Forum prawne

Sklep - posądzenie o kradzież, której nie było - forum prawne

Kilka dni temu spotkała mnie taka oto sytuacja w jednym z dużych sklepów handlowych. Po zrobieniu i opłaceniu zakupów, głównie spożywczych i higienicznych, jeszcze przy kasie, zatrzymał mnie ochroniarz pytając "Gdzie schowałeś setkę". Zdumiony początkowo nie zrozumiałem o jaką setkę chodzi. Usłyszałem, że wszystko jest na kamerze, proszę udać się ze mną. Po chwili domyśliłem się, że prawdopodobnie chodzi o jakąś wódkę, popularnie nazywaną setką. Problem w tym, że nawet nie byłem przy regale z alkoholem wysokoprocentowym. Rzeczywiście z półki wziąłem małe, trzystumililitrowe, niepasteryzowane piwo (z etykietą i o wyglądzie rodem z czasów PRL) w cenie 2.49 złotych za butelkę. Regał ten jednak jest po przeciwnej stronie alejki. I była to jedyna rzecz jaka wziąłem do ręki w tym miejscu. Ostatecznie, stojąc już w kolejce do kasy, rozmyśliłem się w kwestii zakupu i odłożyłem rzeczony produkt niedaleko kasy, czego już widocznie ochroniarz nie zauważył na kamerze monitoringu.

Żaden moment kradzieży typu włożenie przedmiotu do kieszeni, pod ubranie, do torby na zakupy i nie wyłożenie na taśmie etc. nie został zarejestrowany przez kamery monitoringu, bowiem nie miało to miejsca. Czy podstawą do zatrzymania każdego z klientów może być zatem subiektywne odczucie ochrony?

Pani kierownik, która w pewnym momencie pojawiła się na sklepowym zapleczu, na moje uwagi odpowiedziała, że ochroniarz wykonuje swoje obowiązki i ma prawo do zatrzymania. Z tym, że akurat tej pani nie było przy zatrzymaniu, zatem nie widziała w jaki sposób to zatrzymanie przebiegało. Dodam tylko, że zatrzymanie dokonane zostało w godzinach popołudniowych (godzina 16), a słowa wypowiedziane przez ochroniarza zostały przy innych klientach, którym nikt później nie wyjaśni sprawy. Ponadto sklep jest w mojej bliskiej okolicy, więc narażenie na straty wizerunkowe jest tym większe.

Próbowałem bezskutecznie wytłumaczyć, że zaszło nieporozumienie i mogę pokazać wszystko co mam w torbie wraz z paragonem, a żadnego alkoholu nie mam. Całe zdarzenie skończyło się na tym, że wskazałem na monitoringu miejsce odłożenia feralnej butelki, po czym pani kierownik ją przyniosła. Ochroniarz w międzyczasie zadzwonił po grupę interwencyjną. Straszył również interwencją policji. O ile ochroniarz później próbował mnie przeprosić, przeprosin tych jednak nie przyjąłem, o tyle od pani kierownik nie usłyszałem żadnego przepraszam, a wręcz zostałem zaatakowany za nieprawidłowe odłożenie produktu.

W sklepie tym robię zakupy od wielu lat i pierwszy raz zdarzyła mi się taka historia. Właściwie pierwszy raz w życiu. Zarzucanie kradzieży tuż przy kasie, na oczach innych klientów, zamiast dyskretnego poproszenia na zaplecze, chyba nikomu nie byłoby przyjemne. Poza tym postawa samej pani kierownik po odnalezieniu rzeczy też pozostawia wiele do życzenia.

Czy w tej, wyżej opisanej sytuacji można powiedzieć o bezzasadnym zatrzymaniu i naruszeniu dóbr osobistych. Jakie ewentualne kroki mógłbym w tym konkretnym przypadku podjąć? Czy w ogóle jest sens podejmować?

Pozdrawiam

Nie ma jeszcze odpowiedzi w temacie: Sklep - posądzenie o kradzież, której nie było

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika