ludzki - forum prawne
Chciałbym się dowiedzieć co sądzicie o mojej sytuacji-wiem jest tylko jednostronna ale postaram się być obiektywny.
Swoją żonę poznałem w 2002 roku, w 2003 roku we wrześniu wzięliśmy ślub i zamieszkaliśmy u teściowej. Żona wtedy była w ciąży z pierwszym dzieckiem. Jeszcze przed ślubem podjęliśmy decyzję że będziemy się budować, żona miała działkę. Nie pracowała wtedy. Rozpoczęliśmy budowę w 2004 roku - ja rano praca a po 15:30 na budowę i tak w każdy dzień tygodnia nawet w soboty i w niedziele. Żona w tym czasie urodziła drugie dziecko. Po 3 latach takiej harówki wprowadziliśmy się. Przez półtora roku wspólnego mieszkania było dobrze, ja w pracy a potem dom i jego wykańczanie. Problemy zaczęly się kiedy żona podjęła pracę najpierw w barze przez 3 miesiące a teraz od sierpnia 2008 roku w ochronie. Od kiedy zaczęła pracować jako ochroniarz we wrześniu tego roku powiedziała że nie chce się ze mną kochać, że czuje wstręt do facetów. Nie chciała dać się pocałować w usta ani przytulić. Zdjęła z palca obrączkę. Pojawiła się w telefonie koleżanka, którą według niej przez przypadek poznała na mieście. Nigdy mi nie pokazywała sms-ów od tej koleżanki, zawsze je ukrywała a następnie kasowała. Ja myślałem że to chwilowe. Dopiero po pewnym czasie zorientowałem się że coś jest nie tak kiedy mi powiedziała że jest w pracy a jej tam faktycznie nie było. Zaczęła mnie okłamywać. Raz nawet wieczorem w sobotę kiedy w niedzielę miała iść na rano do pracy to powiedziała że jedzie do tej koleżanki a rano pojedzie do pracy. W tym czasie sama zgodziła się żeby dzieci były u moich rodziców (od poniedziałku do piątku) z uwagi na brak przedszkola. Na weekend kiedy przywoziłem dzieci to ona najczęściej szła do pracy na dwie zmiany. Na moje prośby o zmianę systemu pracy reagowała złością i agresją. Przez cały czas tylko rozmawiała ze mną na temat kopalni, złościło ją kiedy przechodziłem na tematy domu i związku. Najczęściej odwracała się plecami i szła spać. Szalę goryczy przechyliło to że pod koniec listopada od koleżanki z którą żona pracowała dowiedziałem się że rozeszła się w pracy plotka że żona kręci z jakimś Robertem z pracy i że razem jeżdżą. Potem udało mi się ustalić że oba telefony do koleżanki należą właśnie do tego Roberta z jej pracy. Ona tłumaczyła to w ten sposób że spotyka się z jego dziewczyną którą poznała a ta dziewczyna korzysta z telefonu chłopaka-Roberta. Żona w rozmowie podkreślała że nigdy mnie nie zdradziła i ze nie ma innego faceta, ale nigdy nie powiedziała jak ta koleżanka się nazywa i gdzie dokładnie mieszka. Po tym jak sobie wyjaśniliśmy te rzeczy (teraz widzę że żona nie powiedziała mi nic więcej co już bym sam ustalił i wiedział) myślałem że będzie dobrze. A tu za kilka dni, kiedy żona poszła na rano do pracy wysłała mi sms-a że zostaje jeszcze na zmianę popołudniową. Ja już wyczułem że coś jest nie tak i pojechałem do jej pracy i tam ustaliłem że nie ma jej w pracy na drugą zmianę. Zadzwoniłem do niej, powiedziała że nie ma jej w pracy, że jest u jakiejś koleżanki z pracy ale i tak mi nie powie gdzie. Powiedziała że z nami koniec. Ja w tym czasie byłem z dziećmi. Zresztą od 3 tygodni od kiedy to dostaliśmy dla dzieci przedszkole to ja byłem przy nich, ona tylko raz odebrała dzieci z przedszkola. Zaznaczam że też mam pracę i też muszę dojeżdżać do pracy. Po tej rozmowie z żoną czekałem na nią w domu bo myślałem że wróci ale nie wróciła na noc do domu. W tym czasie co żona pracowała to ja zajmowałem się domem, gotowałem, sprzątałem i byłem przy dzieciach, jej praktycznie nie było a z jej zachowania wynikało że dzieci ją w ogóle nie interesują. Acha kiedy raz zdarzyło rozmawiać z nią na temat seksu to powiedziała że nie chce się ze mną kochać a jak ja chcę to mogę sobie znaleźć inną lub kochankę - ZGROZA. Z tego co ja wiem to w miesiącu listopadzie 5 razy zdarzyło się jej nie wrócić na noc do domu albo mnie oszukać że była w pracy ale jej tam nie było. To są przypadki o których ja wiem.
Nie wiem co robić - czekam na Wasze zdanie.
Odpowiedzi w temacie: ludzki (5)
Czy nikt mi nie pomoże. Nie wiem co o tej sytuacji myśleć. Czy jest może szansa żeby odebrać jej prawa do dzieci?
szansa na odebranie praw rodzicielskich prawie żadna - bo i na jakiej podstawie? sąd orzeka mając na uwadze dobro dzieci, a nie ewentualne winy i wzajemne żale małżonków
A to nie powód że przez ten okres czasu prawie nie zajmowała się dziećmi. Prawie w ogóle nie poświęcała im czasu, że nie wracała do domu przez dwa dni, że dzieci nie miały z nią żadnego kontaktu. Że wolała iść do pracy albo "koleżanki" niż zostać w domu razem z dziećmi. Na to mam dowody.
Czas pokazał. Teraz wiem że mnie nigdy nie kochała. I o zgrozo nigdy nie kochała dzieci. Napiszę tylko tyle że kiedy nie wytrzymałem jej zachowania wobec mnie i powiedziałem ze chcę rozwodu i odchodzę od niej to powiedziała że mam zabierać te pierd...ne bahory i spier...lać. Zgroza. Kiedy jej powiedziałem ze dzieci na razie zostaną przy niej do czasu sądowego rozstrzygnięcia to wzięła i wyszła z domu. Zabrałem dzieci. Przez ten czas nawet nie zadzwoniła i nie zapytała się co tam u dzieci. Kiedyś jak byłem w domu po rzeczy dla dzieci to powiedziała że mam spie...lac do swoich bahorów.
Life is brutal & full of zasadzkas.
Wyrazy współczucia. Ludzie to zwykłe padalce. Kiedy tak czytam to mi się serce kraje, ile podlości jest w ludziach i w zasadzie oprócz słów prawdziwego współczucia Tobie, na nic więcej mnie juz nie stać.
Trzymaj się bracie.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?