Obuwie robocze - forum prawne
Witam,
Wiem, że kwestia obuwia i odzieży roboczej była już tutaj kilkukrotnie poruszana, ale mój przypadek jest inny.
Pracuję w pewnej znanej restauracji, dajmy na to, MCDonek. Do tej pory zakup obuwia należał do pracownika. Nie było z tym większego problemu, ponieważ nikt nie czepiał się do jego rodzaju. Powiedziane było tylko, że ma być czarne i pełne. To w markecie koszt ok. 25 zł. Dodatkowo pracodawca dostarczył bluzy i czapeczki firmowe dla pracowników, za które wypłaca ekwiwalent na pranie. Praco oczywiście w różnych warunkach: od chodzenia po przyległościach restauracji i sprzątaniu ich, poprzez czyszczenie podłóg silnymi detergentami, aż po stanie przy ociekających tłuszczem i chlapiących nim grillach i frytkownicach. Zwykle takie obuwie wystarczało na 3-4 miesiące i nikt się nie burzył.
Jednak jakiś czas temu pracodawca wywiesił ogłoszenie, że obuwie ma być dokładnie takie, jakiego on sobie życzy. Mało tego wskazał dwa punkty, w których można je zakupić. Jego koszt to 140 zł. No tego już było za dużo, więc zwołano pilne spotkanie z kierownictwem. Jednak na spotkaniu kochany pan kierownik oznajmił, że nie ma od tego odwołania. Przedstawił natomiast swoją propozycję, mianowicie: zakupi nam to obuwie u producenta, ale jednocześnie odwoła dodatek do prania odzieży roboczej.
Jeśli chodzi o umowę, to ja mam na czas nieokreślony, ale sporo jest osób na czas określony.
Pytanie jest następujące: Czy to zachowanie jest niezgodne z prawem, czy tylko niemoralne? Najprawdopodobniej producentem obuwia jest członek rodziny "pana kierownika". W jaki sposób walczyć tutaj o swoje prawa.
Przepraszam za ten esej, ale zakup obuwia za 140 zł przy pensji 700-800 zł to czysty absurd, tym bardziej, że na moje oko rodzaj wykonywanej pracy (zwłaszcza na kuchni), kwalifikuje tego pracodawcę do nieodpłatnego udostępnienia obuwia roboczego swoim pracownikom.
Proszę o radę.
Nie ma jeszcze odpowiedzi w temacie: Obuwie robocze
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?