Forum prawne

SEPARACJA ZAMIAST ROZWODU? - forum prawne

Czy sad po dlugim(3 letnim)postepowaniu rozwodowym wysunietym zgodnie przez oboje malzonkow majacych 2 dzieci moze orzec separacje zamiast orzeczenia rozwodu?separacja zostala orzeczona kilka miesiecy temu,a my z partnerem nadal opczekujemy na rozwod-taki mial byc final i do tego caly czas oboje zmierzamy.Czy otrzymamy potem wkoncu rozwod,czy na owej separacji konczy sie dzialalnosc sadu w naszej sprawie?Musimy sami wszczynac na nowo wniosek o rozwod(placac oczywiscie kolejne pieniadze)czy mamy czekac na decyzje sadu albo na jakies nastepne rozprawy?Nie wiem jak dlugo musimuy czekac i co nalezy robic dalej,zeby doprowadzic do konca sprawy i otrzymac rozwod.POMOZCIE!!

(Lola)

Odpowiedzi w temacie: SEPARACJA ZAMIAST ROZWODU? (8)

Separacja nie prowadzi automatycznie do rozwodu. Jesli sąd mimo żądania rozwodu orzekł separację, kierował sie być może tym, że rozkład pożycia małżonkow nie jest trwały (jest to warunek rozwodu) i ze względu na dobro dzieci zdecydowal o separacji. Jeśli oboje małżonkowie nadal żądaja rozowdu, proponuję na jakieś 3-6 m-cy złożyc ponownie pozew o rozwód argumentując że dalsze utrzymywanie separacji jest bezsasadne. Oczywiście sąd będze badał czy ustały więzi między małżonkami (uczuciowa, fizyczna i gospodarcza), czy rozkład pożycia jest trwały, itd.

jezeli nie wniesiemy nowego pozwu o rozwod w ciagu tych kilku mcy,bedziemy w stanie seperacji orzeczonej przez tkwili juz do konca zycia?Pozycie malzenskie ustalo juz kilka lat temu a ze wzgledu na dzieci -na dobra sprawe nigdy moze nie dojsc do orzeczenia rozwodu przez sad,gdyz liczy sie dobro dzieci,prawda?Boje sie,ze w tej sytuacji nigdy nie otrzymamy rozwodu..

nieprawda, że nigdy nie dostaniecie rozwodu, w końcu jest mnostwo małżeństw z dziećmi, które się jednak rozwodzą :), trzeba jedynie wykazać że rozkład pożycia jest zupełny i TRWAŁY, czyli nie ma żadnych szans na wasze powótne zeście. W pozwie o rozwód musisz wyraźnie napisać że dalsza separacja nie ma sensu ani wpływu na dobro dzieci, bo i tak nie żyjesz z męzem. Nie bardzo wiem dlaczego sąd nie dał wam rozwodu, zgodnie z prawem jeśli obie strony tego zgodnie się domagają i są ku temu przesłanki - nie ma powodu do nie orzeczenia go. Próbuj, dobrze uzasadnij pozew, trzeba wykazać że separacja wcale nei spełniła swojej roli.

Jasne, że w tym przypadku nie może orzec separacji. Co za idioci w tych sądach siedzą! A Państwo też słabo argumentowaliście trwały i zupełny rozkład pożycia skoro ta idiotk a(bo to pewnie baba) tak postanowiła. Czy Wy macie adokata?

Widzisz Lola.Pierwszy błąd jaki popełniliscie to wniosek o rozwód był od was obojga.Zazwyczaj sędziowie nie patrza łaskawie na takie wnioski.Doszukują się w nich jakiegos przekętu dlatego tez orzekaja separację. Kolejnym razem niech tylko jedno z was wniesie pozew bez orzekania o winie.Wtedy sad inaczej spojrzy na tą sytuację. umotywuj swój pozew ty i istnieje zainteresowanie każdego z was innym, partnerem dlatego tez oboje dazycie do rozwodu.

Witam.
Przypadek sprawił, że przeglądając sieć natrafiłem na to forum smutnych historii. Stało się tak dlatego, że szukałem informacji o prawie rodzinnym i przepisach związanych z tym tematem, by dowiedzieć się jak mogę sobie radzić z pewnymi kłopotami, które od jakiegoś czasu nie dają mi spokoju.
Z początku rzuciłem się do pisania posta z moim problemem, ale jakoś nie wiedziałem jak to wszystko złożyć w jedną całość, nie ukrywam, że głupio się też poczułem pisząc o swych prywatnych problemach związanych z rodziną. Cóż całe życie radzę sobie sam i nie mam w zwyczaju płakać komuś, a tym bardziej obcym osobom w "mankiet".
Dowiedziałem się tu wielu ciekawych rzeczy, poczytałem też o ludzkim nieszczęściu i rodzinnych dramatach przy , których mój problem wydaje się śmieszny i nie wart uwagi.
Byłbym jednak bardzo wdzięczny gdyby ktoś był w stanie udzielić konkretnej porady w mej sprawie.


Jesteśmy całkiem udaną rodziną kilka lat po ślubie, młode małżeństwo z małym dzieckiem. Wspólne spędzanie czasu, budowanie przyszłości. Brak problemów z pieniędzmi, alkoholem czy też niewiernością.
Od momentu przyjścia na świat dziecka wiele rzeczy się zmieniło, wspólne sprawy zaczęły doprowadzać do konfliktu interesów oraz sprzeczności sposobów rozwiązywania problemów i wizji życia.
Kilka dni temu zdałem sobie sprawę, że już dłużej nie mogę żyć wbrew sobie i robić dobrą minę do złej gry.
Nasz związek wypalił się. Ona całą swą uwagę i uczucia przelała na dziecko, a ja po pewnym czasie przestałem zabiegać o jej miłość, bo nie dostawałem nic w zamian.
Nasze wspólne życie towarzyskie przestało istnieć, a współżycie ograniczyło do sporadycznych kontaktów pozbawionych namiętności i wzajemnego pożądania...
Ot banalna historia w brutalnej rzeczywistości...prosta, smutna, prawdziwa...

Nie chcę rozwodu, ciągania się po sądach i wzajemnego szarpania nerwów. Nie chcę by dziecko patrzyło na bezsensowną walkę rodziców i cierpiało z naszej winy.
Mam jeszcze cichą nadzieję, że wszystko się ułoży, że może znowu odnajdziemy siebie.
Doszedłem do wniosku, że obecnie najlepszym wyjściem będzie tymczasowe nieformalne ( tzn. myślę, że separacja w tym przypadku niepotrzebna) "rozstanie" z żoną by każde z nas miało czas do przemyślenia tej sprawy oraz możliwość poczucia jak to jest żyć bez siebie.
Mam jednak świadomość, że coś może pójść nie tak jak to w życiu, a chciałbym mieć przygotowany plan B w razie gdyby sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej.
Ona jest piekną lecz mściwą i upartą kobietą, dla której liczy się przede wszystkim jej zdanie. Kiedyś podczas głupiej kłótni zaczęłą mi grozić, że zabierze mi prawa do dziecka i żaden sąd mi nie pomoże bo sprawy tego typu są rozsądzane przede wszystkim z korzyścią dla matek. Kocham moje dziecko, nie wyobrażam sobie, że mogłoby wychowywać się beze mnie, że nie mógłbym zabierać je na spacery, uczyć życia.

Sedno sprawy, chcę ustalić z nią sprawiedliwie formy i czas widywania z dzieckiem. Wiem , że gdy dowie się o tym wszystkim wpadnie w szał i istnieje szansa, że robiąc mi na złość nie będzie chciała pozwolić widywać się z dzieckiem.
Ponadto nie chcę marnować sobie czasu i zdrowia na łażenie po sądach i ustalanie alimentów. zarabiam i utrzymuje rodzinę, to dla mnie naturalna kolej rzeczy, no i nie chcę by ktoś urzędowo nakazywał mi płacić na moje dziecko tak jakby to był jakiś rachunek.

[i]1. Do kogo się udać , w jakiej formie i z jakimi dokumentami czy też argumentami w wypadku negatywnej reakcji żony i jej chęci wzięcia rozwodu ( jak już określiłem, nie chcę do tego dopuścić ).[/i]

[i]2. Jak postąpić w wypadku gdy nie będzie chciała mi pozwolić przykładowo na spacer z dzieckiem czy też chęć zabrania go na dłuższy czas ( kilka godzin, dzień ) i do kogo się najlepiej wtedy zwrócić ( policja, straż miejska, jakiś ośrodek rodzinny, to może głupie pytanie, ale pomimo całego swojego wykształcenia jestem w tym temacie bezbronny jak dziecko),[/i]

[i]3. Przypuszczam, że nie ma prawa zabronić mi widywać się z dzieckiem ( jestem biologicznym ojcem, dziecko nosi moje nazwisko, nasz związek jest zalegalizowany w USC ) lecz jak formalnie mogę ustalić czasi i formy widywania się z dzieckiem ( jeżeli to możliwe chciałbym uniknąć rozpraw sądowych, więc czy istnieje szanasa na załatwienie tego typu problemu w jakimś ośrodku rodzinnym, a jeżeli rozpraw sądowa jest jedynym wyjściem to jak się do niej przygotować , argumenty, dokumenty itd.[/i]

[i]4. Jeżeli będzie chciała upewnić się o tym, że mój wkład finansowy nie ustanie to w jaki sposób moglibyśmy zawrzeć umowę na ten temat.[/i]

[i]5. No i wersja najbardziej beznadziejna, jak bronić się i walczyć w przypadku próby pozbawienia mnie praw rodzicielskich, jak postępować, jakie dokumnety czy też dowody gromadzić, które można byłoby użyć w sprawie.[/i]

Dziękuję z góry za jakiekolwiek odpowiedzi na założony przeze mnie temat.

p.s.
No i jakoś lżej mi się zrobiło, że podzieliłem się z wami moim małym smutkiem...

mam podobną sytuację. pierwsza droga to prawnik. doradzi napewno nie zaszkodzi i co najwarzniejsze powie jak rozmawiać i gdzie się zwrócić opomoc w mediacji jeśli jest jakaś szansa.no i sprawy sądowe poprowadzi ewentualnie pozew napisze (a co do pozbawienia praw to niema szans nawet w takim państwie jak polska gdzie matka polka dla sądu jest święta)ja czekam 4tyg. na sprawę o opiekę i niewiem ile jeszcze ale nie poddajesię bo jak tu żyć bez mojego maleństwa# pozdrawiam fipek-d@wp.pl

Dzięki, za odpowiedź. Jestem już w trakcie całego tego cyrku...cholernie ciężko to znieść, ale warto. Czuję się lepiej i pomimo wyrzutów sumienia gdzieś tam w głębi siebie wiem, że postępuję właściwie.

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika