Odpowiedzialność za szkody przy wyburzaniu ścian działowych. - forum prawne
Remontuję stare mieszkanie na parterze budynku z 1937 roku (zbudowanego przez Niemców). Stropy zbudowane są z drewnianych legarów (długość ok. 4 m) opartych na ścianach nośnych. Ściany działowe są zbudowane z cegły dziurawki 6 cm i położone pod legarami, w mieszkaniu nade mną ściany działowe stoją w takim samym układzie. Przed wyburzeniem była zrobiona odkrywka i wykonawca stwierdził, że legary są w dobrym stanie, nad każdą belką znajduje się jeszcze jedna drewniana belka i to na niej oparta jest ściana w mieszkaniu na górze. Po upewnieniu się, co do tych wszystkich faktów, wykonawca zaczął wyburzać ściany (młotkiem, nie żadnymi maszynami) i się zaczęło. Sąsiadce z góry popękały ściany działowe i dwie pary drzwi przestały się domykać. Domniemanie jest takie, że drewniane legary się lekko ugięły po wyburzeniu ścianek działowych.
Na alarm sąsiadki, obydwa mieszkania odwiedziła komisja z firmy zarządzającej wspólnotą z inspektorem budowlanym w składzie. Stwierdzono wyburzenie ścian działowych i brak jakiegokolwiek zagrożenia dla budynku. Wszystko zostało opisane w notatce służbowej. Inspektor zapewnił sąsiadkę, że nie ma szans, żeby z budynkiem cokolwiek się stało.
Czyja to jest wina wg prawa? Czy ja jestem za to odpowiedzialny i czy mam pokryć szkody z mojego ubezpieczenia?
Mam wątpliwości, dlatego, że ściany działowe są moją prywatną własnością (mieszkanie własnościowe), stanowią element mieszkania, a nie budynku. Jeżeli cokolwiek się na nich opierało, to nie jest to moja wina. "Winny" jest stan techniczny budynku (z powodu wieku). Czy jest to prawidłowe rozumowanie?
Nie zamierzam się uchylać od odpowiedzialności. Na początku powiedziałem sąsiadce, że naprawię jej szkody na mój koszt (potwierdziłem to w obecności komisji), ale sąsiadka nadal urządza karczemne awantury, straszy mnie prokuratorem, sądem, obraża robotników i nasyła na nich policję, straż miejską. Złożyła skargę w nadzorze budowlanym. To wszystko już po wizycie komisji. Straciłem cierpliwość i, chociaż chciałem, nie zamierzam jej iść dalej na rękę, tylko rozmawiać z nią jej językiem tj. za pośrednictwem zarządcy, ubezpieczyciela, sądu, itd. Dlatego zastanawiam się, czy na pewno moja wina jest ewidentna, czy jednak mogę powalczyć o swoje racje.
Druga kwestia jest taka, że komisja wydała zalecenie, żebym wzmocnił legar dodatkową krokwią (to nie jest dla mnie problem) i wstawił słupek (również krokiew) minimum 1 m od ściany, w miejscu, gdzie sąsiadka ma piec kaflowy. Sąsiadka stwierdziła, że ma prawo mieć piec, chociaż go nie używa (ma ogrzewanie elektryczne). A ten piec przecież na pewno sporo waży i na pewno ma swój udział w pękaniu ściany. Słupek miałby zapobiec ew. dalszemu pękaniu ścian (działowych) u sąsiadki. Znów w pierwszej chwili się zgodziłem, ale po awanturach zmieniłem front. Słupek psuje mi projekt wnętrza. Dlaczego ja mam go wstawiać w swoim mieszkaniu? Jeżeli legar ugina się pod ciężarem pieca, to niech sąsiadka go rozbierze, albo wzmocni sobie strop pod piecem.
Oczywiście, zalecenie komisji z firmy zarządzającej nie jest w żaden sposób wiążące, ale jak ta kwestia wygląda w świetle prawa? Czy nadzór może mi nakazać wstawienie tego słupka? Czy mogę powalczyć o inne rozwiązanie (np. rozebranie pieca, wzmocnienie stropu pod piecem od strony sąsiadki i na jej koszt, etc.)
Nie ma jeszcze odpowiedzi w temacie: Odpowiedzialność za szkody przy wyburzaniu ścian działowych.
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?