Duzy problem sasiedzki - forum prawne
Sytuacja u mnie wyglada w ten sposob, ze sasiedzi pietro wyzej maja trojke dzieci w wieku 1-3 lat. Polaszczyli sie na "becikowe". Sa malzenstwem od roku, a dzieci rodzily sie na okraglo kazdego roku, jak to mowia, co rok, prorok. A teraz, kiedy juz "becikowe" wlasciwie anulowano, istnieje prawdopodobienstwo, ze matka usilnie doprowadzila do poronienia czwartego nienarodzonego dziecka, przez gwaltowne skoki. Ojciec pracuje za grosze wszedzie gdzie go wolaja, prawdopodobnie jest traktowany po macoszemu u szefa. Utrzymuje ich Miejski Osrodek Pomocy Spolecznej. A otrzymane pieniadze, zamiast przeznaczyc na jedzenie, czy dobra dla dzieci, przepijaja zwykle w jeden dzien, a pozniej sa nieustanne klotnie i wyzwiska, bo nie maja juz za co pic. Nie interesowaloby mnie ich zycie prywatne, gdyby nie fakt, ze cala trojka dzieci jest persfadowana, by na okraglo (jak tylko sie obudza, czesto od 4 rano do 22 wieczorem) uprzykrzac nam zycie galopujac boso po calym mieszkaniu, skaczac na podloge z tapczanu, rzucajac zabawkami i krzeslami, i toczac jakies metalowe kulki czy tez przewracajac metalowe tace. W naszym mieszkaniu doslownie trzesie sie zyrandol, a szyby w kredensie drza. Pol roku po naszym wprowadzeniu sie urzadzali libacje. Teraz juz sie boja. Sciagaja dzieci znajomych do mieszkania (40m2), by te takze utrudnialy nam zycie w ciagu dnia. Czesto slychac, jak ojciec uzywa inwektyw w kierunku tych dzieci i matki. Wiele razy slyszalem tez, jak to najstarsze (3 latka), samo klnelo, jak nalogowiec. Nie wychodza z dziecmi na spacery, a przeciez moglby to byc jeden ze sposobow by spozytkowaly energie. Non-stop przebywaja w mieszkaniu, nawet w piekny, sloneczny dzien. A to najstarsze dziecko jest zaciekawione swiatem do tego stopnia, ze gdy uslyszy nadjezdzajacy samochod szybko podbiega do okna. To jest przeciez karygodne, wszak to jest wiek, w ktorym zalezy od tego rozwoj dziecka. Czesto interweniuje u nich Policja, wzywamy, dopiero gdy juz wytrzymac sie nie da. Ale to dopiero poczatek historii. Otrzymali juz oni nakaz eksmisji 5 miesiecy temu od burmistrza. Lecz miejscowe Towarzystwo Budownictwa Spolecznego tlumaczy, ze nie ma dla nich zastepczego lokalu. I takim oto sposobem, ciagle tu jeszcze sa i zatruwaja nam zycie. To dopiero pierwsza strona medalu. Nasz dzielnicowy jest nieudolny. Juz dawno temu ze stopy Policji powinien wytoczyc im proces, ze wzgledu na ilosc interwencji. Nie robi jednak nic, mimo, ze sam wielokrotnie byl swiadkiem bardzo uporczywego halasu ze strony sasiadow. A pewnego dnia przyjechal do nas po sluzbie i wyludzil poparcie na radnego. Obie rodziny nie uiszczaja oplat za czynsz, prad i gaz (druga z tych rodzin juz zostala pozbawiona gazomierza), mimo, ze nie jest to lokal socjalny. Mamy to potwierdzone na pismie. Nie sa eksmitowani. Robia to w celu uniemozliwienia nam zakupu mieszkania w tym bloku, z powodu ich zadluzenia. Malo tego, druga z tych rodzin, otrzymala od TBSu lokal dodatkowy za ktory rowniez nie oplacaja czynszu. O maly wlos nie doszlo do ich rozwodu - malzonkowie postanowili zamieszkac w separacji. MOPS przychylil sie do wniosku, tlumaczac to wola "utrzymania rodziny w komplecie bez wzgledu na zaistniale fakty". Nie uiszczaja tez oplat za pomieszczenie gospodarcze (chlewik), mimo, ze nie jest on czescia budynku, wrecz zarejestrowany jest jako obiekt znajdujacy sie na innej ulicy. Oprocz tego, kilka dni temu wyszlo na swiatlo dzienne, ze podciagneli sobie gdzies w mieszkaniu "na dziko" przewody i z niego czerpia energie elektryczna. Okazalo sie ze czerpali ja od sasiada numer obok, ktory mieszka tu dopiero od 6 miesiecy; poprzednio lokal ten zajmowal nieszkodliwy "pijaczek", takze za nic nie placil. Powiesil sie z powodu choroby nowotworowej. A wracajac do sasiadow nad nami... Graja role aniolkow i swietoszkow, a skladaja donosy gdzie jest to tylko mozliwe, gdy zobacza u nas jakies, nawet najmniejsze uchybienie. Handluja papierosami i czesto jest tak, ze niedoinformowani "klienci" pukaja do naszych drzwi o poznych godzinach nocnych by spytac gdzie mieszkaja. Posiadaja tez nieszczepiona, duza i agresywna suke. Ta potrafi wyc glosno nawet o 3 w nocy przez kilka godzin... Ale mniejsza z tym. Matka drugiej rodziny (ktora to rodzina, wspolnie z sasiadami bezposrednio nad nami, nam dokucza i kooperuje) byla juz pod nadzorem kuratora przez 2 lata. Najstarsze z trojki dzieci pierwszych sasiadow (bezposrednio nad nami) bodaj poltora roku temu spadlo ze schodow na sam dol, bo wybieglo samo na korytarz. 3 dni lezalo w lozeczku i przyjezdzal ambulans, ale na szczescie nic powaznego sie nie stalo. Informowalismy Centrum Pomocy Rodzinie o zaistnialej sytuacji. Byla komisja, ale, albo maja u nas podsluch, albo swietna intuicje. Gdy przyszla komisja, ponownie grali idealna i troskliwa rodzine, a dzieci slodko spaly. Mamy jednego swiadka, bylo ich trzech (jeden z nich to wlasciciel hotelu). Drugi z nich to samotna, byla nauczycielka po 2 wylewach ze sparalizowana prawa reka. Strasznie sie obawia, ze bedzie miala z tego powodu przykrosci, gdy zezna przeciwko nim. Dzielnicowemu odwazyla sie opowiedziec o sytuacji. Ten dalej nie zareagowal. Jako, ze mieszkamy na parterze, 2 razy wybito nam szyby, 2 lata temu. Niestety nie mamy dowodow, ze sprawcami sa oni. Pierwszy raz ktos wybil szybe butelka po winie, a drugi raz ciezka plyta kraweznika. Nie mamy w miescie wrogow poza tymi dwiema rodzinami. A najbardziej interesujace jest to, ze do wybicia szyb dochodzilo po interwencjach policji. Dzien przed Wigilia ponownie wybito mi szybe w pokoju, prawdopodobnie lokciem lub czyms ciezkim, gdyz nie byl to przedmiot rzucony. Do tej pory mialem wybite szyby czterokrotnie, w tym raz w pokoju obok. Dzielnicowy zastrzegl, ze jezeli dostarczymy choc najmniejszy dowod kolejnej libacji, beda eksmitowani w trybie natychmiastowym. Ale w chwili obecnej jest to praktycznie niewykonalne, gdyz obecnie nie spozywaja alkoholu w nadmiernych ilosciach. Miesiac temu zalali nam mieszkanie popluczynami z prania. Lecialy mi prosto na twarz kiedy spalem po pracy. Malo tego, sasiadka wytoczyla mojej mamie proces, jakoby bezpodstawnie wzywala Policje na interwencje. Sprawe przegrala. Nastepnie moja sprawa trafila do sadu grodzkiego z art. 107 kw. W tej chwili czekamy na kolejna (trzecia) rozprawe. Drugi swiadek (wl. hotelu) wycofal sie w ostatnim momencie z zeznan, gdyz oswiadczyl nam, ze otrzymywal telefony z pogrozkami. Sasiadka powolala na swiadka sasiadke, z ktora kooperuje. Ta z kolei teraz probuje grac na czas, nie stawiajac sie na rozprawach tym samym powodujac odroczenia, przedstawiajac zaswiadczenia o rzekomej chorobie. Jestem swiadkiem rozmowy miedzysasiedzkiej w ktorej sie do tego przyznala. Miesiac temu zostalem wybudzony ze snu podczas glosnego zachowywania sie sasiada o godzinie 3:40. Byly to wyzwiska, galop dzieci, zachowywali sie zupelnie jakby byl dzien. Zadzwonilem na Policje. Policja podjela interwencje i za 15 minut byli na miejscu. Awanturowal sie z nimi i byl agresywny. Gdy sprowadzali go do radiowozu zaczal grozic rodzicom ze "nas zalatwi" itd. Prawdopodobnie zostal zatrzymany na 24h, gdyz wrocil dopiero kolejnego dnia, wieczorem. Sprawe planuje opisac w calosci i poinformowac Interwencje lub program Uwaga. Co Panstwo o tym sadza? Moje pytanie brzmi, czy jest to zgodne z Prawem, by takie odroczenia trwaly w nieskonczonosc z powodu jednego swiadka, ktory gra na zwloke?
Odpowiedzi w temacie: Duzy problem sasiedzki (4)
Teraz od kilku dni działają "sądy 24-godzinne". Zgłoś to policji i każ im w ten sposób załatwić sprawę, bo jak nie to sprawę nagłośnisz w mediach np. tvn czy Polsacie. Macie prawo żyć w spokoju,bo to skandal by patologia rządziła. Życzę powodzenia i wytrwałości.
2007.3.16 17:30:46
Problem nie polega na osądzeniu, bo już orzeczono eksmisję w tej sprawie. Problem polega na braku lokali. Jako rodzina wielodzietna muszą mieć zagwarantowany lokal o odpowiednim standardzie. mam jednak wrażenie, że robi Pan wszystko, aby pozbyć się uciążliwych lokatorów, bo jest Pan zainteresowany kupnem lokalu. To Pan zgłasza liczne interwencje, aby załatwić swój interes. Odnoszę wrażenie, że nie jest Pan obiektywny. Natomiast w bloku należy sie liczyć z uciążliwością zamieszkiwania z rodziną wielodzietną. Ogólnie wiadomo, że dzieci są ruchliwe, skaczą, bawią się i mają do tego prawo, tak jak zresztą w przedszkolu. A może to Pan jest tym uciążliwym lokatorem, który nie daje żyć normalnie innym ludziom. W takiej sytuacji najmniej uciążliwym jest zamieszkiwanie we własnej willi z dala od ludzi, dzieci, piesków.A może zamiast nieustających wezwań Policji, zorganizowalibyście tym dzieciom ciekawe zabawy na powietrzu w ramach pomocy sąsiedzkiej, mniej zjadliwości, a więcej zrozumienia dla spraw życiowych. Pozdrawiam serdecznie
2007.3.17 9:20:44
Pani Jadwigo - Ja rozumiem co Pani mysli na ten temat. Ale jednoczesnie smiem powatpiewac w Pani obiektywizm - wszak jest Pani kobieta, a jak wiadomo kobiety zwykle za wszelka cene staraja sie zatrzec wady swoich dzieci i zrobic z nich aniolow bez cienia skazy. To zrozumiale. Ale nie, nie jest tak, jak Pani sadzi. W istocie sprawy wykupu mieszkania lezy pewna kwestia, przy ktorej prawdopodobnie nastapila nadinterpretacja - otoz nie zamierzalem nigdy i nie zamierzam zakupic wszystkich lokali znajdujacych sie w nieruchomosci, jedynie wlasne m3. Po to, by po wykupie, mozna bylo przeniesc sie w inne, lepsze miejsce, wiadome jest, ze wieksze szanse na znalezienie odpowiedniego mieszkania zamiennego maja posiadacze lokali wlasnosciowych. Ci ludzie, nam to utrudniaja za wszelka cene. Dlaczego? A to dlatego, ze ujrzalyby swiatlo dzienne rozmaite przestepstwa. Cala sprawa trwa juz bardzo dlugo, ponad 3 lata. Ja, z rodzina na prawde mamy juz tego dosyc. Nie bojmy sie uzyc slowa - rodzina patologiczna - bo tak wlasnie jest w tym przypadku. A takich przypadkow jak ten jest zapewne setki. W zaleznosci od wyroku sadu, sprawa trafi do telewizji. Mamy za soba 3 lata solidnej mek psychicznej i nie odpuszcze im tego na sucho. A na koniec chcialbym dodac, ze obecnie zamieszkuja oni lokal o powierzchni zaledwie 40m2, maja tam doslownie dziurawe podlogi. Zalali mi juz pokoj po raz 3ci. Dwie godziny temu byla u nich awantura i matka przez jakis czas siedziala w poblizu bloku i plakala. Potem pobiegla do matki. Z naszego lokalu, na wolanie dziecka, mozna bylo uslyszec zdanie ojca typu "Na ch*j nam ta ku*** bedziemy sami zyc dobrze". Czy nadal ma Pani jakies watpliwosci, Pani Jadwigo?
2007.3.17 19:21:52
Mieszkam od przeszło 8mcy w tbs'ie i przeżywam z rodziną podobną sytuację, choć na szczęśćie nie jest to rodzina patologiczna. Mieszkamy na 4 z 5 pięter tbs'u. od 7 do 22 dzień w dzień, co chwila biega dwójka dzieci. Nasi znajomi, rodzina potwierdzają że jest to nie do zniesienia. Niestety nie mamy zrozumienia sąsiadów ponieważ mieszkamy na rogu i jesteśmy jedynymi mieszkańcami "spod dołu". Pani Jadwigo - Pani spostrzeżenia (abstrahując od wypowiedzi nt zakupu nieruchomości) jak wielu ludzi biorą stronę dzieci, symbol niewinności, czegoś co nie robi nic złego. Pomysł na organizowanie zabaw dla dzieci jest kompletnie nie trafiony i świadczy o niezrozumieniu przez Panią tematu. Jak można mówić o zrozumieniu? Ja i sąsiedzi z góry zapłaciliśmy tyle samo pieniędzy, lecz moja rodzina nie ma prawa do spokoju bo dzieci mają się prawo bawić? Są normy jakie trzeba zachować - NIE MOŻNA porównywać mieszkania do przedszkola... przedszkole i "podwórko
2009.3.8 0:58:51
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?