych chwilach i czułych słówkach, bo przez to jestes słabsza. trzymam za ciebie kciuki.
Wiesz, jestem w takiej samej sytuacji - tyle, że moja córka ma 8 miesięcy :) Rad Ci udzielać nie będę - obie dobrze wiemy co należy zrobić. Też chcę, by moja córka znała ojca i miała ojca. Ale nie zapomonaj o matce. Ciebie też będzie chciała "mieć". Nie daj się zszargać, poniżać i lżyć. Nie dyskutuj z nim o tym jak miało być pięknie. Odejdź z małą od niego.Alimenty, zaksasaj rękawy i do przodu. Bo Twój partner za chwilę zrobi z Ciebie chorą psychicznie ii będzie sądownie domagał się o pozbawienie Cię praw i zabierze Ci córeczkę. Bo to nie miłość kieruje takimi typami ale pocxzucie własności. Chróń małąi siebie też. Jesteś dziecku potrzebna a nie jemu. Pozdraiwam
Próbowałam taki związek łatać, kleić i utrzymać bo uważałam, że wszystko robię po to żeby dziecko miało ojca.
Teraz potrafię przyznać się do tego, ze robiłam tak tylko ze strachu przed moim "partnerem". Bałam się jego reakcji, bałam się zemsty i obelg, wszystkiego się bałam.
Moje wizyty u pedagoga i psychologa (szukałam wsparcia żeby ratować nasz związek) kwitował twierdzeniem, że jestem nienormalna i był to główny argument już na początku każdej wymiany zdań, zaraz po nim były te że nikt inny by mnie nie wziął, że jestem beznadziejna, że jestem złą matką, a on jest cudowny, wspaniały, doskonały.
Może trwałoby to wieki, ale na szczęście stało się inaczej. Coś we mnie krzyczało o odrobinę ciepła, akceptacji, pomocy. Mieszkanie było moją własnością, zarabiałam mało, ale on do wspólnej kasy dokładał jeszcze mniej. Tylko ja miałam w domu obowiązki, on nie miał nawet jednego (robiłam wszystko łącznie z malowaniem, tapetowaniem i noszeniem mebli). Zawsze zmęczony i znudzony odpoczywał, ignorował dziecko i poniżał mnie. Dziecka do rodziny nie zabierał - jechał sam (na szczęście).
Gdy syn miał 9 lat po kolejnej burzy coś we mnie pękło. Zmieniłam zamki w drzwiach i nie wpuściłam go do domu. Po kilku dniach w obecności świadków pozwoliłam zabrać wszystko z mieszkania. I zabrał wszystko. Zostały mi puste ściany bez jednego nawet mebla i syn. Pozwoliłam na to bo jednocześnie uwolnił mnie od wszystkich pamiątek przypominających nasze wspólne życie.
Zastanawiałam się przez kilka tych dni czy postępuję dobrze, czy syn nie będzie miał do mnie żalu, czy nie będzie cierpiał i stała się rzecz nieoczekiwana...............
Mój syn po wyjściu ojca i po tym jak zamknęłam za mim drzwi na klucz, podbiegł do drzwi i dodatkowo zabezpieczył je łańcuchem.
- Po co to robisz? - spytałam.
- Żeby się mamo nie wrócił - odpowiedział z wyraźną ulgą syn.
Minęło już sporo czasu, wszędzie zrobił ze mnie dziwkę, brudasa, lenia i co tam jeszcze przyszło mu do głowy. Nie mogę wydusić z niego alimentów chociaż zarabia ok 10.000,00zł. Jak to możliwe? W naszym kraju możliwe.
Moje życie wygląda inaczej. Podkreślam, że nie jest nam lekko. Nasze wspólne życie z synem wygląda jednak inaczej, jesteśmy wolni, jesteśmy szczęśliwi.
Pozdrawiam Cię. Pamiętaj zawsze o dziecku i o sobie. Ty też jesteś ważna. Szczęśliwa matka lepsza jest od nieszczęśliwej.
Ina
Trzymaj się dzielnie. Jakakolwiek decyzja musi być tylko Twoja więc tak naprawdę nie daję Ci rady. Powiedziałam tylko kilka słów o sobie.
Nic dodac i nic ujac!
Otrzymalas bardzo madre porady od wszystkich kobiet.
Tylko dzialac i niczego sie nie bac!
P o w o d z e n i a i g o r y g l o w a
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?