Ograniczenie praw, czy odebranie?

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc w zredagowaniu pozwu. Może przedstawię pokrótce sytuację: Mój były mąż siada mocno na psychice dzieci. Dzieci są małe - 5 i 6 lat. Przesłuchuje ich, każe im potwierdzać co mu powiedziały, w mojej obecności ("no, powiedz mamie, co mi wczoraj powiedziałaś"), przyjeżdża z prezentami i mówi, że nie dostaną teraz bo mama nie pozwoliła i zabiera prezenty ze sobą do domu. Dzieci głupieją przy nim, boją się ze mną rozmawiać po powrocie z weekendu u taty. Widzę w oczach starszego przerażenie, bezsilność. Widzę, że winę zrzuca na siebie. No to tata tak to robi.
Poza psychicznymi atrakcjami, nie traktuje poważnie opieki nad nimi, szczególnie zdrowotnej. Dzieciom podaje, razem ze swoją partnerką (domorosłym najwspanialszym lekarzem) leki, które dla dzieci nie są dozwolone. Jak jakiś czas temu młodszemu dziecku rower rozwalił głowę, jechali z nim ponad 2 godziny (wtedy miał mi odwieźć dzieci) i oddali mówiąc, że owszem, spadł rower ale nic się nie stało i nakłamali dziecku, że to nie jego krew, żeby nie płakał. Chcieli mieć spokój w samochodzie. Jak zobaczyłam zakrwawione włosy (nawet nie oczyścili rany), spakowałam dziecko do szpitala na izbę przyjęć. Tam założono 2 szwy.
Jest skrajnie nieodpowiedzialny, żeruje na delikatnej jeszcze psychice dzieci. To nie czyni go na pewno dobrym ojcem.
Takich przypadków jest dużo więcej ale nie chciałam wszystkich tu opisywać.

Czy w związku z tym, mogę ograniczyć mu prawa, czy nawet odebrać? Spotykać się z dziećmi nie mam zamiaru zabraniać ale chciałabym to zmienić tak, żeby było to w mojej obecności, lub np kuratora.
W tej chwili, po sprawie o ustalenie kontaktów, musi mnie powiadamiać, jeżeli wywozi dzieci poza miasto ich zamieszkania, ma z nimi co drugi weekend w miesiącu. Alimenty płaci terminowo jak ma dobry humor, jeśli zły, płaci z opóźnieniem lub w ratach po 20zł dziennie.

Bardzo proszę o pomoc. Może coś możecie mi zasugerować, poprzeć doświadczeniem. Z góry ogromnie dziękuję.