Uszkodzenie ciała i fałszywe oskarżenie osoby niewinnej.

Sąsiadka mojej babci, stara, wredna i naprawdę arogancka baba dostała w głowę jabłkiem, takim solidnym, ktoś chyba cały sezon musiał poświęcić temu drzewko co to jabłko wydało, bo było jak pomarańcza i twarde jak skurczybyk. Babka otwierała brame do kamienicy i dostała w tył głowy. Pech chciał że wcześniej ją minąłem, jak zwykle była bardzo \"miła\" więc i ja byłem równie \"miły\" dla niej. cos z cyklu \"gówniarze pieprzone tylko chodzą zamiast pracować\" - \"Spieprzaj ubecka suko\" etc.

no i mineliśym się w tym codziennym sąsiedzkim powitaniu, po czym poszło jabłko nie wiadomo skąd. No i obacam się ona leży i jęczy. Ja nie wiem o co chodzi a ona wrzeszczy że ją zabić chciałem kamieniem rzuciłem. Ja paczę a tam jabłko leży obok. Na to ona, że to ja bo sam wiem czym rzuciłem... Opadła mi szczęka. Jak dziecko dałem się podejść. Ale powiedziałem jej że jest niepełnosprawna umysłowo więc zrobie dobry uczynek i karetkę od wariatów dla niej wezwę żeby jej pomogli. Zadzwoniłem po pogotowie i poszedłem w swoją stronę. Na ten sam dzien policja do mnie puka, ze prosza mnie na komisariat że było zgłoszenie uszkodzenia ciała i ucieczka z miejsca zdarzenia. Naturalnie ta stara szmata, przedstawiła swoją wersję wydarzeń. Że szedłem za nią, że obrażałem, że miałem już wtedy to jabłko, i że potem w nią rzuciłem... Jestem w szoku że taka baba może być aż tak zakłamana. Naprawde potrzebuje pomocy. To są nasze zeznania przeciwko sobie i tyle. Tyle że to ja jestem oskarżony mimo że to ja wezwałem karetkę. Co powinienem zrobić żeby się wybronić z tej sytuacji?!



Proszę o pomoc.

Radzę szukać adwokata. Sprawa będzie na bank, a pani ewidentnie będzie składać fałszywe zeznania. Dobrze tez poszukać świadków tego zajścia, przejść się po sąsiadach, popytać czy ktoś nie widział zajścia- całego nie tylko części, najlepiej momentu rzekomego rzucenie jabłkiem.