mąz mnie opuścił, na co mogę liczyć?

Witam. Właśnie mąż odszedł do innej i zostawił mnie w ciężkim szoku. Nie dość, że ja go kocham i świat mi się zawalił, to właśnie zaczyna do mnie docierać problem finansowy...Byliśmy małżeństwem 15 lat, mamy 14-sto letnie dziecko, ja cały czas nie pracowałam, prowadziłam dom, pomagałam w biurowych pracach w jego firmie z siedzibą w domu, czasem w pracach porządkowych w jego działalności. Z pracy, w której pracowałam na początku związku zrezygnowałam, bo nie miał się kto zająć dzieckiem (za krótko czynny żłobek, potem przedszkole, potem świetlica...) a mąż miał pracę wyjazdową i w ogóle go ten problem nie mógł dotyczyć. Podjęłam pracę jak dziecko było w wieku przedszkolnym, ale musiałam zrezygnować, bo nie zdążałam do przedszkola, a mąż stwierdził, że bez sensu wynajmować niańkę do odbioru dziecka, bo na to nie zarobię... Potem wpadłam w taką "sielankę", że rodzina i znajomi używali mnie za brezpiecznik "nie pracujesz, to przypilnuj nam dzieci, idź z nimi do ortodonty, na basen, załatw to i to, bo to w godz. naszej pracy" itd. Jest tak czasem, że tylko mąż pracuje, a kobieta prowadzi dom i załatwia różne rzeczy, więc jakoś mnie zaćmiło i się w to wpakowałam... Teraz muszę wystartować, ale już od dłuższego czasu nie mogę znaleźć pracy (męża ciągle nie było, wiecznie nie miał czasu, myślałam, że mamy problemy finansowe więc zaczęłam się intensywnie rozglądać i nic) Mam pytanie, czy składać szybko pozew o rozwód,jak nie mam żadnych dowodów (mogę tylko liczyć, że się przyzna do związku z tą drugą przed sądem...), na jakich zasadach zakładać sprawę, czy spiszyć się, by zrobić to przed nim (bo pewnie będzie chciał się uwolnić...) na jakie finanse mogę liczyć na dziecko i czy mogę liczyć na jakąś kasę dla siebie i do kiedy? Można oszczędzać (jak jest z czego...) na jedzeniu, ale płatności (mieszkanie, prąd, gaz...) trzeba z czegoś płacić.. Może jestem dupa życiowa, ale bez pracy nie dam sobie rady...