Niewyjaśniona zmiana oskarżenia.

Witam,
Jakiś czas temu zostałem złapany przez policję. Sprawa dotyczyła uszkodzenia i usunięcia znaku "stop" przeze mnie, dwóch kolegów i jedną koleżankę. Znak ten w sumie był w miejscu gdzie i tak przejeżdżało jedynie kilka samochodów na dzień. Zapewne ten znak był potrzebny, jednak nie myślę że tak bardzo by aż tak karać. Byliśmy wtedy pijani, ja już chciałem wracać do domu ale gdy usłyszałem że zachwycają się znakiem(by go wziąć) i że mojego kolegi nie ma tuż obok, odwróciłem się i już było za późno. Zaczęli go usuwać, a ja jako solidarny przyjaciel dołączyłem się do tego aktu. Usunęliśmy tylko samą tarczę, bez słupa. Złapała nas policja. Zawieźli na komendę, spisali wstępne zeznania, zbadali alkomatem. Jakiś czas później dostaliśmy wezwanie na policję w sprawie wykroczenia z artykułu 85 paragrafu 1 kodeksu wykroczeń. Niby wszystko się zgadza, poszliśmy.. i dowiedzieliśmy się jedynie że dostaniemy wezwanie do sądu. Pani policjantka pytała się o podstawowe informacje(jak imiona rodziców czy stan cywilny) oraz czy chcemy zeznawać(po przeczytaniu nam zarzutu) ale skoro i tak będziemy musieli zrobić to w sądzie(przynajmniej Pani policjantka tak mówiła), to żaden z nas nie zeznawał. Mówiła że prawdopodobnie dostaniemy grzywnę, w końcu wartość znaku nie przekraczała 250zł. Wezwanie mieliśmy dostać koniec czerwca/początek lipca. Dopiero dzisiaj coś dostałem. Najdziwniejsze jest to że nie do sądu ale jeszcze raz na komendę. Tym razem w sprawie o przestępstwo z artykułu 288 paragrafu 1 kodeksu karnego. Ktoś mi może wyjaśnić o co chodzi? Czemu tak? Czemu nie dostaliśmy do sądu? Czy Pani policjantka zachowała się uczciwie nie mówiąc nam całej prawdy? Czy za jeden mały wybryk ze znakiem mam dostać aż do 5 lat pozbawienia wolności? Czy mogę się jakoś bronić?
Pozdrawiam

ponawiam prośbę! mam pójść siedzieć za jeden wybryk ze znakiem nawet na 5 lat? gdzie prawdziwym bandytom odpuszczają bo się ich boją, a dobrych obywateli którzy raz się potkną puszczają za kratki?