KONTAKTY Z DZIECKIEM - forum prawne (strona 2)
MĄŻ Z KTÓRYM OBECNIE NIE MIESZKAM WNIÓSŁ SPRAWĘ DO SĄDU O UMOŻLIWIENIE KONTAKTÓ-W Z DZIECKIEM. NIE MIAŁ TAKIEGO POWODU PON-IEWAŻZ DZIECKIEM WIDUJE SIĘ CODZIENNIE W MIEJSCU ZAMIESZKANIA DZIECKA. W PODANIU DO SĄDU STWIERDZIŁ ŻE MATKA DZIECKA ZAB-RANIA MU KONTAKTÓW, CO JEST NIE PRAWDĄ. MĄŻ STWIERDZIŁ, ŻE TU GDZIE PRZEBYWA JEG-O DZIECKO NIE MA INTYMNOŚCI, OSOBNEGO POKOJU, A PRZEZ PÓŁTORA ROKU MAŁŻEŃSTW-A ZAJMOWALIŚMY ODDZIELNY POKÓJ (MIESZK-ALIŚMY U RODZICÓW). MĄŻ CHCE ZABIERAĆ DZIECKO DO SWOJEGO RODZINNEGO DOMU GD-ZIE MIESZKAJĄ DZIADKOWIE ZE STRONY MĘŻA Z KTÓRYMI DZIECKO MIAŁO SPORADYCZNY KONTAKT. NIE JEST ZWIĄZANE Z NIMI EMOCJON-ALNIE ANI W ŻADEN INNY SPOSÓB CZY MUSZĘG-ODZIĆ SIĘ NA TO ABY OJCIEC DZIECKA ZABIERA-Ł JE TAM ? DZIECKO MA 1,5 LAT Z TEGO 5 MIESI-ĘCY MIESZKA BEZ OJCA. CZY JA MAM PRAWO NIE ZGODZIĆ SIĘ NA TO ŻEBY OJCIEC ZABIERAŁ DZIECKO DO SIEBIE A JEDYNIE WIDYWAŁ SIĘ Z DZIECKIEM W MIEJSCU ZAMIESZKANIA MOIM I DZIECKA?
(DOROTA)
Odpowiedzi w temacie: KONTAKTY Z DZIECKIEM (strona 2) (118)
No cóż pozazdrościć tylko takiego nastawienia z Twojej strony pewnie najlepiej było by dla Ciebie gdyby tatuś wogóle nie widywał się z dzieckiem.Ciekawe tylko co się stało , że go tak nie nawidzisz może po prostu tak naprawde to wogóle się dzieckiem nie zajmujesz i tylko dla tego nie chcesz by po prostu ojciec zabierał dziecko do swojego domu.Bo skoro wszystko jest w porządku to dlaczego nie może on dziecka zabierać do siebie do domu.W końcu też jest rodzicem i napewno je kocha.A to ,że wam nie wyszło to w końcu nie wina dziecka. Nie należy zapominać tu też o tym , że dziecko potrzebuje kontakt ze swojm ojcem.
fakt jest taki ,ze prawda zawsze lezy po srodku..kiedy ojciec mego dziecka zostawil nas by posuwac jakas ruda lejdis bylam tak wsciekla,ze nie wyobrazalam sobie,zeby moglby widywac sie z dzieckim..ale decyzja ta byla spowodowana przede wszystkim moimi emocjami..zastanowilam sie czy aby moja corka nie bedzie miala do mnie kiedys zalu ze nie pozwolilam spotykac jej sie z ojcem..co prawda szczerze watpie -kiedys ia tak sie dowie jak to pewnej zimy tatus wywalil nas z domu by moc w spokoju wtapiac sie w ramiona swej nowej zdobyczy..tak wiec nie zabranialam mu kontaktu wrecz przeciwnie..tatus jednak wymigiwal sie dobrem swej i dziecka psychiki ktora niewatpliwie miala sie popsuc w czasie ich widzen..????!!!!!...szczerze powiedziawszy mi to bylo na reke..po pewnym jednak czasie tatuncio poczul sie w obowiazku widywac z corka co drugi weekend..niby ze mam mu ja oddawac na te dni..i tu zaczynaja sie schody bo tatus nie przebywal z dzieckiem od 4 miesiecy.w ktorym to czasie mala urosla,ma swoje nawyki,swoj jezyk i zachowania,ktorych on nie zna i nie zrozumie..tak wiec nigdy nie pozwole na ich sam na sam bo sie martwie o dziecko..tym bardziej ze bedzie mialo kontakt z ojca matka czyli babcia ktora uwielbiala przy dziecku wyzywac mnie od kund,macoch i szlajanic,,pisac wiecej?mysle,ze na te wszystkie przypadki tutaj opisywane trzeba patrzec obiektywnie ale zawsze miec na uwadze dobro dziecka..
Moj syn ma 19-m-cy z jej tatusiem bylam az do poczatku lipca,zwiazek ciagnal sie 5 lat w tym czasie zareczylismy sie,pozniej zaczely sie klotnie,poniewaz balam sie z nim zamieszkac,ze nie damy rady pod wzgledem finansowym.Moja rodzina zniechecala mnie do niego,chociaz wiem ze nie byl swiety pare dni przed urodzeniem synka zadzwonil do mnie,ze bawil sie na imprezie z inna.Chyba przez ta wiadomosc zaczelam predzej rodzic.Przylecial na porodowek przepraszajac mnie placzac.Wybaczylam mu bylismy razem mieszkal u mnie zajmowal sie Matim wstawal w nocy.Po trzech tygodniach moim rodzicom zaczelo przeszkadzac,ze u nas mieszka.Wyprowadzil sie.Prosil mnie zebym przyszla mieszkac do niego ale ja odmowilam wiedzialam ze jego matka jest strasznie falszywa(nawet potrafila oczerniac mnie przy innych ze wzielam mu pieniadze z konta)byla bym tam bez prawa glosu.Mieszkalismy osobno poltora roku prze ten czas raz bylo gorzej raz lepiej,klocilisnmy sie o sprawy zwiazane z wychowywaniem syna,twierdzil ze za duzo pozwalam.Mowil ze skonczyl z tamta dziewczyna z imprezy tym czasem niedawno dowiedzialam sie ze jezdzil za nia twierdzac ze to milosc jego zycia,ale to nic na poczatku lipca rano uslyszalam jego glos pod oknami,wyjrzalam przez okno a on calowal sie z inna.Zeszlam na dol strzelilam w pysk,spytalam sie czy wie ze on ma syna i narzeczona.Powiedziala ze nie.Poszla do domu dzownil do mnie po tym i ona dzonila ale powiedzialam ze nie chce z nimi gadac.Nie wiem czy chcial ta sytuacje wyjasnic czy ze mna oficjalnie skonczyc.Od tej pory dzwonil pytal sie z 3 razy o syna chcial ja zobaczyc,powiedzialam ze tylko pod moja obecnoscie,boje sie zostawiac go z corka,poniewaz jest karany o napad.Powiedzial ze nie chce mnie widziec i ze meczyl sie ze mna przez te lata.Glupia blagalam zeby wrocil nie zostawial nas,ale powiedzial ze mu przykro.Nie chce nawet dac ksiazeczki ubezpieczeniowej zebym mogla isc z corka do ortopedy,co miesiac dawal mi pieniadze az do czerwca w lipcu juz nie dostalam kazal zlozyc papiery o alimenty zloze jutro.Dowiedzialam sie ze jest z ta dziewczyna ona ma tez synka ma okolo 6 miesiecy,zostawila dla niego swojego faceta i zyja razem,on zajmuje sie jej dzieckiem,a swojego synka olal.Mimo wszytsko ludze sie ze on do nas wroci,jest mi ardzo ciezko najchetniej siedziala bym w domu i plakala,nie mam tez przez to wszystko nerwow do dziecko i krzycze chociaz predzej mi sie to nie zdarzalo.Napisalam mu sms-a ze gratuluje nowego synka a on napisal czy mu zony nowej nie pogratuluje.Serce mi sie kroi bo go kocham i nie wyobrazam sobie zycia z innym czlowiekeim,nie mam sily juz sie wydurniac przed nim.Z tego co wiem ona nie jest nic warta,a on slepiec napisal mi ze ja kocha..Obwiniam sie ze to wszystko przeze mnie i przez moich rodzicow,bo odradzali mi mieszkanie z nim,mysle ze moze jakbysmy mieszkali razem to wszytsko by sie ulozylo.Mielismy wziac kredyt6 na mieszkanie w siperpinu,ale plany legly.Czuje ze juz nie mam szans zebysmy byli razem ale tak bardzo chce.Nie wiem co mam robic prosze o rade.
Do Aniuchy..doskonale cie rozumiem..a zarazem zastanawiam sie co mamy ze lbem nie tak by w ten sposob upokarzac sie przed takima swirami..pomimo calego gowna jakie zafundowal nam ojciec naszego dziecka ja prosilam go by do nas wrocil..bo myslalam ze nie moge bez niego zyc..a przeciez moge -oddycham przeciez ,istnieje,smieje sie ,jestem..pytanie czy chce?czy ty chcesz bez niego zyc..ja juz znalazlam odpowiedz..mam cudowna coreczke..kocham ja nad zycie..zdaza mi sie warknac na nia..ale to wynik zmeczenia bardziej..sama dobrze wiesz jak to jest wychowywac samotnie dziecko..pomimo wszystko jest moim najwiekszym szczesciem..kazdy dzien to nowa niespodzianka..nowe slonce nie zaslaniane chmurami klotni i wzajemnych oskarzen,docinkami tesciowej i cichymi dniami..wiem,co znaczy bol po rozstaniu ,ale on minie..i im mniej bedziesz wmawiac sobie ,ze nie potrafisz zyc bez tego palanta tym szybciej to sie stanie..nie jest wart twych lez,twego wspomnienia..na pewno jest gdzies ktos kto pokocha ciebie i twojego synka..a tobie tez serducho zabije..tylko musisz byc cierpliwa i nie ogladac sie juz za siebie..i nie dawac satysfakcji dupkowi jak bardzo za nim tesknisz..powodzenia
Moze nie wszyscy ojcowie sa tacy,fakt ale mezczyzna uczy sie milosci do dziecka z czasem,kobieta od momentu narodzin dziecka kocha je i wie jak sie nim zajac-z Panami bywa roznie.Moj maz nie akceptowal naszego dziecka od poczatku-niby chcial ale nie potrafil sie odnalezc jako ojciec,kazal nam sie wyprowadzac dwa razy potem wracac,ignorowal mala,nie zajmowal sie nia,nigdy nic jej nie kupil.Mala ma teraz 4lata,my zyjemy w separacji a moj maz walczy o calkowita opieke nad dzieckiem i chce mi mala zabrac!!!twierdzi ze nie jestem dobra matka a on jest wspanialym ojcem,nie placil alimentow a teraz chce zebym placila jemu!!!!poprostu w glowie sie nie miesci.Nie interesowal sie dzieckiem przez pol jego zycia i rosci sobie prawa-cale,ja odchowalam od malenkiego a on teraz uznal ze dziecku bedzie lepiej z nim niz ze mna,zgroza.zatem Panowie-chcialabym widziec jak zajmujecie sie dzieckiem od momentu jego narodzin,a nie kiedy nie ma juz niemowlaka potrzebujacego opieki calodobowaj a jest maly czlowiek ktora nie wymaga juz tyle uwagi i zaangazowania!!!!!!!
JESTEM SAMOTNA MAMA I MAM 6MIESIECZNA CóRECZKE I MIESZKAM W WALES. OD 3MIESIECY NIE jestesmy razem.odeszlam od ojca córki bo pil bil mnie,wyzywal grozil i zmuszal do seksu,szantazowal.zalozylam mu sprawe w sadzie.ma zakaz napastowania grozenia wyzywania mnie przez rok.dalam mu widzenia dziecka w poniedzialek i srode od 16.30 do 18.30 i w sobote 11.00-16.00.oczywiscie to mu nie pasuje bo chce ja widziec codziennie ja sie na to nie zgadzam,a po drugie on sie nigdy dzieckiem nie zajmowal tylko chce dziecko dla swojej mamusi.jego matka grozila mi ze zabieze mi dziecko.ona ma obsesje na punkcie dziecka.ostatnio gadalismy ze chce sie zmienic i byc ze mna i dac szanse zwiazkowi,ale ja widze niezalezy mu na mnie tylko chce dziecko.zabral paszport dziecka i powiedzial ze jak chce jechac do polski musze isc do sadu bo on sie boi ze ja juz nie wróce i ze mam przysiadz w sadzie ze wróce spowrotem.on jest psychiczny.a jak bedziemy raze mieszkac to paszport bedzie na zawsze u jego rodziców bo sie boi ze zabiore córke.to chore.dziecko jest ze mna a ja mam prawo jechac na urlop do polski i paszport chce przy sobie i przy dziecku.czy sad przyzna mi zwrot paszportu? i jeszcze jedno pytanie chcialaby wrócic do polski z dzieckiem na stale bo mam dosyc jego i jego rodziców tego zastraszania i niszczenia mi zycia ja juz niemam sily.czy sad pozwoli mi na wyjazd do polski z córeczka na stale? i jak przyzna mu widzenia? chcialabym odebrac mu prawa nad dzieckiem ale niewiem jak? moja córeczka jest dla mnie wszystkim niechce jej stracic. pomózcie mi prosze;;
Wychowanie dziecka nie polega na jego oglądaniu.Dziecko nie jest zwierzatkiem w Zoo które mozna oglądać.
Witaj
Jesteś doskonałym odzwierciedleniem matki moich dzieci w wieku 6,5 i 4,5 roku.
jestem już po rozwodzie i w separacji dwa lata.
Moje dzieci też dzięki matce i teściowej najpierw były pozbawione widzeń z ojcem przez 9 miesięcy,
Obecnie matka czyni starania aby pokazać dzieciom jakie problemy są tatusiem podczas widzeń:
każdy wtorek dwie godziny w mocno nasłonecznionym pokoju bez wentylacji zamkniętych drzwiach i oknie bez żaluzji (dwie godziny piekła 17-19)
Co druga niedziela w mieszkaniu siostry (od 9-13) jednak nie zawsze siostra jest obecna wtedy widzeń nie ma, A matka nie zgadza się na inne miejsce, typu plac zabaw, kino spacer po mieście.
Matka też przed Sądem nie wyraziła zgody abym z dziećmi mógł pojechać do drugiej babci, mojej mamy na wieś.
Problemem u mnie jest to, że zostałem pozbawiony przez teściową, jako właścicielkę domu wspólnego zamieszkania z rodziną jeszcze przed złożeniem pozwu rozwodowego.
Nie posiadam w tej chwili stałego adresu zamieszkania.
Czy tylko z tego powodu mam być dyskryminowany przez matkę i dzieci mają mieć ograniczany kontakt z ojcem.
Dlaczego Wy niby matki, robicie krzywdę dzieciom?
a moja sytuacja jest taka jestem w trakcie rozwodu toczy sie to juz 1.5 roku a przez ten czas jestem ciagle oskarzana o uniemozliwianie kontaktów ojca z synem . sad wyznaczył mi zabezpieczenie w dosc wysokiej kwocie która kochajacy tataus w ogóle nie płaci , z początku byłam zła i nie poozwlałam na kontakyty dziecka z ojcem w innym miejscu niz mieszkanie. powodów miałam mnóstwo np. nigdy nie zajmował sie małym od jego urodzenia , mało tego jego rodzice mieli nas w d.... i w ogóle nie odwiedzali wnuka ,jego tatus, czyli teść rozwiódł sie z teściowa i ożenił ze swoja kochanka ( 10 lat była jego kochanka ), i wtedy sie zaczeło . od urodzenia synka tatusia przerosły obowiazki synek miał kolki krzyczał w niebogłosy a tatus zamiast pomóc swojej zonie po prostu znikał z domu i zabawiał sie z kolegami, synek nigdy go nie interesował nie umiał i nie umie do dzisaj sie nim zajac nie ma pojęcia o jego potrzebach , wracał do domu z pracy i nie obchodziło go to czy mamy co jeśc czy nie . czy dziecko ma pieluchy .czy jest chore itp. minęło 2.5 roku i tatus wyprowadził sie bo nie moze z nami dalej mieszkac bo tak mu kazała druga żóna dziadka i zaczęło sie nagle stał sie kochającym tatusiem nagle go zainteresował synek itd. na [początku spotykał sie z dziexkiem w domu a potem gdy przyszło ciepło zabiera go w co drugi weekend na kilka godzin gdzie chce i zawsze odbywa sie to wtedy kiedy on ma czas nigdy mu tego nie zabraniałam i nie zabraniam widywac sie z dzieckiem nie zgadzam sie na to aby go zabierał na cały weekend ( synek ma 3.5 roku) mam do tego powody przyprowadzał dziecko zsiusiane ,nie dał synkowi przez 6 godzin jeśc ,zabrał go do parku wodnego gdzie dziecko wpadło pod wode i podtopiło sie i mnie o tym nie poinformowł synek krzyczał i płakał przez kilka nocy itd. po prostu boje sie o moje dziecko bo jego kochający tatus jest całkowicie nieodpowiedzialnym człowiekiem , ale dalej twardo w sądzie twierdzi ze ja mu uniemożliwiam kontakty z dzieckiem .to jest jakaś paranoja kochający tatus walczy o swoje dziecko bo nie moze sie z nim widywać co jest wierutna bzdurą bo mu tego nie zabraniam ale tak łozyc na swoje dziecko żebym miała mu za co chocby jedzenie kupic to juz nie bo po co ? i tak w koło macieju I NIE WIADOMO ILE TO JESZCZE POTRWA BO MÓJ JESZCZE MAŁŻONEK MA NOWĄ WYROCZNIE W BYŁEJ KOCHANCE SWOJEGO OJCA A TERAZ ZONIE ,KTÓRA RÓWNIEZ POMOGŁA ROZWALIC NASZE MAŁŻEŃSTWO I WSZYSTKO CO NAS ŁĄCZYŁO .DLATEGO NIGDY NIE UWERZE w to ze jakis tatus jest taki kryształowy jak przedstawia .
nie bardzo ciebie rozumie o ci chodzi że ojciec walczy o kontakt z dzieckiem ma do tego prawo i nawet gdy jest pozbawiony praw rodzicielskich nie pozbawia kontaktu z dzieckiem
Ja również nie mam dobrego doświadczenia z niby kochającym tatuśkiem. Odkąd córka sie urodziła robiłam wszystko żeby stworzyć jej prawdziwa rodzine. znosilam wszystko- klamstwa, upokorzenia... moja corka tez miala kolki- jej ojciec moze z 2 razy byl przy tym... nigdy nie bylo go gdy go potrzebowalysmy... zawsze bylo cos wazniejszego... kumple... palenie trawy... imprezy... ja wszystko znosilam... plakalam, ale wierzylam ze robie to dla mojego dziecka... blagalam zeby chcial sie zobaczyc z corka... ale ciagle sie migal... a teraz chce ja zabierac do siebie...
a nie wierzysz w to, że on naprawde chce ją zobaczyć. Czy może przeszkadza Ci to, że między wami się nie ułożyło i jak ten facet który zabił trójkę synów, ty zrobusz ojcu swojego dziecka na złość.
nie wiem do kogo dokladnie byl ostatni post... bo jesli do mnie to wiem ze on nie chce sie zobaczyc zdzieckiem... gdyby chcial to nie obiecywalby malej w dniu jej urodzin zkladajac jej zyczenia przez telefon ze przyjedzie w weekend. a pozniej nie pojawia sie przez 6 tygodni. a o 3 w nocy pisze ze wyskoczyla mu nagla sprawa- ciekawe jaka? pozny powort z imrezy?
Powiem jedno czy tak bardzo tobie zależy na tym by ojciec utrzymywał kontakt z dzieckiem jeśli tak to nie czyn nic by mu utrudniać kontakt z dzieckiem bo to się odbija na dziecku i na osobie która chce . Nie zawsze wszystko tak się układa jakbyśmy chcieli ,wiem bo sam przeżyłem poniżania z strony byłej ex że nie interesuje się dzieckiem i nie odwiedzam otrzymywałem kontakt z dzieckiem regularnie jak zostały ustalone , po pewnym czasie przestałem otrzymywać kontakt z dzieckiem bo już nie mogłem tego znieść jak córka do mnie przestała mówić tato bo była ex znalazła nowego tatusia dla córki wierzcie mi że boli rozmowy z córka na temat że ja jestem jednym tatą nic nie skutkowały bo córka odpowiadała że tak karze jej mówić mama przez 14 lat to znosiłem że jestem tylko ojcem na papierku .Niestety córka została wychowana tak jak była ex została wychowana przez swoja matkę bez ojca nawet go nie zna patologia rodzi patologie na dzień dzisiejszy córkę wykreśliłem z swego życia przestała dla mnie istnieć jak córka za te cierpienia i poniżanie i wiele innych przykrych zdarzeń .
do Aldiro
nie wiesz o co mi chodzi wiec ci napisze o co mi chodzi .najbardziej denerwujace w tej sprawie jest to ze jak dziecko jest małe to każy tatus uważa że zasr......obowiazkiem mamusi jest siedziec w domu wychowywac dziecko a tatus w tym czasie moze robic co chce i poczekac az syn czy córka dorosnie nie trzeba bedzie mu np.pieluch zmieniac, dawać jeść o okreśłonej porze itd , a potem jak minie ze dwa trzy lata i dziecko podrosło to tatus zauważa że ma syna czy córke , a do tej pory nie wiedział ze ma dziecko ze trzeba mu okazywac czułośc , pokazac ze sie je kocha poswięcac mu czas , bawic sie z nim itd . tata ma równiez obowiazek zajmowania sie synem , poswiecaniem mu czasu bo teraz sa to najwspanialsze chwile dla mojego synka, nauka róznych rzeczy przez zabawe ,pokazywanie mu swiata . a mój eks tak mozna napisac traktuje dziecko jak zabawke np. dzwoni i mówi ze on teraz sie spotka z dzieckiem bo teraz ma czas a jutro musi sie wyspac , np,weżmie go ale tylko do godz 17 bo póżniej ma swoje sprawy i nie ma czasu dla dziecka .nie zabraniam mu sie z synem spotykac , dopasowuje sie do jego wolnego czasu choc mam swoje obowiazki praca dom itd odbieranie synka z przedzkola . a co na to mój jeszcze małzonek ze ja nadal uniemozliwiam mu spotkania z dzieckiem ze sie z nim nie widuje że nie ma mnie w domu jak on przychodzi itd . że jestem zła matką , że np.jestem szmata i sie puszczam na oczach dziecka .i to jest chore w tym wszystkim . nidgy nie nastawiam dziecka przeciwko jego ojcu a taki zarzut słyszałm wielokrotnie .synek cieszy sie swoimi osiagnięciami w przedszkolu wielokrotnie prosi o telefon do taty bo chce sie pochwalic a co robi tata olewa go i nie odbiera telefonu .tata mojego dziecka traktuje go jak przedmiot przyjedzie po niego zawieżie do swojej rodziny pochwali sie porobia mu pare zdjec i jak mu sie znudzi odstawia do mamy bo on musi odpocząc po ciężkiej pracy jaka jest opieka nad 3.5 letnim dzieckiem a jak przyjdzie mu ochota na nastepne wystepy przed jego rodzina to za 2 tyg.mamy powtórkę z rozrywki. nie wtrącam sie do tego chce to bierze syna .ale nie pozwole na to aby robił ze mnie wariatke w sądzie i oskarżał o uniemozliwianie kontaktów bo tak nie jest .druga sprawa to kwestia pieniędzy tatus mojego dziecka zrzucił utrzymanie syna tylko na moje barki i to ja mam sie starać aby w domu zawsze było co do garnka włożyc ale dac pieniądze na utrzymanie dziecka to nie no bo po co. a tatus nie wie ze utrzymanie dziecka nawet po rozwodzie nalezy do obojga rodziców . ostatnio usłyszałam od niego ze z tego powodu że wniosłam sprawe o alimenty to nie bedzie płacił zadnych pieniedzy na dziecko , mam sobie iśc do komornika ajego to gwizda ,mam sobie zorganizowac pieniądze on tylko chce sie widywac z synem a pieniadze na utrzmanie synka mam sobie wywalczyc w sadzie i u komornika to jest dopiero podejscie kochajacego tatusia .bylismy małżeństwem 8 lat i w zyciu nie przyszłoby mi do głowy ze ojciec może tak traktowac swoje dziecko że wazne sa jego tylko zachcianki a synek jest traktowany jak przedmiot .
a jeszcze jedno myśle że mój eks tak sie zachowuje i mnie oskarza o te wszystkie bzdury bo smiałam sobie zycie poukładac i znależc druga osobe z którą jest mi dobrze .a nie płacenie alimentów i jakięs głupoty które w śadzie wygdauje i wypisuje jego prawnik to efekt tego ze ja jestem szczęśliwa i mam dla kogo zyc (syn i drugi poartner) a jego po prostu zazdrośc skreca i teraz bedzie mi utrudniał zycie. mam nadzieje że to sie niedługo skończy bo szkoda mi tylko syna że ma tak głupiego tatusia .
mój były chłopak chce odebrać mi syna ma on dopiero osiem miesięcy ale ja nie chce na to pozwolić.czy można przez sąd wyznaczyć mu terminy widzeń z synem?jeśli tak to jaki wniosek musze złożyć i gdzie?prosze o szybką pomoc.
mąż zabrał mi dziecko nie mam zadnego kontaktu z nim nie odbiera tel. nie mogę tam pojechać bo mnie nie wpuszczą nawet za bramę dziś jest już tydzień jak nie widziałam 2 letniego syna byłam na policji ale nic nie mogą zrobic co robic jak to dalej może wyglądać potrzebuję adwokata czy sama mogę go jakoś zaskarżyc
ja jestem matką wychowująca syna samotnie i po rozwodzie , ale o kontaktach ojca z dzieckiem napiszę tylko, żeby ni kłócił się ze mną i zrobił zgodnie z wyrokiem Sądu to szybciej spotkałby się z dzieckiem i mniej by go to kosztował, a ja chcę żeby go kosztowało i po to aby jego mamusia nie dostawała od niego pieniędzy. Ojciec dziecka mimo to, ze wiedział, żę to ja mam największe szanse opieki to kłócił sie ze mną i próbował wmówić wszystkim, że jestem chora psychicznie.Obecnie staram się o zmianę kontaktów z prawa zabierania na prawo kontaktów w domu
nie do wiary! co wy tu wypisujecie!!!
nie dawać dziecko ojcu!? to jakieś bzdury.
powiem tak.
Ojciec dziecka nie widzi pół roku, więc rzeczą jasną jest to, że chce spędzić z dzieckiem więcej czasu ,nie broń mu tego, daj dziecko nawet na cały weekend. A jeśli chodzi o alimenty to zgłoś ten problem do komornika i Sądu Rodzinnego. Znasz miejsce pracy ex partnera, więc je podaj będą ściągać z zagranicy. Tylko musisz załatwić sobie nie wiem jak to się fachowo nazywa, ale postanowienie europejskie czy coś w tym rodzaju. Ale chodzi o to, że będziesz mogła ściągać z jego obecnej pracy. Ale nie broń mu kontaktu z dzieckiem.
Pozdrawiam serdecznie
n...ka.
Jak już próbujesz doradzać, to rusz głową ( samą pupą nie wystarczy )
Każdy lekarz zaświadczenie wystawić może, ale respektowane jest tylko od lekarza z listy sądowej.
W polsce i owszem, wiele kobiet zostało skazanych przez sąd za utrudnianie kontaktów dziecka z ojcem. Zdarzały się nawet wyroki skazujące na wywczasy w zakładzie karnym:)
Tatuśkowie, jak określasz ojców dzieci mają prawo i obowiązek widywać się ze swoimi pociechami bez obecności byłych żon, partnerek, ich mam, ciotek, sióstr, etc. ( to tak w ogólnym zarysie odnośnie pełnych praw rodzicielskich ojców )
Z dziadków możesz próbować ściągać alimenty, o ile zainteresowani nie przedstawią przed sądem ( a tak, bowiem to sąd, a nie komornik, decyduje o konieczności obciążenia finansowego rodziców ojca dziecka mającego problem z płynnością finansową ) rachunków, spłat kredytów - które zwykle trochę przewyższają ich skromne emeryturki i renciny.
A jeśli w swoich sprawach działasz równie umiejętnie ( czytaj: perfidnie, i z wyrachowaniem, choć nie do końca z rozumem ) to wypada współczuć Tobie, albo gratulować Twojemu byłemu partnerowi.
Nie pozdrawiam, ale szczerze życzę odrobiny człowieczeństwa w zachowaniach.
dokladnie kobiety z nas robia najgorszych a same by chcialy chodzic jak damy
do baski
ja jestem w podobnej sytuacji - nie moge widywac swojego syna, bo jego tata zabral go i teraz mieszkają w domu jego kochanki.
Byłam tam parę razy - ale oni wyganiają mnie, na dodatek wyzywają w obecności dziecka...
Dziecko cały czas słucha negatywne rzeczy po mój adres, mieszka w atmosfery nienawiści do mojej osobie...
nie wiem czy kiedy kolwiek mój mąż zrozumie jaka krzywda robi wlastnemu dziecku....
pozdrawiam wszystkich dzielnich samotnych matek
Moj były partner, z ktorym mam dziecko zalozył mi sprawę o ukaranie mnie grzywna za utrudnianie kontaktów z dzieckiem i nie bylo by to nic dziwnego gdyby nie fakt ze on nigdy tych kontaktów nie chcial.
To znaczy chcial ale pod wplywem alkoholu, w poznych godzinach nocnych, w tedy zlozylam wniosek o ustalenie kontaktów ojca z dzieckiem, bylo spotkanie medjacyjne doszlismy do porozumienia. Dalam mu zgode na czeste widzenia, naprawde korzystne warunki. Widzenia na poczatku odbywaly sie dosc czesto ale chaotycznie i nieregularnir, ale byly. Zabieral córke do siebie.
Az do momentu az dowiedzial sie ze sie z kims zwiazalam, w tedy zaczely sie schody. Na jedym z kolejnych spotkan nawmawial dziecku roznych glupot pod moim adresem i mojego teraz juz narzeczonego, a takze moich rodziców. dziecko z tego spotakania przyjechalo roztrzesione i pierwszymi slowami ktre wypowiedala bylo"juz wiecej tam nie pojade". Duzo nie udalo mi sie z corki wyciagnac byla widocznie zastraszona, poztym miala w tedy 3 latka i kilka miesiecy. Kiedy zblizal sie czas kolejnego spotkania i kiedy tata zjawil sie po corke, dziecko z placzem przybieglo do mnie i prosila mnie rozpaczyliwie "nie daj mnie jemu", to byl jedyny raz kiedy nie pozwolilam na spotkanie. Przez nastepne pol roku o ojcu nic nie bylo slychac ani sie nie pojawil ani nie zadzwonil. Az przed swietami pojawil sie w przedszkolu, grozil na przemian z prosbami zeby wydano mu dziecko, co sie oczywiscie nie udalo, no i laskawie w swieta sie zjawil ale wizyta nie byla zaplanowana ani tez nie wypadalo spotkanie, wiec nie musial mnie zastac w domu, pomijajac fakt ze mnie faktycznie nie bylo.
A dzis sie dowiedzialam ze zalozyl mi sprawe o utrudnianie kontaktów.
syn jutro ma iść do mamy ma ustalone wizyty lecz przed chwilą mi powiedział że nie pójdzie co ja mam zrobić ona pewnie zgłosi na policje
Ja mam podobne dylematy.Jestem mama 4 miesięcznej niuni i sama nie wiem jak powinnam postępować z jej ojcem .Byliśmy razem 7,5 roku i kiedy byłam w 5 miesiacu ciąży On odszedł do innej kobiety podrodze przyznając sie do zdradzania mnie niewiele wcześniej i było tak że nie interesowała sie mna gdy byłam w ciązy a przecież to także jego dziecko do którego rości sobie prawa ale nie myslał o tym na jaki stres było narażone bedąc jeszcze w moim brzuchu itd itd a teraz zgruwa dobrego tatusia i skad ja mam wiedzieć czy to jest szczere z jego strony czy tylko pozory chce zachowac
Witaj Szczęśliwa mamo,
po prostu nie myśl w takich kategoriach jak "zgrywa dobrego tatusia". Nie warto tak myśleć chociaż jesli masz wątpliwości i chcesz je rozwiać to pomyśl sobie, że przeciętny człowiek może kochać jednego pratnera/partnerkę ale ile by nie miał dzieci to wszytskie będzie kochał tak samo....
Tak więc nic tylko się cieszyć , że wykazuje zainteresowanie Waszą Niunią i nie warto go do tego zbytnio zniechęcać. warto natomiast ustalic pewne zasady i przestrzegać ich żeby w przyszłości ustrzec się stresogennych sytuacji nie tylko dla Ciebie ale pzredewszytkim dla dziecka.
A dziecko potrzebuje obojga rodziców i jeśli będzie miało z nimi kontakt regularny to na pewno będzie szczęśliwe....
To na pewno nie jest łatwe ale musisz być silna i powinnaś myśleć o przyszłości a nie o przszłości, wtedy Twoje życie zacznie układać się na nowo....i to ojciec twojego dziecka będzie kiedyś żałował....to największa kara...Jednak jeśli będziesz mu sprwiała problemu, walczyła z nim, utrudniała bądź blokowala kontakty z dzickiem, wtedy dojdzie do wniosku, że dokonał dobrej decyzji zostawiając Cię.
Pozdrawiam
To jest bardzo trudna sytuacja bo ktoś kogo bardzo kochałam zrobił mi (nam) straszną krzywdę i mam potworny żal bo zostawił nas dla rozwiedzionej kobiety która ma już 7 letnią córkę i to mnie boli że zostawił własne dziecko nie dając jej szansy na normalną rodzinę a będzie pomagał wychowywać obce dla niego dziecko.Każdy jego przyjazd to dla mnie powrót do przeszłości i mimo że z cięzkim sercem to nie robie problemów tylko i wyłącznie ze względu na naszą córkę.Nie potrafię się mścić a wiem że gdyby to była odwrotna sytacja to On nie zostawiłby na mnie suchej nitki a ja odkąd się urodziła nasza córka nigdy mu nie powiedziałam że nie może jej odwiedzić, a mimo to jestem straszona sądem i chyba pierwasz sie tam udam i pokaże mu że sie nie boję bo nie mam nic na sumieniu.Trzymajcie się dzielnie wszyscy samotni rodzice i tak jak ja czerpię siłe i wiarę przytulając moją coreczkę tak Wy zróbcie to samo spedzając czas ze swoimi Pociechami One są najważniejsze jak to żeby były zdrowe a reszta się ułoży.Pozdrawiam i dużo siły....do naszych byłych.
Jeśli straszy Cie Sądem to masz racje, ty pierwsza wystąp o uregulowanie kontaktów, możesz iśc na pierwszej rozprawie na ugodę, oszczędzisz sobie niepotzrebnego stresu. Ale i tak uważam, że warto jednak jakieś zasady ustalić wspólnie.
Druga kwestia odnośnie zostawienia Ciebie/Was....
To nie chodzi o to , że zostawił dla innej kobiety.....Po prostu zostawił, a czy odszedł do kogos czy nie nie ma żadnego znaczenia. Jeśli będzie poczuwał sie do odpowiedzialności i będzie się starał to tak na prawdę to kosztuje bardzo wielu wyrzeczeń- być dochodzącym ojcem. I jeśli będzie realziował to należycie, dziecko to zoruzmie i tak jak pisałem będzie szczęśliwe. Może być tak, że jak dojżeje to mała ojcu wszytko wygarnie ale to już odrebny temat.
Prawda jes ttaka: lepiej teraz niż jakby dziecko miało za kilka/kilkanaście lat przeżywać z Wami piekło związane z rozwodem..
Mała ma 4 miesiące. Możesz tak aranżować spotkania aby nie widywać się z Nim- będzie Ci łatwiej. Przyjeżdza, zostawiasz mu wszystko (mleko, pieluchy, soczki)- jak chciał być tatą to niech sobie radzi.
A za pare miesięcy niech zabiera na spacery , do sibie malutką- ograniczysz z nim kontakty do minimum.
Nie daj mu odczuć, że Cie to boli.....
Za parę lat wszytko minie ale Ty MUSISZ sobie ułożyc życie z kims na nowo....to jedyna droga aby Wasze relacje z byłym były kiedykolwiek jeszce ludzkie i żeby Wasze dziecko mogło kiedyś pwoeidzieć....."No cóż rozstali się ale pzrynajmniej z kulturą i wszystko zorbili żebym miłała z obojgiem kontakt"
w pzreciwnym wypadku jak sie nie dogadacie twoja córka będzie cierpieć i tlumaczenia ze ojciec to drań nic nie pomogą...
tak więc wszelkie animozje związane ze złamanym sercem an bok.. Glowa do góry i do pzrodu..
pozdrawiam
To prawda,że lepiej się stało jak się stało bo dla mnie to też by było trudniejsze gdybyśmy wzieli zaplanowany po drodze ślub na który ja się nie zdecydowałam bo coś już mi "śmierdziało"i za chwile musielibyśmy wszystko odkręcać i miałabym się wyprowadzać z dzieckiem.Tylko nie wiem dlaczego to ja mam się wykazywać altruizmem i empatią dla niego skoro on sam sobie to zrobił na własne życzenie, później płakał, mówił ,że chciałby być z nami a później ,że nie wzne jest to co on mówi tylko to co robi-zgłupieć można.Ciężka sytuacja to wszystko to gra emocji bo z jednej strony jest mo Go żal bo wiem że sie pogubił w pewnym momecie ale nie chciał mojej pomocya z drugiej strony chetnie bym Mu niczego nie ułatwiała.I jest mi potwornie przykro że on nie docenia tego że może sie bez problemów widywać z małą,a potrafi powiedzieć-tatuś Cie wychowa jak mamusia zginie a mi serce pęka.I pewnie masz rację mówiąc mi ,że powinnam nie dać po sobie poznać,że mnie to boli a wręcz przeciwnie pokazać,ze jestem silna i że mam Go gdzieś i żeby ten egoista zrozumiał ,ze nie jest pępkiem świata, pracuję nad tym,ale czasami jest cięzko, ale to chyba jedyny sposób żeby nie zostać pokonaną.
Pozdrawiam
No cóż, na pozór sytuacja jak setki opisanych chociażby na tym forum. Ale jednak każdy człowiek jest inny.
I dlatego cięzko cokolwiek doradzić.
Na pewno podjęcie takiej decyzji jest zwiazane z różnymi wahnięciami stanu emocjonalnego więc wcale nei dziwi mnie, że zmieniał zdanie i za każdym razem mówił cos innego. To na pewno świadczy o tym, że zastanawial się co zorbić.
Ale to jego sprawa co myślal i mysli.
Najważniejsze jest to żebyś nie liczyła na wdzięczność za nie utrudnianie mu kontaktów z dzieckiem. .Osobiście uważam że jest to obowiązek rodzica umożliwić kontakt z dzieckiem drugiemu rodzicowi jeśli nei mieszkają razem.
Widać , że Wasze zachowania są naladowane jeszce emocjami więc jeśli nie chcesz juz z nim mieć nic wspólnego poza tym co masz czyli dziekciem, to nie rozmawiaj z NIm,. nie będzie miał okazji mówic takich rzeczy jak napisałaś....
i powtórze się ustalcie "reguły gry" ...Ty tu rządzisz więc ustal je twardo ale uczciwie i sprawiedlwiie.
Jak najmniej sporów....czas mija i leczy rany....teraz jest czas który ma ogromny wpływ na późniejsze życie waszego dziecka. Jeśli się znienawidzicie maksymlanie i wojna będzie z uzyciem największym kalibrów i zagrań poniżej pasa.....córka na tym straci najbardziej- czazsaem warto zacisnąc zęby. I pamiętaj , że to Ty jesteś w tej komforotwej sytuacji bo dziecko jest z Tobą i zawsze będzie.....
A zachowanie Twojego eks jest wynikiem frustracji świadomością, że tak wiele go omija.....
Nie chodzi o to ,że ja oczekuję jakiejkolwiek wdzięczności bardziej spokoju i szacunku bo ja naprawdę nie utrudniam Mu kontaktów z małą i domyślam się,że nie jest mu łatwo, mi by nie było na jego miejscu ale muszę pomyśleć o sobie.Boję sie też tego że On może skrzywdzić małą tym swoim brakiem emocjonalnej równowagi i brakiem odpowiedzialności.Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim....
Jeśli ustalicie wszystko dokładnie, w jakimś minimalnym stopniu się dogadacie to Ty i on będziecie wiedzieli jaki jest zakres obowiązków wobec dziecka..... taka sytuacja uspokaja wewnętrznie na pewno, spory były są i będą nie ma co sie łudzić ale ustalenie pewnych zasad na pewno unormuje relacje.
A co do obawy, że skzrywdzi małą brakiem emocjonalnej równowagi. No cóż, to jest życie i nikt, nawet rodzic nie jest w stanie uchronić przed pewnymi niebezpieczeństwami swoje pociechy. Gdybyście byli razem nie miałabys tych obaw mimo, że to byłby ten sam człowiek. To oczywiste, starciłas do niego zaufanie. Ale nie możesz utożsamiać tego braku zaufania z dzieckiem. Ciebie skrzywdził ale trzeba mieć nadzieje, że nie skrzywdzi małej. Jeśli spędziłaś z nim 7,5 roku to dobrze rokuje czyli znaczy, że jest w nim człowieczeństwo a co za tym idzie z każdym miesiącem bedzie się coraz bardziej związywał z Waszą córeczką, zmienią się priorytety i ostatnią rzeczą jaką by chcial zrobić będzie wyrządzenei dziecku krzywdy.....
Pozatym na razie dziecko jest malutkie więc nie myśl za dużo o jego braku odpowiedzialności itp...Przynajmniej przez 3 lata dziecko jeszce nie będzie rejestrowało do pamięci tego co sie dzieje wokoło....Przez 3 lata duzó może sie wydarzyć i opdwiedzi na nurtujące pytania znajdą sie same....
pozdrawiam
Rozstalismy się w czerwcu ubiegłego roku a ja do tej pory nie wiem dlaczego dosłownie z dnia na dzień wszystko sie rozleciało i wszystko się zmieniło i zmienia praktycznie każdego dnia ale ja sie nie wystraszyłam i nie uciekłam nie zrzuciłam na nikogo odpowiedzialności i naprawdę jestem szczęsiliwa ,że mam córeczkę i za nic nie cofnełabym czasu to nie mogę tego sobie poukładac w jakąś całość bo ciągle sie zastanawiam dlaczego? a z próby porozmawiania o tym nie wynika nic konkretnego bo zawsze sie to sprowadza a bo ty to a ty to.Ani ja ani On nie potrafimy zamknąć tego rozdziału i jest mi strasznie cięzko bpo w momencie kiedy wydawało mi sie że wszystko dopiero sie zacznie i będzie fajnie okazało się ze to koniec.Wiem że muszę dać czas temu wszystkiemu i pewnie martwię się niepotrzebnie choć chyba jest to zrozumiałe, bo nie chcę żeby ktoś(czy On po raz kolejny )nas skrzywdził ,ale niektóre odpowiedzi chciałabym znać już teraz....
Widzisz, ja jestem w takiej samej sytuacji.......ale od drugiej strony. Mam 9 m-czna córeczkę ale nie mieszkam z malutką. Rozstałem sie z jej matką zaraz na początku ciąży. ...
Mimo, że przez cały okres ciaży interesowałem się mała w brzuchu a od urodzenia jeżdze do niej najczęściej jak się da kąpie, pzrewijam, bawie sie z nią, usypiam....to nie moge nawet zabrać małej do mojej mamy, tak aby bez krempacji i dyskomfortu babcia mogła pobawić się z malutką....i nie wynika to z tego, że nie umiem się zająć dzieckiem bo z tym nie mam problemów, mój brat ma już 3 dzieci więc zdążyłem sie nauczyć ale ... no właśnie po prostu "nie bo nie"....
I co ja mam zrobić?
Przykro mi... nie rozumię dlaczego ludzie robią sobie takie rzeczy.Ja bardzo chciałam byśmy byli pełną prawdziwą rodziną bym mogła razem z tata małej wspulnie cieszyć się tym że Jest patrzeć jak sie rozwija ,a każdy dzień przynosi przecież coś nowego . W sumie to powinnam się cieszyć że On tego nie ma na codzień,ale nie potrafię i jak bawię sie z malutką, wygłupiamy się,śmiejemy to jest mi przykro ,ze go z nami nie ma,a z drugiej strony nie wiem czy bym potrafiła po tym wszystkim być z nim.Bo przecież gdyby chciał...Czasami jak tak o tym pomyślę i mimo że do trzydziestki nie wiele mi zostało to czuję sie tak jak moje dziecko jakbym wszystko zaczynała od nowa jakbym dopiero się uczyła...Może dla Was jest jeszcze szansa...
Nie upatruje juz żadnej szansy. Sam staram sie układac sobie życie z nową osobą. Ale dziecko jest także moje i jako ojciec staram się zapewnić córce wszystko czego potrzebuje oraz jak najwięcej kontaktów z ojcem.
Chciałbym również żeby moja rodzina mogła się ze mną cieszyć. Żeby również mieli możliwośc kontaktu z moja córeczką. Niby mogę z nimi przyjeżdzać ale powiedzmy sobie szczerze w pokoju nie ma nawet miejsca na tyle żeby spokojnie usiąśc więc wszytsko jak na szpilkach. ....
I nie mogę zabrać dzeicka ze sobą, dziecka które ma 9 miesięcy i juz raczkuje... Matka mówi, że będę mógł mała zabierać jak skończy 2 2,5 roku albo więcej - jak już będzie mówila i będzie chiała jechać z tatą...Nie mogę tyle czekać..Czy skierować sprawe do Sądu o umożliwienie kontaktów poza miejscem zamieskzania, czy dziecko jest jeszce za małe i nie mam szans? Czy ktoś z Was wie coś na ten temat?
Mam prawie 4 letnią córkę jestem od roku rozwódką. W tym czasie poznałam kogoś z kim na początku zamieszkałyśmy, a teraz jesteśmy po ślubie cywilnym. Mała zaakceptowała nową rodzinę, pokochała dziadków i nowego tatusia... w tym czasie jej ojciec biologiczny widywał się z nią raz w miesiącu albo i nie... W listopadzie ubiegłego roku sąd określił mu widzenia w jedną niedzielę w miesiącu. Tak że wziął ją do siebie w grudniu, w styczniu były mrozy i mu nie pasowało bo były mrozy, a w lutym mała była ze mną w szpitalu na operacji.... w tej chwili mała nie chce jechać do niego płacze zanosi się, a on na propozycję by wszedł do domu reaguje odmową. CZY JA MUSZĘ NA SIŁĘ MAŁA ZMUSZAĆ DO WYJAZDU???
Witam!!
potrzebujemy pomocy!!
jestem z partnerem który ma dziecko 5 letnią córeczkę, Natalię. zacznę od początku... Jego była żonka jak się dowiedziała że jest w ciązy to rodzice sie od niej odwrócili, ale Radek został przy niej i ja wspierał że bedzie dobrze, uparła sie ze chce wziąc ślub, on chciał kościelny ona nie w zaparte szła i powiedziała tylko cywilny, wiec sie zgodził dla dobra dziecka. ślub był 29 maja 2004 roku ( oczywiście ślub był wydany przez sąd bo nie miała 18 lat ), ona ur Natalię 18 lipca 2004 roku, a 18-stke miala w pazdzierniku 2004 roku. Był bardzo dobrym ojcem i mężem, wstawal w nocy do małej, kąpał ją, wychodziła na spacery, i pracował, oraz utrzymywal rodzinę i liceum swojej zony. Wiem że tak było bo mam opinię z sądu. wyrzyciała go z domu z dnia na dzien, powiedziała mu ze juz go nie kocha!! dziecko mialo wtedy okolo 7-8 miesiecy. Radek prosił błagał ją ale ona założyła sprawe o rozwód, Radek był załamany, szkoda było mu Natalii. Pytał sie jej wiec po co był ten ślub. ona mu odpowiedziała ze jak ty sobie wyobrazasz mnie bez obraczki na reku i z innym nazwiskiem. może nie widział sie z córką czesto, ale jak tylko mógł to jechał do niej, ale pozniej zaczał jezdzic coraz rzadziej, poniewaz była jego zona zaczeła uczyc mała ze radek to jest PAN lub RADEK ale nie TATA. Raz był na widzeniu i mala mowila do niego tata, i jak poszla z mama do ubikacji i jak wyszla to zaczela mowic nie TATA tylko RADEK. teraz poznała mojego kuzyna przez przypadek lub nie, są ze soba ( w czerwcu biorą ślub) i jak byliśmy razem na widzeniu mała powiedziała mi że mama bierze ślub z moim prawdziwym tata (czyli z moim kuzynem ), wiec ja sie zapytałam byłej żony radka i mojego kuzyna jak wy ja uczycie, ze radek nie jest jej tata, ze tak byc nie moze, wiec oni mi odp ze teraz to Artur (moj kuzyn) jest jej tata i nie bedziemy jej uczyli ze radek jest jej tata biologicznym ja ja teraz wychowuje i ja jestem nowym i dla niej pardziwym ojcem. oczywiscie umowił sie radek na nowa wizyte ale ja odwołała, pozniej na nastepny tydzien umowil sie tez odwołała, a teraz byl umowiony na 1 marca i nie odpisła wcale anie nie odbiera od mojego partnera tel.
co my mamy zrobic????
jakie mamy prawo???
alimenty ma przysadzone 200zl ale my placimy 250zł
noi i ja chce poznac Natalię!!
pozdarawiam Aneta.
Od 4 lat jestem po rozwodzie. Z małżeństwa mam syna 8 lat i córkę 13 lat. Z wyroku sądu nie mam ograniczonych kontaktów z dziećmi a mimo to moja była żona za wszelką cene chce mi te widzenia utrudnić i utrudnia. Co miesiądz płace alimęty w wysokości 700zł a poza tym dostają dużo drogich prezentów np. elektronika i ubrania, co roku zabieram dzieci na ferię i wakację. Za kazdym razem kiedy ich zabieram do siebie widze ze dzieci sa zaniedbane i głodne oczy podkrązone jak by nie miały zadnej opieki nad sobą. Bo i nie maja zadnej opieki medycznej typy dentysta czy okulista.Ciągle słyszę od nich jakieś nowe historyjki których nigdy nie był ,,bo mama powiedziała ze ty ..'' itp. tylko ze to ona zniszczyła rodzinę spotykając sie nadal (z tym ze po cichaczu przed dziecmi) z moim byłym juz kumplem. Robi im wode z mózgu ja nie chce tego komętować bo sam jeszcze za małe niech mają dzieciństwo (byle jakie ale jest). Wiem ze dzieci mnie kochają i tesknia i chciały by spędzać wiecej czasu ze mną ale... ,, tatusiu ale mama mi nie pozwoliła jechać dzisiaj do ciebie'' kiedy jestem pod jej domem wychodzi i mnie wyzywa, wiem tez ze nadurzywa alkoholu. Co mam zrobić? Jak mogę starać sie o kuratora?
Witam
Mam problem. Opowiem krótko. Jestem po rozwodzie juz 4 lata. Mam 7 letniego syna. Sąd określił kontakty ojca z dzieckiem i ja ich przestrzegałam. Jakiś czas temu moj eks wyprowadził się z miasta na drugi koniec Polski. Przez co te kontakty są ograniczone. Jednak zawsze godzę się na jego pomysły. czyli widzenia z synem w innym terminie niż nakazał sąd. np. ferie tydzień długie week. czy też inne dni i inne godziny jezeli jest w mieście. Aktualnie dostałam wezwanie do sądu od babci syna która żąda kontaktów z synem twierdząc, że ja utrudniam. Ojcu dziecka pozwalam brać syna kiedy tylko mu pasuje no i oczywiście szkoła na to pozwala. Do babci też pozwalam synowi jeździć ale rzadziej. Musze tu powiedzieć, że ta kobieta mnie nienawidzi. Zakładała mi różne sprawy np. o odebranie praw rodzicielskich bo jestem złą matką (bo dziecko jest za chude) teraz np. słyszę że dziecko jest za grube. Nigdy niczego dobrego nie powiedziała dziecku o mnie. Potrafiła mnie wyzwać od różnych i ciągle powtarza synowi, że to ona go wychowywała bo ja nie miałam czasu (wróciłam do pracy po macierzyńskim ale pracowałam w normalnych godzinach nie cały dzień a po pracy zaraz byłam w domu). Teraz żąda kontaktów z wnukiem argumentując że od momentu kiedy zaczełam się z kimś spotykać ograniczyłam te kontakty. Kontakty ograniczyły się "same" w momencie gdy tata syna się wyprowadził z miasta.
proszę o pomoc. jakie mam prawa.
pozdrawiam
Proszę o odpowiedź jezeli ktoś był w podobnej sytuacji.
witam jestem po sprawie o ustalenie ojcostwa, ojciec dziecka od poczatku nie jest z nami gdyz poznal nowa kobiete i z nia ulozyl sobie zycie, a mnie probowal przekonac ze mam ciaze usunac., bo on ma juz inne zycie. Poczatkowo nie chcialam dochodzic nawet ojcostwa sadownie, wkoncu zlozylam pozew o ustalenie ojcostwa, i aliementow. Sprawa toczyla sie ponad rok w sadzie mala ma teraz 19 miesiecy, oczywiscie nie obylo sie bez badan dna. W sadzie nasluchalam sie tyle dziwacznych rzeczy o sobie,on nie dosc ze nie chcial uznac malej to potem nie chcial placic. Sam zalozyl rodzine i wiecej niz 100 zl nie moze sobie pozwolic by placic alimentow. Posuwal sie do roznych podstepow. Sprawa sie zakonczyla sad nie rozumiem dlaczego przyznal mu wladze rodzicielska choc zeznalam prawde ze nigdy mi nie pomagal, nawmawial do aborcji , nie pytal o mala, sam zeznal ze dziecko jest mu obce. A jak przyszlo na placenie zaleglych aliementow to zaczaly sie telefony ze mam zrzec sie aliementow a wtedy nie bedzie chcial widywac z dzieckiem. Wkoncu nie zgodzilam sie teraz zaluje, bo wciaz wydzwania ze chce widywac mala choc nie ma ustalonych widzen sadownie. Niewyobrazam sie spotykac z tym czlowiekiem ktory sam dokonal takieg wyboru i nie chcial byc z nami,a teraz nagle jak ma placic to chce wiedziec na kogo placi, przedmiotowe podejscie. Gdzie tu dobro dziecka??? Dziecko potrzebuje kochajacego ojca a nie takiego...
Witam serdecznie. Proszę o pomoc. Z ojcem dziecka nie jestem od 3lat, a od 2 jesteśmy po rozwodzie, mamy 6 letnią córkę.Jestem prawnym opiekunem naszego dziecka, i od czasu naszego rozstania dziecko mieszka ze mną, od tego czasu córeczka widywała się z ojcem bardzo często, zabierał ją do siebie również na noc, jak i tez do domu swojej partnerki. Od kilku miesięcy były maż zamieszkał ze swoja kobietą i jej synem. Od tego też czasu córka niechętnie tam chciała jezdzić. Dwa miesiące temu wyjaśnił się powód tej niechęci. Syn jego konkubiny zajął pokój córki,gdy zostawała tam na noc śpią w jednym łóżku,(chłopiec ma 8lat), Córka zaczęła skarżyć się że ów chłopiec zabiera kołdrę i budzi się w nocy zmarznięta, co za tym poszło często słyszała nocne igraszki swojego ojca z konkubiną, powiedziała że płakała wtedy bo się bala. Ale nie to jest jeszcze wstrząsające owy chłopiec wielokrotnie puszczał na dvd filmy pornograficzne i kazał córce oglądać. Kilkakrotnie dzwoniłam i prosiłam o rozmowę ojca dziecka, na co zareagował agresywnie w stosunku do mnie. Twierdzi że córka kłamie. A mi jak się nie uspokoję zrobi sprawę o jakieś pomówienia.Do dnia dzisiejszego nie odezwał się by wyjaśnić tę sprawę,czy też wysłuchać własnej córki.Od dnia wyjaśnienia się tej sytuacji chodzę z córka do psychologa, który prosił aby przez jakiś czas nie widywali się, aby poprawił się jej stan psychiczny.dodam że córka niechętnie chce mówić u psychologa o tej sytuacji, i potrzebuje jeszcze kilku spotkań. kilka dni temu dostałam pismo od jego radcy, aby nie ograniczać widzeń jemu z dzieckiem bo w przeciwnym razie sprawę kieruje do sądu. Zaznaczam że sama od naszego rozstania wychowuje córeczkę i nie stać mnie na radców czy też adwokata. BŁAGAM PROSZĘ O POMOC!!!
Witam,
Przedewszytkim zachowaj spokój i nie daj się w żaden sposób sprowokować. To normalna reakcja z Twojej strony, że po tym co wyznała CI córka obawiasz się o jej zdrowie.
Jak na razie nie adwokat nie jest Ci do niczego potrzebny. Nie możesz też całkowice zablokować kontaktów Twojej córki z ojcem. Niech zostaną w takiej samej częstotliwośći jak do tej pory ale bez możliwości zabierania dziecka na noc. Nie można bagatelizować słów córeczki więc masz argument aby dziecko nie musiało zostawać na noc tym bardziej, że sama nie wykazuje takich chęci.
Jeśli to się nie spodoba ojcu dziecka to niech zakłąda sprawę o uregulowanie kontaktów. Z prawnikiem czy bez 2-3 razy na tydzień Sąd przyzna widzenia ojcui. Tak czy inaczej zechęcam do porady prawnej u adwokata. To koszt rzędu 100-150 złotych a daje dużo spokoju . Polska jest dziwnym krajem więc warto znać w minimalnym zakresie procedury Sądowno prawne.
Dziś skorzystałam z porady prawnika, zaangażowanie nie było duże ku mojemu zdziwieniu. Nie dodałam że wyszłam początkowo z propozycją iż może ją widywać u nas w domu, niestety odmówił, stwierdził że skoro nie dostanie jej do siebie to nie chce wcale. Dziwią mnie też częstotliwość tych spotkań, 2-3 razy w tygodniu??? a gdzie nasze życie i prywatność, jak tu zaplanować wyjazd np do rodziny czy znajomych. Spędzamy z córką często czas na działce czy wycieczkach rowerowych, a tu nagle czekanie w domu na spotkanie z ojcem, który jak sądzę nie zgodzi się na spotkania w naszym miejscu zamieszkania. Jest osobą majętna, a wiadomo jakie mamy czasy. Boję się, jego złośliwość jest przerażająca dla mnie.
No cóż Biedronka. Jedno woleć. Ja uważam, że dziecko szczególnie w wieku 6 lat powinno mieć kontakt z obojgiem rodziców. raz w tygodniu czy 2 razy na miaeisiąc to zdecydowanie za mało. Ojciec powinien mieć takie same prawa do kontaktu z dzieckiem jak matka. Postaraj się spozjeć z drugiej strony gdyby Tobie ktoś pwoiedział , że nie możesz się widzieć z córką 3 razy w tygodniu po ojciec wyjeżdza z nią do rodziny...
On też jest rodziną ..najbliższą.
Nie wiem jak często były spotkania do tej pory ale na pewno Sąd nie przyzna ich mniej. Możesz wymyślać różne rzeczy ale pomyśl czy to ma sens.
Jeśli odbywały się poza miejscem zamieszkania dzicka to raczej tak zostanie...nie widze powodu dlaczego by to zmieniać. NIedługo córka pójdzie do szkoły więc wyjazdy tak czy ianczej nie będą możliwe. Na to są logiczne rozwiązania. Co drugi wekend i np każdy poniedziałek i czwartek. Wystarczająco czasu aby córka była i z matką i z ojcem.
Patzrąc od strony psychologicznej...to jest właśnie moment gdzie córka powoli musi wyjść spod matczynego klosza...aby uczyć się samodzielnośći. Osobą któa najczęściej w tej styuacji jest odpowiednia do spędzania czasu to właśnie ojciec.
Spójż też na własne życie...może warto wykozrystać czas keidy cóka będzie z ojcem i pomyśleć o sobie.....
Kończąc ...."tzrymaj pzryjaciół blisko...a wrogów jeszce bliżej"
Witam
proszę o informację od osób które miały kiedyś problemy z babcia (od strony ojca) tzn. chodzi mi tutaj o fakt że nigdy kontaktów nie zabraniałam ani ojcu ani babci. A teraz mam sprawę w sądzie założoną przez babcie syna o to że utrudniam kontakty. Jak taka sprawa może wygladać. Proszę o pomoc osoby które były w podobnej sytuacji.
Z góry dziękuję.
Witajcie!!! Jak czytam te wszystkie posty to az włos sie jezy...a co Wy na to?: Z mezem rozstalam sie w lipcu tamtego roku. Mieszkalismy za granicą, ja wrocilam do polski bo tak chcial mąż. Jak zalozylam w pazdzierniku sprawe o rozwod zaczely sie problemy. Sprawa za sprawą, o uprowadzenie z konwencji haskiej....wygrywalam kazdą sprawę. On mial kontakt kiedy i ile chcial ( synek 2,5 roczku). Az pewnego dnia jak wziął synka na noc, nastepnego dnia zadzwonil ze jest juz za granicą!!! I co Wy na to? O czym Wy piszecie, kontaktach, ze dziecko powinno moec dwoje rodziców? Ja synka nie mialam dwa miesiące. Mąż zalozyl mi sprawe za granicą o pobyt dziecka przy nim tam. A moje kontakty z dzieckiem byly takie ze siedzialm na ziemi i w mieszkaniu bylo ok 5 osob., dzwi byly zamkniete, mojej mamy tez nie wpuscil...tak trwalo 2 miesiące, az pojechalam i wzielam synka. Teraz mam kolejną sprawe o uprowadzenie, on przyjechal, chce sie widziec z dzieckiem, byl nawet, ale z mama i tatą. I co mam mu dac dziecko? Znowu nie zobaczyc kilka miesiecy lub wcale? Mial kontakty ile i kiedy, ale jak sie zniszczyl zaufanie jakie mialam do niego, to niestety ale dziecka nigdy nie wezmie. Dziewczyny robcie tak byscie byly szczesliwe, bo ja zyje zyciem mojego meza, strachem przed utratą swojego skarba...Trzymajcie sie.
Witam.
Moja sytuacja jest taka:rozstałam się z mężem miesiąc przed narodzinami córki, która ma teraz 6 miesięcy. Starsza - 2 lata. Najstarsza nie jest córką mojego męża, ma 12 lat. To ja zdecydowałam o rozstaniu, bo okazało sie, ze to ja w tym związku noszę spodnie i wszystko spoczywa na mnie (łącznie z naprawą samochodu, remontem itd.), podczas gdy głowa rodziny spędza czas na solarium, w salonie kosmetycznym i na codziennym trzykrotnym smarowaniu balsamem swego torsu. Miałam dość i nie chciałam czekać, aż zacznie mi podbierać tusz do rzęs...
Nie utrudniałam mu kontaktów z dwulatką (z malutką nie bardzo chce spędzać czas). Zabierał małą do domu swoich rodziców w piątki i odwoził w niedzielę lub w poniedziałek. Strasznie chce wrócić, wiec ostatnio zaczął pogrywać dzieckiem. Zwolnił się z pracy, ma dużo wolnego czasu i muszę prosić, zeby odwiózł dziecko. Ostatnio przywiózł małą w środę. Obawiam się, ze bez decyzji sądu i bez sensownego uregulowanie kontaktów taty z małą się nie obędzie (bo CHCĘ żeby się odbywały) i przysięgam, ze nie jest to moja wina. Chciałam być w porządku, ale nie mogę pozwolić na takie szarpanie dziecka a mi - nerwów.
I co Wy na to, Panowie. Naprawdę wszystkie "jesteśmy kur... ,jak to raczył zauważyć któryś z panów?
DODAJ POST W TEMACIE
Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!
Masz inne pytanie do prawnika?