Forum prawne

Palący robotnicy - problem

Oto mój problem.

Spółdzielnia rozpoczęła malowanie klatek schodowych i piwnic w bloku obok. W bloku, w którym mieszkam, dokładnie pod moim mieszkaniem, w piwnicy, znajduje się pomieszczenie, w którym magazynowane są farby, wałki i inne narzędzia. Tam też malarze się "przygotowują" do pracy. I tu jest cały kłopot...

Nie chcę nikogo kategoryzować, ale ci malarze to, niestety, typowe penery (które, przypuszczam gó**o się znają na malowaniu, ale pewnie byli najtańsi w przetargu albo mają znajomości w administracji) - zakazane mordy, głupawe śmiechy nie wiadomo z czego, co drugie słowo używane w dyskusji to "ku**a" albo "ch*j" (obowiązkowo wypowiadane jak najgłośniej). Tak mam teraz codziennie rano od 6:30.

Normalnie mógłbym wstać o 7:30, a żona i 3-letni synek później, ok. 8:30. Niestety, jesteśmy budzeni codziennie rano, choć nie wiem, w imię czego - panowie "malarze" podobno przygotowują się co rano do pracy, ale jakoś nie pasuje mi to do faktu, że przyłażą do swojej meliny codziennie o 6:30, a nosy wyściubiają stamtąd dopiero grubo po 7 (raz 7:15, innym razem 7:30). Pan z administracji twierdził, ze "się przebierają". Tylko coś trochę długo to trwa i jest chyba za głośne. Niestety, nie zgłoszę tego zbiorowo, wraz z innymi mieszkańcami, bo cały hałas słychać tylko na parterze, na którym są jedynie dwa mieszkania - moje i starszej sąsiadki, która jest głucha jak pień (taka to ma teraz dobrze...).

Dodatkowo Ci "panowie" mają zwyczaj rano po swoim przybyciu, gdy "przygotowują się" do pracy, wypalić chyba cały wagon papierosów. Pomieszczenie, w którym się melinują, znajduje się w piwnicy, ale dym papierosowy wlatuje na całą klatkę schodową i do mieszkań. Oczywiście obowiązuje zakaz palenia, ale oni mają go gdzieś...

Zgłaszałem już problem do administracji. Podobno kilkukrotnie rozmawiano z samymi malarzami, jak i z ich brygadzistą, ale na razie nic to nie dało - hałas i smród jak były, tak są... Podobno nie ma w tej chwili innego miejsca, żeby można było tam przechowywać sprzęt i melinować panów-malarzy.

Dzwoniłem na pobliski komisariat - pan powiedział, że policjanci mogą przyjechać na interwencję. Pytanie tylko, czy mogą coś zrobić, skoro wejścia do klatki schodowej broni domofon (naczytałem się, że w takim przypadku nie jest to "miejsce publiczne", o którym mowa w ustawie antynikotynowej).

Moje pytanie - czy, a jeśli tak, to co mogę zrobić? Na jakie przepisy mógłbym się powołać? W piwnicy, tuż obok "meliny" panów znajduje się przyłącze gazu (tak przynajmniej jest opisane na ścianie) - czy paląc tam papierosy, naruszają bezpieczeństwo pożarowe? Na razie moje zgłoszenia do administracji były tylko telefoniczne - czy machnąć jakieś pismo, żeby potem mieć podkładkę np. dla sądu? Byłem też raz osobiście w administracji i na "w razie czego" nagrałem rozmowę z panem zarządcą, w której obiecywał, że zajmie się problemem...

Czy może lepiej nie liczyć na administrację i zabawić się w "dziki zachód"? Np. kupić kłódkę i zablokować malarzom dostęp do ich meliny (są tam metalowe uchwyty, które na to pozwolą) na tak długo, aż administracja ich nie przeniesie? Albo całkowicie zamknąć drzwi do bloku na klucz (oni wchodzą chyba tylko kodem)?

2018.2.15 9:57:4

Nie ma jeszcze odpowiedzi w temacie: Palący robotnicy - problem

DODAJ POST W TEMACIE

Aby odpowiadać na forum musisz się zalogować!

Masz inne pytanie do prawnika?

Potrzebujesz pomocy prawnej?

Zapytaj prawnika