Forum prawne

czy można takiej matce odebrać prawa albo chociaż ograniczyć?

Jestem 40 letnim facetem, który jest z związku z matką 7 letniego chłopczyka od 13 lat. Nie jesteśmy małzeństwem. Odkąd zaczęliśmy mieszkąc ze sobą, przed urodzeniem dziecka zaczęło się wszystko psuć. Mimo to postanowiliśmy w ramach ratowania związku zrobić sobie dziecko! Od tego momentu popier*** się wszystko. Wieczne obrażania, nieodzywania po 2-3miesiące, opowiadania zmyślonych historii w pracy wspólnym znajomym. Od 1,5 roku się pakuje i "wyprowadza". Sprawdzanie smsów, portfela, komputera, samochodu jest na porządku dziennym. Kobieta jest toksyczna matką - 7 letnie dziecko śpi z nią w łóżku, nie potrafi się samo ubrać, je miksowane jedzenie(bo ona boi się że się udławi)-jest karmione bo nie umie używać sztućców, pije z kubka niekapki bo inaczej nie potrafi, nie wychodzi na dwór jak pada deszcz, śnieg, świeci słońce, nie jeździ na rowerze, nie pływa w morzu bo może mu się coś stać. Najlepszą formą spędzania czasu jest oglądanie bajek bo tj bezpieczne. Dziecko nie ma kolegów, do przedszkola nie chodzi bo może się tam czymś zarazić. Jej rodzice są zastraszeni i przestali już jej zwracać uwagę. Ona twierdzi że jest fantastyczna matką i że nic nie można jej zarzucić. Pracuje ale zarabia tyle żeby starczyło na jej wielki potrzeby. W domu nie robi nic - nie gotuje, nie sprząta. Robią to za nią jej rodzice, którzy przychodzą rano zajmować się synem jak my jesteśmy w pracy. Moich rodziców nie dopuszcza do zajmowania się dzieckiem bo zrobią mu krzywdę.
Nie płaci za mieszkanie(nie jej mieszkanie w kt nie jest zameldowana) ani za zakupy, oprócz tego dostaje 2000tyś miesięcznie na potrzeby dziecka.
2 miesiące temu zaczałem się "stawiać", niestety późno ale w końcu. Staram się dziecko uczyć wszystkiego od początku ale jest ścian za ścianą bo ona wszystko blokuje. Zażarte kłótnie są codzienne. Zaczyna nastawić dziecko przeciwko mnie, nie odbiera telefonów, nie pozwala na to żebym porozmawiał z dzieckiem jak jestem w pracy(jestem lekarzem więc dużo pracuje). Opowiada że ma kogoś, że jest z nim w permanentnej ciąży, że odejdzie do niego i zabierze dziecko- odchodzi już właśnie 1,5roku. Cały czas twierdzi że ma gdzieś to co on robię na boku, że jej tylko zależy na dziecku. Ale nie zostawi mnie bo nie znajdzie drugiego frajera który będzie jej płacił nie wymagając w zamian nic... Musze dodać że ma dług w banku i komornik zabiera jej połowę pensji.
Nie chce sam jej wyrzucić z mieszkania bo dam jej kolejny argument do ręki. Sąd pewnie przyzna prawa jej, to jest pewne, niestety. To się rozsypie bo nie można żyć w takiej głębokiej patologii ale nie wiadomo kiedy...
Nie wiem co mam robić, czy szarpać się dalej czy dać sobie spokój? Pomocy?

2011.1.30 12:23:39

Odpowiedzi w temacie: czy można takiej matce odebrać prawa albo chociaż ograniczyć? (1)

[cytat]

Jestem 40 letnim facetem, który jest z związku z matką 7 letniego chłopczyka od 13 lat. Nie jesteśmy małzeństwem. Odkąd zaczęliśmy mieszkąc ze sobą, przed urodzeniem dziecka zaczęło się wszystko psuć. Mimo to postanowiliśmy w ramach ratowania związku zrobić sobie dziecko! Od tego momentu popier*** się wszystko. Wieczne obrażania, nieodzywania po 2-3miesiące, opowiadania zmyślonych historii w pracy wspólnym znajomym. Od 1,5 roku się pakuje i "wyprowadza". Sprawdzanie smsów, portfela, komputera, samochodu jest na porządku dziennym. Kobieta jest toksyczna matką - 7 letnie dziecko śpi z nią w łóżku, nie potrafi się samo ubrać, je miksowane jedzenie(bo ona boi się że się udławi)-jest karmione bo nie umie używać sztućców, pije z kubka niekapki bo inaczej nie potrafi, nie wychodzi na dwór jak pada deszcz, śnieg, świeci słońce, nie jeździ na rowerze, nie pływa w morzu bo może mu się coś stać. Najlepszą formą spędzania czasu jest oglądanie bajek bo tj bezpieczne. Dziecko nie ma kolegów, do przedszkola nie chodzi bo może się tam czymś zarazić. Jej rodzice są zastraszeni i przestali już jej zwracać uwagę. Ona twierdzi że jest fantastyczna matką i że nic nie można jej zarzucić. Pracuje ale zarabia tyle żeby starczyło na jej wielki potrzeby. W domu nie robi nic - nie gotuje, nie sprząta. Robią to za nią jej rodzice, którzy przychodzą rano zajmować się synem jak my jesteśmy w pracy. Moich rodziców nie dopuszcza do zajmowania się dzieckiem bo zrobią mu krzywdę.
Nie płaci za mieszkanie(nie jej mieszkanie w kt nie jest zameldowana) ani za zakupy, oprócz tego dostaje 2000tyś miesięcznie na potrzeby dziecka.
2 miesiące temu zaczałem się "stawiać", niestety późno ale w końcu. Staram się dziecko uczyć wszystkiego od początku ale jest ścian za ścianą bo ona wszystko blokuje. Zażarte kłótnie są codzienne. Zaczyna nastawić dziecko przeciwko mnie, nie odbiera telefonów, nie pozwala na to żebym porozmawiał z dzieckiem jak jestem w pracy(jestem lekarzem więc dużo pracuje). Opowiada że ma kogoś, że jest z nim w permanentnej ciąży, że odejdzie do niego i zabierze dziecko- odchodzi już właśnie 1,5roku. Cały czas twierdzi że ma gdzieś to co on robię na boku, że jej tylko zależy na dziecku. Ale nie zostawi mnie bo nie znajdzie drugiego frajera który będzie jej płacił nie wymagając w zamian nic... Musze dodać że ma dług w banku i komornik zabiera jej połowę pensji.
Nie chce sam jej wyrzucić z mieszkania bo dam jej kolejny argument do ręki. Sąd pewnie przyzna prawa jej, to jest pewne, niestety. To się rozsypie bo nie można żyć w takiej głębokiej patologii ale nie wiadomo kiedy...
Nie wiem co mam robić, czy szarpać się dalej czy dać sobie spokój? Pomocy?

[/cytat]

2011.2.1 22:57:25

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika